Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Religia i filozofia -> Wiara w Boga, a Bóg? Idź do strony 1, 2, 3, 4
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Re: <Scarlet> Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Wtorek, 14 Lutego 2006, 22:24 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




To nie moje przemyślenia ino Św. Ducha, złotko, przechodzące przez moją okaleczoną klawiaturę i moją little główkę. wink.gif
A czeka ich jeszcze cała masa na okazję do ataku... lol.gif

Kto wie, może Jemu też się Forrest Gump podobał. wink.gif
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Wtorek, 14 Lutego 2006, 22:47 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Scarlet
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #5674
Posty: 170


[ Osobista Galeria ]




little_wild_girl :
To nie moje przemyślenia ino Św. Ducha, złotko, przechodzące przez moją okaleczoną klawiaturę i moją little główkę. wink.gif
A czeka ich jeszcze cała masa na okazję do ataku... lol.gif

Kto wie, może Jemu też się Forrest Gump podobał. wink.gif


Wiesz, wydaje mi sie jednak, że wiara jest w dużej mierze kwestią interpretacji. Ty widzisz ja w określony sposób, ja może w nieco inny, ale to nie sprawia, że wiara którejś z nas jest prawdziwsza, czy bardziej słuszna. Nie czuję się też na tyle kompetentna (zuchwała?), żeby przypisywać sobie znajomość przemyśleń Ducha Świetego wink.gif Więc do własnej wiary podchodzę z ostrożnoscia, nigdy nie mówię, że mam rację, bo któż to może wiedzieć? Mogę jedynie powiedzieć, że wierzę, iż mam rację i że moje interpretacje są słuszne.
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Środa, 15 Lutego 2006, 09:37 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Jeśli chodzi o wiedzę, to przecież też cały czas staram się ją pogłębiać, ale korzystam też z tego, że ucząc innych sami siebie uczymy. wink.gif

Więc nie wiesz, że aby mieć odwagę od serca kogoś pacierza nauczyć potrzeba już charyzmatu Ducha Św., bo inaczej ani me ani be? wink.gif

Charyzmat - dar nadprzyrodzony, przeznaczony do społecznego pożytku wiernych, bądź jako funkcje (apostoł, ewangelista, nauczyciel, upominający, rozdający jałmużnę), bądź jako sprawności (mądrość, wiedza, wiara, dary: uzdrawiania, czynienia cudów, rozróżniania duchów, języków, tłumaczenia tychże). Duch Św. począwszy od chrztu rozwija życie wewnętrzne każdego z wiernych.

A różnice osobowe oczywiście swoją drogą. smile.gif
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Czwartek, 16 Lutego 2006, 15:23 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Berger :
Złożenie w ofierze własnego syna? Wycięcie w pień innego narodu, zajmującego Ziemię Obiecaną? O takie sprawy pewnie chodziło koleżance. eusa_eh.gif


Jeszcze pewnie o dopuszczenie w Starym Testamencie kary śmierci itd.

Czy Bóg zastał naród Izraelski pełnym poznania Bożego? Nie. Zastał Go z wieloma odrażającymi rzeczami, które musiał z nich stopniowo i cierpliwie wykorzeniać. Bóg musiał ten naród przygotować do Jego poznania w Chrystusie, który przemoc zastępuje nadstawieniem drugiego policzka i tym podobnym zmianom. Ci ludzie najpierw musieli okazać posłuszeństwo w małych rzeczach, takich jak jedzenie pokarmów nazwanych przez Boga czystymi, a wystrzeganiem się pokarmów nieczystych, aby móc być posłusznymi w wielkich rzeczach.
Pismo Św. można postrzegać jako życie całego narodu, ale też jako życie pojednczej jednostki, obarczonej słabością grzechu pierworodnego od początku. Potem spotyka ona w stanie oślepienia swojego Boga i zaczyna uczyć się próbą głupich błędów i małych ofiar, aż dojdzie do miłości Krzyża, aby zmartwychwstać.

Oczywiście nie umniejsza to wiary ludzi żyjących w czasach ST, bo wartość czynu odnosi się do tego, z jakim wysiłkiem ktoś odniesie się do poznania Boga, które otrzymał.
  
Re: <Scarlet> Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Piątek, 10 Marca 2006, 14:04 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
owall
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #5964
Posty: 11


[ Osobista Galeria ]




Człowiek jako istota jest o tyle niedoskonały (znamy oczywiście kilka przydatnych sztuczek ułatwiających przetrwanie) iż stara się wszystko dualizować. Jest wiara i religia , jest również cielesność, postęp techniczny i dość marna teoria ewolucji....Czy solipsyzm jest obłędem czy świadomym wyborem? Czy wiara w Boga ( jakkolwiek nazwanego) to szaleństwo czy obawa przed nieuchroną śmiercią ?
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Piątek, 10 Marca 2006, 14:49 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kosmopolitka
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #4627
Posty: 392


[ Osobista Galeria ]




owall :
Czy wiara w Boga ( jakkolwiek nazwanego) to szaleństwo czy obawa przed nieuchroną śmiercią ?


