|
| ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Niedziela, 02 Stycznia 2005, 13:46 |
|
|
|
uwazam ze tak ale jesli ktos sie ze mna nie zgadza to prosze o rozmowe |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <krisek> ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Niedziela, 02 Stycznia 2005, 14:09 |
|
|
|
A może najpierw napisz coś więcej. Na przykład, gdzie Twoim zdaniem powinny przebiegać owe granice. Wówczas i dyskusja będzie mniej abstrakcyjna. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 03 Stycznia 2005, 00:40 |
|
|
|
Nie można ufać BEZGRANICZNIE nawet ukochanej osobie. Wszak jesteśmy tylko ludźmi, zdarza nam się kłamać, oszukiwać czasem też (nie mówię że wszystkim)ogólnie mylić się...Tak uważam |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 03 Stycznia 2005, 01:42 |
|
|
|
zaufanie?? oczywiscie powinno miec swoje granice co do drugiej osoby ludzie sie zmieniaja w dzisiejszych czasach w tym dniu moga byc uprzejmi a na drugi dzien cie nie nawidza.... nie wolno ufac ludzia najlepiej zaufac takiej osobie ktora sie zna ale nie za duzo.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 03 Stycznia 2005, 03:50 |
|
|
|
Zaufać?
Pewnie! - odpowiem.
Bezgranicznie?
Tylko ukochanej - rzeknę.
Niestety w dzisiejszych czasach zaufanie komukolwiek to tak jakby zawieszanie mocnego sznura, albo sprawdzanie ostrza gilotyny . Ufam tylko i wyłącznie dwóm osobom. Mojej ukochanej (choć i to nie bezgranicznie, bo niestety dzisiejsze czasy to po prostu czasy rozwięzłości - a dla "tego" jestem w pełni przeciwny), oraz sobie (a i to niezawsze, bo szczerze mówiąc sam nie wiem kiedy mi coś odbije). Niestety teraz słowo czy obietnica nic nie znaczy, a honor to wymarła cnota... Zaufanie, mamy jeszcze szczątki ufności, ale powiadam Wam przyjdą czasy, gdy zaufać nie będzie można nikomu, nawet partnerce, któa przez 30 lat uporczywie twiedzi, że kocha... Smutne, ale niestety optymistycznych wizji dla ludzkości nie mam... My upadamy! |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <Zguba> ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 03 Stycznia 2005, 12:31 |
|
|
|
Widzę, że dyskusja jednak rozgorzała, więc też się wypowiem szerzej. Gdyby zaufanie nie było ograniczone, nie byłoby zazdrości, a ta jest czymś naturalnym. Ale zazdrość łatwo przerodzić się może w zazdrość chorobliwą, która dla związku jest śmiertelną trucizną. Ufajcie więc swoim partnerom/rkom i nie próbujcie poddawać ich nieustannej kontroli. Nie próbujcie ich też przesłuchiwać, bo związek to nie Łubianka. Jeżeli zaś zdarzy się, że partner zaufania nadużyje... to i gadać już nie będzie o czym. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Środa, 05 Stycznia 2005, 21:13 |
|
|
|
a ja mam tako sytuacje ze jak wychodze gdzies to on mnie sledzi jak rutkowski patrol jak z kolezanka wychodze albo sama i sprwdza czy do jakichs facetow nie ide a raz do kolegi poslam pogadac to przez okno zagladal (na wiadrze stanal) bo kolega ma niski domek jednorodzinny i tak zasze było i jest i jak mowi ze czuje ze cos nie tak to mi do archiwum na gg zaglada i do poszty i ja juz prywatnosci niemam no co ja ma zrobic ja nawet z nudow na czacika tandecika nie moge wejsc bop on mnie wysledzi i tam zaraz jesst i jako inni faceci sprawdza czy ja sie z nimi nie umawiam a jak mu mowie zeby mnie nie kontrlowal i kaze mu do domu wracac to jak mnie nie sprawdzi to sie tak zamyka w sobie a ja za pierszym razem myslalam ze jak mni raz sprawdzi t da spokuj z tym ale nie co ja mam zrobic ja go np. nie sprawdzam a on mnie tak |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <fanka_adamka> ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Środa, 05 Stycznia 2005, 21:59 |
|
|
|
Rada jest prosta. Zacznij go kontrolować w ten sam sposób, albo zmień faceta. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Środa, 05 Stycznia 2005, 23:33 |
|
|
|
EDDY : |
albo zmień faceta. |
Dokładnie. Skoro kontroluje Twoją pocztę i narusza w ten sposób Twoją prywatność - kopa w tyłek i wynocha. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Piątek, 07 Stycznia 2005, 01:03 |
|
|
|
Berger : |
EDDY : |
albo zmień faceta. |
Dokładnie. Skoro kontroluje Twoją pocztę i narusza w ten sposób Twoją prywatność - kopa w tyłek i wynocha. |
Czy to dobre wyjście?
