Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Inne -> W kobiecym gronie -> ... coz wiemy o miłości ... Idź do strony 1, 2, 3, 4
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Re: <bzzz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Piątek, 21 Listopada 2003, 01:15 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
ulan
pcandsoft.pl vip
 
Użytkownik #256
Posty: 1291


[ Osobista Galeria ]




Kurde Basiu musze sie z Toba zgodzic... sad.gif
  
Re: <bzzz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Piątek, 21 Listopada 2003, 09:56 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kowal
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #275
Posty: 527


[ Osobista Galeria ]




tu chyba ma być dyskusja... a może się kurka mylę...
No i przecież jest dyskusja. Ja jestem człowiekiem, który nie chodzi do kościoła, nie modli się, na religię świadomie przestałem chodzić w II kl. LO (czyli ok 1992r, do kościoła przestałem chodzić jeszcze wcześniej) mam jednak wrażenie, że istnieje jakaś siła wyższa, którą można nazwać Bogiem (abstrahuję od wpływu, jaki na nas wywiera). Jak jest naprawdę - za życia się nie dowiemy. Dziwi mnie natomiast każdorazowo fakt, jak ktoś na temat kwestii wiary, istnienia Boga wydaje ostateczne i w swoim mniemaniu nie podlegające dyskusji sądy. I uważa innych, którzy przyjmują wiarę, religię oraz Boga za kogoś, kto nie potrafi samodzielnie myśleć, za "zero intelektualne". W tych kwestiach nasza wiedza jest zbyt mała, abyśmy mogli tak robić. Bo tutaj nie możemy mieć żadnej pewności. Ex definitione, kwestia istnienia Boga jest nie do rozstrzygnięcia na naszym obecnym poziomie rozwoju. To samo z kwestią tego, co jest, bądź czego nie ma po śmierci. Każdy sąd, każde wnioskowanie ostateczne, które dla wypowiadającego dane osądy jest prawdziwe, powinno być zweryfikowane empirycznie. Chciałem zwrócić uwagę na to, że niektóre z poruszanych tu kwestii nie dają się weryfikować empirycznie, a co za tym idzie, niemożliwym jest wypowiadanie na ich temat prawd absolutnych. Jednak nie odmawiam nikomu takiego prawa, ale moim prawem jest nie zgodzić się z interlokutorem i uzasadnić moje poglądy za pomocą merytorycznych argumentów. I to wszystko.
  
Re: <kazia> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Piątek, 21 Listopada 2003, 10:22 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




Kazka! Myślałem że puszczę Ci to na priv. Ale niestety, uważam że musi być pewna równowaga, sorry.

MARECZKU
masz rację Franz MUSI inaczej by się w życiu pogubił.


Kaziu, po pierwsze jesteś moderką, tak więc po za wypowiadaniem swojego zdania, ciążą na Tobie jeszcze pewne obowiązki, które niestety zaniedbujesz. Przy "konfliktach" musisz startować z pozycji neutralnej.
Postaraj się skoncentrować na tym co kto pisze, a nie dlaczego! Twoje daleko idące psychoanalizy mogą być krzywdzące dla Twoich "pacjętów".

FRANZ
nie mam na razie czasu, ale ci odpowiem spokojnie, nawiasem mówić ŻAL MI CIEBIE.


Wiesz na deplu, zwykłem pisać w takich sytuacjach:
"swój żal zostaw lepiej dla bardziej potrzebujących, mnie on nie potrzebny"

Nic nie wiesz o miłosci, starasz sie ale ci nie idzie, dlatego się "czepiasz", no cóż - tacy jak ty też są wśród nas i mówi sie TRUDNO.

Kazia, na "miłość " boską! Zlituj się, to jest forum dyskusyjne. Emocje do kieszeni! Może po prostu od razu powiedz gościowi co by wypierdalał, bo w tym klubie nie jest mile widziany!

Tylko wiesz, nas jest więcej i tego nie "przeskopczysz".

Kazka! Kogo nie przeskoczy, ja tu nie widzę ze strony Franza, żadnych prób przeskakiwania kogokolwiek. Że jest pewny siebie i swoich poglądów, to ino trza mu zazdrościć! przynajmniej ja na to tak patrzę...

Jeszcze raz sorry, ale niestety uważam, że troszki się zagalopowałaś.
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Piątek, 21 Listopada 2003, 12:30 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




[quote="bzzz"]jeżeli ktos sie "czepia" to mądry człowiek potrafi odpowiedzieć nie obrażając nikogo... tu chyba ma być dyskusja?[/quote]

Generalnie się zgadzam, ja jednak, gdy widzę, że dyskusja do niczego nie doprowadzi, pewne posty wolę po prostu zignorować.
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Piątek, 21 Listopada 2003, 19:07 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




OK! Ja odpadam, bo widzę, że dyskusja rozmieniała się na drobne i definitywnie odbiegła od tematu.
Widzę że macie tu do rostrzygnięcia jakieś własne kwestie, a ja jako nie zrzeszony nie będę się wtrącał.
Jak już dogadacie się co kto i jak, to dajcie znać.
Chwilowo do zobaczenia.
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Sobota, 22 Listopada 2003, 12:27 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kazia
Stały uczestnik vip
Stały uczestnik
 
