Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 13:02 |
|
|
|
Na forum prawo dyskutant tirinti raczył napisać, że przekraczanie dozwolonej prędkości jest wprawdzie sprzeczne z prawem, ale pozostaje moralnie indyferentne. Jak argumentował, przyczyny wypadków są bowiem inne niż zbyt duża prędkość. Sam, jak przyznał, jeździ czasem 140 km/h/ Co o tym sądzicie? Mnie się przypomniał niedawny wypadek na ul. Nowina w Poznaniu. Jest to niewielka uliczka, którą samochody jeżdżą setką i więcej. Przy tej ulicy są trzy szkoły. Wypadek miał miejsce na przejściu dla pieszych. Zginął czternastoletni uczeń. Rada osiedla walczy teraz o sygnalizację świetlną. Wcześniej Urząd Miasta nie chciał sygnalizacji zamontować. Może teraz zmieni zdanie.
Przypomina mi się też skrzyżowanie ul. Majakowskiego i małej uliczki Katowickiej koło Jeziora Maltańskiego. Samochody jeżdżą Majakowskiego z prędkością ,,autostradową". Przejść przez ,,zebrę" jest trudno, bo nikt pieszych nie przepuszcza (w cywilizowanych krajach pieszy przed ,,zebrą" ma pierwszeństwo). Miejski inżynier ruchu ,,inteligentnie" tłumaczy, że sygnalizacja nie jest tam potrzebna. Sygnalizację zamontowano na dwóch innych pobliskich skrzyżowaniach, ale - uwaga - nie ze względu na pieszych, ale ze względu na samochody wyjeżdżające z innych ulic. Często bowiem dochodziło do - uwaga - s t ł u c z e k. Przypomnę, że stłuczka, czyli kolizja, to jakby wypadek, ale taki, w czasie którego nikt nie zostaje ranny. Dla władz miasta ważniejsza jest więc wgnieciona karoseria samochodu niż życie pieszego. Bo to Polska właśnie... |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 14:07 |
|
|
|
No trochę przeinaczyłeś moje słowa. Nie mówiłem, że zawsze nadmierna prędkość jest bezpieczne. Ale nie jest tak niebezpieczna jak to wielu pisze. Co do wypadku, który opisałeś. Kierowca nieustąpił pierwszeństwa pieszemu na przejściu i to był powód wypadku. Ja jechałem drogą dwupasmową miałem zielone światło na skrzyżowaniu z bardzo podrzędnądrogą. Na wąskiej miejskij drodze tyle bym nie jechał.
Dla pieszych nad ruchliwymi drogami powinno robićsiękładki. Poza tym większość wypadków z udziałem pieszych ma miejsce nie na pasach, bo im się nie chce dojść do pasów. Wielokrotnie chamowałem przed debilem, co na drodze dwupasmowej przeskakuje barierki, żeby sobie skrócić drogę. Raz nawet gość z gipsem na nodze przeskakiwał. Ciekawe czy ten gips to pamiątka po poprzednim przeskakiwaniu.
Skoro ktoś twierdzi, że zarzywanie narkotyków jest OK, picie alkocholu przez nieletnich jest OK, demolowanie osiedla jest OK, to ja mogę napisać, że przekraczanie prędkości jest OK.
http://www.wprost.pl/ar/?O=49724 Wolę postawę bohaterów artykułu, niż postawę Maleńczuka. Co prawda podobająmi się te wyścigi do puki nie przeginająz ryzykiem. Jazda pod prąd, czy konkurs na ilość urwanych lusterek to już przegięcie. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 14:43 |
|
|
|
O Maleńczuku dyskutowaliśmy w innym wątku. Koniec kropka.
Kładki by się oczywiście przydały, ale wiadomo, że wszędzie, gdzie by się przydały, nie staną, bo nie ma na to siana.
Piesi, łamiący przepisy, nie usprawiedliwiają łamania przepisów przez kierowców.
Podobnie osoby demolujący osiedla i sprzedający alkohol nieletnim. Ja Ci o Rzymie, a Ty mi o Krymie.
Pirat drogowy na Nowinie nie ustąpił pierwszeństwa dziecku na pasach, bo nie miał na to szans. Jechał za szybko. Można powiedzieć, że już wcześniej godził się z tym, że kogoś zabije. W prawie karnym nazywa się to dolus eventualis i jest traktowane jako wina umyślna. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 15:10 |
|
|
|
OK koniec z Maleńczukiem w tym wątku.
Ja jeżdżę tak, żeby pierwszeństwa nie wymuszać. Problemem przepisów drogowych jest jego ogólnikowość. 90km/h na terenie niezabudowanym. Ale nie każda droga jest taka sama. Na jednej te 90 jest maksimum bezpieczeństwa na innej można jechać140. Tu jeszcze zależy jaki ma się samochód. Stary Polonez ze 140km/h to pewnie w pół kilometra hamuje.
