Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Inne -> Obieżyświat -> Szlaki tematyczne
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Szlaki tematyczne
PostWysłano: Środa, 29 Czerwca 2011, 13:11 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Na początek mój reportaż z n.p.m.-u:

"Szlak Zbójników Karpackich
Na początku był Janosik
Sześć krajów, około 4500 kilometrów długości i 870 miejsc związanych z tradycją zbójników, opryszków i hajdamaków. Pomysłodawca szlaku Leszek Młodzianowski planuje pokonać go pieszo w 300 dni.


Wszystko zaczęło się w Żywcu, przed stuletnim kinem „Janosik”, jednym z kilku w naszym kraju, które przyznają się do zaszczytnego miana najstarszej tego typu placówki w Polsce. Małego Leszka zafascynował jednak nie tyle wiek kina, co jego nazwa. Zainteresował się Janosikiem, a potem zbójnikami w ogóle.
Mijały lata, Młodzianowski ukończył studia (turystykę międzynarodową), a potem został pilotem i przewodnikiem turystycznym. I kiedy już jako dwudziestokilkulatek oprowadzał jedną ze swoich wycieczek, któryś z turystów zapytał go właśnie o zbójników. Pilot odpowiedział, co wiedział, ale czuł, że tematu nie wyczerpał.
- To był rok 2007. Wtedy właśnie zacząłem poszukiwać informacji – mówi, oprowadzając po swoim rodzinnym Żywcu. – Najpierw przeszukałem Internet, ale okazało się, że w sieci zbyt wiele o zbójnikach nie ma.
I wtedy wpadł na pomysł założenia tematycznego portalu. Żeby jednak mógł on powstać, jego twórca musiał poświęcić trzy lata ciężkiej pracy. Jej efekty możemy dziś podziwiać pod adresem: www.zbojnickiszlak.pl.
- Wyliczyłem, że przepracowałem około 26 000 godzin, z czego przed komputerem spędziłem ich 10 000 – śmieje się nasz rozmówca. – Pozostałą część tego czasu poświęciłem na lekturę setek starych książek, przejrzenie map, przewertowanie przewodników oraz spenetrowanie archiwaliów, które odnalazłem w bardzo różnych bibliotekach i archiwach państwowych. Aby zebrać niezbędny materiał, przebyłem około 10 000 kilometrów.
Poświęcenie przyniosło wymarzony efekt – powstał Szlak Zbójników Karpackich i fundacja ZBÓJNICKI SZLAK. Szlak jest międzynarodowy, pieszo-samochodowy, choć z pętlami rowerowymi, konnymi oraz krótkimi przejściami dla turystów w rakietach śnieżnych. Prowadzi przez Polskę, Czechy, Słowację, Ukrainę, Rumunię i Węgry. Ma charakter historyczno-kulturowy, a zatem opiera się na kontaktach z lokalnymi społecznościami i poznawaniu ich kultury.
W Polsce Szlak Zbójnicki przebiega m.in. przez Beskid Żywiecki i Śląski (Żywiecczyznę twórca szlaku uznał za „stolicę” zbójników karpackich), Tatry i Podhale, Gorce, Pieniny, Beskid Niski, Bieszczady oraz Góry Świętokrzyskie, jednak miejsca związane ze zbójnikowaniem znajdują się także na Śląsku Cieszyńskim, Jurze Krakowsko-Częstochowskiej oraz w Krakowie.
W Republice Czeskiej miejsca takie znajdują się m.in. w Beskidzie Śląsko-Morawskim, Czeskim Raju, a także w samej Pradze. Na Słowacji – w Tatrach, na Spiszu, Orawie, w Wielkiej i Małej Fatrze oraz w Słowackim Raju. Na Ukrainie szlak przebiega przez Bukowinę, Huculszczyznę, Podole, Gorgany i Czarnohorę, ale zahacza także o Lwów. Rumunia to m.in. Góry Rodniańskie, Satu Mare, Dołhopole i Baia Mare.
Co jednak oznacza ów termin „miejsca związane ze zbójnikami”? Tu możliwości jest wiele. Mogą być to szczyty, w pobliżu których osobnicy wyjęci spod prawa mieli swoje kryjówki, przełęcze, na których napadali na kupców, ale także miejscowości, w których bywali więzieni, poddawani torturom i wieszani.
W Beskidzie Żywieckim będą to więc np. Babia Góra, Pilsko, Wielka Racza czy Hala Redykalna, ale i Żywiec, Milówka, Węgierska Górka, Jeleśnia czy Zawoja. W Beskidzie Śląskim – Barania Góra, Stożek czy Czantoria, a także Bielsko-Biała, Wisła, Koniaków czy Istebna. W Tatrach i na Podhalu – Mnich, Kozia Przełęcz, Dolina Gąsienicowa, Chochołowska czy Kościeliska oraz Zakopane. W Bieszczadach – Tarnica i Halicz, ale również Lesko czy Ustrzyki Górne. W Górach Świętokrzyskich – Łysica, ale i Kielce.

