Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 12:07 |
|
|
|
bzzz : |
...
co do zdrady... hmm... zawsze się nad tym zastanawiałam gdzie granica... ale myślę że w każdym związku i u każdej osoby troszkę sie przesuwa... ważne aby obie strony ją akceptowały bo inaczej porażka... jedno przy swojej granicy dobrze sie bawi... a drugie pod tą granicą szlocha i rwie włosy z głowy... |
No. no, krótko a nieźle !!!
Chyba nie potrafiłabym w ten sposób określić takich granic, nigdy w życiu. Bardzo dobre.
Z pewnością ma rację również
BERGER cyt.
"Obszerna dyskusja na temat zdrady była już na www.dyskusje.pl i poruszono tam chyba wszystkie możliwe aspekty zdrady." |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 12:18 |
|
|
|
azilez : |
Taaak, granice, zasady, mocny kręgosłup moralny, wyczucie, wrażliwość, odpowiedzialność za drugą osobę. Nie zawsze wszystko łatwo przychodzi. Świat jest pełen tajemnic, pokus. A ma byc też nam wesoło, przyjemnie i zabawnie. No w końcu nie jesteśmy tu za karę. Czy bycie komuś wiernym to takie trudne? Jeśli się kocha - nie. Jeśli jest krztyna niepewności w tym wszystkim... to bedzie trudno. A...takie tam sobie luźne uwagi rzuciłam.
Czasy "kobiet wyzwolonych"? A faceci to bohaterzy- rycerze na białych koniach? |
Zgadzam się z Tobą Eli. Jeżeli dla kogoś dochowanie wierności jest trudne, to powinien się poważnie zastanowić nad dalszym kontynuowaniem obecnego związku. Ja sobie nie wyobrażam zdradzić swoją partnerkę i potem, jak gdyby nic, dalej jej szeptać do uszka czułe słówka. Raz mi się zdarzyło, gdy byłem młody i głupi, dac się uwieść jeszcze młodszej panience. Uwieść w tym sensie, że podczas wycieczki do Anglii, przez jeden dzień za rączkę z nią chodziłem. A sęk w tym, że akurat był to początek mojego związku z moją eks. Ponieważ był to początek, nie byłem jeszcze pewien swoich uczuć i może dlatego tak łatwo dałem się uwieść 18-letniej, 10 lat ode mnie młodszej smarkuli. Szczęśliwie następnego dnia wyjaśniłem jej sytuację i chodzić za rączkę przestaliśmy. Efekt był jednak taki, że czułem się podle przez kolejne parę miesięcy i w końcu nie wytrzymałem i mojej eks się przyznałem. Przyjęła to źle. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 12:35 |
|
|
|
Oj Berguś, Berguś....rozbrajasz mnie. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 12:36 |
|
|
|
ale wiesz co nie żartując już powiem ... masz racje ... trochę jednak jest tej staroświeckości we mnie ... może to narzucenie sobie pewnych zasad ... niezależnych od obowiązujących powszechnie i trzymanie się wytyczonej trasy (z koniecznymi modyfikacji oczywiście) jest takie ... ale mierzi mnie ten nasz "nowy porządek" ... ludzie zaczynają się zachowywać gorzej niż zwierzęta (nie obrażając zwierzaków !) ... mi to nie odpowiada ... |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 12:40 |
|
|
|
azilez : |
Oj Berguś, Berguś....rozbrajasz mnie. |
To było mniej niż 10 słów. Czym Cię tak rozbroiłem? Dla mnie tamta sytuacja nie była śmieszna. Była za to pewną nauczką. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 12:50 |
|
|
|
Berger : |
...
Raz mi się zdarzyło, gdy byłem młody i głupi, dac się uwieść jeszcze młodszej panience. ... przez jeden dzień za rączkę z nią chodziłem.
... Efekt był jednak taki, że czułem się podle przez kolejne parę miesięcy i w końcu nie wytrzymałem i mojej eks się przyznałem. Przyjęła to źle. |
Właśnie to jest powodem mojej obecnej wypowiedzi.
Otóż, byłam zdradzana tak często, że jak w piosence śpiewają "do liczenia nie mam głowy..", zawsze jednak dawałam szansę swojemu partnerowi, kochałam bardzoooooo, chcialam wierzyć, że będzie lepiej. Wy mówicie o zdradzie, o wierności, o przyjaźni, o jakiś tam żelaznych zasadach, tego nie można przekroczyć, tamtego pomyśleć itd. Wszystko jest fajnie, ale jak przychodzi taka ostateczność, to w życiu wtedy działają jakby inne wartości, jakby "dla każdego coś innego".
Poważny związek miałam i mam jeden, wy jak tutaj słyszę przeżyliście wiele. Dłuższe, krótsze - to bez znaczenia, ale kilka. Jak was słucham, to w tym swoim jednym miałam prawie wszystkie wasze i niczego się nie nauczyłam.
