Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Obraz i dźwięk -> Muzyka -> Koncerty;-))) Idź do strony 1, 2, 3 ... 30, 31, 32, 33
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Niedziela, 25 Listopada 2007, 12:10 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Coma, wrocławska Wytwórnia Filmów Fabularnych, dziś, 19.00.
  
Re: Koncerty;-)))
PostWysłano: Niedziela, 25 Listopada 2007, 13:29 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
grusia
Nałogowy uczestnik
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1372
Posty: 3053


[ Osobista Galeria ]




07.12.2007 (piątek), godz. 20:00 - Kwidzyn
Spichlerz, ul. Magazynowa 1
FARBEN LEHRE
smile.gif
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Środa, 28 Listopada 2007, 22:05 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Zagrali koncertowo

Jeden z najpopularniejszych zespołów w Polsce zagrał znów w Poznaniu, tym razem promując swoją nową płytę pt. "Młynarski".


Muzycy Raz Dwa Trzy grali i śpiewali dla poznaniaków ponad dwie godziny.
Jak sama nazwa wskazuje, krążek zawiera piosenki Wojciecha Młynarskiego. Zespół coraz śmielej sięga po utwory innych autorów; przypomnijmy, że już wcześniej nagrał album z twórczością Agnieszki Osieckiej. Piosenki Młynarskiego zostały wzbogacone brzmieniowo, ale w zasadzie nie odbiegają od oryginału, powinny się więc sympatykom barda spodobać.
Na pewno podobały się zaś poznańskiej publiczności, szczelnie wypełniającej długą i wąską Piwnicę 21, w której zagrali muzycy. Fanom Raz Dwa Trzy nie przeszkadzało nawet to, że już kilkanaście metrów od sceny słychać było w zasadzie niewiele, bo znaczna część dźwięków się po drodze gubiła. Żeby w pełni nacieszyć uszy, trzeba się było długo i mozolnie przepychać przez tłum do przodu.
A było warto, bo koncert był dobry. Poza piosenkami Młynarskiego, z kultowym hymnem "Jesteśmy na wczasach" na czele, usłyszeliśmy też sporo autorskich kawałków zielonogórskiej kapeli. Niemal każdy z nich był hitem i niemal każdy budził owacje poznaniaków.
Usłyszeliśmy więc m.in. "I tak warto żyć", "W wielkim mieście" i "Czarną Inez". Czyli to co dobre w poezji śpiewanej, od czasu do czasu pobrzmiewającej rockiem. Koncert trwał bite dwie godziny, a zakończył się oczywiście bisami.

Po prostu lubię ludzi

Z Adamem Nowakiem, liderem zespołu raz Dwa Trzy rozmawiamy o planach na przyszłość i poznańskiej publiczności

Nagraliście właśnie płytę z piosenkami Wojciecha Młynarskiego. Wcześniej był krążek z utworami Agnieszki Osieckiej. Kto następny?

Adam Nowak: - W najbliższym czasie na pewno nikt. Przecież pomiędzy albumem "Czy te oczy mogą kłamać" i krążkiem pod tytułem "Młynarski" też była nasza autorska płyta pt. "Trudno nie wierzyć w Nic". Podobnie nasza kolejna płyta będzie zawierała nasze własne utwory. Natomiast w dalszej przyszłości niczego oczywiście nie wykluczamy.

Kariera zespołu Raz Dwa Trzy rozpoczęła się w 1990 r., kiedy to wasza koncert na 26. Studenckim festiwalu Piosenki w Krakowie gorąco oklaskiwał sam Jacek Kaczmarski. Dzisiaj pieśni Kaczmarskiego grają prawie wszyscy. Może i wy spróbujecie?

- Z utworami Jacka Kaczmarskiego zmierzyły się na razie tylko dwa zespoły - Habakuk i Strachy Na Lachy. My natomiast jeszcze naprawdę nie wiemy, co zrobimy w przyszłości. Płytę z piosenkami Wojciecha Młynarskiego nagraliśmy, bo zasugerował nam to sam artysta. Może to przypadek, a może właśnie tak miało być. Któż zatem wie, co nam jest pisane i czyje utwory będziemy śpiewać? Może się pojawi jakiś nowy, dobry, ale dzisiaj nieznany autor?

Krzysztof Ranus, organizator waszego poznańskiego koncertu, powiedział, że dzisiaj w Polsce są tylko dwa zespoły kultowe. Siłą rzeczy oczywiście Kult, a poza tym Raz Dwa Trzy. Jak ci się podoba takie porównanie?

- Kult gra zupełnie inną muzykę, choć bardzo szanuję Kazika Staszewskiego za jego postawę. Cenię to, że idzie swoją własną drogą i zauważam efekt obyczajowy jego piosenek. Jeżeli chodzi natomiast o zespół Raz Dwa Trzy, zdecydowanie unikałbym słowa "kultowy". Po prostu lubię ludzi, a zatem lubię też się z nimi spotykać i grać dla nich koncerty.

Pochodzisz z Poznania. Czy w naszym mieście gra ci się inaczej niż gdzie indziej?

- Wiesz, ludzie są wszędzie tacy sami. Mają może inne buty, inne ubrania i inne fryzury, ale tak naprawdę się nie różnią. Ale masz rację, że to, że mieszkałem długo w Poznaniu, ma swoje znaczenie. Kiedy wychodzę w tym mieście na scenę, przeżywam swoją podróż sentymentalną.