Użytkownik #203
Posty: 918


[ Osobista Galeria ]




MARKU D. - powinnam ci podziękować, mogło być gorzej, zapomniałam, że jestem moderatorem
Cytat:
.. przy „konfliktach’ musisz startować z pozycji neutralnej. Postaraj się skoncentrować na tym co kto pisze, a nie dlaczego ! Twoje .. psychoanalizy mogą być krzywdzące dla Twoich „pacjentów"

Psychoanalizy ?! niestety zawsze taka byłam, ale faktem jest, że powinnam się „koncentrować" na tym co kto pisze, a nie dlaczego - fakt niezaprzeczalny.
Cytat:
... to jest forum dyskusyjne. Emocje do kieszeni!

Jasna sprawa, tylko nie zawsze potrafię.
Cytat:
.. Że jest pewny siebie i swoich poglądów, to ino trza mu zazdrościć

Mogę zrozumieć, że broni swoich racji, co do poglądów - nie mogę ...
A teraz następne zarzuty:
Cytat:
...jeżeli ktoś się „czepia" to mądry człowiek potrafi odpowiedzieć nie obrażając nikogo ...

Nie chciałam nikogo obrażać, widocznie moja „mądrość" tak daleko nie sięga.
Cytat:
.. pouczać to możemy się w domu i osoby, które znamy osobiście ..

Święta racja, zapomniałam o tej zasadzie.
Nawiasem mówiąc właśnie, że mam ..... w domu to mnie poniosło i zabrakło mi tutaj „logicznej" oceny.
A zaczęło się od tego, że padło pytanie :
Cytat:
.... jest coś bardziej potężnego niż Miłość (?)

i była natychmiastowa odpowiedź
Cytat:
Jest ! NIENAWIŚĆ !

W jakim kierunku potoczyła się dyskusja, to już wiemy.
I wreszcie na koniec Franz
Cytat:
..... widzę, że dyskusja rozmieniała się na drobne i definitywnie odbiegła od tematu.

Odbiegała absolutnie i to wcale nie dlatego, że Franz stwierdził :
Cytat:
....macie tu do rozstrzygnięcia jakieś własne kwestie, a ja jako nie zrzeszony nie będę się wtrącał.

To mnie „ustawiono" i to absolutnie w słusznej sprawie, jestem wręcz wdzięczna, bo jak już powiedziałam mogło być o wiele gorzej. Zabrakło mi chyba „obiektywizmu", emocje dały „górę", ale „spadłam" wystarczająco „mocno na dół", żeby nie powtarzać błędów.
I chociaż w dalszym ciągu nie w temacie i nie do tego akurat odnosiło się powiedzenie :
Cytat:
.. Jak wiadomo zbyt wielka ilość bubli ogólnie źle wpływa na jakość towarów na rynku.

to akurat „moje czepianie się" mogło faktycznie źle wpłynąć na „jakość" forum, a w takiej sytuacji wolałabym jednak odejść. Za dużo tutaj włożono pracy i dużo wspaniałych ludzi, „pracuje" tutaj, żeby to wszystko zmarnować w tak „prymitywny" sposób.
To na tyle.
A teraz Franz
Cytat:
Jak już dogadacie się co kto i jak, to dajcie znać.

Nie wiem czy się „dogadaliśmy", ale z pewnością zaraz dam ci znać.

Wracając jednak do samego tematu wątku pozwolę sobie zacytować niektóre fragmenty waszych wypowiedzi, które mnie zainteresowały:
Cytat:
Na pewno, o miłości nie wiemy wszystkiego, a każda następna jest inna. ... Tak naprawdę to jest ona sensem naszego życia.

Cytat:
....To zawsze jest wielka niewiadoma. Nikt nigdy nie da nam żadnych gwarancji. Ale zawsze warto próbować.

Cytat:
... Gdyby miłość miała przewagę nad nienawiścią, świat wyglądałby zupełnie inaczej.

Cytat:
Gdyby nienawiść była górą, świat by nie przetrwał.

Cytat:
.. znacznie więcej ludzi inteligentnych kocha niż nienawidzi ... zdają sobie bowiem sprawę, że nienawiść rujnuje, a właśnie miłość buduje ..

Cytat:
.. jakościowo uczucie miłości jest ... silniejsze ...


Jednak to co napisała POZIOMKA można zacytować jako motto całego wątku
Cytat:
... dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. ... cyt. z Małego księcia"
teraz jej własna wypowiedź:
... Każdy się z nią zetknął, każdemu przyniosła co innego ... Ale jedno jest pewne - miłość trzeba pielęgnować, bo to bardzo delikatne stworzenie ... inaczej zginie śmiercią jak najbardziej naturalną.

Te wszystkie fragmenty są jakby podsumowaniem wątku, a w szczególności wypowiedź Poziomki bardzo ... taka życiowa mądrość ...
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 26 Listopada 2003, 14:05 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Marek D.

Ale przyznam się, że ja już dawno odpuściłem sobie takie gadki. Ot po prostu nie ma sensu...no chyba że koniecznie musisz do kogoś strzelać...

