Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Obraz i dźwięk -> U2 - The Joshua -> U23D
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
U23D
PostWysłano: Piątek, 04 Kwietnia 2008, 09:29 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
lightmyway
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #1694
Posty: 203


[ Osobista Galeria ]




Dziś oficjalna premiera trójwymiarowego zapisu z koncertu U2. Wpisujcie swoje wrażenia z pokazu, uwagi, zachwyty, itd.

Są już pierwsze recenzje w prasie:


Atrakcje U2, parady Bono

Robert Sankowski

W piątek polska premiera pierwszej w historii kina trójwymiarowej rejestracji koncertu "U2 3D" - imponujący popis techniki filmowej, dokument występu sławnej irlandzkiej grupy i dowód megalomanii jej frontmana w jednym

Termin "kino trójwymiarowe" wywołuje u mnie jednoznaczne i konkretne skojarzenia. Jak i pewnie u każdego, kto dorastał w Warszawie lat 80., przywołuje na myśl kino Oka w budynku Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i wyświetlane w nim na przemian przez całe lata nieustannie dwa te same filmy - "Zabawy zwierząt" i "Parada atrakcji". Oba oferowały "niezwykłe" efekty w rodzaju wylatujących z ekranu kółek rzucanych przez cyrkowców czy motyli fruwających po sali kinowej. Żeby zobaczyć wszystkie te cuda, niezbędne były specjalne okulary, które może i pozwalały dopatrzyć się na ekranie jakichś trójwymiarowych efektów, ale w których nikt nie wyglądał dobrze.

Dwie dekady później też nie obyło się bez okularów. Ale bez obaw, "U2 3D" to nie podróż w czasie do siermiężnych - tym bardziej że w radzieckim wydaniu - lat 80. Różnica między tym filmem a "Paradą atrakcji" jest mniej więcej taka jak między obciachowymi okularami z kina "Oka" a nowocześnie i stylowo zaprojektowanymi szkłami rozdawanymi przez sympatyczną hostessę przed projekcją trójwymiarowego koncertu U2.

Nie przypadkiem przy okazji tego filmu mówi się tyle o technologii. O cyfrowej rejestracji obrazu, o najnowocześniejszych kamerach wykorzystanych do rejestracji, komputerowej obróbce informacji, cyfrowej kopii na twardym dysku, która gwarantuje zawsze tę samą jakość bez względu na liczbę odtworzeń, w końcu o wszystkich gadżetach, które trzeba było zainstalować w salach kinowych w 12 miastach Polski, aby widzowie mogli w nich obejrzeć trójwymiarowych Bono i jego kolegów. Gdy zaczyna się projekcja, można się faktycznie przekonać, że wszystkie te etapy produkcji "U2 3D" dają fantastyczny efekt.

Zespół zaczyna koncert od "Vertigo". Kamera płynie nad sceną, pokazuje głębię stadionów, na których odbywa się koncert ("U2 3D" jest zmontowane z czterech występów grupy w Ameryce Południowej), prezentuje zbliżenia muzyków. Gitara basowa Adama Claytona, zestaw perkusyjny Larry'ego Mullena (porażająca ostrość jego detali to jeden z najbardziej niezwykłych obrazów w filmie), w końcu Bono pochylający się na krawędzi sceny nad widownią - wszystko robi fantastyczne wrażenie. Gdy w końcu tuż przed nami wyrasta las rąk wyrzuconych w górę przez publiczność, z trudem trzeba się powstrzymywać, aby nie dołączyć. Gdy podczas śpiewania "Sunday Bloody Sunday" Bono wychodzi nagle z ekranu i wyciąga rękę w naszym kierunku, iluzja jest absolutnie porażająca.