(relacja i wywiad zostały opublikowane w internetowej wersji Echa Miasta)
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Piątek, 30 Listopada 2007, 15:51 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Szykuje się koncertowy, a przede wszystkim jazzowy tydzień w Poznaniu.
Dzisiaj o 20.30 w klubie Blue Note zagra jazzowy Popek International Quintet. Jutro o 19.00 w Zamku zagra blues-rockowy Dżem, a o 20.00 w Scenie Na Piętrze - jazzowy Pink Freud. Pół godziny później w Auli UAM rozpocznie się recital jazzowego tria Leszka Możdżera, Larsa Danielssona i Zohara Fresco. W niedzielę o 19.00 w klubie U Bazyla wystąpią punkowe kapele Karcer i WC. W poniedziałek o 20.00 w klubie Blue Note - jazzowy The Core z Norwegii. W tym samym czasie, ale w Piwnicy 21 zagra folkowa Kapela Ze Wsi Warszawa.
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Wtorek, 18 Grudnia 2007, 22:47 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




28 maja 2008 r. na Stadionie Śląskim w Chorzowie zagrzmi legendarna Metallica.
  
Re: Koncerty;-)))
PostWysłano: Czwartek, 10 Stycznia 2008, 23:32 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Pyza U2
Stały uczestnik vip
<tt>Stały uczestnik</tt>
 
Użytkownik #2362
Posty: 636


[ Osobista Galeria ]




Within Temptation

Within Temptation- kultowi twórcy gotyckiego rocka na jedynym koncercie w Polsce!!!. Będziecie mogli zobaczyć swoich ulubieńców już 16 stycznia w naszym klubie. Rozpocznij nowy rok od mocnego uderzenia...


http://www.stodola.pl/klub/?show=491
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Niedziela, 13 Stycznia 2008, 11:09 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Dzisiaj, w ramach finału WOŚP, o godz. 16.00 rozpoczną się koncerty przed Zamkiem cesarskim w Poznaniu. Zagrają m.in. Pineski, Heavyweight, Drumstein, a gwiazdą wieczoru będzie Maleo Reggae Rockers (początek koncertu ok. 20.00). Lider tej ostatniej kapeli, Dariusz Malejonek, znany jest m.in. z Armii, Moskwy, Houku, Kultury, Arki Noego i 2 Tm 2,3. To nie będzie mowa - trawa, to będzie reggae mowa!
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Niedziela, 13 Stycznia 2008, 15:07 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Dla mieszkańców konglomeracji górnośląskiej:

www.serce-malwiny.pl
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Środa, 16 Stycznia 2008, 20:32 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




W najbliższy piątek o godz. 20.00, w poznańskiej Piwnicy 21 odbędzie się koncert regałowej formacji Inity Dub Mission, założonej przez muzyków, znanych z zespołu Gedeon Jerubbaal.
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Piątek, 18 Stycznia 2008, 09:12 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




A w najbliższą sobotę w poznańskim Eskulapie odbędzie się regałowo-rapowa impreza pod hasłem "Pierwsze uderzenie". Wystąpi m.in. Marika ze swoim zespołem Ruff Radics. Marika promować będzie swoją płytę "Plenty".
A dzień później, w niedzielę, w poznańskiej Piwnicy 21 rozbrzmiewać będzie blues - wystąpi Sławek Wierzcholski ze swoją Nocną Zmianą Bluesa.
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Sobota, 09 Lutego 2008, 22:30 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Jutro o 20.00, w poznańskiej Piwnicy 21 zaśpiewa księżniczka bluesa Martyna Jakubowicz.
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Piątek, 15 Lutego 2008, 05:06 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




A kto nie był na Martynce, niech żałuje. Wklejam relację i wywiad z "Echa Miasta":

Byliśmy u Nieba bram
Martyna Jakubowicz, znakomita pieśniarka folkowa i bluesowa od prawie trzech dekad ma grono swoich wiernych fanów. Z pewnością nie zawiodła ich podczas swojego poznańskiego koncertu.


Schodząc do Piwnicy 21, najpierw słyszę płynącą z playback'u muzykę The Doors, co znakomicie wprowadza mnie w nastrój rozpoczynającego się za chwilę koncertu Martyny Jakubowicz. Potem przeżywam jednak lekkie zaskoczenie. Pomieszczenie jest wprawdzie pełne, ale dalece nie aż tak zatłoczona, jak w czasie niedawnych koncertów TSA czy Raz Dwa Trzy. Inna jest też średnia wieku publiczności. Przeważają fani w wieku średnim i starszym. I stosownie do wieku się zachowują; kiedy artystka już wychodzi na deski, fani - zamiast skakać pod sceną - okupują stoliczki, nagradzając kolejne songi dość wątłymi oklaskami. A szkoda, bo naprawdę jest co oklaskiwać. Artystka czystym i młodym głosem śpiewa zarówno songi Boba Dylana ze swej ostatniej płyty (w tym przebój "Knockin' on Heaven's Door"), jak i swoje autorskie pieśni.
Ballady przeplata kawałkami folkowymi, a w tle oczywiście cały czas pobrzmiewa blues. Nie może przy tym zabraknąć największych hitów Martyny, jak "W domach z betonu nie ma wolnej miłości" czy "Stłucz szybę, wyrzuć klucz". Nie brakuje jej przy tym poczucia humoru; najstarsze utwory przedstawia jako nowe, nikomu nie znane, a ballady jako utwory heavymetalowe.
Nie można też zapomnieć o młodym, ale bardzo dobrym zespole, towarzyszącym pieśniarce - skrzypku Janie Gałachu, akordeoniście Łukaszu Matuszyku i basiście Pawle Mikoszu. W pewnym momencie Gałach odkłada skrzypce i zaczyna grać na cajonie ("pudełku", rodzaj instrumentu perkusyjnego). Dołącza do niego Mikosz i przez kilka minut słuchamy świetnego, właściwie już jazzowego dialogu muzycznego. Docenia to publiczność, która wreszcie ożywia się na tyle, że po zakończonym recitalu gromkimi brawami nagradza artystkę i jej zespół. Są aż trzy bisy, a kiedy wreszcie, syty wrażeń, wychodzę z Piwnicy, nad miastem rozciąga się już ciemna noc.

