Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Joga -> czytając Idź do strony 1, 2
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
czytając
PostWysłano: Poniedziałek, 20 Listopada 2006, 13:06 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




2006-11-19 21:26

Czytając Bija Bennet
&#8222;Jogę emocjonalną&#8221;
Autorka pisze na stronie 11tej : &#8216; To ksiązka o emocjach. A także o jodze, ale jogę traktuję jako metodę, która pomaga docierać do emocji, przekształcać je i uzdrawiać, tak jak ciało i umysł.&#8217;

Rodzi się pytanie kto używa tej metody do uzdrowienia emocji ciała i umysłu.
No. . . . . Bija.
Bija sobie uzdrawia emocje inteligencje i ciało, jogą.
Kurna!
Bija to element osoby bez inteligencji, ciała umysłu? Taki wirtualny podmiot?
Ale tego nie ma ani u Freuda ani w Mahabharcie.

Przez lata gorzało we mnie święte przekonanie, ze joga nikomu i niczemu nie służy. Jest wartością najwyższą i cała reszta może tylko służyć jodze. A różni adaptatorzy
(np. na użytek sportowców olimpijczyków) to wynaturzone wyrodki, świętokradcy profanujący świętość.

Ale Bija jest Amerykanką, czyli oddycha kulturą indywidualistyczną. A moimi matkami są moherowe berety i jeszcze niedawno ojcem narodów był Stalin, więc drogie memu sercu jest bóstwo absolutne; car, generalissimus czy babadżi.
No w ostateczności Piłsudzki.
Był czas gdy morze ustawiało mnie w postawie pokornej wobec Świata, ale dzisiaj ekscytuję się najbardziej swoim panem kierownikiem w pracy.

Nie przestrzegam tu zakazu pieprzenia andronów kategoriami &#8211; bezdennymi worami pojęciowymi.
Mam nadzieje, ze Leon przepuści tekst z racji docenienia uwarunkowań kulturowych odciskających swe piętno na doświadczaniu asan i otoczki przez znane nam indywidua.

No i wniosek: jak sobie pościelisz tak się wyśpisz, sam się tu narzuca, czyż nie ?.

Mariusz Wilk w Karelii miedzy wymierającymi ludami mrozu i śniegu doświadcza pustki do żywego. Dla niego joga to coś bliżej śmierci niż dla Biji. Tęsknota szamanów Północy za Indiami w przeszłych wiekach budzi mój podziw, szacunek i ciekowość.
Jak to?
&#8216;Dom nad Oniego&#8217; Dziennik północy, Nor Sur Blanc ISBN 83-7392-147-8

Bija stwarza swoje światy. Przynajmniej nie powiela z pamięci.
Ergo?
Od ponad 10 lat prowadzę około 30 godzin treningu jogi tygodniowo w Polsce.
Na pytanie czym jest joga dla ludzi na świecie w tym roku, najsensowniej może odpowiedzieć antropolog.
Dla mnie najlepsze pytanie AD 2006, a pro po, to : co to jest to, co robię?
To jest ciepłe, żywe i dobre.
Parę głupot też w tym jest.


Pisze autorka, a tłumaczka tez się przykłada do tekstu:
&#8216; Entuzjazm ogarniający całą istotę ludzka a zwłaszcza jej emocje. . . . .
Entuzjazm ogarnia emocje?
Entuzjazm to wedle mnie emocja. Emocja ogarnia emocję?


Wierność , lojalność wobec siebie to jedno, karma to drugie, a spójność logiczna tekstów to trzecie.

Autorka pisze: &#8216; z tych gorących emocji ( różnych) wyrosła wiara, która uniosła mnie wyżej, kierując ku głębokim przemianom i rozwojowi. Zdałam sobie sprawę, ze na tym właśnie polega sens jogi emocjonalnej.&#8217;

Poczułem żal, zawód , silne przekonanie: dla mnie głęboka przemiana, rozwój są zamknięte.

Linieję. Mocuję się z chitynową skorupą. Opornie złazi. Podnoszę betonowy pułap bunkra. . trochę świeżego powietrza wleciało.

Mało znam prywatnych definicji jogi dzieci joginów. A czy jakiś wnuczek jogina z prawdziwego zdarzenia gdzieś się wypowiada?
Wnuczkowie zamieszkali bliżej Indii mieliby jak sądzę odpowiedzi godniejsze uwagi.
Jeśli trzeba codziennie od nowa podtrzymywać wiarę, relacje, odświeżać ślady pamięciowe w mózgu, żeby żyć w duchu jogi, to ten stan jest ulotny, względny, jest poezją która zaraz może zniknąć.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Czwartek, 23 Listopada 2006, 19:20 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




Czytając podróżników do Indii , mam pytania;

Jak przekonywująco, logicznie poprawnie, używać sanskryckich terminów
do rozpoznawania ulotnych stanów psychofizycznych u koleżanek i kolegów trenujących ze mną?

Jak motywować się do rozwoju bez używania rasistowskiej agitacji ( bij umysł cwela , a będziesz zbawiony w błogostanie)

Mechanizm ustawiania obiektu jako wroga i znęcanie się nad nim latami jest coraz powszechniejszy w kraju i ma wielką energię, tradycję. Wyniosłem umiejętność grania w tę grę z dzieciństwa.