Ja tam myślę, że to ma sens. biggrin.gif W sumie dlaczego nie? Przecież on do nikogo nie „szczela”(na razie;>), tylko „czyma” na razie „szpluweczki”. wink.gif Można sobie podyskutować. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby się nawzajem szanować, no nie?;) wink.gif

kazia
Tylko wiesz, nas jest więcej i tego nie "przeskoczysz".

Ale, Kaziu, z Twoich wrogich postów wynika, że (mam nadzieję chwilowo) zaliczyłaś obóz „próbujących przeskoczyć”.

Berger

gdy widzę, że dyskusja do niczego nie doprowadzi

Bergusiu, czy kiedykolwiek i jakakolwiek i gdziekolwiek ;) wink.gif dyskusja do czegoś doprowadziła? My się tu tylko wymieniamy opiniami, ale do „czegoś” zapewniam Cię, nie dojdziemy. smile.gif

kazia

to akurat „moje czepianie się" mogło faktycznie źle wpłynąć na „jakość" forum, a w takiej sytuacji wolałabym jednak odejść. Za dużo tutaj włożono pracy i dużo wspaniałych ludzi, „pracuje" tutaj, żeby to wszystko zmarnować w tak „prymitywny" sposób.

Chyba nie poddasz się bez „walki(chodzi mi o walkę z samą sobą;))”, Kaziu.„Pamiętaj, ze wszystko można zacząć raz jeszcze”. Obiecałaś, ze to wykorzystasz, więc właśnie masz doskonałą po temu okazję. „Uciekając” nie cofniesz tego, co było. Powodzenia! A na marginesie, nie ma "jakości" forum, bo forum to nie forum, tylko my jesteśmy forum(ale zagmatwałam) wink.gif .

Franz

Jak już dogadacie się co kto i jak, to dajcie znać.

Nie było mnie, ale jestem..Puk puk! biggrin.gif wink.gif

go_girl_go

Zastanawiam się, czy jest coś bardziej potężnego niż Miłość(?)... i z radością stwierdzam, że nie ma.

Franz

Jest! NIENAWIŚĆ!

Chwylunia! Czy to nie od tego zaczęliście?J Miało być o potędze, sile, a nie ilości. lol.gif Jeśli chodziło o ilość, to Franz wg mnie rzeczywiście miałby rację. Nienawiść nie wymaga siły woli i ducha, jest słabością i pójściem na łatwiznę, dlatego zdarza się częściej i łatwiej, jest najkrótszą drogą (ale naprawa drogi, którą przeszła trwa baaaaardzo długo). Moim zdaniem jest , jak słusznie stwierdził Ext, wyrazem głupoty, a raczej lenistwa umysłowego i emocjonalnego. Rzeczywiście nienawiści jest cała masa, bo jakże łatwo jest ją zbudować, w przeciwieństwie do miłości. Tak naprawdę nie liczy się, ile nienawiści i miłości jest wokół nas, najważniejsze, ile jest jej w każdym z nas osobno. Przed miłością nikt za bardzo nie ma ochoty się bronić, ale nienawiść warto w sobie zwalczać – miłością. Wtedy inaczej patrzy się na to wszystko. Jak to „nienawiść jest potężniejsza”. Zależy w kim, nie uogólniaj, proszę.;) Ja z nią walczę, a podobno „dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”;>. wink.gif

kazia

Dlaczego mówimy tylko o tym jak to się kończy i jak to bardzo, bardzo boli, a może by tak powiedzieć sobie jak to jest jeżeli ona istnieje ? o samym jej epicentrum ! bo właśnie dla tego warto ją przeżywać, warto dla niej cierpieć !

A ja słyszałam, że o wiele ciekawsze jest „gonienie królika” niż jego „konsumowanie”;)). wink.gif

Franz

- spotkałem wczoraj fajnego Boga! Zakochalem się od pierwszego wejrzenia, podziałał na mnie tak jak żaden do tej pory!

Ja nie spotkałam „wczoraj”. On łaził za mną od bardzo dawna. Tylko był zbyt skromny i cichy, by opowiedzieć mi o tym, co czuje. A może to ja byłam głucha? wink.gif

Franz

nie można rozpatrywać pojęcia miłości do Boga, bo to już jest
narzucanie schematu. czy ideologii.


Fakt, masz w pewnym sensie rację, ale nie do końca;). Od dzieciństwa mi (jak prawie wszystkim polskim dzieciom) wpajano zasady katolicyzmu. A właściwie nie zasady wiary, tylko:” uklęknij ”, „przeżegnaj się”, „odmów pacierz”, „nie rób tak, bo Bozia patrzy i będzie na Ciebie zła”. Nie starano się, abym polubiła Boga(abstrahując od konieczności miłości). Najważniejsze przykazanie:” Szanuj ojca swego i matkę swoją”. Religia była „metodą wychowawczą”, Bóg straszakiem(„nie rób tak, bo pójdziesz do piekła”) eusa_sick.gif . Tak, masz rację, to było narzucanie schematu, ale w żadnym wypadku nie można mówić tu o ideologii, to zbyt płytkie, aby nazwać to ideologią.
Franz

religia to jedna wielka manipulacja!