Ale mimo to "U2 3D" ma coś wspólnego z "Zabawami zwierząt". Jeśli już w ogóle szło się do Oki, to tylko po to, aby zobaczyć trójwymiarowe efekty. Sama fabuła była nieistotna. Z "U2 3D" jest podobnie. Gdy po parunastu minutach ochłoniemy z pierwszego wrażenia i kolejne trójwymiarowe triki przestają już tak zadziwiać, nagle zauważamy, że to po prostu jeszcze jeden filmowy zapis występu rockowej gwiazdy. To prawda, fantastycznie zrealizowany, dający widzowi szansę poczuć się w samym środku wydarzeń, stawiający go wręcz na scenie obok muzyków U2. Ale formy chwilami w nim więcej niż treści.

Jeśli zapomnieć o trójwymiarowych bajerach, okazuje się, że w przekazie o wiele bardziej mocny jest inny koncert U2 - zarejestrowany w 1983 roku "Under a Blood Red Sky". Niby trudno oczekiwać od jakiegokolwiek zespołu, aby operował tymi samymi emocjami co ćwierć wieku temu. Mimo to, gdy pamięta się tamten dawny żar U2, trudno nie odnieść wrażenia, że te wszystkie triki, po które sięga dziś zespół, mają rekompensować jego brak. "U2 3D" ma momenty fantastyczne ("New Year's Day"), wzruszające ("One") oraz zupełnie nijakie, a czasem wręcz drażniące, jak "Bullet the Blue Sky" podrasowane parateatralnym występem Bono.

Takich popisów wokalisty jest tu więcej. Bono wygłaszający polityczne tyrady, Bono apelujący o pokój między religiami, Bono wplatający w teksty piosenek fragmenty po hiszpańsku - koncert U2 to dziś one man show. Dlatego chociaż "U2 3D" zrobi wrażenie na każdym - choć inaczej na fanie irlandzkiej grupy, inaczej na zaskoczonym trójwymiarowymi efektami i niespecjalnie interesującym się muzyką kinomanie - i tak chwilami miałem wrażenie, że ten film powstał, aby największą radochę sprawić samemu Bono, który jak mesjasz albo heros zstępuje z ekranu i głosi słowa swoich piosenek niczym prawdy objawione.

Źródło: Gazeta Wyborcza


Co Wy na to?
  
Re: U23D
PostWysłano: Piątek, 04 Kwietnia 2008, 13:37 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Mrówa
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #6660
Posty: 21


[ Osobista Galeria ]




przekonamy sie dzis ile w tym prawdy biggrin.gif


Ja wpadam do Heliosa na 18 do Wroclawia :>
  
Re: <Mrówa> U23D
PostWysłano: Piątek, 04 Kwietnia 2008, 16:36 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
lightmyway
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #1694
Posty: 203


[ Osobista Galeria ]




Ja niestety wybiorę się do kina dopiero za kilka dni. Ale już nie moge się doczekać.

Kolejna recenzja, również z Wyborczej, tym razem autorstwa Pawła T. Felisa:

Jak chwalą się twórcy, to pierwszy zapis koncertu w technice 3D: trudno zaprzeczyć, że nigdy dotąd muzyka live nie "wyglądała" na ekranie tak realistycznie. Gdybym jednak miał oceniać wyłącznie filmową robotę (co w przypadku takich obrazów jest niemożliwe), przyznałbym co najmniej jedną gwiazdkę mniej. Bo tylko U2 zasługuje tu na piątkę.

Trójwymiarowy obraz robi oczywiście wrażenie - gigantyczny stadion przytłacza wręcz swoimi rozmiarami, czuć niemal oddechy dziesiątek tysięcy fanów, uwodzi przemyślane w detalach i oglądane z najróżniejszych perspektyw widowisko. Szybko okazuje się jednak, że technika 3D wciąż nie potrafi przekroczyć swoich ograniczeń. Nie da się więc na przykład połączyć zamaszystej wizji roztańczonego stadionu z trójwymiarowymi zbliżeniami muzyków - te są efektowne, ale wyglądają na sztucznie wypreparowane i doklejone w montażu (w rzeczywistości nagrywane były specjalnie do filmu). Podobnie zbliżenia publiczności - z jednej strony falujący wraz z muzyką tłum słuchaczy, z drugiej bliskie ujęcia fanów złapanych, mam wrażenie, już poza koncertem.