***

Udało mi się w życiu
Z Martyną Jakubowicz, wokalistką i gitarzystką folkową oraz bluesową, która w ostatnią niedzielę śpiewała w Poznaniu, rozmawiamy o kontrkulturze i komercji.


Nazywają panią "księżniczką polskiego bluesa". Czy widzi Pani jakąś następczynię?
- Nie mogę się wypowiadać na ten temat, ponieważ tak naprawdę nie jestem artystką bluesową. Nigdy w życiu nie nagrałam żadnej całkowicie bluesowej płyty. Kiedyś nagrałam natomiast "Blues o zużytych butach" i szczęśliwym końcu dalekiej drogi, który za czasów PRL na okrągło puszczano w radiu. W efekcie dziennikarze mnie umieścili w szufladce z napisem "blues". A ja przecież śpiewam fuzję folku i ballady, jedynie z bluesową nutą.
W 2005 r. wydała Pani płytę z pieśniami Boba Dylana, od niedawna natomiast, w ramach projektu "Blue True Blues", możemy posłuchać w Pani wykonaniu piosenki znanych artystów bluesowych. Czy usłyszymy te utwory na nowej płycie?
Martyna Jakubowicz: - Myślę o płycie z elementami bluesa, pewnie zaśpiewam też na niej cudze utwory. Ale nie wiem jeszcze ani czyje to będą pieśni, ani kiedy dokładnie album zostanie wydany.
Kto jest dla Pani największym wzorem muzycznym - poza Bobem Dylanem i Joan Baez?

- Słucham bardzo dużo różnej muzyki. Przez wiele lat byłam zafascynowana kontrkulturową rewolucją w Stanach Zjednoczonych i amerykańską muzyką z lat 60. Słuchałam m.in. dużo Jimiego Hendriksa i Janis Joplin. Lubię też pieśniarkę kanadyjską Joni Mitchell.
Miała Pani okazję śpiewać ze znakomitymi gitarzystami, jak Andrzej Nowak czy Jerzy Styczyński, a także u boku słynnych kapel, jak Dżem czy Krzak. Z kim się Pani współpracowało najlepiej?
- Pod względem artystycznym chyba z Wojtkiem Waglewskim, z którym nagrałam "Dziewczynkę z pozytywką Edwarda". W czasach PRL normalne było, że artyści bluesowi czy rockowi spotykali się często, a czasem coś wspólnie nagrywali. Dopiero teraz cały ten światek się skomercjalizował. Ale ja nie czuję potrzeby zarabiania kokosów. Cieszę się, że mam swoją niszę i mogę robić, co lubię, a ludzie dobrze się bawią przy mojej muzyce. Udało mi się w życiu.

http://echomiasta.pl/index.php?option=com_content&task=view&ci ty=poznan&id=9164&Itemid=46
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Piątek, 07 Marca 2008, 05:24 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




W Poznaniu szykuje się punkrockowe święto. Już dziś o godz. 20.00 w Piwnicy 21 zagra bieszczadzka legenda, czyli zespół KSU. A w niedzielę o 19.00, w klubie Blue Note wystąpią królowie polskiego punka, czyli grupa Dezerter.
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Środa, 12 Marca 2008, 06:49 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




ToTaL LiBeRaTiOn FoR aLL @ GTFP, Częstochowa happy hardore & gabba - charytatywnie na rzecz organizacji działających na rzecz zwierząt
Przed imprezą VEGAN COOKING SHOW - pokaz gotowania i degustacja, około godz. 20:00
Wystąpią: Enoel (Wrocław), Jaszczur (Piotrków Tryb.), CJ Warlock (Ravedome/ATC, Częstochowa), Hassan (Sekendhend/Ravedome/ATC, Częstochowa), gościnnie: Sekendhend - live [Częstochowa]
Występ zespołu w wersji zremiksowanej specjalnie na tą imprezę
Na imprezie będzie VEGE/VEGAN STRAGANIK - filmy, obrazki, mleko sojowe, itp.
Początek: 14.03.08 (piątek), 21.00
Miejsce: Galeria Teatr From Poland, Al. NMP 2, Częstochowa
6600 Watt Ravedome Soundsystem + Rise Up! Soundsystem
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Środa, 12 Marca 2008, 21:59 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Trzydzieści lat pod prąd
W ten wieczór trudno nie trafić do Piwnicy 21, nawet jeżeli nie było się tam nigdy wcześniej. Przed wejściem kręcą się młodzi ludzie z kolorowymi irokezami na głowach. Za chwilę rozpocznie się koncert KSU.