A moze raczej sposob na zycie, droga moralna, z ktorej dobrze by bylo nie zbaczac nigdy....
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Piątek, 10 Marca 2006, 15:53 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
owall
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #5964
Posty: 11


[ Osobista Galeria ]




Kosmopolitka :
[..]



A moze raczej sposob na zycie, droga moralna, z ktorej dobrze by bylo nie zbaczac nigdy....


droga moralna? jest bardzo cienka i łatwo można się na niej zagubić...ja osobiście wierzę , nie potrafię nazwać swojej wiary , wiary w KREATORA który zarządz tym interesem ale wiem że część mojej duszy jest uparta i oporna, buntuje się przeciw całkowitemu podaniu się wierze, bo w każdym człowieku, dzięki wolnej woli danej od stórcy, płonie mała iskra niepewności .........
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Sobota, 11 Marca 2006, 22:40 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




owall :
[..]



droga moralna? jest bardzo cienka i łatwo można się na niej zagubić...ja osobiście wierzę , nie potrafię nazwać swojej wiary , wiary w KREATORA który zarządz tym interesem ale wiem że część mojej duszy jest uparta i oporna, buntuje się przeciw całkowitemu podaniu się wierze, bo w każdym człowieku, dzięki wolnej woli danej od stórcy, płonie mała iskra niepewności .........


Jakbym czytała o niedawnej sobie. biggrin.gif
Właśnie od nowa poddałam się wierze, bo ostatnio się zagubiłam i tak jakoś martwo się zrobiło. crazy.gif

Kiedy przestałam dostarczać sobie jakichkolwiek przyjemności z własnej inicjatywy i powierzyłam opiekę nade mną Bogu, wszystko grało. zly.gif Gdy już byłam bardzo zmęczona ofiarami, zawsze ktoś dobry mnie pocieszył, nawpychał słodyczy, wyciągnął do pizzerii, etc., więc równoważyło się wszystko.

A gdy zaczęłam sobie sama dawkować przyjemności i chodzić własnymi drogami, pokiełbasiło się. "Hodowałam" swoją duszę, zamiast pozwolić na to Komuś, kto się lepiej zna, bo jest Pasterzem z zawodu. wink.gif Po prostu czułam, że jestem sama. No bo jakżeby inaczej, skoro uznałam, że wszystko najlepiej wiem. tongue.gif

Różnica jest tutaj taka, jak między kaprysem a posłuszeństwem.

Przecież Pan Jezus nie szukał przyjemności, nie troszczył się o Siebie, tylko zupełnie zaufał Ojcu, który przecież sprawił, że Go zaproszono na wesele w Kanie, aby odetchnął.
Gdy niósł krzyż, którym Go Ojciec obarczył, nie tylko był opluwany i popychany, ale wspomagany m.in. przez Swoją Matkę, Szymona i Weronikę tak, aby mógł dojść do końca i wypełnić wolę Ojca.

No to witaj, Panie Boże, jak to dobrze znów nie odczuwać ani iskry niepewności. drunken_smilie.gif
  
Re: <little_wild_girl> Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Wtorek, 28 Marca 2006, 11:39 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
owall
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #5964
Posty: 11


[ Osobista Galeria ]




Widzisz ja nie szukam przyjemności w jedzeniu słodyczy czy pizzy, czy mogę powiedzieć że przyjemnie mi się dziś oddycha? To są elementy naszego codziennego życia, składniki których ja osobiście nie mieszam w dysputy o wierze, nadzieji i miłości do Stwórcy. Tak całkowicie, absolutnie oddałaś się wierze powiadasz, nie pytam DLACZEGO ale PO CO? eusa_clap.gif Wienszuje Ci siły, naprawdę, gratuluję odwagi również, i poświęcasz się jakoś czy tylko łatwo się o tym pisze.......................
  
Re: <owall> Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Środa, 05 Kwietnia 2006, 12:30 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Pisze się o tym najtrudniej, zwłaszcza przy niewierzących. wink.gif
Mojego życiorysu Ci na forum publicznym nie podam, ale rooshoffy to on nie był i nie jest (auć, moja noga crazy.gif).

Oddychanie przyjemne powiadasz...

