Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Literatura -> Własne próby Idź do strony 1, 2, 3 ... 29, 30, 31
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Re: <Berger> Własne próby
PostWysłano: Czwartek, 10 Czerwca 2010, 23:55 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Rozdział III
Milicjant tańczy pogo

Jailbreaker długo nie mógł zasnąć. Przeszkadzały mu przebijające cienką ściankę namiotu promienie coraz mocniej świecącego słońca i ptaki, które coraz głośniej darły ryje, przeszkadzając chłopakowi w liczeniu baranów. Wreszcie Jail nie wytrzymał i zdecydował się wyjść na świeże powietrze. Chwilkę stał przed namiotem i leniwie przeciągał zmęczone stawy, a potem wytarł rękawem spoconą twarz i leniwym krokiem skierował się w stronę małego kompleksu pawiloników handlowych. Chciało mu się pić.
W tym samym czasie jeden z kompanów Pryszczatka snuł się sennie po miasteczku namiotowym, uważnie wczytując się w napisy na ścianach płóciennych kwater. Hasła w stylu „Satan my master” czy rysunki przedstawiające odwrócone krzyże na tle czaszek mijał dość obojętnie. Nieco na dłużej zatrzymał się przy namiocie ozdobionym stylizowanym napisem „TSA”, ogromną pacyfą i hasłem „Make peace”. Podszedł bliżej i wytężył wzrok. Odcyfrowanie napisu szło mu ciężko, gdyż ktoś już wcześniej się nim zainteresował i pokrył grubą warstwą pomidorowej paćki, układającej się w slogan „Hell is my church”. Milicjanta ta ostatnia sentencja nie zainteresowała w ogóle. Nie znał angielskiego, ale z broszur szkoleniowych wiedział, że wszelkie napisy zawierające słowa „hell”, „satan” czy „devil” są najzupełniej w porządku. Rozgarnął więc tylko z lekkim obrzydzeniem pomidorowy miąższ i z niejakim trudem rozszyfrował w końcu znajdujące się pod spodem hasło. Następnie wyciągnął kieszonkowy słowniczek i jął go pospiesznie wertować. Nagle pracę przerwały mu ciche jęki. Rozejrzał się wokół i zastrzygł uszami. Odgłosy dochodziły z kępy krzewów dzikiej róży. Funkcjonariusz podszedł tam niepewnie, by po chwili szeroko otworzyć oczy ze zdziwienia. Pod krzakami leżało dwóch jego kumpli. Brudni, zakrwawieni, posiniaczeni, wyglądali jak podwójne półtora nieszczęścia.
- Cholera, popili się, czy co? – mruknął milicjant do siebie.
Pryszczatek usłyszał go i z trudem otworzył zapuchnięte powieki. Podpierając się rękoma usiłował wstać, ale tylko usta wykrzywił w grymasie bólu, po czym opadł z powrotem na ziemię:
- Nie gap się, tylko pomóż – warknął do stojącego nad nim kolegi.
Pogoniony w ten sposób funkcjonariusz z pewnym trudem pomógł rannemu przybrać pozycję pionową. Ledwie Pryszczatek wstał, już w pełni poczuł się dowódcą:
- A ty czego, leserze, leżysz, kiedy ja stoję? – burknął w kierunku wciąż nieprzytomnego kumpla i mocno kopnął go w żebra.
Zaraz potem wydał z siebie przeraźliwy wrzask, a następnie wykonał na jednej nodze taniec św. Wita:
- Kurwa, tamten skurwysyn mi chyba zmiażdżył palce od stopy, zupełnie zapomniałem! – wybuchnął, nie przerywając pląsów.
Kopnięty funkcjonariusz otworzył właśnie podbite oczy i patrzył ze zdziwieniem na tańczącego pryncypała:
- Czy to jest właśnie to słynne pogo? – przez posiniaczone wargi wymruczał pytanie, jako że i on nie zaniedbał lektury broszury do użytku wewnętrznego.
Pryszczatek zmiął w ustach przekleństwo i znów zamierzył się do kopniaka, w porę sobie jednak przypomniał o uszkodzonych palcach. Zamarł więc na chwilę z uniesioną do góry nogą, co wykorzystał milicjant ze słowniczkiem, by wreszcie zadać narzucające się pytanie:
- Kto was właściwie tak urządził?
Leżącemu gliniarzowi udało się tymczasem wstać. Odsunął się na bezpieczną odległość od przełożonego, po czym machnął zrezygnowany ręką:
- Wstyd, kurwa, gadać. Taki szczeniak...
- Alkohol to najlepszy lek na wszelakie zgryzoty. Chodźmy może do centrum handlowego – zaproponował trzeźwo ten ze słowniczkiem.
- Za wcześnie, baranie. Poza tym prohibicja, nic nie kupisz – przywołał go do rzeczywistości Pryszczatek.
- Kto nie kupi, ten nie kupi – pomysłodawca przymrużył jedno oko. – Poznałem bliżej sprzedawcę oranżady. Pod ladą ma mocniejsze napoje. Śpi w swojej budce, ale otwiera nawet w środku nocy, jak usłyszy umówiony sygnał: trzy normalne puknięcia, trzy podwójne i znów trzy normalne.
- A to ci wymyślił – zdziwił się dowódca. – No nic, to w takim razie idziemy.
Poszli.