Nazwa mówi za siebie
W wielu przypadkach już sama nazwa danego miejsca wskazuje, że miało ono coś wspólnego ze zbójnikami. I tak w Beskidzie Żywieckim znajdziemy na przykład Zbójnickie Okna w Beskidzie Małym, Zbójnickie Bory nad Złatną i Aleję Zbójników w Węgierskiej Górce, w Tatrach – Zbójnickie Jaskinie, Zbójnicką Turnię czy Zbójnicki Chodnik przez Tomanową na Ciemniak, w Gorcach – Zbójnicki Plac, w Pieninach – Zbójecką Dziurę, w Beskidzie Niskim – Zbójnicką Piwnicę, w Bieszczadach – Zbójnicką Polanę, w Górach Świętokrzyskich – Jaskinię Zbójecką, a na Jurze – Zbójnicką Grotę.
Słowacy pod tym względem nie są od nas gorsi i już w samych tylko Tatrach Wysokich natrafimy m.in. na Zbójnicką Kopkę, Zbójnicką Ławkę, Zbójnicki Grzbiet, Zbójnickie Oko, Zbójnicką Chatę, Zbójnickie Stawy czy Zbójnickie Wanty. Na Ukrainie z kolei znajdziemy chociażby Zbójnickie Pieczary koło Jamnej.
Czasem nazwa danego miejsca wywodzi się od imienia konkretnego zbójnika. I tak w Słowackim Raju natrafić możemy na Janosikowy Bastion, na Śląsku Cieszyńskim – na Ondraszkową Dziurę (czyli dawną kryjówkę Ondraszka, słynnego zbójnika z początku XVIII wieku), zaś w Beskidzie Śląskim – na przysiółek Fiedorówka (od nazwiska zbójnika Jerzego Fiedora), górę Klimczok (od zbójnickiej bursy Braci Klimczaków) oraz Rogacz (od zbójnika Rogacza).
Ciekawa jest też etymologia niektórych innych nazw szczytów czy szlaków. Kto bowiem dzisiaj wie, że np. na zboczach Pilska w Beskidzie Żywieckim zbójnicy urządzali niegdyś hulanki, podczas których opijali się okowitą? Albo że Tabakowy Chodnik w Paśmie Babiogórskim to dawny szlak przemytniczy na Orawę? Kto by dziś skojarzył Górę Pokładnicę na Spiszu z „pokładem”, czyli miejscem ukrycia skarbu? Straconkę, dzielnicę Bielska-Białej, z miejscem straceń? Albo nazwę góry Ochodzita w Beskidzie Śląskim z tym, że kiedyś na jej zboczach czyhali zbójnicy i karawany kupieckie starały się to miejsce obchodzić szerokim łukiem?
Szlak Zbójnicki obejmuje jednak nie tylko szczyty, przełęcze i hale, ale również m.in. zamczyska, przydrożne zapomniane kapliczki o zbójnickiej tradycji czy zabytki architektury sakralnej. A skoro o zamkach mowa, warto wspomnieć, że bywały one dla zbójników nie tylko miejscem uwięzienia czy kaźni, ale i miejscem... zamieszkania. Niektórzy zbójnicy wywodzili się bowiem z ludzi wysokiego rodu, a zatem z rycerstwa. W języku niemieckim istnieje nawet specjalne słowo – „Raubritter”, określające rycerza rabusia. Owi utytułowani rozbójnicy byli m.in. właścicielami dawnego zamku na górze Grojec w Żywcu, tej samej, na której kilkaset lat później powieszono zupełnie innych zbójników, wywodzących się ze zwykłego chłopstwa. A zatem takich, jak wspomniany już wyżej Janosik, od którego przecież wszystko się zaczęło. Dzięki popularnemu serialowi z lat 70. XX wieku (z Markiem Perepeczką w roli głównej) jest on jednym z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce zbójników, wciąż często kojarzonym z Podhalem. Całkiem zresztą niesłusznie, bo w rzeczywistości Jerzy (słow. Juraj) Janosik był Słowakiem pochodzącym z okolic Małej Fatry i w rejonie Podhala nigdy się nie pojawił. Nie do końca jest też prawdą, że zabierał bogatym, a dawał biednym. Owszem, łupił zamożniejszych, ponieważ ich łupić miał z czego, ale zrabowane precjoza brał najczęściej dla siebie i swoich ludzi. A jeśli coś z łupów rozdawał, to zazwyczaj co ładniejszym dziewczętom z okolicznych wiosek.