Dziewczynko, zawsze jest szczęśliwy dzień, gdy otwierasz szczęśliwe oczy.
ks. Jan Twardowski

wink.gif

Ja mieszam do dyskusji o Stwórcy WSZYSTKO, co On stworzył, więc żarcie tyż, choć można mój przykład potraktować obrazowo. Z jakiegoś powodu, który znany jest tylko Bogu, masz co dziś jeść(?), ale na świecie codziennie umiera z głodu kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Źle robi ten, kto się głodzi, gdy ma co jeść, bo nie dba w ten sposób o swoje zdrowie, gdy dbać może. Źle też robi ten, kto objada się niepotrzebnie zapominając o tym, że są ludzie, którzy tego jedzenia nie mają w ogóle i nie jest ono naturalnym elementem ich egzystencji. Nawet jeżeli nie ma się środków, dzięki którym mogłoby się tych ludzi nakarmić (a jeżeli się ma, to dobrze, można się podzielić), jeżeli nie ma się pieniędzy, które zmieniłyby cały świat, można zmienić przynajmniej część świata, zmieniając swoje serce i dobrze żyjąc. Stąd czerpie swoje uprawnienia do wtargnięcia w świat ludzi łaska Boża, która w cudowny sposób pomaga. Jezus powiedział "Wy jesteście solą ziemi". Wystarczy szczypta soli, aby cały obiad smakował i wystarczy, aby jeden człowiek był dobry i cały świat będzie lepszy.

Dlaczego więc tylu jest głodnych? Dlaczego świat jest niesprawiedliwy? Bo niewielu ludzi chce pracować dla Boga w imię miłości i chce się Mu oddać w całości. Dobrze czynić nie znaczy "nie robić nic". Więc jeśli ktoś znając Prawdę odrzuca Ją i pozostaje bez owocu, staje się współwinnym. Kto może czynić dobrze, a nie czyni, ten grzeszy.

Ale dość o jedzeniu, bo już mi barszczykiem zapachło.

Jeżeli chodzi o pytanie, po co... Jeżeli ktoś drogi do Nieba nie przerobi na ziemi, pójdzie do piekła lub i tak musi ją przerabiać w czyśccu, z tym, że wtedy żałuje, że skoro Bóg go tak bardzo kocha i pragnie mu dać tak ogromne szczęście przez całą wieczność, odmówił zrobienia czegoś dla Niego. Ja się nie chcę tak czuć.

Po co, po co... po co człowiek dąży do szczęścia? biggrin.gif Aby być szczęśliwym, prawda? W oddaniu się wierze nie chodzi o jakieś chwalenie się odwagą, zasługami czy osiągnięciami. Chodzi tylko o osiągnięcie szczęścia prawdziwego, a jest nim radość czystej miłości i zachęcanie do niego innych. Bóg, jako psycholog nr 1 zna konsekwencje czynów dla naszego ducha, dlatego z troski o nasze szczęście podaje drogowskaz zawarty w Dekalogu, uczy, jak być błogosławionym, czyli właśnie SZCZĘŚLIWYM. Wysyła do nas Swojego Syna, aby uczył nas, jaką drogą należy iść, aby odkryć to, co najważniejsze. Tylko po to Go posłał, aby uczynić nas szczęśliwymi.

- Jezu, gdzie mieszkasz?
- Chodźcie, a zobaczycie.

Winszujesz mi siły i odwagi. Czerpię ją z codziennego przyjmowania Eucharystii i z comiesięcznej spowiedzi. Z nikąd więcej.

Naprawdę, aby osiągnąć szczęście, trzeba tylko pozwolić Bogu sobie je dać. Dlatego dzisiaj nie mogę pojąć, dlaczego ludzie nie chcą kroczyć tą drogą...

Nie chcą być szczęśliwi?
Czy to nie dziwne?

Są zadowoleni ze swojego spacerku po cmentarzu. Też kiedyś byłam... Ale, aby ujrzeć ohydę życia bez Boga, trzeba poznać życie z Bogiem, trzeba dać znać Bogu, że się chce. On zrobi resztę.

Chcę zaznaczyć, że nieważne, czy ktoś zabija, kradnie, pali papierosy czy olewa odrabianie pracy domowej. Jeżeli nie robi postępów, nie odczuwa żalu i nie chce się poprawić, jest martwy.

A trup nie widzi, że jest trup, nyo? cool.gif Musi mu ktoś o tym powiedzieć. O tym, że Bóg jest jak Gazeta Wyborcza - wita nas codziennie z otwartymi ramionami. wink.gif
Czy to nie cudowne mieć za Oblubieńca Władcę Wszechświata? wink.gif

Tym romantycznym akcentem kończę ewangelię na dzień dzisiejszy. eusa_sick.gif
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Piątek, 07 Kwietnia 2006, 23:09 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
cezar
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #4560
Posty: 733


[ Osobista Galeria ]