Czy traktuję jakieś części siebie manipulacyjnie , przedmiotowo? prześladuję?
Czy traktuję umysł, ciała innych ludzi przedmiotowo ?
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Poniedziałek, 04 Grudnia 2006, 14:15 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




2006-12-03 20:21
Klaus Vopel
&#8222; Warsztaty- skuteczna forma nauki&#8221;
ISBN 83-7224-504-5
&#8222; Jeśli chcemy stworzyć formy nauki, które będą chronić przed przełączaniem na archaiczne, defensywne sposoby zachowania i które umożliwią stuprocentowe działanie mózgu, wtedy musimy stosować się do następujących zasad:

1. Rezultaty nauki powinny być stosunkowo otwarte. Najlepiej uczymy się wtedy, gdy istnieje wiele możliwych rozwiązań, a nie jedna prawidłowa odpowiedź.
2. . Osobiste znaczenie nauki musi być maksymalne. Zostają uwzględnione życiowe doświadczenia uczestników, ich styl pracy i życia. Ich rozumienie własnej osoby oraz świata.
3. Należy podkreślić wewnętrzną motywację. Kreatywność i gotowość do współpracy rosną , jeśli uczący się mają wrażenie, ze sami sterują swoja nauką.
4. Stawiane zadania powinny mieć stosunkowo otwarte ramy czasowe. Mózg nie pracuje w krótkich cyklach 30 lub 60 minutowych. Poszczególne jednostki potrzebują otwartych granic czasowych oraz zmian form nauki. Im bardziej otwarte i elastyczne są ramy czasowe, tym trwalsze są rezultaty nauki i tym większe indywidualne zmiany.
5. Zadania muszą stanowić wyzwanie, jakie uczestnicy są w stanie znieść, a udzielane wsparcie przez moderatora musi być zawsze możliwe. Odnoszący największe sukcesy uczestnicy wybierają sobie zadania o możliwej do kontrolowania trudności. Stają się oni coraz lepsi, ponieważ powoli i stale wyznaczają sobie coraz bardziej ambitne cele w nauce, ale w takich przedziałach, w których za każdym razem sukces jest prawdopodobny.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Środa, 13 Grudnia 2006, 10:45 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




, W omówieniu Musikfest Berlin w 12 numerze &#8216;Odry&#8217; Rafał Augustyn charakteryzuje wnikliwie muzykę klasyków i odtwórców : np.
&#8216; Kurtag jest przede wszystkim mistrzem miniatury, subtelnie wycieniowanych kształtów i dyskretnego ewokowania treści poetyckich. Podobnie jak Lutosławski , jak Elliot Carter, jest też - przy całej wciąż frapującej nowoczesności i pomysłowości &#8211; muzycznym dżentelmenem, gotowym raczej do dyskretnego derstatement niż do gromkich proklamacji czy błazeńskich gestów&#8217;

Albo: &#8216;nie miałem szansy na żaden utwór Bouleza; szkoda bo w &#8216; analitycznej&#8217; akustyce obydwu sal berlińskich ta precyzyjnie wyrzeźbiona, barwna i błyskotliwa muzyka czuje się bardzo swojsko.
Albo:
. Soliści potrafią znaleźć równowagę miedzy czynnikiem wokalnym, dynamiką moralitetowej fabuły i szlachetnym symfonizmem, dyrygent &#8211; gdy przymkniemy oczy na manieryczną gestykulację - świetnie buduje brzmienie i architektonikę, zaś chór (też z Birmingham) to po prostu mistrzostwo świata; ponad setka śpiewaków płci obojga brzmi jak jeden silny czuły i giętki instrument&#8217;

W takim pojmowaniu koncertów podoba mi się uwzględnianie wielu elementów zjawiska na równych prawach. I tkanki muzycznej i sali i dyrygenta i śpiewaków.
Nie ma w tym opisie absolutyzowania elementu, czy wielkiej muzyki, czy kompozytora czy dyrygenta, czy zespołu albo miejsca albo kontekstu społecznego czy metafizycznego.

Bogactwo niuansów, aspektów, jakości analizy takiego zdarzenia społecznego cieszy mnie jakbym objadał się wyszukanym przebogatym pożywieniem na intelektualnej, wzniosłej uczcie.
Taki opis zaświadcza o braku strzelistej transcendencji, aktu zbawienia czy samadhi
To jest raczej krążenie po wysokich górskich serpentynach artyzmu w poszukiwaniu sacrum.

Przy takim podejściu interesujący są i goście, którzy w dorosłym życiu okresowo trenują jogę. Jak to robią, czym ona dla nich jest? Jak ją pojmują? Jak nią żyją? Ile w tym jest mądrości? Szlachetności? Autentyzmu? Artyzmu?
Z trudem ustanawiam równorzędność ego i jogi. Deprecjonuję jogę jako siłę wyższą. Absolut.

Rafał Augustyn kończy artykuł pytaniem:
Fanom globalnej urawniłowki Musikfest jawić się może jako nieprzyzwoicie europocentryczny ( a nawet cisalpejski) i okcydentalny. W ogóle zdaje się on stawiać na ciągłość, rodzimość zakorzenienie. To dość odmienne od rozpowszechnionej na Zachodzie( i nie tylko!) tendencji do szukania tożsamości możliwie daleko i nie wprost. Symptom przesilenia? Niewykluczone


Gwiazda pyta: dlaczego nie zachwycasz się mną? Tylko takie tam mądrości
Ano tak gwiazdeczko, tak to jest.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Środa, 13 Grudnia 2006, 10:49 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




kurna...
ale mam ciasne ego!
tylko buzi dupci , koci koci łapci i ecie pecie
powietrza!!!!!!!!!
wolnoooosci!
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Wtorek, 30 Stycznia 2007, 14:20 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




Drogi bracie.

Znalazłem w >Śnieniu na jawie<Arnolda>>Poza zmysłami, poza zrozumieniem, poza wszelkim wyrazem znajduje się Czwarte. Jest to jednolita świadomość, gdzie(wszelka) świadomość świata oraz wielokrotność zostaje całkowicie wymazana. Jest to niewysłowiony pokój. Najwyższe dobro. Jedno bez drugiego. Jest to Jaźń >>

Znalazłem u Iyengara, w > Joga światłem życia<par> O <w>powinieneś<te> >trzeba< , >musisz<przydaj>Jaźni<Do>Jaźń<, > Czwarte<kreci>świadka<kt> Jaźń<i> Świadek<???
- Ale odjechałem!
- Swoim pojazdem, a nie autobusem wycieczkowym z przewodnikiem.
- Nie mam ochoty tego publikować, ani tym się dłużej zajmować, to przydługie .
- Jedyny argument za publikowaniem tego to podtrzymywanie dialogu, to świadome uczestnictwo w dokonującej się we mnie transformacji.
- Eeeeeeee.......