Być może na "U2 3D" trzeba więc patrzeć nie jak na zapis koncertu, ale efektowny teledysk z mnóstwem koncertowych ujęć (zwłaszcza że to, co oglądamy, to miks koncertów w Meksyku, Chile, Brazylii i Argentynie) - czyli coś zupełnie innego, niż zrobił np. Scorsese w "Rolling Stones w blasku świateł". Jeśli nie przeszkadza jednak, że w "U2 3D" więcej filmowych eksperymentów niż czystego kina, to dzięki muzyce. Bo tej technika tylko pomaga - fantastyczny przestrzenny dźwięk znakomicie wyłapuje to, co buduje charakterystyczne brzmienie U2: gitarę i śpiewane często falsetem chórki Edge'a, bas Adama Claytona czy perkusyjny puls Larry'ego Mullena. A Bono?

To on jest oczywiście prawdziwą charyzmatyczną gwiazdą tego show - magnetyzuje, spala się podczas występów, a jednocześnie pozostaje imponująco skupiony na samej muzyce. Publiczność szaleje - gdy śpiewa "With or Without You" czy "Beautiful Day", histerycznie wręcz wyładowuje złość na pożyczonym od Mullena bębnie, zdejmuje bądź zakłada swoje okulary albo pojawia się w bandanie z symbolem całej trasy: znakiem "COEXIST" zaprojektowanym przez polskiego grafika Piotra Młodożeńca (ideę pokoju wyraża połączenie muzułmańskiego księżyca, gwiazdy Dawida i krzyża). Bo nawet podczas koncertu społecznie i politycznie zaangażowany Bono, skądinąd jeden z najlepszych tekściarzy rocka, nie zapomina o przesłaniu - gdy śpiewa poruszającą antywojenną "Sunday, Bloody Sunday", "New Year's Day", której zmieniony tekst zainspirowała polska "Solidarność", "Miss Sarajevo" czy "One".

Nie do końca przekonany do samej formy filmu (której nowatorstwo doceniam), przyznaję po prostu, że po raz kolejny dałem się uwieść U2. Sądząc choćby po ostatnim koncercie zespołu w Polsce, podobnych do mnie fanów, którzy przy muzyce U2 dorastali, jest więcej. Choć film będzie pokazywany jedynie w kinach Imax oraz nielicznych kinach z projektorami cyfrowymi, o frekwencję można być chyba spokojnym.


I jeszcze z Rzeczpospolitej:

Trzeci wymiar muzyki
Jacek Cieślak

Rock w Kinie. Byłem na scenie z Bono i z jego kolegami. Dzięki filmowi „U2 3D"! - pisze Jacek Cieślak

Oglądałem pokaz przedpremierowy w pustej sali, ale jestem pewien, że gdy po premierze zapełni się widzami – atmosfera w kinie będzie równie gorąca jak na stadionie. "U2 3D" to szansa przeżycia koncertu "Vertigo" dla osób niemających pieniędzy na bilety lub obawiających się tłumu. Ci zaś, którzy oglądali show w Chorzowie z korony Śląskiego, widzieli Bono na telebimach. Teraz mogą zobaczyć każdy por jego skóry, każdą kroplę potu, która jest dowodem na to, że wciąż daje z siebie wszystko.

To powód do radości, bo gdy przed laty organizował megawidowisko "Zoo TV", przedstawiał się jako megaidol i McFistofeles świata multimediów. Autoironia świadczyła, że ma świadomość, iż zabrnął w ślepy zaułek gwiazdorstwa, ale nie ratowała go z opresji. Wielu z nas uwielbia najnowsze płyty U2, jednak zachwyt nie wycisza obaw, że wokalista odleciał w świat wielkiego biznesu i polityki. "U2 3D" wzbogaci oczywiście kasę zespołu o kolejne miliony, ale jednocześnie przekonuje, że muzyka Irlandczyków wciąż płynie prosto z serca. Sam fakt, że zgodzili się na udział w pierwszym trójwymiarowym filmie koncertowym, świadczy, że nie boją się oceny najsurowszych fanów.