Rzeczywiście "ewangelię"! Jak na kazaniu ;)
Wiesz, zastanawiam się LWG Jaka Jesteś na codzień?
Mam troszkę znajomych, którzy wychowali się w środowiskach oazowych, potem rozwijali swoje zgłębianie wiary i życie we wspólnotach w różnych organizacjach przykościelnych lub grupach modlitewnych. Są już dorosłymi ludźmi, pracują, wychowują dzieci i nadal bardzo wyraziście i wręcz ostentacyjnie niekiedy, krzewią wiarę w różnych formach i obszarach! Ale wiesz co zauważyłem - nie jest to regułą ale w przeważającej większości tak jest - są to smutni na codzień ludzie, jakby świadomi konieczności "niesienia krzyża"! Może z Tobą jest inaczej - Oni też byli kiedyś młodymi wesołymi ludźmi, ale odnoszę wrażenie że im głębiej wchodzą w życie cały czas namaszczone głęboką wiarą, tym bardziej czują się orędownikami odrzucenia doczesności na rzecz oczekiwania na "prawdziwe życie"! Czy Bóg od nich tego wymaga?
  
Re: <cezar> Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Niedziela, 09 Kwietnia 2006, 11:57 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Tutaj możesz znaleźć popularne fragmenty z „Dzienniczka s. Faustyny”. Zauważ, że spośród wszystkich dusz, z którymi rozmawia Jezus, tylko dusza doskonała jest szczęśliwa i może się cieszyć darem czystej miłości. Cała reszta narzeka i narzeka, bo jest jeszcze zapatrzona w siebie. Ale pewnie określenie „doskonała” nie za dobrze wszystkim brzmi w uszach. Jest coś takiego, jak świętych obcowanie. Ten termin oznacza łączność pomiędzy Kościołem pielgrzymującym na ziemi, cierpiącym w czyśćcu i tryumfującym w niebie. Wiadomo, że człowiek musi się spowiadać aż do samej śmierci nie bez powodu. Ma bowiem swoje słabości. Jednak duszę, jak tu określono ją, doskonałą, nie przejmują jej drobne upadki, bo nie grzech jest jej celem. Jej celem jest Miłość. Jak śpiewa pięciolatek z Arki Noego: „Nie musę się smucić, mogę się psewrócić”. cool.gif Z miłości do Jezusa taka dusza chce powstać zaraz, bo wie, jak jest jej dobrze w zjednoczeniu z Jego pięknem w Miłości.
Aby dojść do tego potrzebowałam trochę cierpliwości i Komunii świętych przyjętych z wiarą, ale nie jest powiedziane, że nie można tego osiągnąć szybko. W końcu Bóg prowadzi różnych ludzi różnymi drogami. A co dokładnie osiągnąć? Przemianę w każdej sferze życia.
Miłość do nieprzyjaciół. Początkową reakcją na wyrządzenie mi zła była oczywiście myśl: „Ty chamie” cool.gif i obowiązkowe oplotkowanie i oczernianie kogoś dla swojego lepszego samopoczucia, co jednak wcale na dłuższą metę nie pomaga, a sprzyja rozszerzaniu się zła. Potem przychodzi myśl „A może go/jej nie obgadywać, a się za niego/nią pomodlić? shock.gif W sumie to trudne modlić się za kogoś kto wyrzadził mi krzywdę. Dobra, pomodlę się chwilę za niego/nią, ale potem zaraz wrócę do dobrych uczynków i modlitwy na rzecz kogoś, kto jest dla mnie dobry, bo to przyjemniejsze”.
W końcu przychodzi upragniony stan, gdy patrzy się na każdego z wielkim szacunkiem i wyznacza się granicę pomiędzy umiłowanym przez Boga stworzeniem, a jego grzechem. Wtedy jest tak: „Już się za ciebie pomodliłem/am! biggrin.gif Chciałbym/chciałabym, abyś poczuł/a do innych to, co ja czuję do ciebie. To pragnienie szczęścia drugiej osoby, które dokona się wtedy, gdy przemieni ona swoje serce. Człowiek dobry jest szczęśliwy, więc i ty bądź.”
To samo z przeciwnościami, kłopotami i chorobami. Od myśli: „Nienawidzę swojego losu” i „Jestem najbardziej nieszczęśliwą istotą na tej planecie” czy nawet „Chyba się zabiję” do postawy „Cieszę się, że przez pokonanie trudności z miłością i ofiarowanie ich, mogę pomóc wielu osobom”.
Praca i obowiązki. Od postawy „Nie chcę, niech zrobi to ktoś inny” do „Patrzcie, pomagam wam, robię to dla was, bo chcę, abyście wzięli ze mnie przykład i byli tak szczęśliwi, jak ja jestem”.
Prawda, że z takimi ludźmi chce się żyć?
Nawet jeśli na co dzień ta osoba jest nadal sobą, czyli takim mylącym się i wnerwiającym małym dzikim stworzonkiem, które no niestety, ale też trza szanować, aby szczęście osiągnąć. wink.gif eusa_clap.gif
Bóg odnajduje pokój w tym, że nas miłuje. Obdarza nim ludzi, którzy miłują Jego i innych. Nawet jeśli smuci się z powodu dusz, które na swoje własne życzenie odrzucają to szczęście i wybierają wieczne cierpienie i pustkę wynikającą z egoizmu, to jakże pięknie się smuci! Zaraz się chce takiego pięknego Boga pocieszać!