Jak prowadziłaby swoją praktykę własną Hatha-Yogi Iyengara Anna Dymna?
A jak by prowadził treningi dla trenujących Janusz Korczak?

-
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Poniedziałek, 05 Lutego 2007, 11:31 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




"Rozmowy w Maisons - laffitte 1981" Barbara Torańska
ISBN 83 - 60046- -70 - 0

strona 90
... " Niestety Polacy uważają ( i chyba tylko Polacy ) , że wierność przekonaniom jest przymiotem. Wręcz przeciwnie. Trzeba sie umieć przystosowywac do zminiajacej się rzeczywistości, nie tracąc celu, do ktorego się dąży. "
Tyle Giedroyc

W ostatnich dniach wpadło mi oko zdanie Ueschiby, ojca Aikido, że technik wykonania akcji jest tysiace, cel pozostaje niezmienny, Wykonanie ich, jeśli jest w duchu źródła i realizuje cel, to jest TO!

Giedroyc dużo w życiu dokonał, choć zwrotów życiowych też miał sporo. Łatwo mu nie było. W kóńcu robił to, (pismo) co było możliwe, rezygnując z ambitniejszych zamiarów.
Dziś ciężko mi, bo opoka na której budowałem swoje życie w ciagu 20 lat usuwa mi się spod nóg. Tzn. prawie stuprocentowo ekologiczna decyzja, że bedę trenowł identycznie, co do przecinka, jak Gabriela.
Czuję jej przekaz w zawieszeniu.
W międzyczasie rzeczywistość zmieniła sie nie do uwierzenia.

ZASTRZEŻENIE: decyzja była o trenowaniu , nie o wyrzeczeniu się siebie na wieki dla niej. Nie o obligatoryjnym roztopieniu sie w niej do końca świata.

Przekaz może działać dalej, jeśli przypomnę sobie cel, dla którego tak sie ustawiłem w życiu. Jeśli wyskoczę z personalnego modelu więzi symbiotycznej z matką. Trudno mi być wolnym bez przywiązań.
Wielkość odsuwa sie w przyszłość, nie jest pewna. I nie polega na awansujących koneksjach.Tylko na własnych dokonaniach.

Sprawa jest śliska, naładowana emocjami, doniosła . Taka jakby Wałęsa zmieniał plakietkę z Matką Boską w klapie marynarki.
OBIEKCJA: Cel początkowych postanowień może byc deklarowany , albo podświadomy.
Działa ten podświadomy.To ojciec bardzo optował za takim ustawieniem się
Na ten moment czy wygoda, czy bezpieczeństwo , czy podłączenie sie pod sprawdzoną wielkość, jako prawdopodobne, podświadome cele nie krecą mnie. Wypisanie sie z jej oddziałów bojowych, z jej chorągwii zbrojnych. Po co? Dlaczego?
Ważne, że byłem zbrojny. Dzisiaj jestem roninem wbrew chęciom. Mam ciśnienie na powrót do starej roli , w stare układy.
Jestem w domu siostry. Biadolę, ze ja nie mam takiej podłogi, takiej kuchni , nie mam takiego rodzinnego poranka, nie mam córki, dzieci. Nie mam rodziny, domu.
Układ z Gabrielą był wariantem układów rodzinnych. Bingo!
Dzisiaj nie mam ochoty istnieć poza wzorami rodzinnych więzi.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Środa, 21 Lutego 2007, 13:51 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




07-02-20 22:56
Przed chwila zrobiłem halasane 5 minut i sirvangasane 10.
Postawiłem sobie zadanie utrzymywania pustej świadomości w asanach; ciele.
Po tym poczułem, ze ja nie chce być w tym wieczorze, W odpowiedzi na tę sytuację ja sam w mieszkaniu, jest cześć, która nie chce być w tej sytuacji. Co tu i teraz jest nie do przyjęcia?

2007-02-20 23:46
Dużo się działo. Cos wielkiego płynnego przerobić na płaszczyznę tekstu dla dziewuszki?
To mam zrobić teraz?
Przeczytałem &#8222; Fitness, wellness a duchowość&#8221; Willigisa Jegera i Christphera Quarcha
Doszedłem do zderzenia dwu postaw:
Jednej : nie obchodzą mnie inni. W całej rozciągłości i wysokości. Drugiej: tylko oni, tylko inni mogą ponieść porywającą ideę docenić zachwycić się nią, zrealizować.
Np. ideę :
&#8222;W saunie, przed toaletką, na atlasie - w każdym miejscu można wykonywać daną czynność tak, ze otwiera ona nas na rzeczywistość, Albo tak , ze cofa nas ona do naszego ego i w nim zamyka.&#8221;
Druga postawa we mnie silniej gra teraz.
Przeczytajcie koniecznie!!!!!!!!!!!!!! Porywająca sprawa!!!!!!!!
I co i dalej nic nie zrobisz żeby samemu ją zrealizować? Tylko się poekscytujesz i polecisz szukać nowych ekscytacji? Innych będziesz porywał?
Nieprzekonywująca jest wartość istniejąca tylko w nauczaniu, całkiem olewana w codziennym prywatnym zachowaniu. Słomiany ogień


Teraz przed kompem otwieram się na rzeczywistość, czy tkwię w małym ego?
Dziś rano przeszedłem się pół godziny. W niedzielę nad wodą przeleciałem brzegiem . Świat okazuje się - istnieje.
W jakiejś projekcyjnej relacji z dominantką chcesz załatwić sprawę wieczorów? Tzn. przyjąć potępienie?
I potem opiszę to Kasi. A Kasia wszystko akceptuje.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Poniedziałek, 12 Marca 2007, 14:36 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