Oczami kamer wirujących ponad głowami muzyków widzimy z bliska wybuch rockowego gejzeru podczas odliczania uno, duo, tres, gdy koncert w Buenos Aires rozpoczynają "Vertigo" i "Beautiful Day". Ale także pokryte farbą włosy Bono, który musi być szpakowaty jak basista Adam Clayton, a już na pewno jest znacznie od niego niższy, czego nie lubi, bo niski wzrost nadrabia wysokimi butami i wielkim sercem.

Zaskoczył mnie filmowy obraz perkusisty Larry'ego Mullena. Zazwyczaj znajduje się na ostatniej linii rockowego natarcia, teraz mogłem zajrzeć mu do bębnów, czyneli, listy piosenek i szklanki z mocno schłodzonym napojem, przede wszystkim jednak w oczy – mądre i skupione, jakby grał podczas mszy. Równie miło było patrzeć, gdy walił w werbel na wybiegu otoczony tysiącami fanów. Edge, skrywając łysinę pod charakterystyczną czapeczką, wspaniale wykonuje majestatyczne riffy "Sunday Bloody Sunday" i hendriksowskie solo podczas "Bullet the Blue Sky".

Ale największe i niespodziewane wzruszenie przeżyłem podczas "Miss Sarajevo". Piosenka powstała jako protest przeciwko wojnie na Bałkanach, a Bono śpiewał ją z Lucianem Pavarottim. Kpiliśmy z rockmanów, którzy mają czelność stanąć do rywalizacji z wielkim tenorem. Kiedy jednak wokalista U2 po wykonaniu swojej partii wchodzi w operowy zaśpiew i na naszych oczach staje się głosem Pavarottiego, gdy dziękuje za brawa charakterystycznym dla Włocha gestem chusteczki – mamy do czynienia z rockowym cudem, czystą rockową magią. Ale jest jeszcze coś ważniejszego: przyznajmy szczerze, że w rockowym zapale na koncercie najważniejszy jest dla nas gitarowy riff czy uderzenie w werbel, a ze słów pamiętamy ledwie przebojowy refren. Kiedy jednak w filmie Bono śpiewa "Miss Sarajewo", docierają do nas z całą mocą słowa o Pierwszej Komunii, modlitwie w synagodze i pielgrzymce do Mekki. Ekumeniczne przesłanie miłości, które Bono przekazuje, wkładając na czoło opaskę z religijnymi symbolami trzech monoteistycznych religii: islamskim półksiężycem, sześcioramienną gwiazdą i chrześcijańskim krzyżem. Układają się w słowo "coexist" (współistnieć).

Oglądając tę część koncertu w Chorzowie, śmiałem się z przerysowanego, bliskiego kiczu aktorstwa wokalisty. W "U2 3D" najważniejsze było posłanie pokoju – zawarte również w "Pride (In the Name of Love)" czy "One". Sądząc po reakcjach tysięcy młodych ludzi – zapadło im głęboko w serca. A o tym, że muzycy U2, mimo wielu muzycznych i życiowych zakrętów, są nadal rockowymi apostołami miłości, dobitnie świadczył statyw mikrofonu Bono, na którym w finałowym zbliżeniu widzimy różaniec.


oraz z Dziennika:

"U2 3D" już w kinach

Wojciech Kałużyński


Oszałamiający technologicznie pierwszy trójwymiarowy cyfrowy zapis koncertu powinien wgnieść w fotele nie tylko fanów U2, ale i miłośników filmowych eksperymentów.