Co do szerzenia wiary w realu przez Twoich znajomych... Jeżeli nie jest to ciągłe gęganie na czyjąś głową "Idź do kościoła, idź do kościoła, nooo idź do kościoła" eusa_eh.gif bez uzasadnienia, których to ataków i ja kiedyś byłam ofiarą i nie za mile to wspominam, a dyskutowanie o ważnych przecież sprawach przy kawce, to czemu nie...
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Środa, 12 Kwietnia 2006, 22:26 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
cezar
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #4560
Posty: 733


[ Osobista Galeria ]




Przepiękna ewangeliczna wykładnia szczęścia i radości poprzez miłość do Boga i ludzi! Ale niekoniecznie mnie to przekonuje.
Odnoszę wrażenie, że obnoszenie się smutkiem jest często wręcz celebracją ludzi, nazwijmy to umownie "pobożnych", którzy poprzez to czują się bezpieczniejsi w swojej wierze "cierpienia". Świadomość "niesienia krzyża" daje wielu wierzącym poczucie uczestnictwa w zbawieniu i odkupieniu. A takie przekonanie wręcz karze żyć w smutku, co obwieszcza się z dumą wszem i wobec. Takie są moje odczucia, choć oczywiście mogę się mylić. Ale przede wszystkim wszystko zależy od indywidualnego podejścia! Mniemam wink.gif
  
Re: <cezar> Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Środa, 12 Kwietnia 2006, 23:10 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Wiesz, ja sądzę wink.gif , że takie podejście nie jest właściwe. Jeśli człowiek chce być święty(nie bójmy się tego słowa) czyli, dosłownie, być w niebie, nie może pragnąć ani przyjemności ani cierpienia. On ma pragnąć WOLI BOŻEJ! Woli dyktowanej przez Miłość. Jeżeli coś się dzieje, to znaczy, że Bóg tego chce, a jeżeli się nie dzieje, to znaczy, że On tego nie chce, bo nic się nie dzieje bez Jego przyzwolenia, no a jeśli coś się dzieje lub nie dzieje, to jest właśnie częścią doskonałego Bożego planu wobec nas. eusa_wall.gif Idąc dalej, człowiek, który nakłada sobie krzyż sam lub aplikuje niepotrzebne przyjemności, nie czekając na wyraźne potwierdzenie ze strony Boga, że to ma właśnie dostać, nie wznosi się do nieba, a spada niżej, bo robi właśnie to, co pragnie czynić szatan - wszystko po swojemu. Powiesz, że nie da się zbadać, czego Bóg może chcieć lub trudno to zrobić. No problem. Dobry Bóg nie wykiwałby kogoś, kto mu bezgranicznie ufa i kroczy drogą Jego nauki. Jeżeli ten ktoś popełni błąd, On i tak to naprawi. Dla takich ludzi to strasznie proste, bo im bardziej czegoś nie rozumiom wink.gif , tym wyraźniejsze znaki dostają.
Może za bardzo uprościliśmy wszystko do pojęć radości i smutku. Wiara nie sprawiła, że przestałam ryczeć, a na okrągło zaczęłam się śmiać. Spełnianie woli Bożej nie łączy się tylko ze śmiechem lub płaczem, ale sięga na samo dno duszy i daje to wspaniałe poczucie bezpieczeństwa i równowagi, bo jakżeby inaczej, skoro kroczy się drogą dyktowaną przez Doskonałość? Nieważne, czy człowiek się śmieje, czy płacze, nie to jest najważniejsze, bo ma on w sobie coś cenniejszego. Taką małą skorupkę, wewnątrz której jest nadzieja. Odporną na burze.