Bieszczadzka kapela obchodzi jubileusz trzydziestolecia istnienia na polskiej scenie muzycznej. W latach osiemdziesiątych jej przeboje, takie jak "Liban", "Idź pod prąd" czy "1944 (w okopie)" królowały na radiowej antenie.

Koncert to święto

Ale czy dziś niemłodym już punkowcom z Ustrzyków Dolnych uda się zapełnić poznański klub? Próżne obawy! W środku tłum powoli gęstnieje. I to tłum bardzo zróżnicowany. Widzę zarówno długowłosych nastolatków w koszulkach Metalliki, jak i pięćdziesięciolatków w dżinsowych katanach, o równie bujnym owłosieniu co ich młodsi koledzy. A kolorytu dodają wspomniani już wyżej fani z kolorowymi irokezami. Rasowi punkowcy. Choć irokezy wyglądają, jakby zostały postawione przed chwilą.
- A co? - śmieje się Ada, trzydziestolatka w skórze i martensach. - Koncert to święto; stawia się włosy, czyści glany - tłumaczy i pokazuje buty, zrobione na wysoki połysk. Tłum ożywia się, kiedy w kierunku sceny przeciska się Eugeniusz Olejarczyk, czyli Siczka, lider, wokalista i gitarzysta zespołu KSU. Łatwo rozpoznawalny chociażby dzięki koszulce hardrockowej grupy Black Sabbath, w której lubi pojawiać się na scenie. Bo i KSU to nie jest czysty punk.
- To taki bardziej rockandroll - poucza mnie Michał, trzydziestoparolatek, który za chwilę ściga już Siczkę, by uścisnąć mu dłoń. A kilka minut potem rzuca się w wir pogo, które błyskawicznie rozkręca się pod sceną. Totalne szaleństwo. A nieco z tyłu, poza najgęstszym, kłębiącym się tłumem, jakby nieco nieśmiało podryguje Krzysztof Ranus, organizator koncertu i znany, poznański animator... bluesa.

Idziemy ze śpiewem

Ludzie się dobrze bawią, w Piwnicy jest gorąco jak w gwatemalskiej dżungli, woda kapie z sufitu, natomiast sam Siczka wygląda na nieco zmęczonego. Nawet słowa hitu "Kolejny rok, a Liban płonie..." śpiewa jakby bez przekonania. Cóż, wojna domowa w Libanie to już przeszłość, a czterdziestosiedmioletni Olejarczyk ma za sobą trzy dekady trudnego, rockandrollowego życia - konstatuję z rezygnacją. Kiedy jednak ze sceny słyszę pacyfistyczny hymn "1944", zapowiadany jako ostatni utwór, nie wytrzymuję. Skaczę razem ze wszystkimi i drę się jak wszyscy: "Tamten frajer z drugiej strony to odwieczny wróg, rozkaz pada, rzucasz granat, on już jest bez nóg! Rozkaz, rozkaz, idziemy ze śpiewem, rozkaz, rozkaz, a sztandar powiewa nasz!" Potem instrumenty milkną, a muzycy kolejno wychodzą na zaplecze. Czy to już koniec? Oczywiście, że nie! "Ka-es-u, ka-es-u!" - skandują punkowe gardła. Zespół wraca, są bisy, a potem podziękowania i "Sto lat" od fanów.

http://echomiasta.pl/index.php?option=com_content&task=view&ci ty=poznan&id=9903&Itemid=46#
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Wtorek, 08 Kwietnia 2008, 13:42 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Moje ostatnie relacje z poznańskich koncertów w "Echu Miasta":

Czterdzieści lat później
W 1969 r. Krzysztof Ranus poprosił o paszport, bo chciał jechać do Woodstock, na koncert Ten Years After. Komunistyczny urzędas zrugał go wówczas wulgarnie.


Krzysztof Ranus paszportu wtedy nie dostał, obejrzał jednak legendę Woodstock, choć prawie cztery dekady później. Za to podczas koncertu, który sam zorganizował.

Legenda legend
Poznański klub "Blue Note" pękał w szwach już na pół godziny przed planowanym występem. Publiczność była, jak na rockowe koncerty, dość nietypowa; średnia wieku znacznie przekraczała czterdziestkę, a nie brakowało i sześćdziesięciolatków, raźno potrząsających długimi, siwymi włosami. Ale i trudno się dziwić; grająca blues-rocka kapela Ten Years After u szczytu swojej kariery była na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy to ówczesny wokalista Alvin Lee wyśpiewywał takie hippisowskie hity, jak "I'd Love to Change the World" czy "I'm Going Home". Od tamtych czasów zmieniło się wiele. Do historii odeszła hippisowska kontestacja, biali muzycy, zafascynowani czarną kulturą, nie śpiewają już bluesa, lecz hip-hop, a i sam zespół Ten Years After nie jest już ten sam. Chociażby dlatego, że dawnego lidera Alvina Lee zastąpił młody, trzydziestoletni zaledwie wokalista i gitarzysta Joe Gooch. Nie dziwota więc, że starsi fani mogli czuć lekki niepokój. Tym bardziej, że Krzysztof Ranus ze sceny podgrzewał nastroje, przypominając nam, że za chwilę wystąpi "legenda legend".

