Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Obraz i dźwięk -> Depeche Mode -> Koncerty na DVD
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Koncerty na DVD
PostWysłano: Piątek, 30 Listopada 2007, 11:43 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Niedawno zdecydowałam się na zakup dwóch wydań DVD. Są to: ''Depeche Mode – Touring The Angel – Live in Milan'' oraz ''Depeche Mode – 101''. Oglądaniem występów live tak naprawdę zainteresowałam się dopiero od czasu, gdy zaczęłam słuchać tego właśnie zespołu... Koncerty U2 jakoś mnie nie pociągały ani nie pociągają (aczkolwiek uważam ten zespół za o wiele lepszy od Depeche Mode). Jakoś brakuje mi tam czegoś, nie wiem czego... Może chodzi o to, że wersje utworów U2 wykonywane na żywo od oryginalnych nagrań audio nie różnią się za bardzo. Natomiast utwory live w wykonaniu Depeszów to zupełnie nowe przeżycie. Te wszystkie piosenki, które słyszało się na płytach można właściwie zacząć kochać na nowo... Każda trasa ma swoje własne brzmienie. U U2 jedno i drugie wypada bardzo podobnie, może wyjątkiem jest tutaj ''How To Dismantle An Atomic Bomb''... Skupiając się jednak na Depeche Mode... powalił mnie nagrany przez kogoś występ ''Live in Anaheim''. Oglądałam go bardzo wiele razy i zawsze poprawiał mi humor. Zabawne są te interpretacje Gahan'a przy pomocy mowy ciała, miny macho w co bardziej sprośnych utworach, a smędzenie Martina to po prostu mistrzostwo świata. biggrin.gif Przecież nie wszystko musi być dobre, fachowe, perfekcyjne i w ogóle. Czasem trzeba mieć się przy czym po prostu rozerwać. Nie da się ukryć, że Gahan śpiewa o niebo lepiej niż Martin (zwłaszcza aktualnie, wcześniej głos Martina był bardziej czarujący niż teraz – powtarzane przez niego ''I can't understand whaaat makes a man hate another man, help me understand'' w ''People Are People'' mogę słuchać w nieskończoność) i nie wiem, dlaczego tak narzekał na rzekomy znikomy jego wkład w twórczość zespołu. Odpowiedni głos wokalisty to moim zdaniem połowa sukcesu. Wyżej wymieniony występ przez przypadek wykasowałam. Niedawno się przeprowadziłam i nie mam jeszcze w nowym lokum Internetu. Tak oto zostałam na lodzie... Postanowiłam poszukać czegoś. Zwykle nie kupuję takich rzeczy, ale w tej sytuacji, rozumiecie, że byłam po prostu do tego zmuszona. biggrin.gif