2007-03-11 19:04:29
Siedzę ( już wyobrażam sobie jak to słowo będzie wyglądało na stronie heh/forum, już czuję klimat wątku) Dziewczyńskość tę określoną. I to jest taki sterownik, mówiąc jak informatycy, to jest taka modalność , mówiąc językiem NLP, że znikło mi przezywanie książki &#8222;O stawaniu się osobą&#8221; , które chciałem wyrazić. Jest inna jeszcze przyczyna zniknięcia tego - niezgoda na nowy komponent świadomości. Jaki?
- ba
- Szczeniak leży mi na nogach. Ma na imię Dekiel. Nie chce w swoim kojcu. Siedzę w bosmance. Przystań jest pusta.
- Trudno mi czytając o procesie zdrowienia w terapii zorientowanej na klienta oderwać się od moich doświadczeń w czasie warsztatów hatha-yogi.
- Wyrywam włosy , kajam się, wygrażam pięścią, przypieram do muru i wciskam słowa w gardło, padam znużony wykrzykiwaniem prawdy przed nie reagującym na mnie tłumem.
- I na tym polega moja słabość w podążaniu swoją drogą.
-
- Rogers opracował metody w jakimś stopniu naukowe badania skuteczności terapii. Paru badaczy ,różnymi narzędziami potwierdzało utrzymywanie się zdrowotnych efektów terapii przez 12 i 18 miesięcy.
- Czy znam badania skuteczności treningów Hatha-Yogi? Znam wyznania trenujących głęboko przekonanych o korzyściach z trenowania, znam deklaracje trenerów.
Sze napisała pracę magisterską , przy użyciu testów osobowościowych, ale nie udało się jej badać wystarczającej ilości trenujących przez parę lat, żeby dowiedzieć się, czy treningi względnie trwale zmieniły osobowość, przynajmniej pewnego typu.
Skutki mmogą być rożnego rodzaju, o rożnej trwałości , zależne od właściwości zachowania trenera , metody, zależne od klienta.
Antoni Kępiński godził się z frustracją terapeuty, który wedle niego nigdy do końca nie wie na ile zdrowienie klienta zależy od niego.
Errickson wypracował swoja metodę o niekwestionowanej wartości do dziś. Nie wierzę, że gdyby była dla niego nieskuteczna, to by ja stosował.
Sam doświadczyłem dobroczynności działania gestaltu Perlsa w eklektycznym wydaniu Laboratorium Psychoedukacji.

Joga jest jedna, doskonała, nieporównywalna z niczym i nie można jej profanować jakimiś mędrkowaniami- powiadam ja rycerz- fanatyk.
Ważna jest wiara niezłomna, a nie badania naukowe, albo spełniające podstawowe wymogi badań naukowych testy.
Badania takie powierzałyby orzekanie o wartości jogi zwykłym ludziom , a nie zjawiskowym bóstwom wymienianym w Yoga Journal!
Postawa żarliwego wojowniczego wyznawcy odcinającego się od trzeźwego, racjonalnego myślenia naukowego Zachodu wydaje mi się dziś żałosna i prowincjonalnie Wschodnia.

Rogers pisze:&#8221;....uczucie otwartości wobec drugiego człowieka-uczucie moim zdaniem bardziej nawet podstawowe niż uczucia seksualne i rodzicielskie. Jest to troska, która sprawia, że nie chcesz zakłócać rozwoju drugiego człowieka ani wykorzystywać go, żeby podbudować siebie samego. &#8222;
Czy jestem otwarty w tym sensie na innych ludzi? Na siebie??
Byłem bardziej otwarty.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Wtorek, 27 Marca 2007, 12:07 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




2007-03-26 09:57:59
Martin Siems w drugim rozdziale ;Ciało zna odpowiedź pisze:
; zastosujemy focusing, aby uświadomić sobie psychiczny pancerz charakteru (pojecie Wilhelma Reicha) i związany z nim pancerz mięśniowy, oraz aby je rozpuścić
W pierwszej chwili Bodzio jęknął rozlał się, czmychał do swojej watahy, teraz znów stoi nade mina jak 100 metrowy posag Lenina. Dumny i niedostępny. A wokół niego setki żołnierzy z kałachami.

Przez chwilę czułem ożywienie radosne gdy jogowa według mnie wartość rozluźnienia była dla mnie bardzo podobna do rozpuszczania zbroi mięśniowej i pancerza charakteru. Chłopaki, to fajne i to fajne, nie? Rozluźnianie , rozpuszczanie miękniecie, przepływ elastyczność co się będziemy kłócić o słowa? Przyszedł ostatnio hardy chłopak na trening za Kasią. Był silny , kaskader. I miękki. Jemu wszystko jedno, czy ma rozluźnione mięśnie , czy miękkie czy tez rozpuszczone napięcia pancerza. Jak zawał, tak zwał byleby mógł poszaleć


1- jest wiosna, jest wiele spraw ważnych tego świata i moich prywatnych, Na tym tle powyższa sprawa nie jest sprawą NR 1
2- gestaltyści się okopali w swoich instytutach. Psychoanalityxy w swoich gabinetach amerykańskich, Mindel robi swoje obok PTP czy PSJI. Szkół buddyzmu jest sporo, nie wspominając o odmianach karate czy kung-fu.
Moja trudność przejmowania się tak samo jogą Iyengara i focucsingiem Siemsa nie jest wiec czymś szczególnym. Wartościuję: Iyengar to aktualny gwiazdor światowy a Siems to niemodny pętaczunio w cieniu.