Facet widać zakochany, ewidentnie ma problem, który objawia się chorobliwą zazdrością, co za tym idzie >> trudno mu zaufać drugiej osobie.
Może zamiast go przekreślać, należaloby mu pomóc w jakiś sposób? |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Piątek, 07 Stycznia 2005, 01:25 |
|
|
|
go_girl_go : |
Może zamiast go przekreślać, należaloby mu pomóc w jakiś sposób? |
" Zacznij go kontrolować w ten sam sposób" - wtedy powinien otrzeźwieć... albo sam odejdzie. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Niedziela, 09 Stycznia 2005, 17:10 |
|
|
|
edy dzikuje ci ze się pojawilas w tym watku uratowlas moji zwiazek masz u mni piwo ja sobie w nocy pomyslalam fonko adamko adam by sie tak nie zalamywal na twoim miejscu mysl fanko adamko iwtedy sboe o twym avtorze przypomnialam no wiec zrbilam tak ze sie umowilam z kolzanka na zakupy bo już sa obnizki po zimie wiec dobrze by sbie kupic kozaki nowe poszlam do niego i zobaczylm ze jak on widzi ze ja ide do niego to myk szybko do domu ze niby mnie nie sledzil weszlam i mowie ze alkoholo mu przynioslam bo on jest pies na to i tak pil i pil a ja udawalam ze pije bo to samo soczek był u mni a u niego precenty i czekalam az go z nog zwali a to dlugo trohe trwalo ale w koncu zasnal po tym winie to ja go za nogi z tej kuchni i na kanape wturlalam potem przykrylam go kocykiem w żołwiki bo on bardzo lubi ten kocyk a nie moglam go tak na tej podlodze kuchenej zostawic na kilka godziin przeciez poszlam z koleznka na wyprzedarz i taki looz był wow i zrobilam jakies tam zakupy w spozywczym wrocilam to on jeszcze spal to zaczolam gotowac i się obudzil nic nie skapowal ze ja nie tylko w spozywczym bylam bo zostawilam co kupilam w domu po drodze i juz kilka razy tak było i sie nie pokapowal i mam nadzieje ze sie nie pokapuje bo dbrze jst ja m,oge wyjsc sama a on się nie martwi i odkrylam jedna rzecz na plus jak o n jest pijany bo mianowicie on mi się wteyd zasze oswiadcza jak ktos ma jakies inne pomysly na rozwiazanie mego prblemu to prosze slucham bo jak sie on skapni znow tragedia bedzue a po co ma byc jak sie kochmy |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <fanka_adamka> ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 10 Stycznia 2005, 00:37 |
|
|
|
Ale po co inne pomysły, jak ten się sprawdził?! Odkryłaś to, co się mało którym kobietom udało. Odkryłaś sposób na faceta! Kupić mu piwo (lub tanie wino, jeśli jeszcze student), ułożyć na kanapie, przykryć kocykiem w żółwiki, dać pilota do ręki i masz dzień dla siebie! Możesz na przykład całkiem spokojnie robić zakupy i gotować. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Wtorek, 11 Stycznia 2005, 22:58 |
|
|
|
Myślałam, że buduję zbyt długie zdania, ale po przeczytaniu tego, co napisała fanka_adamka, zmieniłam zdanie.