Każdy, kto choć raz widział U2 na żywo, przyzna, że magia ich koncertów polega w dużej mierze na interakcji, jaką Bono, The Edge, Clayton i Mullen potrafią nawiązać z publicznością. Wcześniejsze "koncertowe" filmy U2 - znakomity "Zoo TV" (z parodią telewizyjnego show i telefonami Bono do George’a Busha), czy ujęty w formułę kina drogi "Rattle and Hum" (ze wzruszającymi scenami spotkań z Dylanem, czy BB Kingiem) - robione były z dystansem, po coś innego. "U2 3D", mieszając odlotowe trójwymiarowe ilustracje z materiałem filmowym zarejestrowanym w Buenos Aires podczas trasy koncertowej "Vertigo Tour", po prostu udaje koncert. Dokładnie jak nigdy dotąd rejestruje fenomen wyzwalania się zawrotnej scenicznej energii U2. Jednak nawet spektakularna trójwymiarowa precyzja i porywający dźwięk nie są w stanie oddać atmosfery koncertu.

Paradoksalnie lepiej się to czasem udawało w dwóch wymiarach. Na przykład Martinowi Scorsese, gdy kiedyś kręcił "Ostatni Walc" podczas pożegnalnego koncertu The Band albo ostatnio "Rolling Stones w blasku świateł". Te filmy nie tylko rejestrują, ale i wnikają pod skórę, pod muzyczną zewnętrzność, z drobiazgów wydobywają aurę, symbolikę, opowiadają jakieś historie. Ich reżyser wiedział nie tylko gdzie postawić kamerę, wiedział także po co ją stawia. Tymczasem Irlandkę Catherine Owens i jej amerykańskiego kolegę Marka Pellingtona bardziej niż "po co" interesowało "gdzie". Żeby było jak najbardziej widowiskowo, spektakularnie, żeby złudzenie uczestnictwa w występie na żywo było jak najbardziej realne.

W oglądaniu koncertu w kinie jest jednak coś nienaturalnego. Bo mimo całego realizmu, wypracowanej techniką iluzji, mimo wylewających się z ekranu perfekcyjnie zmontowanych, dynamicznych obrazów, trudno zapomnieć, że jest się jednak w kinie. Obrazy skaczą, pulsują, pokazują walkę o zajęcie jak najlepszych miejsc, a my siedzimy wygodnie w fotelach. I choć widzimy wszystko jak na dłoni, to jednak pośrednictwo ekranu stwarza dystans nie do pokonania. Po chwili część srebrnej zasłony pęka z hukiem i naszym oczom ukazuje się stadion po brzegi wypełniony ludźmi. Z taką głębią ostrości, jaką nawet w trójwymiarze trudno sobie wyobrazić. I choć można poczuć na plecach delikatne mrowienie, to jednak nie to samo, co ciarki na plecach w momencie, gdy podczas tej samej trasy Bono, ledwie z daleka widoczny, kłaniał się publiczności w Chorzowie w podzięce za performance z polską flagą podczas refrenu "A New Year’s Day".

Południowoamerykańska publiczność, choć gorąca, skojarzeń z Lechem Wałęsą nie ma. Żaden filmowy cud na zawołanie się nie wydarza. A szkoda. Bo z niesamowitych zbliżeń muzyków, z prezentacji filmowanej kilkunastoma kamerami z najbardziej wymyślnych perspektyw głębi przestrzeni, z obserwacji ekstazy fanów wyławianych z tłumu wynika niewiele więcej poza ilustrację samej muzyki. To raczej znakomity - selektywny, detaliczny, potężny - dźwięk, a nie wypolerowany obraz, jest tutaj najważniejszy. "Beautiful Day", "Sunday Bloody Sunday", "Bullet The Blue Sky", "The Fly" brzmią wręcz nieprawdopodobnie. W pamięć zapada świetlny spektakl na początku "One" z telefonami komórkowymi zamiast tradycyjnych zapalniczek w rękach fanów. Choć jednak technicznie "U2 3D" potrafi zachwycić, to jednak pomysł, by nakręcić ten film jako rejestrację koncertu w skali 1:1 okazuje się zbyt mechaniczny. Może dlatego w Cannes był wydarzeniem bardziej ciekawostkowym niż filmowym. Odwrotnie niż w Berlinie wspomniany "Shine A Light" Scorsesego. Najwyraźniej stawianie sobie pytania "po co?" przed włączeniem kamery, nie przestało być jednak w kinie aktualne.
  