Dlatego wam zazdroszę, tej pewności siebie i wiary, że mnie to czy tamto nie dopadnie. Oby, z całego serca życzę.
Jedno wam powiem, po którymś tam razie, jak będziecie mieli pewność co do zdrad partnera odejdźcie, później jest o wiele trudniej. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 16:23 |
|
|
|
e X t 7 3 : |
ale wiesz co nie żartując już powiem ... masz racje ... trochę jednak jest tej staroświeckości we mnie ... może to narzucenie sobie pewnych zasad ... niezależnych od obowiązujących powszechnie i trzymanie się wytyczonej trasy (z koniecznymi modyfikacji oczywiście) jest takie ... ale mierzi mnie ten nasz "nowy porządek" ... ludzie zaczynają się zachowywać gorzej niż zwierzęta (nie obrażając zwierzaków !) ... mi to nie odpowiada ... |
I świetnie, że tak jest. W całym tym zwariowanym swiecie potrzebni sa "rycerze" No i jak masz zasady łatwiej sie zyje, nie trzeba bez przerwy zastanawiac się co czarne co białe. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 16:30 |
|
|
|
Berger : |
azilez : |
Oj Berguś, Berguś....rozbrajasz mnie. |
To było mniej niż 10 słów. Czym Cię tak rozbroiłem? Dla mnie tamta sytuacja nie była śmieszna. Była za to pewną nauczką. |
Rozbroiłes... w sensie rozczuliłeś. To trochę niespotykane, żeby dorosły facet (bądź co bądź miałeś 28l) miał takie wyrzuty sumienia za trzymanie kogos za reke. Ale to prawda..nie było to w porządku i powinieneś tak się czuć.
A jeśli chodzi o mówienie prawdy..jestem za...ale jest też stare powiedzenie..czego oczy nie widzą sercu nie żal. W takim przypadku może czasem milczenie jest lepsze. Zauważ, że powiedzenie prawdy miało przynieś ulgę Tobie, nie Twojej dziewczynie. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 09 Września 2003, 16:35 |
|
|
|
kazia : |
Jedno wam powiem, po którymś tam razie, jak będziecie mieli pewność co do zdrad partnera odejdźcie, później jest o wiele trudniej. |
OK, ja zapamiętam to sobie. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 18 Września 2003, 18:52 |
|
|
|
Wiesz, czasami żałuję, że ja nie miałam takiej mądrości jak mi inni doradzali. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 18 Września 2003, 21:05 |
|
|
|
wydaje mi sie że coś z takiej mądrosći prawie każdy z nas ma... ale jak jest "uczucie" to ta mądrośc idzie sie bujać... potrafimy radzić komuś w podobnej sytuacji ...ale często jak nas to dopadnie to sami mamy klapki na oczach i na nic podszepty z boku... dopiero potem olśnienie... Oni mieli racje...
ale to tylko moje zdanie... |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 18 Września 2003, 21:10 |
|
|
|
zgadzam się z bzzz ...
w końcu nie codziennie zostaje się zdradzonym...
nie wiem jak wy ale ja po tych nieszczęsnych zdradach wcale nie ubolewam...
w końcu jak się zostało zdradzonym to znaczy że osoba która Cię zdradział nie była warta Ciebie ~!
Tede gdziś śpiewał ,,,ona jest zwykłą szmatą " |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 19 Września 2003, 08:53 |
|
|
|
bzzz : |
wydaje mi sie że coś z takiej mądrosći prawie każdy z nas ma... ale jak jest "uczucie" to ta mądrośc idzie sie bujać... dopiero potem olśnienie... ale to tylko moje zdanie... |
BZZ - i wielu z nas ma takie zdanie, ja z pewnością, ale trzeba przeżyć to smutne doświadczenie, żeby to wiedzieć. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 19 Września 2003, 12:25 |
|
|
|
azilez : |
Berger : |
azilez : |
Oj Berguś, Berguś....rozbrajasz mnie. |
To było mniej niż 10 słów. Czym Cię tak rozbroiłem? Dla mnie tamta sytuacja nie była śmieszna. Była za to pewną nauczką. |
Rozbroiłes... w sensie rozczuliłeś. To trochę niespotykane, żeby dorosły facet (bądź co bądź miałeś 28l) miał takie wyrzuty sumienia za trzymanie kogos za reke. Ale to prawda..nie było to w porządku i powinieneś tak się czuć.
A jeśli chodzi o mówienie prawdy..jestem za...ale jest też stare powiedzenie..czego oczy nie widzą sercu nie żal. W takim przypadku może czasem milczenie jest lepsze. Zauważ, że powiedzenie prawdy miało przynieś ulgę Tobie, nie Twojej dziewczynie. |
Teraz już wiem, że milczenie jest lepsze. A czy byłem wtedy dorosły... nie wiem... Ostatnio moja Najmilsza spytała: ,,A nie będziesz mnie zdradzał?" A jak mógłbym Ją zdradzać, skoro ją kocham???!!! |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 19 Września 2003, 14:59 |
|
|
|
Berger : |
...