Podsumowując, Twój chłopak na trzeźwo jest nie do przyjęcia, ale w stanie upojenia alkoholowego staje się ideałem mężczyzny. Fajnie, że Eddy uratował Twój związek, obawiam się jednak, że niechcący może zniszczyć wątrobę Twojego chłopaka. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Środa, 12 Stycznia 2005, 00:05 |
|
|
|
nobody : |
niechcący może zniszczyć wątrobę Twojego chłopaka. |
Prędzej pewnie pozimowe wyprzedaże wyczyszczą z oszczędności życia konto fanki_adamki! |
|
Ostatnio zmieniony przez Berger dnia Środa, 12 Stycznia 2005, 00:18, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Piątek, 14 Stycznia 2005, 13:12 |
|
|
|
nobody ja to teraz sbie mysle ze on to tak tlko udaje żeby mu pozwolic pic bo do sledzenia powodow nigdynie dawalam ale ja sie nie dam nabrac już wysle go na odwyk i tam mu raz na zasze wytlumacza ze alkoholo jst zly i watrabe zniszczy taki mam plan ale to jz nie na temat wiec koncze |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 11 Kwietnia 2005, 12:17 |
|
|
|
zaufanie bezgranicze, ale nie naiwne...
jesli nie mamy zaufania zaczynamy druga osobe kontrolować... a to nie jest miłe.
zaufanie nie jest pozbawione ryzyka, bo przeciez odpowiadamy jedynie za siebie, więc ufając drugiemu człowiekowi zawsze mozna sie zawieść, ale to nie jest straszne... to naturalne...
kiedy kochamy samych siebie i mamy zaufanie do siebie a przy tym szanujemy innych to zaufanie jest naturalne i pisze to z doświadczenia
nadal wielw osób nie może uwierzyć, że mam takie zaufanie, ale to właśnie zaufanie buduje stały związek a jego brak jer niszczy. jesli zaś drogi się rozchodza to tez to rzeba uszanować i zaufać że to dobre rozwiązanie choć początkowo możemy nic dobrego w nim nie widzieć :)
zaufanie nie jest do człowieka, ale do losu (energii/boga/karmy/itd) a wtedy nic złego nas nie spotka :) |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Piątek, 15 Kwietnia 2005, 15:02 |
|
|
|
Zaufanie to dosyć rozległe pojęcie:) Ja uważam, że jeśli się z kimś jest, jeśli się czuje do tej osoby coś więcej powinno się temu komuś mocno ufać. To oczywiście początkowo brzmi niczym dobra rada w piśmie młodzieżowym, ale przecież wszystko ma swoje ustalone granice. Ja zawsze byłam dosyć nieufna w stosunku do ludzi, zwłaszcza jeśli chodziło o mężczyzn, więc nigdy nie miałam za bardzo z tym problemów. Wychodzę ze smutnego założenia, że ludziom nie wolno ufać, bo dzisiaj już mało jest takich godnych tego naszego zaufania. I chociaż nigdy się jakoś strasznie nie sparzyłam(to chyba dzięki temu mojemu chłodowi i wstrzemięźliwości, lepiej dmuchać na zimne:)ale wiem jak jest u innych i wiem, że z tym ufaniem jest ciężko. Mogę sobie ufać rodzicom, dziadkom ale to inny rodzaj zaufania, taki bardziej wrodzony, gdyż zazwyczaj bo nie zawsze bywa tak, że nasi rodzice chcą dla nas dobrze, wychowują nas, opiekują się nami, ale nie chcą naszej zguby i właśnie dlatego im ufamy. Jeśli chodzi o poważniejsze związki zaufanie budowane od pierwszego dnia, stopniowo, delikatnie może zostać zniszczone w ciągu jednej sekundy przez jakiś głupi wybryk coś nieoczekiwanego co wcale nie miało się wydarzyć. Moje zaufanie skończyło by się od razu gdyby np. partner dopuścił by się zdrady, jeśli byłaby fizyczna może bym kiedyś wybaczyła(chociaż szczerze w to wątpię, ja mam bardzo rozbudowany zmysł własności, nie lubię się dzielić tym co w sumie moje, jestem zaborcza jak cholera:), jeśli byłaby to zdrada psychiczna było by mi o wiele trudniej znów zaufać, zrozumieć, wybaczyć. Właściwie jeśli powierzam jednemu człowiekowi całe swoje życie, całą siebie myślę, że to dosyć dużo więc ufam bezgranicznie niczym małe dziecko, lecz do pierwszej poważniejszej wpadki. Potem