To samo w mieście. Na głównych arteriach obowiązuje to samo 60 (w Warszawie 50) co na wąskich drogach osiedlowych. O ile na trasie Łazienkowskiej mogę jechać 140, bo tu skrzyżowania są bezkolizyjne droga 3 pasmowa a w weekend po południu ruch niewielki, to na drodze osiedlowej już 100km/h jest bardzo niebezpieczne. Ale na obu jest ograniczenie do 50. Te 133 w miejscu z orgraniczeniem do 50 przejechałem na zielonym świetle. Gdyby tam był pieszy to powinien poczekać ażobn będzie miał zielone. Warunki były na tyle dobre, że spokojnie bym zatrzymałsię jak by sięświatło zmieniło. W czasie drogi kilka razy tak chamowałem. Dodam, że w większości przypadków i tak nikt z podrzędnej drogi nie jechał. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 15:17 |
|
|
|
No to wyobraz sobie ze ja na tej samej drodze przy 150 na godzine mialem akcje ze gosciu mi wyjechal. Skrzyzowanie bylo bez swiatel. Wyjechal tak nieszczesliwie ze tyl samochodu wystawal na moj pas. Na prawym pasie na wysokosci tego samobojcy jechal maluch. Z tym ze jeden idiota zginie jestem w stanie sie pogodzic. I teraz pytanie a co by bylo gdybym nie jechal sam tylko z pasazerami i nie zabil tylko tego kretyna, siebie, ale jeszcze niewinnych ludzi? |
|
Ostatnio zmieniony przez ulan dnia Wtorek, 23 Września 2003, 15:58, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 15:38 |
|
|
|
Jeżeli dobrze Cię rozumiem, to Ty jechałes te 150?
Aha, ponieważ na forum nie ma moderatora, pozwolę sobie zaapelować o nieużywanie ozdobników typu ,,ignorancie". Dziękuję. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 15:47 |
|
|
|
Dobrze rozumiesz.
Ignorancja pewnych osob dziala na moje nerwy |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 17:18 |
|
|
|
Argumentacja ad personam rzadko dobrze wpływa na przebieg dyskusji. Ale to tylko moje zdanie. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 19:23 |
|
|
|
Jak widaćprzeżyłeś. A wina jest tu po stronie gościa który niepomyślał i tak wiechał. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 19:29 |
|
|
|
Prawdę mówiąc, Przemkowi mało by robiło, ze to nie jego wina, gdyby nie przeżył
A gdyby - teoretycznie, bo przy tej prędkości to nierealne - przeżył, ale doznał uszkodzenia ciała, to każdy sąd cywilny uznałby jego przyczynienie się do powstania szkody. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 22:07 |
|
|
|
JA się domyślam, że on hamował i to ostro. Więc jak jedziesz 150 to nie wyhamujesz odrazu do 0, ale udeżasz nie z 150 tylko powiedzmy 80 i w średnim samochodzie szanse na przeżycie masz całkiem spore. Gorzej ma ktośkomu wierzdża się w bok, nie mówiąc o pieszym.
A w przypadku poważnego uszkodzenia kogoś to jest już sąd karny nie cywilny. No i niestety w takich sytuacjach wina idzie na jedącego za szybko, a nie na zajeżdżającego. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 22:14 |
|
|
|
Sąd karny to jedno, a cywilny - drugie. Karny jest od karania, a cywilny od ewentualnego przyznania odszkodowania. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 22:14 |
|
|
|
A swoją drogą to ja raz miałem takie ostre hamowanie ze 150. Droga dwupasmowa jedzie sobie Ukrainiec z przyczepką pełną towaru. Jedzie sobie lewym pasem. On ze 100km/h ja ze 150km/h, że mi się nie chciało zwalniać i caekać aż zjedzie na prawo a że prawy był pusty to postanowiłem go minąć z prawej. Gość zdecydował się zmienićpas jak już byłem bardzo blisko. No to hamowanie na max, pisk kół przz chwile miałem maskępod jego przyczepką (dobrze ,że wysoko zawieszoną a mi też przód nieźle do dołu poszedł) wychamowałem do zera gasząc silnik bo ze stresu zapomniałem o sprzęgle. Zgrzałem jak cholera. Później przejechałem jeszcze 400km a parkując pod domem wjechałem tyłem w samochód sąsiada. Jemu nic się nie stało, a ja sobie lampe stłukłem. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Września 2003, 22:19 |
|
|
|
Ale, jak widać, ta historia niczego Cię nie nauczyła... |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Środa, 24 Września 2003, 00:14 |
|
|
|
Przezylem, ale mialem ostro w portkach. Gosc stal do mnie bokiem. Byl na tyle blisko, ze nie mialbym szansy wychamowac nawet do 80. Tylko ze to mnie czegos nauczylo. Nawet na skrzyzowaniu z sygnalizacja swietlna zwalniam do 80-100. NIgdy nie wale jak przecinak. Zasada ograniczonego zaufania to podstawa. W momencie kiedy jezdzisz zroznymi autami (pod wzgledem kalsy i bezpieczenstwa) i zdazy sie jechac samochodem bez absow (kiedy zazwyczaj jezdzisz lepszymi) na prawde trudno jest zachowac zimna krew . Tak czy siak to moj rekord Krakow - Skierniewice w 4 godziny |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Środa, 24 Września 2003, 10:48 |
|
|
|
Właśnie chciałem wspomnieć o zasadzie ograniczonego zaufania, podstawowej w prawie o ruchu drogowym. Jeżeli jadę rowerem i wyprzedza mnie ciężarówka lub autobus, to nie zasuwam 40 km/h, bo wiem, że na 90 proc. kretyn - kierowca wyprzedzi mnie, nie zachowując przepisowej odległości, a za chwilę przyciśnie swoim tyłkiem do krawężnika. Redukuję więc prędkość tak, aby w razie konieczności natychmiast zwolnić do zera. Dużo by mi bowiem przyszło, że winien jest kierowca, skoro to ja znalazłbym się w szpitalu! |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Środa, 24 Września 2003, 13:38 |
|
|
|
Ja w 4 godziny Kraków Warszawa. |
|
|
|
|
|
|
|
Wysłano: Środa, 24 Września 2003, 13:39 |
|
|
|
To mniej wiecej ta sama odleglosc jest. |
|
|
|
|
|