Pojedynek na gitary
Fani obawiali się niesłusznie. Kiedy spóźnieni pół godziny muzycy wyszli wreszcie na scenę, Joe Gooch szybko udowodnił, że znakomicie czuje blues-rocka. Mógłbym się jedynie przyczepić do tego, że śpiew był za bardzo "do tyłu". Innymi słowy instrumentaliści trochę zagłuszali wokalistę. Na szczęście mieli czym zagłuszać, a basistę Leo Lyonsa przyjemnie było nie tylko słuchać, ale i na niego patrzeć; w życiu nie widziałem kogoś, kto potrafił się tak cieszyć muzyką. Basiście nie brakowało też czarnego poczucia humoru; wystąpił na scenie w koszulce z wpisanym w pacyfę wojskowym samolotem i napisem "Peace Fighter" ("Bojownik o pokój"). Lyons udowodnił zresztą, że i sam jest niezłym wojownikiem, biorąc udział w pasjonującym pojedynku gitarowym z Joe Goochem. Z kolei perkusista Rick Lee zaimponował długim solo na bębnach, które wymagało nie tylko umiejętności, ale i sporej sprawności fizycznej. Przypomniała mi się podobna solówka w wykonaniu Nigela Glocklera podczas łódzkiego koncertu grupy Saxon, ponad 20 lat wcześniej. Brakowało tylko płonących pałeczek. Nic dziwnego więc, że kiedy muzycy w końcu zeszli ze sceny, wybuchła burzliwa owacja. Poznańska publiczność tak długo biła brawo, aż zmusiła Brytyjczyków do powrotu. Były bisy, były też luźne pogawędki artystów z fanami. - Moje marzenie spełniło się - skomentował na koniec Krzysztof Ranus.

***

Zaangażowany blues
Można powiedzieć, że zbiegły się w czasie dwa jubileusze. Z okazji sześciolecia Piwnicy 21, wystąpił w niej zespół Zdrowa Woda, który w tym roku obchodzi już dwudziestolecie istnienia.


Organizatorem koncertu była Agencja Ranus, która przed Wielkanocą sprowadziła do Poznania legendę Woodstock - brytyjską grupę Ten Years After. Trochę szkoda, że kolejność nie była odwrotna, bo - choć obie kapele grają blues-rocka - nasi rodacy przyćmić Brytyjczyków nie byli w stanie, czemu trudno się specjalnie dziwić. Nie oznacza to jednak, że bluesmanów z Ciechocinka nie można słuchać z pewną przyjemnością, zwłaszcza siedząc nad kuflem
chłodnego piwa, w niezbyt zatłoczonym klubie. Tym bardziej, że największy przebój Zdrowej Wody traktuje o piwie właśnie, a słowa "Lubię, kiedy się zieleni, lubię jak się piwo pieni", wywołały prawdziwy entuzjazm fanów. Ale to w sumie żadna nowość, bo polscy bluesmani nigdy nie unikali piwnych tematów. Muzycy z Ciechocinka starają się jednak podchodzić do swojej twórczości trochę poważniej, nie ukrywając, podobnie jak i Brytyjczycy z Ten Years After swojego sentymentu do hippisowskiej kontrkultury. Perkusista Zdrowej Wody wystąpił w koszulce z pacyfką na piersi, a zespół wykonał zaangażowany song "Częstochowa 1977" - o hippisowskich pielgrzymkach księdza Szpaka.
A prawdziwą niespodziankę zrobił fanom wokalista Marek Modrzejewski, schodząc ze sceny już w czasie bisów i pozwalając wszystkim chętnym śpiewać razem ze sobą. Natychmiast wokół mikrofonu zgromadził się spory tłumek!

A poniżej zapowiedzi najbliższych koncertów TSA:

1. 26 IV, godz. 20.00, Łódź, TV Toya Studios, ul. Łąkowa 29 (od Al. Mickiewicza),
2. 28 IV, godz. 20.00, Vorderlanersbach, dolina Zillertal (Austria),
3. 30 IV, godz. 20.00, Bydgoszcz, Kinoteatr Adria, ul. Toruńska 30.

Wszystkie koncerty elektryczne.
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Niedziela, 27 Kwietnia 2008, 09:55 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Kolejne, najbliższe koncerty TSA:

1.05, godz. 20.00, Żnin, Żniński Dom Kultury, ul. Pocztowa 15; gościnnie zagra NOL
Jest to impreza "Rock'08", na której wystąpi wiele młodych kapel, będą też warsztaty gitarowe, perkusyjne i wokalne. Szczegóły znajdziecie na stronie: http://www.my.free.ngo.pl
2.05, godz. 20.00, Kwidzyn, Klub Muzyczny Spichlerz, ul. Magazynowa 1
Szczegóły: http://www.spichlerz.com.pl
3.05, godz. 22.00, Skierniewice, plener, estrada przy MCK, ul. Reymonta 33
Impreza "Rock May Festival", szczegóły: http://www.rockmayfestival.pl
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Poniedziałek, 23 Czerwca 2008, 18:46 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Relacja z koncertu Strachów na portalu "Aglomeracja":

Grabaż na festynie

Nietypowy to festyn gminny, podczas którego gra kapela rockowa, w dodatku przyznająca się do korzeni punkowych. A tak właśnie było na Dniach Gminy Suchy Las.