Nie myl miłości do Boga(to z Twojego poprzedniego cytatu) z religią(ona jest wymysłem ludzkim, nie boskim – czy Bóg kiedykolwiek zakomunikował, że jest katolikiem, muzułmanem? NIE! biggrin.gif ), która w większości jest manipulacją. Uczuć nie da się narzucić siłą. Jeśli „kochamy” wbrew sobie, „bo trzeba”, czy „kazali nam” to nie jest prawdziwa miłość, więc na Twoim miejscu dałabym tę „miłość” w cudzysłowie. „Miłość” zmanipulowana nie przetrwa próby czasu, próby cierpień i ciężkich sytuacji, po tym się ją poznaje, wtedy się kończy (abstrahując od tego, że nigdy jej nie było).

Mike

Jak często zresztą zdarza się zmiana wiary o ile się szczerze i prawdziwie wierzyło?

Kurka wodna, ja jakoś nie utożsamiam się z żadną religią. Dla mnie w tym wszystkim liczy się sam Bóg, nie różnice typu „tutaj kapłani noszą różowe kapturki, tam seledynowe, tu klękamy, tam siedzimy”. Dla mnie liczy się miłość, nie jakieś tam ubranka czy gesty.

Franz

ja rozpatruje uczucia jako naturalne ludzkie "właściwości", które są wynikiem chemii, wrażeń, odbiorem, które są efektem bodźców naturalnych, a nie efektem ideologii czy doktryn.

„Naturalne ludzkie właściwości”? Czy mógłbyś mi to wyjaśnić, bo cosik nie kapuję.;> wink.gif Wiem, że istnieją naturalne właściwości, ale „naturalne ludzkie właściwości”? Czy takie uczucia, jak bezinteresowność, troska o niepełnosprawnych, przyjaźń, pomoc, są czymś naturalnym? To całkowite przeciwieństwo praw, które rządzą przyrodą, czyli przetrwanie za wszelka cenę. A ile razy zdarzają się w naszym społeczeństwie działania, które służą dobru innych, szkodząc nieraz nam samym, robimy to dla pokochanych przez nas osób. Gepardzica z młodymi, zaatakowana przez lwa, nie odda za nich życia, ”oceni” swoje nikłe szanse na zwycięstwo, postraszy ostrożnie lwa, ale nie odda życia za swe potomstwo(w końcu jej małe zostały rozszarpane) – to się kłóci z jej naturalnym instynktem (widziałam na filmie wink.gif ;)). Uciekła. Jasne, że człowiek posiada ciało i do pewnego stopnia podlega tym wszystkim prawom, instynktom, nie może uwolnić się od głodu, potrzeb fizjologicznych, ale wykształcił w sobie zachowania, które naturalne nie są, to przez to, że posiada bardziej (nie powiem, że wysoko, bo to nie dotyczy wszystkich, ba, mniejszości) rozwinięty umysł.

Mike

Przecież raczej zdajesz sobie sprawę, że ostatecznie i definitywnie będzie można to stwierdzić po swojej śmierci. To jest jedyny i ostateczny dowód.

Franz

Owszem, dowód że dalej nic nie ma.

A po śmierci, Mickey wink.gif , jesteś w stanie stwierdzić tylko jedną rzecz – że jest życie pozagrobowe. Jeśli go nie ma...cóż , tego się nigdy nie dowiemy w takim razie, bo po śmierci nasz umysł umrze i „nigdzie nie pójdzie”. Niczego się nie dowie. A więc, Franz, mogę Ci zagwarantować, że Twojego dowodu nie otrzymasz – Ciebie po prostu już nie będzie, Twoje myślenie się skończy wraz ze śmiercią. A, mam pytanko do Ciebie, Franz. Wolałbyś „potwierdzenia” Twojej teorii?;))

Franz

ale będę się upierał że miłość do Boga to jednak wymysł ludzki.

Tu masz rację(ale ,jak zwykle, nie do końca;)). wink.gif Nikt przed rodzajem Homo...(tu dodać odpowiednią nazwę gatunkową) nie stwierdził możliwości istnienia niczego podobnego. Co nie oznacza, że takie „Coś” nie istniało. Europejczyk w Ameryce odkrył pyrki, co nie oznacza, że zaczęły one istnieć w momencie, gdy stwierdził ich istnienie. One sobie leżały i „czekały” na odkrycie.;) wink.gif

Kowal

Sam musisz szukać Boga w otaczającym Cię świecie, w sobie. Sam musisz odpowiedzieć sobie na pytanie: kim dla mnie jest? jaki ma na mnie wpływ? czy w ogóle istnieje? Jezeli ktos poszukuje i znajduje Boga, to może się zdarzyc, że go pokocha.

SAM? Tak zupełnie sam? Tak trochi smutno samemu. Trochę samemu, ale, powiem szczerze, nie jestem taka mądra, żeby odkryć sama to wszystko, co odkryłam. To się stało jakby bez mojego udziału, to było coś potężniejszego ode mnie. Potężniejszego nawet od tej cholernej manipulacji. Podobno wiara jest darem Boga, nie znajdziesz jej na własną rękę. Nie sądzisz, że jesteśmy na to zbyt ograniczeni? Możemy sobie w tym pomóc, ale...