zaczynam się zastanawiać, analizować każde słówo, każdy gest, mogę się zrobić nieznośna, uciążliwa itp. Zawsze mówię, że mężczyzna może mnie oswoić niczym dzikie zwierzę, nauczyć własnego rytmu i stylu życia i wtedy należę do niego, ale jeśli popełni błąd zaczynam sie irytować i nie mówię tu o jakiejś zwykłej kłótni, bo to nie w tym rzecz, mam na myśli sytuacje kiedy moje zaufanie byłoby mocno nadszarpnięte, nie znoszę takich sytuacji. A poza tym najlepiej ufać tylko samemu sobie, tak jest najbezpieczniej i ja właśnie wybieram taki styl. A poza tym w moim życiu kilka takich osób, którym wierzę bez zastrzeżeń, są kochane, ale i tak jest ich mało:) Buziaki dla was |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Środa, 04 Maj 2005, 19:11 |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: ZAUFANIE czy powinno miec swe granice? |
|
|
Wysłano: Środa, 04 Maj 2005, 19:14 |
|
|
|
Margot : |
Zaufanie to dosyć rozległe pojęcie:) Ja uważam, że jeśli się z kimś jest, jeśli się czuje do tej osoby coś więcej powinno się temu komuś mocno ufać. To oczywiście początkowo brzmi niczym dobra rada w piśmie młodzieżowym, ale przecież wszystko ma swoje ustalone granice. Ja zawsze byłam dosyć nieufna w stosunku do ludzi, zwłaszcza jeśli chodziło o mężczyzn, więc nigdy nie miałam za bardzo z tym problemów. Wychodzę ze smutnego założenia, że ludziom nie wolno ufać, bo dzisiaj już mało jest takich godnych tego naszego zaufania. I chociaż nigdy się jakoś strasznie nie sparzyłam(to chyba dzięki temu mojemu chłodowi i wstrzemięźliwości, lepiej dmuchać na zimne:)ale wiem jak jest u innych i wiem, że z tym ufaniem jest ciężko. Mogę sobie ufać rodzicom, dziadkom ale to inny rodzaj zaufania, taki bardziej wrodzony, gdyż zazwyczaj bo nie zawsze bywa tak, że nasi rodzice chcą dla nas dobrze, wychowują nas, opiekują się nami, ale nie chcą naszej zguby i właśnie dlatego im ufamy. Jeśli chodzi o poważniejsze związki zaufanie budowane od pierwszego dnia, stopniowo, delikatnie może zostać zniszczone w ciągu jednej sekundy przez jakiś głupi wybryk coś nieoczekiwanego co wcale nie miało się wydarzyć. Moje zaufanie skończyło by się od razu gdyby np. partner dopuścił by się zdrady, jeśli byłaby fizyczna może bym kiedyś wybaczyła(chociaż szczerze w to wątpię, ja mam bardzo rozbudowany zmysł własności, nie lubię się dzielić tym co w sumie moje, jestem zaborcza jak cholera:), jeśli byłaby to zdrada psychiczna było by mi o wiele trudniej znów zaufać, zrozumieć, wybaczyć. Właściwie jeśli powierzam jednemu człowiekowi całe swoje życie, całą siebie myślę, że to dosyć dużo więc ufam bezgranicznie niczym małe dziecko, lecz do pierwszej poważniejszej wpadki. Potem zaczynam się zastanawiać, analizować każde słówo, każdy gest, mogę się zrobić nieznośna, uciążliwa itp. Zawsze mówię, że mężczyzna może mnie oswoić niczym dzikie zwierzę, nauczyć własnego rytmu i stylu życia i wtedy należę do niego, ale jeśli popełni błąd zaczynam sie irytować i nie mówię tu o jakiejś zwykłej kłótni, bo to nie w tym rzecz, mam na myśli sytuacje kiedy moje zaufanie byłoby mocno nadszarpnięte, nie znoszę takich sytuacji. A poza tym najlepiej ufać tylko samemu sobie, tak jest najbezpieczniej i ja właśnie wybieram taki styl. A poza tym w moim życiu kilka takich osób, którym wierzę bez zastrzeżeń, są kochane, ale i tak jest ich mało:) Buziaki dla was |
Ja Własnie Tak Ufałem Kobecie Swojej i Wiesz Co Mocno Sie Na Tym Przejechałem!Niby Nie Było Zadnej Zdrady czy Cos Takiego Ale Odkryłem Ze Zaczeła Mnie Okłamywac Po Prostu i Zniszczyła Tym Wszystko Bo Watpie czy Jej Jeszcze Zaufam Bo Sie Sparzyłem!!!!
Pozdrawiam! |
|
|
|
|
|
|
|
przeprowadzki warszawa
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.
|