Już późno, coś mi się telepie, bo zdania normalnego ułożyć nie mogę. crazy.gif
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Środa, 12 Kwietnia 2006, 23:26 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Aaa jeszcze co do wyrazu twarzy pobożnie przybieranego, to radzę mieć się na baczności podczas modlitwy. wink.gif

Jak kiedyś się zagapiłam w pełnym kościele na krzyż confused.gif doubt.gif eusa_eh.gif eusa_sick.gif shock.gif , to mama tak na mnie spojrzała, że... musiała jeszcze raz na mnie spojrzeć, bo jak mówi:

"Zobaczyłam i nie uwierzyłam". tongue.gif

A znajomym Twym życzę, aby smucili się tylko do Wielkiej Soboty. W Wielkanoc już się mogą bez żadnych przeciwwskazań cieszyć, hiphiphurać i co tam jeszcze. wink.gif
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Czwartek, 13 Kwietnia 2006, 15:09 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kosmopolitka
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #4627
Posty: 392


[ Osobista Galeria ]




little_wild_girl :
Jeśli człowiek chce być święty(nie bójmy się tego słowa) czyli, dosłownie, być w niebie, nie może pragnąć ani przyjemności ani cierpienia. On ma pragnąć WOLI BOŻEJ! Woli dyktowanej przez Miłość. Jeżeli coś się dzieje, to znaczy, że Bóg tego chce, a jeżeli się nie dzieje, to znaczy, że On tego nie chce...


Wlasnie takiego jestem tez zdania. Wcale nie chodzi w wierze o to, by czlowiek cierpial specjalnie i swiadomie w imie wyznania, uprawial prawie ze takie meczenie sie na wlasne zyczenie. Nie uczyni go to bowiem lepszym czlowiekiem i bardziej blizej Boga.
W zyciu spotykaja nas rozne przezycia, zarowno te pelne radosci i te smutne. Wszystko to jest wola boza, a my jako te drobiny na swiecie musimy tylko wiedziec, co trzeba z tym wszystkim zrobic, jak przetrwac, jak godnie zyc, tak jak przystalo na ludzi wiary. A co jest ta godnoscia? Nie da sie chyba tak ogolnie odpowiedziec na te pytanie, kazy musi bowiem sam znalezc swoja prawde. Dla mnie wiara to nadzieja i jak to Ojciec Pio twierdzil, powierzenie sie calkowite w Bogu, bo Bog jest jedyna prawda i droga.
  
Re: <little_wild_girl> Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Piątek, 28 Kwietnia 2006, 10:41 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
owall
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #5964
Posty: 11


[ Osobista Galeria ]




Setnie się ubawiłem czytając ewangelie w/g LWG:) Zastanawiający jest fakt iż ludzie nieco fanatyczni religijnie wszędzie doszukują się sztanskiego pierwiastka:)mówią:"To diabeł dziś pobrudził mi gacie" albo " oooooo...kawa się wylała , bo szatan w niej trzymał swój wredny, pobrudzony smołą,paluch" . A może wystarczy żyć mając swój wewnętrzny, skrupulatny system moralny, ja nie jestem nazbyt religijny ale nie zabijam , nie gwałce, nie kradnę i nie cudzołożę...ale nie chcę być zablokowany przez dogmaty, o wiele bardziej i bliżej wiary byłem po oglądnięciu "Dogmy" niż po tych upiornych wypocinach tak naładowanych fanatyzmem że aż niebezpiecznych . Toż to się może skończyć tragicznie- serią bolesnych zastrzyków.... nie zrozum mnie zle , ja nie atakuję Wiary czy człowieka który Wiarę wyznaje, nie rozumię po prostu skrajności ....amen
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Piątek, 28 Kwietnia 2006, 15:05 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Wiesz, trudno ująć Prawdę czyli coś nadprzyrodzonego w ludzkie słowa, dlatego usiłuję wplatać różne żarty przekonana o tym, że ktoś znajdzie i tak równowagę i pokój. wink.gif

Nie chcesz być zablokowany przez dogmaty?
A czy wiesz, że one są prawdziwe i potwierdzane przez Tych Z Góry?
Poza tym sprzyjają one przemyśleniom, przez co ubogacają wnętrze. Z kolei ubogacone wnętrze czyha tylko na pełnienie dobrych uczynków, nieprawdaż? smile.gif

Oto dowód na jeden z nich, a dokładniej ten o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. smile.gif

Zdarzyło się to w XIX wieku w Loudres...