Re: U23D
PostWysłano: Sobota, 05 Kwietnia 2008, 21:40 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
matri
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1239
Posty: 373


[ Osobista Galeria ]




byłem wczoraj na premierze i muszę przyznać, że robi wrażenie - ośmielę się nawet napisać, że stworzyli coś nowego, przekroczyli kolejną granicę, wciąż eksperymentują, nie stoją w miejscu i nie ważne że czasami popełniają błędy, ważne że wciąż chcą pokazać coś czego wcześniej nie było, coś innego, bo właśnie o to chodzi - i właśnie za to ich kocham wink.gif
Przyznam że chwilami było to "rokokoko" wink.gif i przerost formy nad treścią biggrin.gif jednak było to coś innego i to właśnie w U23D przypadło mi do gustu. Osobiście wolałbym film bez tylu efektów "fruwających" kamer i różnych ujęć, a wręcz z jednego ujęcia z kilkunastu metrów przed sceną tak jak faktycznie jest na koncercie, nie mniej jednak podobało mi się i w tygodniu pewnie wybiorę się jeszcze raz.
  
Re: U23D
PostWysłano: Wtorek, 08 Kwietnia 2008, 22:21 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Koziol
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1386
Posty: 503


[ Osobista Galeria ]




Panowie to jakas masakra jest wink.gif no cos mistrzowskiego dzis bylem 3 raz i w weekend ide znowu jednym slowem mowiac ,,ambrozja,,
  
Re: <Koziol> U23D
PostWysłano: Piątek, 11 Kwietnia 2008, 12:54 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
lightmyway
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #1694
Posty: 203


[ Osobista Galeria ]




Film jest wspaniały jako koncert U2. Jest to kolejny dowód na to, jak potężny jest to zespół.

Mam jednak mieszane odczucia co do samej technologii 3D. Szczerze mówiąc, jakoś nie powaliła mnie na kolana (od razu zaznaczam, że byłem w zwykłym kinie, a nie IMAX). Niektóre ujęcia są rzeczywiście fantastyczne i robią wrażenie. To przede wszystkim szerokie plany na stadion (np. włączone komórki publiczności przy One) oraz plany z "pół bliska" - np. Edge grający na klawiszach przy New Years Day czy Larry za perkusją.

W wielu ujęciach, zwłaszcza tych zupełnie bliskich, widać jednak jakąś sztuczność, a postacie stają się trochę "papierowe". Często też zaburzone są proporcje, przez co zespół wydaje się nienaturalny. Totalną porażką są za to dla mnie ujęcia "od publiczności" (w stronę sceny). Widać wtedy na pierwszym planie jakieś rączki lub głowy fanów, które w założeniu mialy potęgować wrażenie bycia na stadione, tymczasem wyglądają jakby ktoś je wyciął z papieru i machał nimi na kijku przed naszymi oczami.

Wydaje mi się, że miejscami twórcy U23D trochę przekombinowali, starając się dać nam jak najbardziej spektakularne, niesamowite ujęcia, zapominając chwilami o ograniczeniach technologii trójwymiarowej. i Być może, gdyby aż tak się nie starali, efekt byłby lepszy.
Podczas seansu nie mogłem się też uwolnić od wrażenia, że zbliżenia muzyków trochę nie współgrają z resztą filmu, ale może to była kwestia autosugestii (wiemy w końcu, że były one dogrywane osobno).

Dla mnie ogromną wartościa tego filmu jest z pewnością dźwięk - bardzo przestrzenny, o mocy której nie da się osiągnąć w warunkach domowych. Tyle, że do tego wystarczyłby zwykły zapis 2D.

