Wysłano: Sobota, 03 Kwietnia 2004, 18:12 |
|
|
|
W Indiach, ani w ogóle w Azji, jeszcze nie byłem, ale dziś oglądałem w kawiarni zdjęcia, które zrobiła w Himalajach znajoma bhaktinka. Posłuchałem też jej opowieści. Otóż koleżanka poleciała do Delhi samolotem Aerofłotu z Warszawy przez Moskwę. Z Delhi jechała lokalnym autobusem do Manali. Męcząca, dwunastogodzinna podróż. Manali to już Himalaje, ale - jakby rzec - niskie. Wyglądają jak nasz Beskid Żywiecki. Duże, zalesione pagóry. Z Manali nasza obieżyświatka pojechała do znacznie mniejszej miejsowości - pobliskiego Vishisht. Tam nocowała w miejscowym pensjonacie. Było tanio - 5 zł za noc, choć były i pensjonaty po 10 zł. Atrakcją hoteliku był pająk wielkości dłoni, który żerował w łazience. Pojawiał się tam zwłaszcza wieczorem, kiedy w pensjonacie wyłączano prąd. Po takim bliskim spotkaniu w ciemnościach, kumpela, znalazwszy pająka w świetle latarki, straciła ochotę na kąpiel.
Z Vishisht znajoma pojechała do Leh. Szesnastogodzinna droga była straszna. Autobus trząsł się potwornie na wyboistej drodze, współpasażerowie tłoczyli się zewsząd, wszyscy podskakiwali wysoko na siedzeniach, a z jednej strony drogi ziała głęęęboka przepaść. Najciekawiej było, jak się dwa autobusy wymijały... Szczęśliwie były przewidziane przerwy na jedzenie. W byle jakich budkach można było zamówić posiłek za ok. 7 zł. Z wegetariańskimi daniami nie było żadnego problemu.
Leh to już wysokie Himalaje; na zdjęciach przypominały trochę nasze Alpy. Koleżanka zwiedziła tam dość nowy, ale piękny klasztor buddyjski. Wśród turystów z Zachodu można było wyróżnić dwie grupy: schludnych ,,Holendrów" z wypasionymi aparatami fotograficznymi i hippisoidalnych przybyszy z Izraela i Europy, popalających trawę. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Niedziela, 04 Kwietnia 2004, 13:25 |
|
|
|
Bhaktinka opowiadała też o małpach, które koczują na dachach pensjonatów i napadają na mieszkańców. Biada temu, kto wychodzi na dwór z torbą z jedzeniem. Małpy nie są duże; sięgają może ludziom do kolan. Ale są szybkie, zwinne, działają w grupie i z zaskoczenia. Zwierzak potrafi rzucić się człowiekowi z góry na plecy i wyrwać smakołyk. Potrafią też obstąpić turystę i nie chcą się odczepić, czekając na jałmużnę. Jedna z kobiet została ugryziona. Małpy kradą nie tylko jedzenie, ale również buty pozostawiane przed świątyniami. Po co im buty, nie wiadomo. Zapewne do zabawy. Niektórzy turyści i pielgrzymi chodzą z kijami. Małpy czują wówczas pewien respekt. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Niedziela, 04 Kwietnia 2004, 13:39 |
|
|
|
Z tymi malpami, to jak z ludzmi. Tylko zamiast smakolykow kradna torebki.
Indie, to zroznicowany kraj kulturowy, ktory jest piekny, ale jakze i ohydny. Moze kiedys sie wybiore... |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Niedziela, 04 Kwietnia 2004, 15:57 |
|
|
|
Akurat wczoraj wieczorem byłem też na imprezie u innej koleżanki, która pokazywała zdjęcia z Indii. Ona z agresywnymi małpami się nie spotkała, ale ludźmi była zachwycona. Hindusi to typowi ludzie południa - bez skrępowania podchodzą do Ciebie i zagadują, chociaż często znają zaledwie parę słów po angielsku. Wszyscy są generalnie na luzie. Przedstawiciele wyższych kast początkowo zadzierają nosa, ale potem i oni się rozluźniają. Kumpela mówi, że przez trzy tygodnie, przejechawszy prawie 4 tys. km, spotkała tylko dwóch niesympatycznych Hindusów. Obydwóch w pociągu. Pierwszy był pasażerem, prawdopodobnie żołnierzem zawodowym. Próbował wymusić na moich znajomych, żeby o określonej godzinie położyli się spać, a o określonej wstali. Został jednak spacyfikowany.
Drugi był mundurowym z długą strzelbą, który zamierzał aresztować kolegę (mojego i mojej koleżanki) za... spożywanie piwa w pociągu. Okazało się że jest to zagrożone karą więzienia. Sytuacja rob iła się groźna, gdy mediacji podjął się opiekun wagonu (cywil). Skończyło się na sporej łapówce.
Ja powiedziałeś, Indie to kraj ogromny i zróżnicowany. Jednym z porządniejszych i zamożniejszych stanów jest Radżastan (środkowy zachód). W tamtejszym mieście Udajpur znajomi mieli kolejną przygodę z piwem. Zamówili je w miejscowej restauracji. Okazało się jednak, że lokal nie miał koncesji na alkohol. W efekcie dostali piwo w filiżankach do herbaty, a na rachunku figuruje... "special tea". |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 05 Kwietnia 2004, 22:13 |
|
|
|
lol
a ja dzis prowadzilem lekcje o indiach :)
dzieki za pomysł na nastepną |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 06 Kwietnia 2004, 12:20 |
|
|
|
Myślałem, że nauczasz informatyki???