Ostatnio moja Najmilsza spytała: ,,A nie będziesz mnie zdradzał?" A jak mógłbym Ją zdradzać, skoro ją kocham???!!! |
To mi przypomina prawdziwą historię z "życia wzięte", opowiadam ja jako anegdotę -jednak to wydarzyło się NAPARWDĘ.
Otóż moja 9 letnia wówczas córka przygotowywała się do komunii. Na lekcji religii siostra uczyła ich 10 przykazań, już od małego miała umysł "ścisły" i dla niej wszystko mieściło się w ramach absolutnej logki.
Przy przykazaniu bodajże 7 który brzmi:
- "nie pożądaj żony bliźniego swego"
moja córka komentuje:
- a kto ją może chcieć, skoro jest zajęta !!!
I to ja wylądowałam u księdza, żeby się tłumaczyć jak wychowywuję dziecko.
Biorąc jednak pod uwagę myślenie tej małej i stwierdzenie BERGERA, to nie powinno wogóle być zdrad, a przecież one istnieją. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 19 Września 2003, 15:18 |
|
|
|
Zdrada jest wtedy, kiedy i z miłością coś nie tak. A przykazanie jest 9. (według Kościoła katollickiego), a 10. (według Biblii). |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 19 Września 2003, 16:09 |
|
|
|
Dobry jesteś, ja nie pamiętałam.
Ale fakt, faktem że zdrady najczęściej są wtedy kiedy jak powiedziałeś "z miłością jest nie tak" - tylko która strona ma TO naprawiać ? i czy czasami warto ?
Pytań można zadawać wiele. Zmierzam jednak do tego, że jeżeli już stało się jak się stało, a ta "wielka miłość" jak ja to mówię "poszła się gonić", to czy nie lepiej odejść i pamiętać wyłącznie dobre chwile, czy trwać w związku i kontynuować te odskocznie /zdrady/, bo to co było już przestało istnieć, a jesteśmy niby "razem" bo ...
Co gorsze ? |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 19 Września 2003, 16:39 |
|
|
|
A na to to nie ma dobrej odpowiedzi. Zależy od konkretnego przypadku. Najczęściej lepiej chyba jednak mimo wszystko zerwać... |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Piątek, 19 Września 2003, 17:59 |
|
|
|
Zerwać jest łatwo - rozejść się gorzej.
Przy zrywaniu związku, zdrada wydaje podstawą do wszystkiego.
Przy rozwiązaniu małżeństwa - zdrada jest tylko jednym z elementów, rzadko kiedy podstawą. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Czwartek, 16 Października 2003, 11:05 |
|
|
little_wild_girl |
Nałogowy uczestnik vip |
|
|
Użytkownik #187
|
|
Posty: 2741 |
[ Osobista Galeria ] |
|
|
|
|
|
|
azilez : |
Dokładnie tak...myśl o zdradzie to juz konsekwacja, skutek...a jednocześnie początek. |
Wg mnie, dopóki konsekwencją przemyśleń nie jest podjęta decyzja, nadal możemy funkcjonować w poprzedniej roli. U mnie od myśli w kwestii miłości do czynu jest bardzo daaaaaalllleeeeeeeeka droga (dlatego pełno pośpiechów odpada w przedbiegach ). Żeby się oddać, musiałabym szalenie kogoś kochać, a uczucie "na zabój" zdarza mi się rzadko, i , co najważniejsze, nie będąc z inną osobą. Myślę,że każdy powinien mieć prawo do własnych myśli, o niektórych nie musi mówić partnerowi. Mając stałego partnera nie przestanę podziwiać przystojniaków na ulicy, nie przestanę wzdychać do moich idoli.Nasze myśli i decyzja o podzieleniu się nimi należą wyłącznie do nas.Prosta, ale trudna do wypełnienia przez niektórych sprawa: jeśli chciałabym być z kimś innym, musiałabym najpierw zerwać z poprzednią osobą, inaczej sobie nie wyobrażam - czułabym się jak szmata. Jeszcze mi się nie zdarzyło być zdradzaną, ale ja mam taką wadę, że nie złoszczę się wyrządzoną krzywdą, tylko duszę ją w sobie, cierpię, smucę się, łoooooo ... to byłoby straszne, być zdradzoną, załamka. Nie wiem, co bym zrobiła, naprawdę. Potrafię wiele wybaczyć, po zdradzie nie umiałabym wykreślić tego wspomnienia, ten związek już nie byłby chyba przyjemny - miłość, ale ból i brak zaufania (męcząca mieszanka ) |
|
Ostatnio zmieniony przez little_wild_girl dnia Czwartek, 16 Października 2003, 15:00, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.
|