Kowal

Pewien chiński myśliciel powiedział kiedyś: "mędrzec nigdy nie wypowiada się w sposób ostateczny, co do rzeczy niepewnych". Myślę, że miał rację.

Bo miał. Inna rzecz wypowiadać się, co innego wierzyć. Przecież Ty też, Kowalku, jak ja, wierzysz w to niepewne (a raczej pewne na 50%) pojęcie.

Franz

No i proszę, odmawiasz mi uczuć?? Tylko dlatego że myślę inaczej?? No to odmów mi jeszcze posiadania duszy, bom heretyk??

A posiadasz duszę?;)) wink.gif Przecież nie wierzysz w Boga, więc...wyjaśnij mi to, bo , kurde, znów nie kapuję;> biggrin.gif wink.gif

Franz

No ale fajnie by było, gdyby faktycznie pojawił się tu ktoś, kto faktycznie kocha Boga i był w stanie opisać to uczucie. Pomijając oczywiście patetyczne frazesy i głodne kawałki dla ludu...

Hmm, nie wiem, czy FAKTYCZNIE kocham Boga, nie wiem, czy mam prawo tak mówić, czy ktokolwiek ma prawo. Nie wiem, czy uwierzyłabym, gdyby ktoś tak podsumował swoje uczucie do Niego, to wg mnie nazywa się pycha lub kłamstwo. Nie wystarczy powiedzieć „Kocham Boga”. To do czegoś zobowiązuje, a właściwie naturalnie powinno pociągać za sobą masę innych rzeczy jak miłość do bliźniego, dobre uczynki itede. To nie takie proste. Wywołujesz tu „idealnego wierzącego”(tym razem milczenie na sali). Taki chyba nie istnieje. Ja na pewno nim nie jestem. sad.gif Jestem tylko słabym człowiekiem, który codziennie z wielkim uporem próbuje wykreślić ze swej duszy nienawiść. Który próbuje się nawrócić. „Człowiek, który faktycznie kocha Boga”? Uważam, że nie można sobie powiedzieć :”Ja już się nawróciłem, już kocham Boga, już mam „to” za sobą, to już jest fakt”. Wiesz, dla mnie miłość do Boga to codzienna droga ku Bogu, codzienny trud budowania miłości, pracowania nad sobą, pomagania innym, wybaczania. Wszystko pięknie tylko nie zawsze mam siłę, wytrwałość, cierpliwość...to takie trudne. To sens mojego życia. Bóg daje mi poczucie bezpieczeństwa. Jest dla mnie kimś stuprocentowym, jedyną osobą, której do końca ufam, na której do końca polegam. Jedyną Osobą, dla której mam jeszcze ochotę kochać ludzi. Właściwie staram się ich kochać dla Niego, tyle razy mnie „opluwają”;)). Czasem ja sama Go „opluwam”, pokłócimy się, ale potem jest ok.
Ale miłość przechodzi próby. Pisałam, jak wyglądała moja „wiara” w dzieciństwie. Czysta manipulacja, w tym wieku się nie myśli, cóż poradzić. Potem spotkało mnie kilka cierpień. Były dość poważne, w każdym razie na tyle poważne, żebym Go znienawidziła i obwiniła, wręcz próbowała wykluczyć Jego istnienie (próbowałam, ale nie udało mi się;> wink.gif ). Najśmieszniejsze jest to, że właściwie nie pamiętam, jak Go pokochałam. Naprawdę nie mam pojęcia...dziura, brak trybika...nie pamiętam. I tak na razie zostało. Postaram się, żeby zostało, dobrze mi z tym. Może On mi w tym pomoże. Ale wiesz, tych "przyczyn i skutków" w ludzkiej (przynajmniej mojej) miłości też nie dostrzegam zbyt wiele. U mnie miłość budzi się powolutku, stopniowo. Najpierw jest malutka, prawie niezauważona. I, jak w przypadku Boga, przy poważnym kilkuletnim zakochaniu nie potrafiłam wyodrębnić "tego" momentu, momentu, w którym zaczęłam kochać.

P.S. Z góry zastrzegam, Franz, ze nie namawiam Cię do niczego ani nie próbuję naprowadzić na ...khe, khe..."właściwą", lol.gif wink.gif biggrin.gif heh, drogę (bo sama nie jestem w stanie jej wskazać) . Tylko wyrażam swoje bardzo subiektywne zdanie. wink.gif
Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony przez little_wild_girl dnia Piątek, 28 Listopada 2003, 10:21, w całości zmieniany 2 razy
  
Re: <little_wild_girl> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 26 Listopada 2003, 20:31 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




Mam małą prośbę, jako że możesz ingerować w swojego posta, to porozdzielaj może ten tekst interliniami, cytaty zrób kursywą a nad cytatem wstaw nicka, bo ten post wyszedł tak nieczytelny, że zniechęca do czytania.
O ile masz na to ochotę, w najgorszym razie poświęce się i wyłuskam to w wordzie, ale nie chciałbym źle zrozumieć tego co napisałaś, jeżeli przeróbka by mi nie wyszła.
  