Rozumiem, że bedziesz uczyl o Indiach jako kraju wybitnych komputerowców. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 06 Kwietnia 2004, 19:34 |
|
|
|
prosze pana
ja jestem człowiek wielu zawodów i ucze i tego i tego
tzn mam 2 dyplomy z geo i jeden z info
tak wiec dzieciaki maja przerypane |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Środa, 07 Kwietnia 2004, 10:09 |
|
|
|
Indie ulubione...:D, chociaz nie bylam jeszcze (!)...cenne opowiesci Krzysiu przytaczasz. Bede pamietala...a historia z pajakiem krew w mych zylach prawdziwie zmrozila...Chyba jeszcze nie jestem gotowa na taka konfrontacje... . A moj kolega , ktory jest od kilku tygodni w Indiach,nie dalej jak wczoraj z Varanasi napisal. "Gdyby nie naciagacze na kazdym kroku, byloby idealnie. Jest to jednak czesc atrakcji... ." takze byli w Sarnath, gdzie Budda swe pierwsze wyglosil kazanie. Agra jeszcze z Tajh Mahal, Jaipur. Pisze takze:
Cytat: |
Niemal codziennie zaczynamy dzien przed switem, by zobaczyc wschod slonca nad Gangesem. Od 10.00 robi sie naprawde cieplo; szczegolnie nad rzeka, gdzie w poludnie temperatura przekracza z pewnoscia 40 stopni. Wtedy najlepiej schronic sie w waskich uliczkach lub uciac sobie drzemke w hotelu do poznego popoludnia. Wieczor konczy sie wspolnym siedzeniem w restauracji na tarasie hotelu, gdzie co wieczor odbywaja sie koncerty hinduskiej muzyki."
|
eh... |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Środa, 07 Kwietnia 2004, 16:10 |
|
|
|
Wiedziałem, że pająk Ci się spodoba! |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Środa, 07 Kwietnia 2004, 20:23 |
|
|
|
pajaczki to standard
spotkałem zarówno w egipcie jak i tunezji
a pewnie i na całym wybrzezu
mi tam nie przeszkadzaja ale moja luba ehhh
dezodorant + zapalniczka i maly przenosny miotacz ognia |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 08 Kwietnia 2004, 10:26 |
|
|
|
Czy to aby nie podpada pod ustawę o ochronie zwierząt? |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 08 Kwietnia 2004, 12:16 |
|
|
|
Kumpela poleca też klimatyczną dzielnicę Delhi - Paharandż. Dość podniszczone budynki, hotelowy sklep z napisem... ,,U Misia" (kiedyś przyjeżdżało tam dużo Polaków), rikszarz zapieprzający kilkadziesiąt kilometrów na godzinę między ludźmi i samochodami, wałęsające się wszędzie krowy...
Święte krowy szwendają się zresztą nie tylko tam.
Kumpela widziała je np. na plaży, między leżakami. A nieopodal Hinduski kąpały się w sari.
Na górskich drogach kierowcy pędzą tak samo szaleńczo jak rikszarze w Delhi. Popularne są kolorowe ciężarówki TATA. Jeździ nimi zawsze dwóch Hindusów. Gdy auto się zatyrzymuje, jeden z nich wyskakuje i... podkłada pod koło kamień. Wszystko po to, żeby pojazd się nie stoczył.
Bywają też momenty mistyczne, np. hołd składany Gangesowi w Rishikesh. Hindusi są przy tym otwarci; nie przeszkadząło im, że jakieś Europejki fotografują uroczystość. Wierni podzieli się nawet z moimi kumpelami swoim pożywieniem na ofiarę. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 08 Kwietnia 2004, 14:41 |
|
|
|
Przepraszam, że dopiero teraz nawiązuje , ale chciałam tyko powiedzieć, że żeby zakosztować picia piwa, czy innego alkoholu z filiżanek do herbaty, to niekoniecznie trzeba jechać do Indii... W Gdyni jest taka knajpa, gdzie oficjalnie nie podaje się alkoholu, ale można zamówić „sok porzeczkowy” , który tak naprawdę jest czerwonym winem, „herbatę”, która jest piwem ,i inne napoje, które są w rzeczywistości innymi trunkami |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 08 Kwietnia 2004, 15:00 |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 08 Kwietnia 2004, 15:14 |
|
|
|
meksykańsko-teksańska w Gdyni ul. Władysława IV
polecam !!! |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 08 Kwietnia 2004, 15:39 |
|
|
|
Nie byłem, ale chętnie sprawdzę. Byłem natomiast w meksykańskiej restauracji w Oliwie. Sympatyczna.
A wracając do Indii, kumpela polecała jeszcze odwiedziny w wymarłym mieście Fatehpur Sikri, koło Jaipuru w Radżastanie. Powstało z kaprysu władcy w miejscu, gdzie nie ma wody. Wodę trzeba było więc dostarczać dużym ksoztem. Po śmierci władcy mieszkańcy po prostu wyprowadzili się. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 07 Maj 2004, 13:16 |
|
|
|
Indie wprowadziły zakaz palenia
http://www.mp.pl/kurier/show.php?aid=16592&l=516
1 maja w Indiach zaczął obowiązywać zakaz palenia tytoniu w miejscach
publicznych. Nowe prawo zabrania także reklamowania wyrobów tytoniowych oraz sprzedaży takich produktów dzieciom.
Moze UE pojdzie w slad?... |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 07 Maj 2004, 15:09 |
|
|
|
ciekawe tylko jak bedzie z egzekwowaniem tego przepisu |
|
|
|
|
|