Wydanie ''Live in Milan'', które posiadam zawiera 2 DVD i 1 CD; to w sumie trzy godziny materiału... 23 utwory video, 8 utworów audio i trochę dodatków. Trudno mi określić, czy bardziej podobał mi się występ, który miałam na dysku, czy ten. Na pewno na oficjalnym jest więcej piosenek. Oczywiście różnią się pracą kamery DIAMETRALNIE. Napisanie tego słowa wielkimi literami nie jest przypadkowe. I nie chodzi tylko o to, że tamten koncert zarejestrowany był przy pomocy kamery amatorskiej. To coś więcej niż szok. Ujęcia na ''Live in Milan'' są baaardzo urozmaicone, nie można się więc nudzić, jest za to wiele do podziwiania. Niestety, jeżeli ktoś nie nadąża z wychwytywaniem szczegółów, nie ma za bardzo możliwości zatrzymać nagrania i wtedy ich podziwiać. Wówczas obraz się zamazuje, przynajmniej u mnie. Te wszystkie pomysły na pokazanie widowiska są piękne i pomysłowe, jednak momentami przytłaczają. To samo z efektami specjalnymi. Niewątpliwie są fajne, urozmaicają i upiększają występ, ale jest ich zdecydowanie za dużo. Czasem przydałoby się pokazanie chłopaków po prostu takimi, jacy są. Kamerzystom nie potrzeba non-stop robić przed nimi fikołków, aby wypadli dobrze. Podejrzewam, że do takiego sposobu przedstawienia koncertu skłonił twórców fakt, że wśród fanów Depeche Mode przy okazji wydania albumu ''Playing The Angel'' (a także ''Exciter'') przybyło dużo nastolatków. Wielu z nich jest przyzwyczajona do oglądania takich rzeczy, bo w podobny sposób ukazywane są występy na Vivie i innych popularnych stacjach muzycznych. Twórcy bronią się jednak, że nie jest to komercyjny sposób przedstawienia koncertu. Podkreślają, że na telebimach nie widać wciąż całego Dave'a, całego Martin'a, całego Fletcher'a, ale to przecież szczegóły. Chyba, że jest to jakaś parodia...
Poza tym na oficjalnym wydaniu zupełnie inaczej zachowuje się Gahan. Jest jakby zawstydzony i nie odgrywa swojej roli zbyt śmiało. Co prawda w pewnej chwili łapie się za swoje sławne jaja, ale nie widać przymilania się do dziewczyn stojących z przodu, eksponowania swojego tańca na rurze od mikrofonu czy odnoszenia się do wyimaginowanej kobiety, o której śpiewa, co po prostu pozytywnie rozbrajało mnie w czasie oglądania nagrań nieoficjalnych (oczywiście po wytłumaczeniu sobie, że to tylko żart, bo w przeciwnym razie raczej by mnie takie zachowanie brzydziło). Co do mini-albumiku ze zdjęciami... na kompie mam zdecydowanie ładniejsze. (:>) To samo z okładką. To zdjęcie, na którym Gahan jest zielony, to po prostu katastrofa. Przecież w rzeczywistości nie wygląda staro. Niemal każdemu, gdy zrobi podobną minę, wyskakuje mnóstwo zmarszczek, tak jak tutaj, tylko po co podkreślać tak oczywiste rzeczy... A później się chłopak nie chce pokazać z przodu na okładce płyty. wink.gif

Utwory, które najbardziej zapadły mi w pamięci to:
''John The Revelator'' - jest o wiele ostrzejszy niż na płycie, ale bardzo mi się podoba, Gahan fajnie się kłania, a pod koniec równie fajnie przykleja się plecami do Martina,
''Walking In My Shoes'' – lubię to wykonanie za czerwone kobieto-słoniki widoczne na screenach wink.gif,
''I Want It All'' – za wszystko, co zielone i mocny rytm,
''I Feel You'' – za oślepiające oświetlenie pasujące do psychodelicznych wibracji i rozkładanie rąk przez Gahana, bardzo podoba mi się też kobitka, którą tam pokazali, dobry wybór, choć jak na większość kręgów kulturowych jest to może zbyt ostre zobrazowanie utworu, ja tam się wychowałam na japońskich kreskówkach, gdzie nagość jest czymś normalnym i zazwyczaj nie kojarzonym z seksem, więc mnie to nie bulwersuje, prawie tego nie zauważyłam, ale nie wiem, jak to jest z innymi...
''World In My Eyes'' – za pokazanie Martina przyciskającego klawisze, przypomniało mi to chwile, gdy uczyłam grać na keyboardzie moją siedmioletnią kuzynkę wink.gif biggrin.gif, no i podoba mi się, że Gahan nie łazi w czasie tej piosenki po scenie, wyjątkowo to tam pasuje,
''Goodnight Lovers'' – bo Martin ładnie mruczy.

No i wstępik do koncertu wpada w ucho.