Re: <Franz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 26 Listopada 2003, 21:34 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Sorki, nie wiedziałam wtedy, że cytaty siadły. sad.gif Zrobiłam, jak kazałeś, ale nie wiem, czy mój post jest już czytelny. sad.gif
  
Re: <little_wild_girl> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 27 Listopada 2003, 12:33 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Widzę, że Dzika wróciła i to wróciła w wieeelkim stylu! biggrin.gif
Zgadzam się, że dyskusja nie zawsze musi prowadzić do porozumienia, ale nadal uważam, że nie zawsze udział w niej ma sens. Dla mnie dysputa winna być intelektualną frajdą, a nie okładaniem się bejsbolami po łbach.
  
Re: <Berger> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 27 Listopada 2003, 12:48 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kowal
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #275
Posty: 527


[ Osobista Galeria ]




W wielkim i obszernym;)
  
Re: <Kowal> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 27 Listopada 2003, 13:37 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
e X t 7 3
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #67
Posty: 854


[ Osobista Galeria ]




to fakt ma Kobieta "zdrowie" wink.gif
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 27 Listopada 2003, 14:01 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Do Basi bzzz:
Nooo, teraz dopiero rozumiem Twe "plujące" biggrin.gif wink.gif reakcje na ich niewiarygodne podsumowania. lol.gif lol.gif wink.gif Pozwolisz, że Cię zacytuję, bo to mi, kurtka, tu pasuje.

"Aż sie poplułam, kurka... eusa_wall.gif biggrin.gif ".

lol.gif lol.gif lol.gif

P.S. No cóż, czasem lepiej poczekać, aż "emocje opadną" trochi, niż pchać sie w samo epicentrum "okładania się bejsbolami po łbach";)). wink.gif
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 27 Listopada 2003, 14:10 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




Cytat:
Sorki, nie wiedziałam wtedy, że cytaty siadły. sad.gif Zrobiłam, jak kazałeś, ale nie wiem, czy mój post jest już czytelny. sad.gif


Ależ ja Ci nic nie kazałem! To byla tylko prośba o uczytelnienie posta.
I teraz jest o niebo lepiej i jeżeli tylko znajdę nastruj na kontynuację tego tematu, to na pewno odniosę się do niego (posta).
  
Re: <Franz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 27 Listopada 2003, 14:27 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Franz

Ależ ja Ci nic nie kazałem!

Racja, sorki. "Prosiłeś". No cóż, mi się tak jakoś samo napisało. lol.gif
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Poniedziałek, 08 Grudnia 2003, 20:23 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Smiehu
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #440
Posty: 44


[ Osobista Galeria ]




Witam. Bardzo zaciekawił mnie temat tu poruszony więc postanowiłem go troszkę reanimować biggrin.gif

go_girl_go

Zastanawiam się, czy jest coś bardziej potężnego niż Miłości(?)... i z radością stwierdzam, że nie ma.

Franz

Jest! NIENAWIŚĆ!


Ciężko tu jednoznacznie stwierdzić co jest potężniejsze. Uważam że miłość jest równoważnią dla nienawiści i odwrotnie. Jedno bez drugiego nie mogło by istnieć. Albo się kogoś kocha albo nienawidzi-oczywiście nie jest tak że jak kogoś nie kochamy to od razu go nienawidzimy. Prawdziwa miłością lub prawdziwą nienawiścią obdarzany ?wybrańców?. Ale uczucia typu-lubić kogoś, nie lubić są ?lajtową? formą miłości i nienawiści. I to o taka formę uczuć mi chodzi. Jako ludzie nie jesteśmy wstanie być obojętni względem drugiego człowieka-albo go lubimy, albo nie lubimy, albo nas drażni albo nie ale zawsze mamy jakieś uczuciowe stanowisko względem innej osoby.




e X t 7 3

jak by nienawiść zawsze góra była to jednak ludzie nie przetrwali by długo ... pozabijali by się przy najbliższej okazji ...


Ależ ludzie się zabijają cały czas. Nie można zmierzyć co jest potężniejsze w swej mocy-miłość czy nienawiść ale można bez problemu stwierdzić ze dookoła tryumfuje nienawiść. Wystarczy się rozejrzeć dookoła-wszyscy zabiegani, nerwowi na siebie, na innych. Gdyby tylko im pozwolić pozabijali by się nawzajem. Włączasz TV- wojny, wojny, wojny, zamachy, morderstwa, gwałty. Otwierasz gazetę-to samo. Tylko o tym się mówi. O nienawiści. Oczywiście jeśli spojrzeć na nasze ?podwórko? to nie jest aż tak źle ale na pewno jeśli każdy by się tak dobrze zastanowił to na pewno więcej ludzi w życiu nienawidził niż kochał. Bardzo często sama miłość prowadzi do nienawiści. Kiedy ludzie przestają się już kochać, kiedy postanawiają że to koniec to bardzo często rozstają się w nienawiści. Natomiast nienawiść nigdy nie prowadzi do miłości- to może być kolejna rzecz która przemawia za większą siłą nienawiści.