Niech żyje wolność
- Nie da się ukryć, że zbójnicy, choć samo słowo ma wydźwięk bardziej pozytywny niż pospolity „zbój”, zazwyczaj rabowali po prostu dla zysku, napadając np. na kupieckie karawany – przyznaje Leszek Młodzianowski. – Potrafili też działać w sposób niezwykle okrutny. Z drugiej jednak strony stali się częścią mitu, ponieważ byli ludźmi zbuntowanymi przeciwko ówczesnym, feudalnym porządkom, znakomicie wpisując się w ten sposób w tradycję góralskiej „ślebody”, czyli po prostu wolności – wywodzi, pokazując jednocześnie rozciągające się z żywieckiej góry Grojec widoki na odległe pasma górskie. - Dlatego też lubiano ich i podziwiano; ludzie bowiem uwielbiają się identyfikować z bohaterem, który ma odwagę przeciwstawić się niesprawiedliwości, jest ścigany jak dzika zwierzyna, ale w zręczny sposób wymykuje się obławie. Swoją drogą, gdyby dawni zbójnicy żyli w dzisiejszych czasach, to kto wie, czy nie pracowaliby np. jako korporacyjni menedżerowie. Cechowała ich przecież zuchwałość i umiejętność odważnego przełamywania barier – podkreśla twórca szlaku.
Skąd się jednak w ogóle wzięli karpaccy zbójnicy? Cóż, już w IX wieku naszej ery słowiańscy żupanowie (czyli książęcy urzędnicy) skazywali złoczyńców na wygnanie do porastających góry i pogórza rozległych i nieprzebytych lasów. Część z tych wygnańców osiedlała się w jakiejś odległej od swego dawnego miejsca zamieszkania wiosce, część szukała szczęścia w wojaczce, najmując się do służby u któregoś z władyków, a inni tworzyli grasujące po okolicy „kupy swawolne”. Jednak o największym nasileniu zbójnictwa karpackiego w Polsce możemy mówić mniej więcej od XVI do XVIII stulecia. Bandy tworzyli ludzie najróżniejszego pochodzenia etnicznego, nie da się jednak ukryć, że w zdecydowanej przewadze byli to przedstawiciele dwóch nacji: polskiej i słowackiej.
- Przyczyną był ucisk pańszczyźniany, na który po rozbiorach dodatkowo nałożył się ucisk ze strony austriackiego zaborcy – tłumaczy Leszek Młodzianowski, ustawiając się do zdjęcia przed żywieckim zamkiem. – Feudałowie, jak np. rezydujący w tym oto gmachu Mikołaj Komorowski (notabene daleki krewny obecnego prezydenta), ciemiężyli ludność, zaś przybyli później austriaccy urzędnicy powoływali miejscowych na długie lata do wojska, na skutek czego chłopi zbiegali, znajdując kryjówki w dawnych Górach Bielsko-Żywieckich.