Przed chwilą za oknem mojego wieżowca przeleciał nisko klucz dzikich gęsi. A za nimi chyżo gołąb. Gdzie mu tam nawet w tym pościgowym locie z okolicznego gołębnika do tych wojowników przestworzy ? One akurat robią któryś tysiąc kilometrów . A on co? - kundelek przydomowy.
Komu bliżej do dzikich gęsi a komu do gołębia hodowlanego? Z tych dwu Iyengarowi do...; Siemsowi do... ?
Przeczytałem to zdanie rano, Poza dotychczasowym schematem aktywności intelektualnej w konflikcie z dominantem we mnie.
Czuje się winny i Nok. ze wytrawiam powyższym tekstem małą dziurkę w metalowym monolicie.
Ryskę robię.
Dziś rano zastosowałem technikę 6 - ciu kroków focusingu do poznania co komunikuje mi od piątku ból gardła i chrypienie jak Himilsbach w trakcie mutacji.
Kiedyś masująco - oczyszczającym oddychaniem wyleczyłem się z zapalenia gardła we śnie. Stosowałem to oddychanie dla mnie jogowe, śpiąc. Skutecznie.
Kryterium skuteczności jest dla mnie dziś zupełnie nieistotne. Tylko kryterium przynależności , lojalności?
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Wtorek, 19 Czerwca 2007, 12:31 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




Mam przed sobą dodatek do Newsweka; "Lizbona. Podróż za jeden Newswek "
I żal.
Nawet gdybym tam pojechał, to by było na chwilę. Taki sam żal miałem w ostatnich latach, gdy napalaliśmy się w tawernie u Marusia na rejsy. W tym napalaniu się była wielka nadzieja na angażującą , być może katartyczną przemianę. Także na trwały stan szczęścia w szczęśliwej krainie.

Tymczasem ani się obejrzałem a znów byłem w miejscu startu. Czyli w znanej mi okolicy, w której rządzi OBOWIĄZEK i RUTYNA.

W ostatnich latach utrwalałem przelatywanie obok.

Filmowałem spacer całą załogą po Dubrowniku, samemu po Amsterdamie , Londynie czy Atenach
Byłem tam?????!!!!!!!!!!!
Filmowałem też ogródki działkowe i krowy jak niedźwiedzie na Helgolandzie. Mogę ci pokazać.
Wyjdziesz ze swojego dołu?

Grzegorz Jarzyna w ostatnim Dużym Formacie mówi, że zhierarchizowana organizacja plemienna Papui przypomina mu dzieciństwo w śląskich familokach.
Każda dzielnica miał swój śląski dialekt. "Gorole"to obcy spoza dzielnicy, czyli wrogowie.
Tak samo na Papui Każda wioska mówi swoim językiem . Każdy kto nie mówi moim językiem to wróg. Tak działa "łantoksysytem"

Gdy byłem w podstawówce na mazowieckich piaskach czułem się dumny latając w bandzie kolegów z najbliższych ulic z kijami na "gruzów"Czyli kuracjuszy sanatoriów przeciwgruźliczych. Dawali się zaskoczyć w lasach.
Tak jak my, dzieciaki wczasowiczów ZNP w Gdańsku - Wrzeszczu. Co skończyło się obdukcją.


W tym numerze Newsweeka Mariusz Cieślak mówi o imperium literatury w Londynie, gdzie Brytyjczycy swoimi książkami odnieśli międzynarodowy sukces.
Brytyjczycy, czyli Nigeryjczycy, Hindusi, Pakistańczycy, Malezyjczycy

Ceni ich za najwyższej próby literacki koktajl czasów globalizacji, kiedy sprawa kształtowania się tożsamości na styku Wschodu i Zachodu jest gorąca .

Czuję, ze do tych ludzi mi najbliżej. W ich wysiłkach jest nadzieja. Tu gdzieś jest wyjście z kryzysu tożsamości. Przeszkadza mi arogancja Białych.
Ogólne rozpoznanie to kulturowa zadyma. Konflikty wokół.
Unikam ostatnio programów telewizyjnych w których konflikty są dotkliwie realne, budzą przerażenie
W " Białych zębach" , "O pięknie" Zadie Smith Wschód z Zachodem styka się w konfliktach rodzinnych ludzi żyjących teraz.
To nie jest akademickie hasło.
Z oporem uznaję, że ja od urodzenia żyjący w mowie polskiej , nasycony krajobrazami tutejszymi uczestniczę w tarciu Wschodu z Zachodem.
I to jak .!
Rozrywa mnie na strzępy . Ale niechętnie przystaję na takie rozpoznanie.
Przecież mam dusze Koreańczyka oddanemu swemu Ukochanemu Przywódcy Narodu, Kim Ir Senowi.
I jako Koreańczyk umrę.
Więc, o co chodzi?
Jam jest istotą Prawdy - powiada Bodzio
-Przypomniałeś sobie?
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Środa, 04 Lipca 2007, 17:47 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




Rano leżąc na jeżdżących pufach materacowych, przy dzikim brzegu czekałem aż chmury się zdecydują, rozchodzą się, czy walą piorunami.

Więc zajrzałem do "Jogi emocjonalnej" Biji Bennett
Od razu poleciałem radośnie do tatusia Bodzia nakablować na nią. Wściekły na tę prowokatorkę, wrażą siłę, dla naszej kolektywnej mądrości i szczęśliwości.

Wydaje mi się ,ze decyzja oddania literalnego Gabrieli było pierwszym krokiem w budowaniu autorytarnej struktury osobowości.
Reakcja na twierdzenia Benett, to wyraz tej struktury. Ważniejsze dzisiaj są aktywne mechanizmy i właściwości tej struktury niż dawna decyzja.
Wkurzała mnie Benett, bo jej książkę przymierzałem do "Yogi" Iyengara.
Czyli Benett, to uzurpatorka do roli wyrazicielki prawdy objawionej, ostatecznej i najwyższej. Absolutnej.
Najbardziej mnie złościło, że nie podaje instrukcji krok po kroku.
Tylko jakieś wykłady, argumentacje, wyznania wiary, obietnice, anegdotki.
Przyjąłem do wiadomości, ze Vini - joga zajmuje się stosowaniem narzędzi stworzonych przez jogę , a nie tworzeniem konkretnego stylu. Uczy jak powiązać różne elementy praktyki jogińskiej z codziennym życiem.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Poniedziałek, 11 Stycznia 2010, 15:20 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




Wczoraj w zasypanej śniegiem Łodzi bawiłem się chodzeniem niczym łazik księżycowy (każde koło inaczej ustawione) po grudach , śliskich stokach . Dzieci pędziły na czym się dało z górek, hordy większych dzieci oblepionych serduszkami, im bliżej wieczora tym bardziej rozochocały się w inkasowaniu monet do pudełek.
W Manufakturze , tłumy w oparach (podświetlonych reflektorami) z ust, garkuchni , rur wydechowych , kominków …. Żołnierze rozkładali na części karabiny. Rokowcy w kufajkach posuwali równo z muzą. Strażacy klaksonili i wozili dzieciaki podnośnikiem ponad dachy Krótkofalowcy wyjaśniali…… fotografki składały się do strzałów. Lodowisko chyba było pełne……

Wyszedłem w to, po lekturze paru stron „Metaumiejetności” Na samo wspomnienie ciśnienie mi się podnosi wewnątrz , a po plecach idzie spięcie, oddech mi przyspiesza. ALARM!