Z jednej strony więc stały stragany z różnokolorowym towarem, w środku rodziny z dziećmi i balonikami, a z drugiej strony Grabaż z kolegami. Ponieważ owa kapela to były Strachy Na Lachy.
Nie do końca może punkowa, ale też i dość daleka od bardziej do festynów pasującej muzyki biesiadnej. Nie dziwi więc, że poza typowo festynową, przypadkową publiką, pojawiło się też trochę rock-fanów, którzy zjechali przede wszystkim z nieodległego Poznania. W oczy rzucali się zwłaszcza subkulturowo przyodziani dwunasto- , najwyżej trzynastoletni wielbiciele Strachów.
Cóż, bywa i tak, ze im artysta starszy, tym młodszych ma fanów. Ale, gwoli sprawiedliwości, był i fan, który na oko wyglądał na pierwszego, polskiego hippisa. Sam Grabaż nie snuł chyba jednak zresztą podobnych, filozoficznych rozważań na temat upływu czasu, bo tryskał humorem. Nie omieszkał nadmienić, że miejsce, w którym koncertował, nie jest mu bynajmniej obce. W końcu niejeden raz przejeżdżał tędy z Poznania, w którym mieszka, do rodzinnej Piły.
Tym razem do Piły nie dojechał, za to nie mógł o niej nie zaśpiewać. W końcu „Piła tango” to jeden z największych hitów kapeli. Nie mogło też zabraknąć ballady „Czarny chleb i czarna kawa”, co jednak spotkało się z krytyką stojącego koło mnie, długowłosego mężczyzny w średnim wieku: - Grabaż jeszcze do przedszkola chodził, kiedy ja tę piosenkę na obozie śpiewałem – sarkał.
Artysta jednak nie przestraszył się tych słów (zapewne dlatego, że nie mógł ich słyszeć) i dalej ochoczo sięgał do skarbnicy historii polskiej muzyki rozrywkowej. Pojawiła się więc z jednej strony podniosła pieśń Jacka Kaczmarskiego, a z drugiej punkowy protest-song „Idzie wariat ulicą” zespołu Rejestracja Przedpoborowych. Ale najwięcej było oczywiście samych Strachów. Oraz zwykłego strachu, kiedy wokalista śpiewał „Idzie na burzę, idzie na deszcz”, a na niebie przesuwały się ciemne chmury. Na szczęście pogoda aż do końca pozostała bez zarzutu, a i artysta nabrał więcej pogody ducha i ku uciesze fanów zaśpiewał hicior „Dzień dobry, kocham cię”.
- Nieźli byli – rzuciła po ostatnim bisie czarnowłosa trzydziestokilkulatka. – To kolejny dobry zespół, który poznałam – pochwaliła się znajomym. – Bo niedawno usłyszałam Vavamuffin.

http://www.poznan.aglomeracja.pl/index.php?option=com_content&task =view&id=814&Itemid=1
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Poniedziałek, 18 Sierpnia 2008, 14:42 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Poniżej wrzucam swoją relację ze Slot Art Festiwal, opublikowaną w Aglomeracji. Fakt, że wrzucam trochę późno, ale lepiej wszak późno niż wcale, czyż nie? wink.gif

Reggae w klasztorze
Slot Art Festiwal to impreza, odbywająca się w dolnośląskim Lubiążu. W tym roku, zdaniem wielu, największą gwiazdą imprezy okazała się poznańska formacja Brudne Dzieci Sida.


Na Slot przede wszystkim najpierw trzeba dotrzeć, co wcale nie jest takie łatwe, jeśli się nie ma własnego samochodu. Dojazd z Poznania do Wrocławia to nie problem. Z Wrocławia do Wołowa – również nie; dojeżdżają tam pociągi osobowe.

Schody do nieba

w Wołowie jednak zaczynają się schody. Wprawdzie w związku z rozpoczęciem festiwalu, podstawiono więcej autobusów PKS, ale – kiedy tylko wychodzimy z budynku dworca – kierowca jednego z nich przygląda nam się krytycznie, uruchamia wóz i... zawraca do bazy. Za mało nas jest i się mu nie opłaca. Na szczęście jestem w grupie, a grupa ma znajomych. Za chwilę przyjeżdża ktoś z Lubiąża prywatnym samochodem.

Pocysterski zespół klasztorny w Lubiążu to zabytek klasy „0” i drugi co do wielkości obiekt sakralny na świecie. A właściwie były obiekt sakralny, bo jeszcze na początku XIX wieku Prusacy skasowali zakon. Od siedmiu lat, rokrocznie, w murach i pod murami ogromnego gmachu odbywa się Slot. W ten sposób w pewnym sensie miejscu temu przywrócono wymiar religijny, bo festiwal organizują chrześcijanie, konkretnie protestanci. Organizatorzy wprawdzie odżegnują się od religijnego charakteru imprezy, ale chyba nie do końca słusznie, skoro wielu występujących tam artystów mówi wprost o Bogu i doń się odwołuje. Poza tym na terenie festiwalu obowiązuje zakaz spożywania alkoholu, a wśród uczestników, w większości młodych, widać wiele osób z dreadami.