Górskie stromizny i gęste lasy zapewniały im względne bezpieczeństwo, zaś dzięki kłusowaniu i rabunkom mieli co włożyć do garnka. Bezlitosną wojnę zbójnikom wypowiedzieli jednak Habsburgowie, zatrudniając harników (łapaczy) i wprowadzając sądy doraźne. Kary były równie okrutne, co i czyny zbójników: wbijanie na pal, łamanie kołem i wieszanie za żebro. W efekcie do końca XIX wieku zjawisko zbójnictwa właściwie przestało istnieć. Wcześniej jednak, dzięki owej wypowiedzianej przez Austriaków wojnie, zbójnicy zdążyli zasłużyć na miano patriotów i bohaterów walki narodowościowej.
- Tak jak czarnogórscy hajducy znani byli z nękania Turków, tak nasi zbójnicy z napadów na Austriaków – opowiada Młodzianowski.
Jako ciekawostkę warto podać, że Europa Środkowo-Wschodnia i Południowa zna więcej określeń na ludzi trudniących się rabunkiem. U nas byli to zbójnicy, w Czarnogórze - hajducy, na Ukrainie – hajdamacy, a w dzisiejszej Rumunii – opryszkowie.
Jeszcze w pierwszej połowie dziewiętnastego stulecia „na zbój” chodziło wielu mieszkańców Podhala, jak na przykład Myśliwiec, Gadeja, Marduła czy Nowobilscy. Znanym zbójnikiem był Wojciech Mateja z Kościeliska, którego osadzono w więzieniu w Wiśniczu dopiero w 1866 roku (po dziewięciu latach za kratami popełnił samobójstwo). Zbójnikiem w latach młodości był prawdopodobnie znany gawędziarz i przewodnik tatrzański Jan Krzeptowski Sabała. „Chodzenie na zbój” było uważane za rzecz honorną i wielu górali poświęcało temu procederowi przynajmniej część roku, kiedy ich ręce nie były potrzebne w gospodarstwie.
W niedostępnych górach punktami kontaktowymi dla zbójników bywały pasterskie szałasy i koliby. Można było tam odpocząć, wynająć przewodnika, a także zaopatrzyć się w żywność, jak owcze mleko, ser czy żętyca (serwatka).
Ponieważ zbójnicy żyli przede wszystkim z łupienia karawan kupieckich, ich działalność skupiała się w pobliżu szlaków transgranicznych, które z kolei biegły przez naturalne obniżenia, jak Brama Morawska czy Przełęcz Dukielska.