Franz


Po za tym miłość do Boga to pojęcie abstrakcyjne, jest to wymysł ludzki

Kowal

Miłość w ogóle chyba jest pojęciem dość abstrakcyjnym, a już na pewno wymysłem ludzkim (boskim?). Więc niby dlaczego nie można kochać Boga? Kochać go jak człowieka, albo nawet bardziej?


Jak Ty to sobie wyobrażasz-kochać Boga tak jak człowieka? Ja sobie tego nie wyobrażam. To jest wręcz niewykonalne. Kochamy kogoś ze względu na coś-np .podoba nam się ,wspaniale się z tym kimś rozmawia, dobrze czujemy się w towarzystwie tej osoby itp. Teraz przenieśmy to do Boga-podoba nam się? (nie może się podobać ponieważ nikt go nigdy nie wiedział i nie wiem jak wygląda), wspaniale się z nim rozmawia? (oczywiście powszechnie się uznaje że modlitwa to rozmowa z Bogiem ale według mnie monolog nie jest rozmową, poza tym wątpię czy rozmawiało by się nam wspaniale z kimś kto nam nie odpowiada), dobrze się czujemy w jego towarzystwie? (Bóg nie jest materialny, nie możemy go dotknąć itp.). Tak więc może wytłumaczysz mi jak to sobie wyobrażasz?? Poza tym inna kwestia. Są dzieci które w okresie dzieciństwa mają syndrom ? niewidzialnego przyjaciela? (nie wiem jak to się fachowo nazywa wiec nazwałem to swoimi słowami). Polega to na tym że najczęściej z obawy przed czymś (strachem, odrzuceniem) wymyślają sobie niewidzialnego przyjaciela. Przyjaciela z którym rozmawiają, przyjaciela który je kocha (tak one sądzą)a one odwzajemniają tą miłość. Spędzają z nim każdą wolną chwile, czują się przy nim bezpiecznie. Oczywiście rodzice z pełnym przekonaniem twierdzą, że ten ?super przyjaciel? nie istnieje i wysyłają dziecko do psychologa. Ja się pytam jak to? Wpajają dziecku wiarę w Boga który notabene jest niczym innym niż ten wymyślony przyjaciel (odpowiedzią na strach przed nieznanym) a gdy dziecko próbuje znaleźć ?przyjaciela? na własną rękę to wysyłają go do psychologa twierdząc że to choroba. Powiedzmy że ja teraz zadeklarował bym że bardzo kocham pewną dziewczynę. Jest idealna-cudowna, nie ma wad. Jednak nie mogę Wam jej przedstawić ponieważ ona nie istnieje materialnie. Wariat! ? pomyślała by większość. Pewnie nikt nie brał by moich słów poważnie.


Mike


Miłość sama w sobie tak, ale będę się upierał że miłość do Boga to jednak wymysł ludzki.

To nie jest fakt. To jest Twoje zdanie. Możesz się upierać, ale to nie zmieni faktu, że "WIELE OSÓB KOCHA BOGA"



I czego ma to dowieść??? Wiele osób uważa że Elvis Presley żyje, znajdzie się dużo osób które go widziały i nie mniej takich które uparcie będą twierdzić piły z nim herbatke.:) Ale to w żaden sposób nie dowodzi że on żyje i użycie tego argumentu jest bezcelowe.


little_wild_girl

Nikt przed rodzajem Homo...(tu dodać odpowiednią nazwę gatunkową) nie stwierdził możliwości istnienia niczego podobnego. Co nie oznacza, że takie ?Coś? nie istniało. Europejczyk w Ameryce odkrył pyrki, co nie oznacza, że zaczęły one istnieć w momencie, gdy stwierdził ich istnienie. One sobie leżały i ?czekały? na odkrycie.


Według mnie porównanie nie na miejscu. Pyrki są materialne więc nawet jeśli ktoś będzie się zarzekał że pyrka nie istnieje to wystarczy mu ją pokazać i problem z głowy. Natomiast z Bogiem nie jest tak łatwo-niby został odkryty jak owe pyrki (nie znam nikogo kto by nie wierzył że istnieją) a nie przekonasz niewierzącego do Boga tak łatwo jak do pyrek.:)


Według mnie miłość do Boga jest czystym wymysłem ludzkim ale dopóki nie czyni zła (fanatyzm) to jest to w sumie coś dobrego.

To na razie tyle biggrin.gif
  
Re: <Smiehu> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 10:22 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kowal
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #275
Posty: 527


[ Osobista Galeria ]




Masz rację, Boga nie kocha się tak, jak człowieka. Kocha się go tak:
(...)perswadował, że Bóg to (...) wielka Miłość. Inna niż cielesna miłość mężczyzny do kobiety, czy zaborcza miłość matki - Bóg to miłość trascendentna, wszechmocna i wszechogarniająca, nieskończona i niezmierzona, przenikająca duszę i materię. Jeżeli tak, to raz już spotkałem Boga. W małej mieścinie blisko granicy kraju(...). Codziennie mijałem tam starca, który siedział na chodniku pod murem, przytulony do psa kundlowej rasy.(...)Któregoś dnia, gdy mżył zimny deszcz, starzec okrył psa swą dziadowską kurtką. Dałem mu jałmużnę. Pokazał banknot zwierzakowi i powiedział:
- Widzisz, Miki, ludzie cię kochają.
Następnego dnia było jeszcze chłodniej. Starzec pił jogurt. Wypił połowę, resztę oddał towarzyszowi. Trząsł się z zimna. Zdjąłem własną kurtkę i wręczyłem mu, a on, zamiast podziękować, klepnął radosnie psa i nawet nie kiwnął mi głową. Odtąd chodziłem innymi ulicami, gdyż byłem przywiązany do moich włoskich, diabelnie drogich butów. Później wracałem czasami ku temu miejscu, gdzie siedzieli pod murem pan, pies i ich miłość. Za każdym razem, kiedy to wspominałem, czułem się jak nędzarz, któremu los poskąpił skarbu.