Namaluj swoje imię

Slot to nie tylko koncerty (reggae, hardcore, punk, rap, folk), ale i wykłady, filmy oraz warsztaty. Te ostatnie zaś dotąd kojarzyły mi się przede wszystkim z lepieniem w glinie. I poniekąd słusznie, bo i w glinie w Lubiążu lepią. Tyle, że poza tym jest do wyboru niemalże 150 innych warsztatów. Pierwszy, na który trafiam, nazywa się tajemniczo „Powołanie do bycia sobą – kaligrafia serca”. Prowadzi go Marzena Dziadul z Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Zajęcia kojarzą mi się z czymś pomiędzy New Age a psychoterapią grupową. Nasze zadanie polega na namalowaniu swojego... imienia, tego jedynego, prawdziwego, jakie nadał nam Bóg. Następnie każdy musi o swoim dziele opowiedzieć grupie. Pewnie miało być w tym coś głębszego, ale dla mnie jest to po prostu dobry sposób na przełamanie tremy, związanej z wystąpieniem publicznym.

Zaraz po tej lekcji malunku trafiam na... kurs czeskiego. Prowadzi go Katarzyna Wawrzyńska, Polka, bohemistka, mieszkająca w Ołomuńcu na Morawach. Na jej warsztaty przychodzi m.in. grupka Czechów, uczestników festiwalu. I dobrze się składa, że przychodzą, bo ćwiczymy różne, trudne słowa. O przeczytanie jednego z nich – „nejkulaťoulinkatější ‘’ (najbardziej okrągły) - Kasia prosi studenta teologii z Pragi, rodowitego Czecha. I wiecie, co? Nawet on się na tym, jakże okrągłym słowie kilkakroć potyka!

Piwne warsztaty

No dobrze, nauka nauką, ale musi być przecież i czas na relaks. Na przykład podczas obiadu. Jestem po lekcji czeskiego, więc obiad musi być zakrapiany piwem. Skąd jednak wziąć piwo, skoro obowiązuje prohibicja? Cóż, natura nie znosi próżni. Tuż przed wejściem na teren festiwalu funkcjonuje w najlepsze karczma, okupowana przez spory tłum ludzi zarówno o dziesiątej przed południem, jak i o trzeciej w nocy. Oprócz piwa, zamawiam smażony ser i ziemniaczane krokiety. W końcu jestem po lekcji czeskiego!

Następnego dnia rano decyduję się wziąć prysznic. Jest to spore wyzwanie, bo już z daleka widać bardzo długą kolejkę. Na szczęście potem dostrzegam, drugą, kilkakrotnie krótszą. Pod prysznicami obowiązuje restrykcyjny podział na płcie, a mężczyźni najwyraźniej rzadziej się kąpią. Kiedy – po zdaniu identyfikatora - wchodzę pod zimny jak woda z górskiego potoku prysznic, zaczynam rozumieć tę niechęć do higieny. Wychodzę, szczekając zębami, jak mogę najszybciej, ubieram się i proszę o zwrot identyfikatora. Panienka coś nie może go znaleźć, a mi ciarki zaczynają chodzić po grzbiecie. Tym razem już nie z zimna, ale ze strachu – bez identyfikatora na terenie festiwalu jesteś nikim. Nim zdołasz przejść kilka kroków, wolontariusze z ochrony proszą cię o jego okazanie. I tak wiele razy dziennie. Na szczęście plastikowy kawałek szczęścia rychło się znajduje. Ulga.

Kąpiel w Odrze

Dziś jest wyjątkowo gorąco, więc odpuszczamy sobie warsztaty i idziemy nad rzekę. Kąpie się tam grupa Czechów, więc dołączam i ja. Dopiero po wyjściu dowiaduję się, że to... Odra. Szczęśliwie, kiedy wychodzę, nie mam ani łusek, ani innych dziwnych narośli na skórze.

Po południu ładujemy komórki... w katedrze. Nic w tym dziwnego, bo są tam kontakty, zresztą kręci się tam masę ludzi, którzy robią najróżniejsze rzeczy. Podjeżdża do nas chłopak na jednokołowym rowerze:

- Chcecie się przejechać? – zachęca.

Pojazd nie wygląda na stabilny i początkowo mam opory, żeby w ogóle na niego wejść. No bo przecież zaraz zlecę na zbity pysk! Ale mam cierpliwego nauczyciela i już po około godzinie udaje mi się przejechać jakiś metr. Tyle, że jestem cały spocony. Ze zmęczenia oraz ze stresu.

Po szybkim umyciu się, wracam do katedry i słyszę bałkańskie dźwięki. To próba zespołu folkowego, grającego pod hasłem „Ludowizna klarnecizna”.

- Skąd ta muzyka? – pytam Burzy, jednej z artystek. - Z Bułgarii – odpowiada.

Sentymentalny Patyczak

Tymczasem przed katedrą widzę stoisko z koszulkami, które wyglądają jakby znajomo. No jasne, to przecież Patyczak, nasz krajan z Poznania, i jego wytwórnia „Agrafka”. Koszulki mają nadruki z najróżniejszymi hasłami – wegetariańskimi, rowerowymi itd. Kosztują po 25 zł.

- Taniej niż w Internecie – zachęca Patyczak. – Mam sentyment do Slotu – zdradza. – Jestem tu w końcu nie po raz pierwszy.

Za to po raz pierwszy ma jutro w Lubiążu zagrać – jako legendarna formacja Brudne Dzieci Sida.