PO CO tak reaguję ???????????????????????????????
To jest jak rzucenie się z klifu wyspy Weight w przepaść nad morzem.

Na tych stronach przeczytałem np.:
„ W trwającym całe życie praktykującego sztuki walki procesie doskonalenia umiejętności, nieuchronnie następuje przesunięcie punktu ciężkości: od sprawności ciała i doskonałości technik ku intuicji i duchowości. Mistrz Morihei Ueshiba, twórca współczesnego aikido, wykorzystał w pełni potencjał drzemiący w jego sztuce dopiero gdy był po siedemdziesiątce i nie mógł jak dawniej liczyć na swoja siłę fizyczną”
T. Deshimaru, „ The Zen Way to the Martial Arts: Japonese Master Reveals the secrets of the Samurai” London, Century 1982 s. 5

“ Nawet porzuciwszy pędzle, malarz w głębi serca na zawsze pozostaje malarzem. Umiejętności techniczne znakomitej tancerki do tego stopnia stały się naturalna częścią jej ruchu, że nikt nie zauważa ich jako odrębnego zjawiska.
Doświadczony terapeuta staje się ucieleśnieniem duchowych wartości zawartych w jego systemie terapeutycznym . Techniki stają się niewidoczne. Nie „prowadzi’ on terapii, nie „stosuje” technik , lecz żyje i całym swoim działaniem wyraża swój stosunek do świata.” s. 33

Czuję kojące działanie tych słów.
I agresję prostaka.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Środa, 13 Stycznia 2010, 14:00 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
q0q0q0
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #2834
Posty: 229


[ Osobista Galeria ]




Ciekawe jak ta hipoteza sprawdza się wobec Adolfa. http://hitler.org/art/
  
Re: <q0q0q0> czytając
PostWysłano: Niedziela, 19 Września 2010, 20:47 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




Mam przed sobą książki ludzi Zachodu idących drogami Wschodu.

"Joga i psychoterapia" Swami Rama, Rudolph Ballentine, Swami Ajaya
wyd. Tedson
ISBN 978-83-928663-3-6

"Wielki Umysł Wielkie Serce" Dennis Genpo Merzel wyd. Czarna Owca
ISBN 978-83-7554-175-5

"Koniec pogoni za szczęściem" Barry Magid wyd.ELAY
ISBN 978-83-923701-7-8

"Przebudź się ku temu ,co czynisz" Diane Eshin Rizzetto wyd.Elay
ISBN 83-9237-013-9

Wszyscy autorzy intensywnie praktykując niczym rodowici Azjaci pracowali metodami Zachodu.

Szukają mądrości nie amputując sobie czegokolwiek z doświadczenia życiowego, ani nie przerabiając się z wysmukłego blondyna na bruneta , karakana niewywrotnego.
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Niedziela, 19 Września 2010, 22:46 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
mnemozyne
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #7429
Posty: 24


[ Osobista Galeria ]




"Wszystkie ścieżki są podobne do siebie, wiodą donikąd. Prowadzą przez gęstwinę lub w głąb gęstwiny. Mógłbym powiedzieć, że w ciągu mego życia przemierzyłem wiele długich ścieżek, lecz nie znajduję się w żadnym określonym miejscu. Pytanie mego dobroczyńcy nabrało dla mnie sensu. Czy ta ścieżka obdarzona jest sercem? Jeśli tak, jest dobra, jeśli nie, nie zda się na nic. Obie prowdzą donikąd, ale jedna obdarzona jest sercem, a druga nie. Jedna pozwala odbyć radosną podróż, póki nią podążasz stanowicie jedność. Druga sprawi, że przeklniesz swoje życie. "
Nauki Don Juana - Carlos Castaneda
  
Re: czytając
PostWysłano: Poniedziałek, 27 Września 2010, 21:41 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
q0q0q0
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #2834
Posty: 229


[ Osobista Galeria ]




Bardzo mi się podoba ten cytat mnemozyne. Szkoda że Modest nie przeniesie bloga do facebooka, można by klikać "lubię to" lol.gif
  
Re: <q0q0q0> czytając
PostWysłano: Niedziela, 03 Października 2010, 15:54 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




James Kepner
"Ciało w procesie psychoterapii Gestalt"
Wydawnictwo Pusty Obłok
Warszawa 1991

Kepner na początku swojej książki przedstawia swoje rozumienie Ja (self).
Wiele lat temu zdziwiłem się czytając ,że koncepcja Ja zrodziła się w Europie mniej więcej około szesnastego wieku. Niektórzy żyjący obecnie ludzie uważają Ja za oderwany od życia, czysto teoretyczny koncept , mącący niepotrzebnie pojmowanie człowieka. Mają swoje, wedle nich lepsze, koncepcje.

Rozumienie Ja Kepnera odpowiada mi; jego złożoność i relatywność umożliwia opis meandrów życia wewnętrznego w czasie liczonym latami. Przystaje do mojego doświadczenia.
Wiarygodność Kepnera - psychoterapeuty rośnie dla mnie, gdy używa koncepcji przemielonej przez wiele intelektualnych młynów, weryfikowanej uczciwą robotą pomagacza.

Wierzę, że natura ludzka jest złożona i tajemnicza.

Zawężenie przekonań o człowieku sprzyja mnożeniu cierpienia, zwiększa ilość dołów z ludzkimi trupami .