Kilkunastoletnia prosta i znana z anielskiej dobroci pasterka, Bernadetta Soubirous, ledwie umiejąca czytać i pisać przy grocie skalnej ujrzała pewnego dnia niezwykłe zjawisko. Osoba, która się ukazała, poleciała jej przychodzić tutaj przez 15 dni. Nie widział owej tajemniczej osobistości jednak nikt poza Bernadettą. No i zaczęło się dziać...
Zainteresowali się Bernadettą okoliczni mieszkańcy, ludzie prości, ale i uczeni. Wszyscy chcieli się przekonać, co za tym się kryje. Poproszono dziewczynkę, aby zapytała ową osobę o tożsamość. "Piękna Pani";, jak ją nazywała dziewczynka przedstawiła się jako "Niepokalane Poczęcie". Zdziwione tym określeniem, bo słabo znające katechizm dziewczę było bardzo zdziwione i ledwie je powtórzyło. Matka Boża pragnęła w ten sposób potwierdzić uchwalony w tych czasach dogmat Jej dotyczący.
Jeden z uczonych chciał na własne oczy przekonać się, czy pomimo najprawdopodobniej dobrych intencji dziewczynkia nie jest zahipnotyzowana. W tym celu usiłował podpalić rękę Bernadetty, gdy ta z radością wpatrzona była w zjawisko widoczne w grocie. Odpowiedziała okrzykiem: "Auuuć! To paaarzy!" Przy hipnozie ciało ludzkie pozostaje nieczułe na wszelkie bodźce z zewnątrz, co wykorzystują połykacze ognia. Bernadetta natomiast pozostawała zupełnie świadoma. Zbadano również stan psychiczny pasterki. Wszystkie badania psychiatryczne przeszła pomyślnie.
Tamtejszy proboszcz nakazał milczenie okolicznym księżom, zanim wątpliwości co do prawdziwości objawienia nie zostaną rozwiane. Poprosił Bernadettę, aby zasugerowała owej "Pięknej Pani" ukazanie jakiegoś znaku. Może wiecznie żywa różyczka czy coś w tym stylu. Na taką prośbę Maryja uśmiechnęła się... Jak mogli prosić Królową Nieba i Ziemi o taką drobnostkę... wink.gif Poleciła Bernadetcie wykopanie dołka przy grocie. Ta posłusznie zaczęła grzebać rękami w ziemi, po czym na oczach wszystkich zebranych wytrysnęło źródło. Oczywiście naukowcy od razu się tym zajęli. Stwierdzili, że to niemożliwe, aby istniało w tym miejscu dawniej źródło, ponieważ woda przebiłaby bez problemu kilkucentymetrową warstwę piachu odsłoniętą przez świętą. Potem zaczęły się... co no co, uzdrowienia, czyli kolejny temat dla naukowców. Oprócz depresji i bólu głowy, z którego można się często nastawieniem psychicznym wyleczyć, odnotowywano i odnotowuje się uzdrowienia natychmiastowe z takich chorób, jak ciężkie ropne stany zapalne, przewężenia przełyku, ślepota, paraliże i czego dusza zapragnie! Nie stwierdzono żadnej różnicy pomiędzy składem mineralnym wody z cudownego źródła a tym ze źródeł sąsiadujących, które to jednak cudownej mocy nie mają.
A jakby tego było mało, ciało św. Bernadetty do dziś wygląda jak żywe. Pomimo braku konserwacji wszystko jest w doskonałym stanie.

"Jakby była pogrążona we śnie"

Czy to są znaki wyszukiwane przez fanatyków?
Nie jestem fanatyczką, a ortodoksą, a jest to człowiek kategorycznie wyznający zasady swojej religii. Przekonałam się o jej prawdziwości, więc nie ma ku temu żadnych przeciwwskazań. Jezus mówi: "Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam, a kto nie zbiera z nami ten rozprasza"
Nie wiem, dlaczego miałoby to być niebezpieczne, dlaczego miałaby być niebezpieczna religia głosząca miłość, brak przemocy, odpłacanie dobrem za zło i troskę o zbawienie wszystkich ludzi.
Nie chodzę ubrana jak Matka Boska, tylko normalnie, jak każda nastolatka, a że wypowiadam się na forum Religia i filozofia dzieląc się swoimi przemyśleniami... wink.gif