W. Łysiak Kielich
  
Re: <Kowal> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 11:21 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




A może miłość do Boga to bardziej tęsknota za miłością? Można wszak miłować też jakiś ideał kobiety, choć desygnatu na razie brak.
  
Re: <Kowal> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 12:22 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Smiehu
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #440
Posty: 44


[ Osobista Galeria ]




Kowal

Masz rację, Boga nie kocha się tak, jak człowieka. Kocha się go tak:
(...)perswadował, że Bóg to (...) wielka Miłość. Inna niż cielesna miłość mężczyzny do kobiety, czy zaborcza miłość matki - Bóg to miłość trascendentna, wszechmocna i wszechogarniająca, nieskończona i niezmierzona, przenikająca duszę i materię.




Słowa. Słowa. Słowa. Miłość wszechmocna? wszechogarniająca? nieskończona? Czyż właśnie taki nie jest Bóg w oczach (umysłach) jego wyznawców? Są to słowa uniwersalne które tłumaczą wszystko. Bóg wie wszystko bo jest wszechwiedzący, możesz zrobić wszystko bo jest wszechmocny. Wszystko pięknie i ładnie ale nijak ma się o do człowieka który jest zaprzeczeniem tych słów. Człowiek nie może wszystkiego bo nie jest wszechmocny i nie wie wszystkiego bo nie jest wszechwiedzący. Wszystko co robi znajduje się w granicy jego możliwości, ograniczeń. A Ty za pomocą tego cytatu chcesz mi powiedzieć że jednak można przeskoczyć samego siebie? Chcesz mi powiedzieć że człowiek może kochać Boga w "boski sposób"? Że możemy stać się bogami? Pomińmy fakt że jest to tak niewykonalne jak niewyobrażalne i przyjmijmy na chwile że jednak jest to możliwe. Jest możliwe że człowiek pokochał Boga w sposób wszechmocny, wszechogarniający, nieskończony i niezmierzony. I co wtedy? Osiągnął najwyższy stopień miłości-najwyższy z możliwych. Nagle wraca na ziemie. Do ludzi których może kochać "tylko" w zwykły sposób. Sposób który jest bardzo prymitywny do jego boskiego sposób. Czy będzie wstanie pokochać człowieka??? Czy będzie wstanie zejść na niższy stopień miłości ? miłości która nie trwa wiecznie, nie jest wszechmocna, wszechogarniając (na swój ograniczony sposób jest-ale rozpatrujemy tu boską wszechmoc). Nie mów mi tylko że miłość do Boga jest zupełnie inna (to oczywiste-każdego człowieka także kochamy w inny sposób jednak uczucie jest jedno). Uważam że nie będzie wstanie. Miłość jest uczuciem które zostawia ślady na człowieku, jego psychice. Czasami gdy miłość do pewnej osoby jest bardzo mocna to kiedy ją stracimy już nie potrafimy kochać ponownie kogoś innego.
  
Re: <Berger> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 13:17 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Smiehu
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #440
Posty: 44


[ Osobista Galeria ]




Berger


A może miłość do Boga to bardziej tęsknota za miłością? Można wszak miłować też jakiś ideał kobiety, choć desygnatu na razie brak.


Może. Jednak według mnie tęsknota za miłością powstaje z jakiegoś powodu. np., kochamy kogoś a ta osoba nie odwzajemnia naszej miłości. Wtedy tęsknimy za miłością, za miłością tej osoby, za wspólną miłością. W tym przypadku jest inaczej. Przecież podobno Bóg kocha wszystkich. Więc gdzie tu tęsknota? A może Tobie chodzi o to że Bóg nas kocha a my jego nie bardzo i właśnie za tą miłością tęsknimy? Ale dlaczego mamy kochać Boga? Bo podobno On nas stworzył, dał nam wszystko co mamy i obiecał że jak będziemy "grzeczni" to trafimy po śmierci do nieba. Za to mamy go kochać? Według mnie miłość jest bezinteresowna a tu mamy do czynienia z jakąś chorą miłością. Jeśli ktoś mówi ze za 10 lat da nam swój samochód to mamy zacząć go za to kochać?

Miłować kogoś a kochać to różnica. A poza tym IMHO miłość do ideału jest jak sam ideał ? nie istnieje.
  
... coz wiemy o miłości ...
Forum dyskusyjne -> Inne -> W kobiecym gronie

Strona 3 z 4  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
ciechocinek nocleg
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010