Kepner powiada, że w literaturze Gestaltu Ja jest też wieloznaczne , ale dla niego dalej pozostaje istotne. Wieloznaczność pojęcia Ja wynika z używania go na wiele różnych sposobów. Funkcjonuje ono jako nieuchwytna , efemeryczna cześć organizmu.
„Terapia Gestalt uważa Ja nie za rzecz, ani nie za strukturę statyczną, ale za płynny proces. Ja nie jest utrwalonym zestawem charakterystycznych właściwości. Możliwości i jakości Ja u zdrowej osoby są elastyczne i zmieniają się w zależności od określonych wymagań organizmu i środowiska. Ja samo w sobie nie ma określonej natury, a przyjmuje ją – nawiązując kontakt lub wzajemną relację ze środowiskiem. W tym sensie Ja może być uważane za czynnik integrujący nowe doświadczenia. ”
W tym momencie czuję, że powyższe zdania są już nie moje.

Dowartościowanie przeżyć integrujących doświadczenia wyróżnieniem ich i scaleniem pojęciem Ja – nie decyduję się dziś na to. Byłoby to katalizowaniem tych procesów do formy wielkiej rzeki porywającej wszystko na swojej drodze. Dziś odpowiada mi stan żyjątka cicho trwającego w niedzielnym odosobnieniu.

Kepner na stronie 24 powiada dalej:
„Ja dysponuje tym, co nazywamy funkcjami kontaktu, tj. wyspecjalizowanymi możliwościami i sposobami działania. Z tego punktu widzenia należałoby stwierdzić, że Ja to nic innego tylko system funkcji kontaktu. Ja opisywane jest jako „system pobudzenia, orientacji, manipulacji, a także różnych identyfikacji, wyodrębnień i wyobcowań…”(Perls i in., 1951 str. 315). „Te główne kategorie funkcji kontaktu określają podstawowe sposoby, przy pomocy których wchodzimy w interakcje ze środowiskiem, aby zaspokoić swoje potrzeby i dostosować się do jego zmian. Dzięki pobudzeniu odczuwamy nasze potrzeby. Przy pomocy orientacji sami siebie organizujemy tak, aby przygotować się do uspokojenia tych potrzeb w relacji ze środowiskiem. Manipulacja to działanie na rzecz naszych potrzeb. Przez identyfikacje wprowadzamy do naszego organizmu (tworząc Ja) to, co może zostać zasymilowane a dzięki alienacji odrzucamy (tworząc nie –Ja) to co jest obce naszej naturze i nie powinno być przyswojone.

…..Te aspekty naszego funkcjonowania, z którymi się nie identyfikujemy – tzn. te, które nie są doświadczane jako jak Ja – nie mogą być wykorzystane w kontakcie ze środowiskiem. Im silniej zaburzone i ograniczone są możliwości człowieka w zakresie kontaktu, tym bardziej fragmentaryczne, zdezorganizowane i podatne na powstanie oporu jest jego doświadczenie siebie i środowiska.”
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Czwartek, 07 Października 2010, 23:15 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




Denis Genpo Merzel w 1983 roku przechodził z innymi członkami ośrodka zen w Los Angeles kryzys grupy. Uznali, że aby przetrwać potrzebują terapii. Zaprosili Hala i Sidrę Ston’ów, jungistów, gestaltystów , używających też technik z innych szkół.
Ci ludzie w latach siedemdziesiątych wypracowali metodę Dialogu z Głosami .

Moim zdaniem metoda ta mieści się w licznej rodzinie metod, takich jak psychodrama Moreno, technika pustego krzesła Perlsa, trening wewnętrznych dialogów Mellibrudy, „procesowanie” Mindella, czy procedura zmiany NLP.

Zdaniem Merzla trening zen staje się ugruntowany i zdrowszy dzięki zastosowaniu Dialogu z Głosami
Zapobiega unikaniu , wypieraniu problemów emocjonalnych przez siedzących w medytacji.
Wedle Merzla , jeśli zen ma naprawdę zapuścić korzenie na Zachodzie, używanie go jest „absolutnie konieczne”.

Moim zdaniem używanie współcześnie wypracowanych metod zachodnich do praktyk tradycyjnie wschodnich wytrąca z mocnej wiary w potęgę tych praktyk . Nie można się dłużej w nich ukrywać i sprawować rządu dusz w kamuflażu mistrzów.
Merzel pisze o sobie jako o facylitatorze, czyli o partnerze bardziej dla uczestników, niż demiurgu .

Konsekwencją integracji z elementem współczesnym, naszym, jest wydanie się na działanie aktualnych sił społecznych; wystawienie nagiego ciała na dzisiejsze słońce, wiatry i mrozy.
Rola żywej inteligencji radzącej sobie w Tu i Teraz rośnie. Podporządkowanie dawnym wiarom maleje.

Merzel przedstawia przykłady pracy z głosami.

Według mnie jeszcze lepszy dialog to dialog, w którym ciało swoim językiem ma równie dużo do powiedzenia , co głowa. Nie wyobrażam sobie, żeby trenujący Hatha-Yogę amputował sobie tę część siebie samego..
  
Re: <modest> czytając
PostWysłano: Niedziela, 17 Października 2010, 15:11 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
modest
Pro uczestnik
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #227
Posty: 1284


[ Osobista Galeria ]




Dopiero na końcu książki Merzla znalazłem cenne dla mnie zdania. Jeśli chodzi o dialog z głosami, to jednak wolę postawę wobec mnie, czytelnika, Suzukiego („Umysł początkującego”) czy Toni Paker („Wolność od autorytetu”), niż Merzla.

Jego głosy to nie autentyczne głosy konkretnego człowieka, tylko drętwe, toporne personifikacje; sztuczne jak to w dydaktycznych bajkach dla dzieci , czy w produkcyjniakach teatralnych z tezą .
Z życiem, z nieudawanym przeżywaniem siedzącego w danej chwili, mają niewiele wspólnego.