Mam też ''101'' zawierające 2 DVD. Na jednym znajduje się koncert na Rose Bowl z roku 1988, z którego umieszczono na tej płytce 12 utworów oraz wywiady. Na drugim jest film pt. ''101'', na którym możemy znaleźć więcej kawałków, a także rozmowy między członkami zespołu. Resztę pozostawię bez komentarza. Dlaczego? Może i jest to zabawne, ale ja niestety niewiele jestem w stanie z tego zrozumieć. Podobnie jest z wywiadami na pierwszej płytce DVD ''101''. W ''Live in Milan'' istnieje możliwość włączenia angielskich napisów, co ułatwiło mi zrozumienie. Nie ma tego na ''101'', a ja z listeningu jestem słaba. confused.gif Na scenie najczęściej pokazywaną osobą jest oczywiście Dave, ale nie za bardzo mi się tu podoba. Wyglądał wtedy jak dzieciak (normalnie zaczął wyglądać moim zdaniem właściwie po roku 2000, dlatego zasłonięcie się na płycie ''Hourglass'' zaskoczyło mnie). W dodatku wymyślił sobie ten zawadiacki loczek w stylu Supermana. Antonowi Corbijnowi chyba też się to nie spodobało, ponieważ na okładce loczek jest zaciemniony. Faworytem z tego okresu jest dla mnie zdecydowanie Alan Wilder.

Najfajniejsze wykonania:
''Master And Servant'' – mój bzik na punkcie tej piosenki jest wielki, ale np. miłości do ''You Have Placed A Chill In My Heart'' Eurythmics nie dorówna (ta ostatnia piosenka to moje drugie ''With Or Without You'' biggrin.gif),
''Behind The Wheel'' – sławny utwór, ale nie lubię go, ''Blasphemous Rumours'' – najbardziej podoba mi się moment, w którym pokazują tą dziewczynę z czarnymi włosami wtórującą Gahanowi,
''Just Can't Get Enough'' – ta wersja naprawdę ma w sobie coś, głos Gahana jest bardzo monotonny, ale taki ma tu być,
''Never Let Me Down Again'' – tą piosenkę lubiłam baaardzo, ale nieoczekiwanie bardzo szybko mi się znudziła sad.gif, nie jestem po prostu w stanie jej na razie słuchać,
''Black Celebration'' – skończyły mi się pomysły na wyrażenie pozytywnego nastawienia do utworu. wink.gif

Aha, na drugim DVD jest oczywiście wspaniałe ''Nothing'', które wcześniej jakoś przeoczyłam w twórczości zespołu. Dla niego samego warto było kupić wydanie zawierające 2 DVD. Bo przecież nie dla tej sceny, w której Gahan paraduje w gaciach i podkoszulku. Gacie są wybitnie nie pod kolor koszulki... shock.gif crazy.gif wink.gif

Wyczytałam, że oprócz wyżej wymienionych wydań DVD, istnieją również:
One Night In Paris
The Exciter Tour 2001

i Devotional.

Może jest ktoś w ich posiadaniu i wypowie się również na ich temat? Jak one wyglądają? Mam nadzieję, że jacyś hehowi miłośnicy Depeche Mode jeszcze tu są...
  
Re: Koncerty na DVD
PostWysłano: Poniedziałek, 10 Grudnia 2007, 12:30 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Nikt nie pisze, to się trochę powygłupiam.

Ten, kto pisał tą notkę dla magazynu ''Party'' chyba zna Depeche Mode. wink.gif Reklamy koncertowych DVD nie pojawiają się w prasie brukowej przecież nigdy! Śmiałam się z tego chyba z godzinę. biggrin.gif Gdy teraz to tu zamieszczam, znów zaczynam pękać ze śmiechu. eusa_sick.gif Żeby nie było, że nie na temat, zagadka: znajdźcie na podstawie poniższego różnice i podobieństwa pomiędzy Timberlake' iem a Depeche Mode. wink.gif

Mr. Seks w akcji

Koncert Timberlake' a to show na miarę światowego wokalisty pop nr 1. Wielki spektakl multimedialny, setki efektów specjalnych, zapierające dech w piersiach ewolucje choreograficzne i ON. Bożyszcze kobiet, biały Michael Jackson, Mr. Sexy Back (& Front też) – boski Justin wywołujący piski i omdlenia. Wszystko policzone na jak największy efekt. Drobny problem, że gdzieś między tymi fajerwerkami techniki gubi się rzecz najważniejsza na koncercie – muzyka. W sumie nic wielkiego, bo przecież koncerty artystów pop od lat lepiej oglądać, niż słuchać. A Justin, którego ze względu na talent muzyczny trudno nazwać drugim Freddiem Mercurym, jest za to bardzo sprawnym showmanem oraz facetem, o którym marzą (prawie) wszystkie kobiety. I to się liczy.