Ja też nie gwałcę, nie kradnę, nie zabijam i nie cudzołożę. Szczerze mówiąc, nigdy nie robiłam tego, ale z jakiegoś powodu Jezus za mnie musiał umrzeć, abym nie poszła do piekła, jak za każdego człowieka zresztą, bo zanim On nie umarł na krzyżu, nikt, absolutnie nikt nie mógł się dostać do nieba. Bo tam idą tylko święci. Jesteś święty i wydoskonalony w miłości?
Czy podczas ciężkiej choroby znosiłbyś swoje cierpienia pokornie, pocieszając innych, a nie ich dołując?
Czy gdyby ktoś chciał Cię zabić, obroniłbyś się, zabijając go i tym samym skazując go na piekło, jako że umiera najprawdopodobniej w grzechu ciężkim?
Czy szanujesz wszystkich? Czy mówisz o nich źle sprzyjając w ten sposób własnej pysze i pysze tych, którzy tego słuchają? Czy jesteś wrażliwy na drugiego czlowieka i starasz się zawsze znaleźć w nim coś dobrego? Czy smutno Ci, gdy ktoś gubi siebie czyniąc zło? Czy troszczysz się wtedy o jego zbawienie? Czy go upominasz i starasz sie sprowadzić ze złej drogi? Czy dajesz mu przykład? Czy wszystko wszystkim przebaczasz i nie chowasz w sercu urazy? Czy rozmawiasz ze wszystkimi językiem miłości? Czy współczujesz czynnie w cierpieniu i chętnie spieszysz z pociechą, radą, pomocą, sercem? Czy działasz zawsze na korzyść bliźniego? Czy czynisz innym zawsze to, co chciałbyś, aby Tobie czyniono? Czy pracujesz rzetelnie wiedząc o tym, że z owoców Twojej pracy korzystają inni, tak jak Ty korzystasz z ich pracy? Czy wywyższasz się i czujesz się lepszy od innych, choćby od tych, którzy zabiają, gwałcą, kradną i cudzołożą? Czy obrażasz innych i robisz im przykrości? Czy modlisz się za wszystkich, również za nieprzyjaciół? Czy potrafisz dobrem odpłacić za zło Tobie wyrządzone? Czy czynisz rozdźwięki pomiędzy ludźmi? Czy gdy z woli Boga napotykasz na jakąś przeszkodę ku większemu dobru, lamentujesz, narzekasz, szerzysz negatywne emocje?
Czy palisz papierosy, narażając na choroby nie tylko siebie, ale i ludzi Ciebie otaczających? Czy ostrożnie i będąc trzeźwym prowadzisz samochód wiedząc o tym, że jesteś odpowiedzialny za innych? Czy zaniedbujesz obowiązki przesiadując długie godziny przed kompem i wiedząc, jak źle to wpływa na Twoje zdrowie? Czy ściągasz lub kupujesz nielegalnie muzykę i filmy? Czy przesiadujesz wiele godzin przed telewizją bez konkretnego celu wiedząc, że to niezdrowe? Czy zazdrościsz komuś bogactwa, urody czy czegokolwiek? Czy masz kompleksy wiedząc że są one sumą pychy i zranienia?
Czy przerywasz komuś gdy on mówi, twierdząc, że to co mówisz Ty jest ciekawsze od tego, co mówią inni?
Czy masz nieczyste myśli czyli traktujesz w nich kobiety przedmiotowo, a nie jak Boże stworzenia z duszą? cool.gif

To się cieszę. wink.gif

Pytań jest całe mnóstwo.
Czy one Ci się zdają fanatycznie niebezpieczne, skoro dotyczą miłości czyli wolności od egoizmu? smile.gif Gdy spełnia się wymogi miłości, a nie tylko nie grzeszy, korzystają na tym wszyscy.

"Dogmy" nie oglądałam.

Szatan istnieje (a możesz dowiedzieć się o tym np. czytając o egzorcyzmach, podczas których złe duchy wkładają w usta dzieci dogłębne religijne treści).

A gacie mam czyste. wink.gif

Pozdrawiam.
  
Re: Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Poniedziałek, 13 Listopada 2006, 19:45 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Zdzisław
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #6606
Posty: 6


[ Osobista Galeria ]




Dlaczego Stworca miałby bawić się bytem. Może to obowiązek, ciężka harówa.Samonapędzająca się obsesja tworzenia. Ktoś kto skonstruował 100 miliardów galaktyk a w nich po 100miliardów systemów itd..nie myśli jak Ty która tworzysz fekalia, dwutlenek węgla i kontener śmieci. Czy rozumiesz Boży sens słowa Miłość? Trochę pamiętasz co napisał św. Paweł w swoim hymnie a reszta jest własną interpretacją.Tylko Chrystus wie co myśli Ten Najważniejszy. Czytaj ewangelie, to może coś Ci zaświta ale Prawda jak ją pojmiesz powali Cię na glebę.Przerazi Cię Twoja naiwność, śmieszne Twoje paciorki i tańce w kółeczku na pielgrzymce.Czy dała byś wbić sobie w nóżki i rączki hufnale, nadziać na włoski drut kolczasty i dusić sie na belce będąc opluwana przez hołotę aby uratować mordercę- pedofila albo gestapowca?
Nie wierzę? To masochizm. ALe Bóg to zrobił. Dlatego nie oceniajmy Boga! Sądźmy siebie i naszą naiwność w realizacji Jego Kodeksu 10 przykazań.
Najgłupszy z głupich czyli ja. Zdzisiek.
  
Re: <Zdzisław> Wiara w Boga, a Bóg?
PostWysłano: Piątek, 17 Listopada 2006, 21:46 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
grusia
Nałogowy uczestnik
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1372
Posty: 3053


[ Osobista Galeria ]




Podobno n a j p i e r w trzeba nauczyć się oceniać samego siebie, by móc oceniac innych. Ale ocenianie drugiej osoby już jej jakby czegoś ujmuje, czegoś, czego nie wiemy i nawet się nie domyślamy. A jak dopiero ma się ta sprawa z Bogiem...
  
Wiara w Boga, a Bóg?
Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Religia i filozofia

Strona 4 z 4  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010