Niemniej, to z pewnością pozycja obowiązkowa dla każdego fana.
  
Re: U23D
PostWysłano: Czwartek, 17 Kwietnia 2008, 22:19 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Bombel
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #3923
Posty: 1019


[ Osobista Galeria ]




Pierwsze moje wrażenie było takie że złapałam Anie za rękaw i powiedziałam o matko, orety albo o jeny nie pamiętam:P Powaliło mnie to na kolana czułam się jak na koncercie, jedynym utrudnieniem były okulary, które trochę uniemożliwały odpływ płynów ustrojowych z oczu. Na NYD standardowo się poryczałam, a na Miss Sarajevo miałam takie ciarki, że mną trząsło. TO było niesamowite. I wiecie co? Brakowało mi tam Was... Moich wszystkich znajomych i przyjaciół, których poznałam dzięki zespołowi. I to było coś co mnie uderzyło na samym początku jak fajnie by było być tu z ....... itd. I tak mnie ścisnęło i mam nadzieję że niedługo będzie zlot, a przede wszystkim koncert koncert koncert!!!!!!!!!!!!!
HELLO HELLO :)

Aaa i jeszcze chciałam dodać, że zgadzam się po części z Wojciechem, strasznie dużo kombinowali z kamerą, a na mnie największe wrazenie robiły te momenty jak "byłam" w tłumie.
  
Re: U23D
PostWysłano: Czwartek, 17 Kwietnia 2008, 22:51 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
cyziU2
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #5145
Posty: 63


[ Osobista Galeria ]




A no racja Bombelku. Jak z Maga bylismy w knie to mnie rwalo z siedzenia, a publika jakas taka nieruchawa, trzeba zlot w kinie 3d zrobic;) biggrin.gif
  
Re: U23D
PostWysłano: Poniedziałek, 21 Kwietnia 2008, 02:35 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
trinec
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #4625
Posty: 69


[ Osobista Galeria ]




witam wszystkich po dłuższej przerwie...

oczywiście, jak już tu wiele osób napisało, "U23D" jest wspaniałe, jednak mam pewne zastrzeżenia co do niektórych recenzji...
przede wszystkim we wszystkich recenzjach, jakie udało mi się już przeczytać na temat "U23D" nie tylko tutaj, ale i na wielu serwisach internetowych, zdecydowana większość recenzentów zapomina, wg mnie, o tym, że to NIE JEST FILM... to jest KONCERT, czy też zapis koncertu... nie można porównywać go z filmami, nawet z tymi w największym stopniu opowiadającymi o muzyce... jak można mówić o przeroście formy nad treścią w przypadku koncertu U2??? może mi to ktoś wytłumaczyć?
  
Re: U23D
PostWysłano: Wtorek, 22 Kwietnia 2008, 19:51 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Bombel
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #3923
Posty: 1019


[ Osobista Galeria ]




no myślę, że chodzi o to, że kamera dużo jeździła, i wydaję mi się że na mnie większe wrażenie robiło nie to jak widziałam Larrego z lotu ptaka tylko jak jakaś laska zasłaniała mi swoją ręką Bono. Bo wtedy naprawdę czułam się tak jakbym tam była.
  
PostWysłano: Środa, 23 Kwietnia 2008, 01:36 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
trinec
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #4625
Posty: 69


[ Osobista Galeria ]




a mnie akurat bardzo podobały się te ujęcia Larrego i jego "sprzętu" biggrin.gif
  
Re: U23D
PostWysłano: Sobota, 24 Maj 2008, 21:46 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Fledge
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #2270
Posty: 463


[ Osobista Galeria ]




Dzisiaj byłem, koncercik rewelacyjny :)
Polecam!!!
  
U23D
Forum dyskusyjne -> Obraz i dźwięk -> U2 - The Joshua

Strona 1 z 1  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
zephyr
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010