Wysłano: Czwartek, 21 Lipca 2005, 22:20 |
|
|
|
Pogodną nocą, w blasku księżyca,
Gdzieś się spotkali grzyb i grzybica.
Gwiazdy i księżyc mrok rozświetlały;
Ona zgorzkniała a on zgrzybiały.
Nie był szatański, tylko prawdziwy.
Wiekowy, wcale nie robaczywy!
Choć brodę srebrzył szron,
Miał twardy, prosty trzon.
Otaczały ich białe pleśniaki,
Słowa zwolna zmieniały się w szloch.
Zróbmy coś nim nas zjedzą robaki,
Lub próchnica obróci nas w proch.
Przyjdzie nam wkrótce zginąć niechybnie;
Zapuść korzenie! Załóżmy grzybnię!
Nim przyjdzie sezon gryp,
Przy grzybie stanie grzyb!
Mrugały do nich nocne świetliki,
Gdy rozsiewali w krąg zarodniki;
Wilgoć i ciepło. Nie trzeba wiele;
Tylko ten cichy igliwia szelest...
Mój stary grzybie: myśl pozytywnie,
Zróbmy to może wegetatywnie?
czekał ich miękki mech
i fragmentacja plech. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 21 Lipca 2005, 22:32 |
|
|
|
|
|