***
Przerażony Steel wpatrywał się w Czarnego. Ania przestała udawać, że śpi. Nawet Butterfly i Leather przerwali czułości. I tylko Lion wciąż chrapał zdrowo. Tymczasem chwilkę po Czarnym pod płótno wgramolił się Redrat:
- Widzieliście? –zapytał zdławionym głosem.
W tym momencie mowę odzyskał Runner:
- Trudno nie zauważyć – skonstatował, siląc się na obojętny ton.
Istotnie, wygląd Czarnego ciężko byłoby określić, jako mało rzucający się w oczy. Pokrwawiona twarz i ręce, poszarpany przyodziewek, posiniaczony policzek, spocone czoło i zakurzone włosy z pewnością nie dodawały chłopakowi uroku.
- Co się stało? – wyszeptała Ania, z trudem poruszając zdrewniałymi nagle wargami. – Kto ci to zrobił, Czarnuchu pieprzony? Coś ty znowu zmalował? – niespodziewanie przytuliła się do Steela, a jej szczupłe ramiona zaczęły drżeć od niepohamowanego łkania.
Runner objął dziewczynę opiekuńczym gestem, a Czarny, krzywiąc się z bólu, otworzył pokrwawione usta i odpowiedział dziewczynie:
- Załatwili mnie gliniarze w cywilu. Znaczy się, najpierw powiedzieli, że zabierają mnie z powrotem do naszej dziury, na tę straszną komendę, do tego pieprzonego majora...
She Tiger i Steel skoczyli na równe nogi, omal nie przebijając płóciennego sufitu. Namiot zachybotał, ale wytrzymał. Lion przewrócił się z pleców na bok i przestał chrapać. Runner wbił w Czarnucha pytające spojrzenie:
- Do majora Łapsa? Gadaj szybko, co masz z nim wspólnego?! – zażądał.
- Cóż... z pewnością więcej niż bym chciał. Zarówno z majorem, jak i z tym wściekłym kapitanem...
- Piernikiem – mruknęła Ania.
- Wiedziałem, że oni was znają, ale że wy ich? – zdziwił się Czarny.
- A skąd wiedziałeś? – Steel wyciągnął oskarżycielsko palec.
- Miałem cię szpiclować – przyznał chłopak. – Tylko pod tym warunkiem wypuścili mnie z dołka. Nie byli chyba jednak zbyt zadowoleni z moich usług, skoro chcieli zabrać mnie z powrotem – próbował uśmiechnąć się gorzko, ale wyszło mu raczej coś w rodzaju bolesnego skrzywienia. – Pomimo wszystko ich decyzja zaskoczyła mnie... trochę. Wpadłem w szał. Sam nie wiem, co się działo dalej i w jaki sposób znalazłem się tutaj. Pamiętam tylko, że w dzikim pędzie mijałem Redrata, który stał przed namiotem i sikał – zaniósł się suchym kaszlem, który miał prawdopodobnie imitować śmiech.
- A... ile im właściwie powiedziałeś o Ani i o mnie? – indagował ostrożnie Runner.
- Właściwie nic... to znaczy jeszcze w komendzie wyrwało mi się twoje pseudo – przypomniał sobie Czarny. – To było chyba wtedy, kiedy na biurku porucznika zobaczyłem twoje zdjęcie – zmarszczył czoło. – Pytali też – spojrzał niepewnie na Anię – o twoją dziewczynę. Powiedziałem, że... często zmieniasz.
Steel rzucił szybkie spojrzenie na She Tiger. Czarnula uśmiechała się kwaśno.
***
Pryszczatek z kolegami lekko tanecznym krokiem wyszli z budki z oranżadą. Przeszli kawałek przez centrum handlowe, kiedy dowódca nagle dał znać gestem, by się zatrzymali:
- Poznajecie? – zapytał, uśmiechając się radośnie.
- Co?
- Kogo. Tego chłystka na końcu kolejki.
- Ee... coś tak jakby...
- Mniejsza. Trzymajcie gnaty w pogotowiu, ja przygotuję kajdanki. Musimy działać szybko, bo znów się skończy, jak poprzednio.
Jailbreaker ziewnął potężnie i w tym momencie poczuł, jak ktoś wciska mu do ust nasączony czymś tampon. Szarpnął się, ale skonstatował, że coś twardego i chłodnego krępuje ruchy jego rąk. Jak przez mgłę zobaczył wycelowane w siebie otwory dwóch luf. Chwilę potem przestał widzieć cokolwiek.
(...)
Więcej:
http://www.poznan.aglomeracja.pl/index.php?option=com_content&task =view&id=1934
  
Re: Własne próby
PostWysłano: Niedziela, 17 Maj 2015, 00:13 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
grusia
Nałogowy uczestnik
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1372
Posty: 3053


[ Osobista Galeria ]




Czekająca

W zamgleniu
Choć przez światłowód
Nieprzywiązani jak WiFi

Niejasne
Nierozjaśnialne
Choć oświetlone blaskiem ekranu

Milczenie jak brakujący klawisz w klawiaturze
Jakoś zniosę
Choć z poirytowaniem
  
Re: <grusia> Własne próby
PostWysłano: Piątek, 18 Września 2015, 14:29 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Gru, a dlaczego nie wrzucasz tutaj swojej powieści obyczajowej?
  
Własne próby
Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Literatura

Strona 31 z 31  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010