46 kamer, 200 osób obsługi, scena składająca się z kilku tysięcy elementów – w sumie każdy koncert Justina kosztował ponad 200 tysięcy dolarów!



''Futursex/Loveshow'', Justin Timberlake, DVD, Sony/BMG, 85 zł

biggrin.gif
  
Re: Koncerty na DVD
PostWysłano: Wtorek, 18 Grudnia 2007, 11:08 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Na okładce ''Depeche Mode – Touring The Angel – Live in Milan'' znajduje się etykietka z napisem ''Freigegeben ab 6 Jahren'' czyli ''Dozwolone od lat 6''. Moim zdaniem niemiecki paragraf 14 zakrawa na ironię. Uważam, że siedmiolatkom nie powinno się pokazywać nagiej kobitki widniejącej na screenach podczas utworu ''I Feel You''. A wytatuowanegoi faceta zwalającego się podczas swojego tańca erotycznego co pół minuty tym bardziej. Nie znam co prawda siedmiolatka, który słuchałby Depeche Mode, ale znam siedmiolatkę, która słucha U2. Zjawisko interesowania się muzyką przez dzieci istnieje.

Koncert Depeche Mode to pornografia dla dwunastolatków. lol.gif

Może ktoś chciał utrzeć nosa fanom Depeszów? Ta informacja brzmi niemal jak: ''Zabawka przeznaczona jest dla dzieci powyżej lat 3''. Uderza to jakby w ich inteligencję (fanów, a nie trzylatków wink.gif ). W końcu wielu ludzi na całym świecie śmieje się z miłośników różnych zespołów, twierdząc, że nie są to osobnicy grzeszący bystrością. Stwierdzam, że istnieją osoby, u których słuchanie czegoś, co uważane jest za ambitne ma najwyraźniej zakamuflować poważne uszkodzenia mózgu (nie mam nic do uszkodzeń mózgu, osoby te są przy tym często brutalne), ale przecież nie ze wszystkimi tak jest.

Z kolei na ''Depeche Mode – 101'' widnieje ''Freigegeben ohne Altersbeshrankung''. Nie wiem, co to oznacza w całości. ''Freigegeben'' oznacza ''zezwalać'', ''ohne'' - ''bez''. ''Alters'' to staruszkowie, a ''Beschrankung'' – ograniczenie. Może... dozwolone dla wszystkich oprócz staruszków... nie umiejących się bawić przy tym, czego słuchała ówczesna młodzież i nie akceptujących zainteresowań oraz zachowań nowego pokolenia. lol.gif
  
Re: Koncerty na DVD
PostWysłano: Wtorek, 01 Lipca 2008, 10:53 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




"101" dwadzieścia lat później
18.06.2008

Legendarne "Good evening Pasadena" z ust Dave'a Gahana padło dokładnie 20 lat temu - 18 czerwca 1988. Wtedy to Depeche Mode zagrali swój chyba najsłynniejszy koncert, z którego zapis audio i video wciąż przyprawiają o szybsze bicie serca fanów grupy na całym świecie. Na trybunach Pasadena Rose Bowl zasiadły 60453 osoby (w każdym razie tak twierdzą źródła oficjalne), które płacąc za bilety i pamiątki przyczyniły się do słynnego zdania padającego z ust Jonathana Kesslera - "Dokładnie 1360192,50 dolarów, kupa kasy, tony pieniędzy...". Z tej to okazji oficjalna witryna Depeche Mode przygotowała specjalną podstronę zbierająca w jednym miejscu materiały dotyczące tego legendarnego koncertu. Znajdziecie tam prawie godzinę zapisu audio z radia KROQ, gdzie relacjonowano cały dzień na Pasadena Rose Bowl, a także fragmenty wszystkich piosenek, które znalazły się na DVD z koncertu, klip do koncertowej wersji "Everything Counts" oraz telewizyjne reportaże z premiery filmu "101".

depechemode.pl
  
Koncerty na DVD
Forum dyskusyjne -> Obraz i dźwięk -> Depeche Mode

Strona 1 z 1  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010