Wieczorem odwiedzam jeszcze Reggae Tent, gdzie ekipa chłopaków z Czech sprzedaje za „co łaska” kawę cafe zapatista. Kawa jest „fair trade”, co oznacza, że jest kupowana bezpośrednio od wytwórców z Ameryki Łacińskiej i nie wzbogacają się na niej różni pośrednicy. Zaś sama kawiarenka ma specyficzny klimat; siedzi się, jak sama nazwa wskazuje, pod namiotem, w dodatku nie przy stolikach, ale na rozłożonych wprost na ziemi kocach. Do tego wieczorami przygrywają soundsystemy – selektorzy (nie mylić z selekcjonerami, selektorzy to tacy reggae’owi dyskdżokeje!) puszczają jamajską muzykę z czarnych płyt.

Kolejnego dnia próbuję odszukać warsztat „Wszystko o górach”, Brzmi kusząco, w dodatku wśród prowadzących jest m.in. Piotr Pustelnik, słynny, polski himalaista. Nie za bardzo wiem jednak, jak tych ludzi gór odnaleźć. Książeczka z programem każe mi szukać jakiegoś obozowiska. Ale gdzie? W Karkonoszach? To już bliżej będzie do karczmy.

Punkowy kabaret

Wieczorem trafiam za to na koncert Brudnych Dzieci Sida, zapowiadanych jako kabaret. Zresztą zupełnie słusznie, bo owa formacja to jeden jedyny Patyczak z gitarą akustyczną, zawieszoną na ramieniu artysty na krowim łańcuchu. Patyczak wyśpiewuje piosenki o alkoholowych przygodach punkowców, cały czas podkreślając, że historie te rozgrywają się poza terenem festiwalu. Tłum punków szaleje z zachwytu, skandując wraz z artystą alkoholowe refreny, a Patyczak każe śpiewać w stronę konkretnej ściany, aby dźwięk się niósł poza teren tego festiwalu! Potem kończy piosenkę i nieoczekiwanie zapowiada koncert zupełnie innej formacji – Glebogryzarki. I Glebogryzarka faktycznie pojawia się na scenie, tyle, że to ten sam Patyczak, ubrany teraz w kask i kamizelkę odblaskową. Zanim zacznie śpiewać, łamaną angielszczyzną opowiada o ciężkiej doli polskiego gastarbeitera w Irlandii. A potem znów przeobraża się w Brudne Dzieci Sida i rozpoczyna sentymentalną pieśń o tym, jak pisał list do swojej byłej dziewczyny, a obecnej żony, Agaty. Nagle przerywa i mówi:

- Młodszej części publiczności należy się wyjaśnienie. List. To taki kawałek papieru. W czasach, kiedy jeszcze nie było maili, ani SMS-ów, ludzie korespondowali... – zaczyna tłumaczyć.

Wcześniej już wyjaśniał nam, co to jest sieć telefonii komórkowej Idea, którą zbluzgał w swojej piosence wielce wulgarnymi słowy za to, że nie chciała zawrzeć umowy z artystą rockowym Tomkiem Lipińskim (nie pobierającym wszak, jak to artysta, comiesięcznych poborów). Po koncercie Patyczak puszcza oko do fanów:

- Już mnie tu pewnie nie zaproszą – śmieje się.

- Najlepszy koncert festiwalu – podkreśla Donata, która na Slot przyjechała z Dublina. – W życiu nie słyszałam, by ktoś podchodził do siebie z takim dystansem!

Wiara z Torunia

Na zupełnie inny koncert trafiam w okolicach godziny trzeciej nad ranem. W Cafe Ska (również działającej w namiocie) gra zespół OX z Torunia. Rytmy są ciężkie, dźwięki hardcorowe, a wokal trudny do zrozumienia. Nic dziwnego więc, że wokalista w przerwach pomiędzy utworami wyjaśnia nam, o co mu chodzi. A chodzi o to, żebyśmy zmienili swoje życie i „zakumplowali się” z Bogiem. Niekoniecznie idąc na kolanach do jakiegoś miasta.

- Mówią jak zielonoświątkowcy – szepcę do stojącej obok dziennikarki z Bydgoszczy.
- Bo i nimi są – odszeptuje.

Kolejny dzień jest już dniem ostatnim i uczestnicy imprezy powoli rozjeżdżają się do domów. Co wynieśli z Lubiąża, co im się podobało najbardziej? Kpiarze czy misjonarze, Patyczak czy OX?

- Ja tu tak naprawdę nie przyjechałam na koncerty – mówi Gosia, mieszkanka Pomorza. – Przyjechałam spotkać się z przyjaciółmi, pobyć z ludźmi.

http://www.poznan.aglomeracja.pl/index.php?option=com_content&task =view&id=861&Itemid=170


Ostatnio zmieniony przez Berger dnia Niedziela, 31 Sierpnia 2008, 12:20, w całości zmieniany 1 raz
  
Re: <Berger> Koncerty;-)))
PostWysłano: Niedziela, 31 Sierpnia 2008, 12:15 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Najbliższe koncerty TSA (wszystkie elektryczne):
1. Dzisiaj, godz. 20.00, Chicago, festiwal Taste of Polonia.
2. Jutro, godz. 20.00, Chicago, festiwal Taste of Polonia.
3. 6 września br., godz. 20.00, Wejherowo.
4. 13 września br., godz. 21.00, klub "Chmielaki, Krasnystaw.
  
Koncerty;-)))
Forum dyskusyjne -> Obraz i dźwięk -> Muzyka

Strona 31 z 33  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010