W książce jest solidna porcja wiedzy buddyjskiej, ale chwyt literacki jaki autor zastosował dla jej przekazania, tylko mnie zniechęca do jej czytania.
Liczyłem na jasność, światło ,że mnie porwie, że doświadczę choćby przeczucia błogostanu zgody na świat, życie i siebie…. Na co jeszcze? Może na satysfakcję odnalezienia bratniej duszy w szacunku dla innych ? Przyjemność pozostawania blisko mądrego, uczciwego człowieka, też by była sporą satysfakcją.

Powiada Merzel ,że dialog między Wschodem a Zachodem toczy się od wieków; ostatnio nabiera rozmachu . Chyba to prawda; jeśli pogodzę się rolą ziarna mielonego przez te przyspieszające koła młyńskie, to może znajdę się w worze z jednym choćby genem tożsamości słowiańskiej?
Czy złudzenie ,ze jestem mesjaszem narodów rozdzieranym siłami Wschodu i Zachodu na skąpanej w ogniu granicy między nimi , jak to zawsze było w Polsce , pękło?
Pękło.

Na stronie 159 pisze autor:
„Medytacja siedząca jest doskonałą manifestacją mojej prawdziwej natury”
Ciekawe jakie zachowanie jest doskonałą manifestacją prawdziwej natury Wajraka? Albo matki przygotowującej dziecku kanapki do szkoły? Jakim zachowaniem wyraża swoją prawdziwą naturę Lepper?

Pisze Merzel dalej:
„ Gdy siedzę jako Nieszukający Nielgnący Umysł, to po prostu jestem”
Logiczny wniosek z tej deklaracji, to stwierdzenie nie istnienia pana Merzla, gdy nie siedzi jako NNU.
To mi przypomina Dorkę Księżycówkę, szarą myszkę na co dzień, która przeistaczała się w ekscytującą , boską heterę, gdy tylko stawała na scenie w świetle reflektora. Gdy reflektor gasł, powracała do codziennej znikomej formy.
Te magiczne przeistoczenia interesują mnie. Interesują mnie momenty kończenia treningu .Przechodzenia do „życia”

Merzel dalej pisze:
„Nie jestem w przyszłości ani w przeszłości. To stan czystej świadomości, czystej przytomności. Gdy wstaję po siedzeniu z poduszki albo z krzesła, ważne jest , żebym przeszedł w stan, który nazywam Zintegrowanym Swobodnie Funkcjonującym . Według filozofa Kena Wilbera , ten stan nie jest przedświadomy , jak w stanie niemowlęctwa…., ani nie jest tożsamy z żadnym z głosów dualnych. W tym stanie cieszymy się całkowitą naturalnością i świeżością bezbronnego dziecka , a zarazem całą mądrością i świadomością dojrzałego człowieka, który na co dzień działa, kierując się mądrością i współczuciem.”

Wierzę autorowi, że jest w stanie czystej przytomności po dobrym siedzeniu. Autor wyraża w następnym zdaniu życzenie przejścia w stan, który nazywa w swojej nomenklaturze. Gdy fizycznie wstaje z krzesła czy poduszki.
Moment wstania z poduszki, z siavasany czy wyłączenia reflektora teatralnego, to moment przejścia z jednej sytuacji do radykalnie innej.
To moment wyłączenia mobilizacji uczuciowej i intelektualnej na koncentracji, moment wyłączenia przeżywania wielkiej skali uczuć, wspaniałości aktorki.
To moment otwarcia się praktykujących na niekontrolowane bodźce otoczenia , bez mocnej wewnętrznej organizacji psychicznej. Koniec „odlotu”

Wydaje mi się, że samo życzenie, aby w takim momencie przejść w inny, nie wystarczy do faktycznego znalezienia się w tym innym.
A gdy jest to jeszcze nie byle jaki stan, tylko Zintegrowany Swobodnie Funkcjonujący, szanse spełnienia się życzenia Merzla wydają mi się bliskie zeru. U większości ludzi.
Pozostaje zająć się własnymi mechanizmami myślenia życzeniowego i zasadnością utożsamiania jednostkowych doświadczeń z grupowymi.

Jak sprawdzić, czy to co przeżywam po siedzeniu, jest stanem ZSF Merzla, w rozumieniu Wilbera ?
Może Einstein dałby radę. Ja mam kłopoty z tym.
Można sobie radośnie ćwierkać niby rozegzaltowana dzierlatka, szastając rozkosznie terminami, koncepcjami , ale to raczej nie da orgazmu.

W życiu sytuacji typu przejście „z – do” jest wiele. Budzenie, wyjście z kina, ocknięcie po upojnej nocy, czy z cugu, dobicie do portu po ciężkim rejsie. Osiągnięcie mety, narodziny, zgon……

Jeśli chodzi o trening jogi jakiego doświadczam, jaki robię, to mam chęć pozostawać w stanie treningowym , „w życiu” .
Uważniejsza obserwacja mówi: skutki są fajne , ale niekoniecznie te, na które liczyłem. W życiu treningi „pozostają” , ale gdzieś na głębszych poziomach biologicznych, egzystencjalnych, mniej na poziomie cenionym przez małolaty i lansujących się.

Jedno stanowisko w tej sprawie jest takie:
Zmiany po sytuacjach ”z –do” są OK.
Pies to drapał czy to stany srimuktibandhasvajajana wedle Patandżalego w tłumaczeniu Cyborana z roku 1957, w interpretacji Zdzicha na jego blogu.google.com , czy nie. Czy mistrz pochwali , czy okaże zatroskane lico.
Nie decydujemy, czy je przeżywamy w tramwaju, w korkach samochodowych, przed kompem , czy w trakcie pieczenia chleba. Dopóki trwają jest Ok. , Przechodzą w co innego – też Ok. A jak je nazwać? O to niech się już Modest martwi.

Drugie stanowisko jest takie:
Wybieram przejściowe stany, godząc się z ich ulotnością , trudem ich uzyskania, konfliktem z innymi stanami i je wzmacniam na mocy własnej decyzji. Nazywam je najlepiej jak potrafię uczciwie i logicznie. Organizuję zachowania wokół nich.
  
czytając
Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Joga

Strona 1 z 2  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Najlepsze implanty Szczecinhotel wellness w Ciechocinku
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010