Zbójnickie mogiły
Po co jednak dziś, kiedy to wszystko jest już jedynie częścią odległej, choć krwawej historii, promować dawne zbójnictwo? Po co oddawać swego rodzaju hołd okrutnikom, którzy zabijali bliźnich dla zysku?
- To ważny fragment historii naszej części Europy. Turystyka historyczno-kulturowa ma służyć wzbogacaniu wiedzy. Chciałbym, żeby wytyczony przeze mnie szlak stał się najciekawszą trasą turystyczną Europy - tłumaczy Leszek Młodzianowski.
I dodaje, że dla niego ważny jest również mit niezależności, owej „ślebody”, wspólny tak dla zbójników, jak i dla wszystkich górali, wywodzący się jeszcze z koczowniczych tradycji Wołochów, od których przecież nasi górale pochodzą (wołoscy pasterze dotarli z Rumunii na tatrzańskie łąki już w XIV stuleciu). Poza tym zbójnickie życie (i śmierć) stały się przecież częścią naszej kultury. O niepokornych góralach pisał m.in. poeta Jan Kasprowicz w swoim „Tańcu zbójeckim”:
„Hory, nasze hory,
Smreki a jawory,
Wyście ocieniły
Zbójnickie mogiły!”.


Uruchomienie portalu to jednak dopiero połowa sukcesu. W lipcu Młodzianowski planuje ruszyć z drugą częścią ambitnego planu: znakowaniem szlaku. Prace rozpoczną się w Polsce, jednak docelowo znaki mają pojawić się we wszystkich krajach, przez które trasa przebiega. Oznakowanie ma być trojakiego rodzaju: znaki drogowe (te brązowe, informujące o atrakcjach turystycznych), duże drewniane tablice (przed samymi atrakcjami, np. zamkami) oraz znaki w górach (prawdopodobnie tradycyjne, malowane). Kiedy cały szlak zostanie oznakowany na razie nie wiadomo; wszystko zależy od pieniędzy, te zaś twórca trasy chciałby zdobywać zarówno ze źródeł unijnych, jak i krajowych. W tej chwili podpisana jest umowa (dotycząca budowy i promocji Szlaku Zbójników Karpackich) z Centralnym Ośrodkiem Turystyki Górskiej PTTK z siedzibą w Krakowie, toczą się też rozmowy z Małopolską Organizacją Turystyczną, która uczestniczyłaby w znakowaniu szlaku. Do jesieni prawdopodobnie oznakowany zostanie odcinek w Beskidzie Śląskim i Żywieckim.
- Marzę, by mój szlak stał się polskim narodowym produktem turystycznym, promowanym na targach międzynarodowych w miejscach, gdzie Polska Organizacja Turystyczna reklamuje polskie markowe produkty – podkreśla tymczasem Leszek Młodzianowski.
W tym celu oczywiście nie wystarczy ani znaleźć tysięcy ciekawostek w starych księgach, ani wrzucić ich do Internetu, ani nawet oznakować trasy w terenie. Niezbędne są działania promocyjne.
- Póki co namawiam do współpracy właścicieli karczm i hoteli we wszystkich krajach, przez które szlak przebiega – opowiada pomysłodawca szlaku. – Na razie chrzest bojowy przeszło ćwierć tysiąca takich obiektów, jak np. Karczma Zbójnicka w Zawoi (Polska), hotel „Ondráš” w Beskidzie Śląsko-Morawskim (Republika Czeska) czy hotel „Janosik” w Liptowskim Mikulaszu (Słowacja).
Efektem wspólnych działań mają być m.in. organizowane spotkania integracyjne dla firm. Ich główną atrakcją mogłyby być inscenizowane porwania przez zbójników lub po prostu zbójnicki poczęstunek: gorzołka ze specjalnego czerpaka, zbójnickie kołacze czy zbójnicki chleb prosto z pieca, wreszcie domowa kapusta z dębowej beczki z kminem i solą.
Inne planowane działania promocyjne to organizacja festiwali (Zbójnickie Igrce, Festiwal Sportów Zbójnickich czy Festiwal Kuchni Zbójnickiej), wydanie zbójnickich materiałów promocyjnych m.in. w językach polskim, słowackim, czeskim, ukraińskim i rumuńskim, a także sprzedaż najróżniejszych gadżetów w sklepie internetowym. Gadżetami mogą być chociażby specjalnie bite „zbójnickie funty”, upamiętniające postaci i miejsca związane z historią karpackiego zbójnictwa.
– Mam nadzieję, że gdy już zakończę wszystkie zaplanowane prace, szlak trafi do Księgi Guinessa jako najdłuższa tego typu trasa - zdradza Młodzianowski.
Póki co za opracowanie Szlaku Zbójników Karpackich otrzymał Dyplom Uznania od kapituły ogólnopolskiego konkursu „Turystyka – Wspólna Sprawa”."

Tyle tekst. Przyznam, że osobiście mam pewne wątpliwości co do tego szlaku. Niewątpliwie masę pracy włożono w zebranie informacji, niewątpliwie można zarabiać na "eventach", ale jak dla mnie za mało konkretów odnośnie oznakowania trasy w terenie.
  
Szlaki tematyczne
Forum dyskusyjne -> Inne -> Obieżyświat

Strona 1 z 1  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010