Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Sport i Rekreacja -> wasze zainteresowania Idź do strony 1, 2, 3 ... 5, 6, 7
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Re: <Berger> wasze zainteresowania
PostWysłano: Wtorek, 24 Stycznia 2012, 09:34 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




Krzychu... Jesteś masochistą i do tego ekshibicjonistą :D
  
Re: wasze zainteresowania
PostWysłano: Wtorek, 24 Stycznia 2012, 13:47 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Marek D. :
Krzychu... Jesteś masochistą


A wiesz, że gdybym przewidział pogodę i moją nań reakcję, to nie wiem, czy bym pobiegł...
  
Re: <Berger> wasze zainteresowania
PostWysłano: Środa, 25 Stycznia 2012, 09:40 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




Kurde może trzeba było sprawdzić pogodę w internecie? Ja osobiście nie próbuje sam przewidywać pogody jako takiej. Fakt połamane niegdyś gnaty sugerują że będzie jakaś zmiana, ale nigdy nie wiem czy na lepsze czy na gorsze:)
  
Re: wasze zainteresowania
PostWysłano: Środa, 25 Stycznia 2012, 12:22 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Marek D. :
trzeba było sprawdzić pogodę w internecie?


Może rzuciłeś okiem na tę relację, ale jej nie przeczytałeś. ;)
  
Re: <Berger> wasze zainteresowania
PostWysłano: Środa, 25 Stycznia 2012, 20:27 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




Od rzucania okiem to jest Lesiu. Ty natomiast kiedy nie wchodzisz w dyskusyjne szranki, to jesteś nudny, albo piszesz po czesku. Tak czy siak wychodzi na jedno.

W każdym razie powinieneś docenić mój gest, a raczej wysiłek.

Bo widzisz, wg mnie pisanie ma tylko wtedy sens gdy budzi reakcję.
  
Re: <Marek D.> wasze zainteresowania
PostWysłano: Środa, 25 Stycznia 2012, 23:33 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Reakcja niby jest, ale włożony wysiłek niewielki. Niby czytałeś, ale nie doczytałeś, że sprawdzałem w Internecie tę cholerną pogodę.
  
Re: <Berger> wasze zainteresowania
PostWysłano: Czwartek, 26 Stycznia 2012, 03:53 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




Cóż, widać cierpię już na przypadłość internauty. To ma nawet swoją nazwę, ale nie pamiętam jaką. Widać tamten tekst też przeleciałem wybiórczo, w międzyczasie oglądając film i gadając na komunikatorze:)
  
Re: <Marek D.> wasze zainteresowania
PostWysłano: Środa, 23 Października 2013, 15:50 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Biec jak Elvis Presley

„Obiecuję wam tylko krew, trud, łzy i pot” – mówił Winston Churchill Brytyjczykom. Na poznańskim maratonie moja krew się szczęśliwie nie polała, ale nie brakowało ani trudu, ani potu, ani łez. Łzy pojawiły się na mecie. Łzy szczęścia.

Baloniki z napisem „3:30” znajduję może minutę przed strzałem z pistoletu startowego. Szybko wtapiam się w tłum innych biegaczy. Razem z nimi odliczam od dziesięciu do zera, razem z nimi wydaję z siebie ryk, kiedy strzał wreszcie pada.

Nagły atak biegacza

Chciałbym złamać ubiegłoroczną życiówkę (3:29), ale że sierpniowa kontuzja kolana zmusiła mnie do miesięcznej przerwy w treningu, dochodzę do wniosku, że zadowoli mnie każdy wynik poniżej 3:40. Jeszcze na Grunwaldzkiej dogania mnie Kista, kolega z Vege Runners.
- Biegnę maraton po raz pierwszy, czuję pokorę wobec dystansu, ale chciałbym złamać 3:10 – zdradza. – Pobiegniesz ze mną? – proponuje.
- Mogę spróbować – decyduję. – Jeśli na półmetku poczuję, że słabnę, po prostu zwolnię – zastrzegam.
To oczywiście wbrew świętej zasadzie, żeby drugą połówkę pobiec nieco szybciej niż pierwszą. Z drugiej strony zawsze łatwiej, kiedy zającuje ci ktoś lepszy. A wyniki Kisty z dotychczasowych zawodów wskazują na to, że to prawdziwy młody talent.
Z zającem jednak czy nie, mógłbym w ogóle nie dobiec do mety. Jesteśmy jeszcze wciąż stosunkowo niedaleko od linii startu (co oznacza, że tłum jest jeszcze gęsty), kiedy ktoś z tyłu niechcący podcina mi nogi. Przy dużych prędkościach taka przygoda może skończyć się kiepsko. Kilka metrów biegnę, rozpaczliwie łapiąc równowagę. Szczęśliwie w końcu ją odzyskuję. Jestem jeszcze w szoku, kiedy winowajca zrównuje się ze mną i ściska mi rękę, jednocześnie sumitując się gęsto.
- Nie wybaczyłbym sobie, gdybyś się wywrócił – zapewnia.
Wobec takiego dictum ja czuję się w obowiązku wybaczyć mu jego nieuwagę. Od tej chwili jednak uważam już nie tylko na wyprzedzanych, ale i na wyprzedzających. Kiedy mijamy górczyńską nekropolię dla rozluźnienia pozwalam sobie na odrobinę czarnego humoru:
- Gdyby coś poszło nie tak, to tu jest cmentarz – mówię do Kisty.
Przez moment mierzy mnie kamiennym spojrzeniem:
- Nie będę się tu cofał – orzeka wreszcie.
O sprawach ostatecznych przypomina nam jeszcze zespół muzyków, odzianych w mnisie habity. Chłopaki grają jednak bardzo żywego heavy rocka, dzięki czemu nogi poruszają się właściwie same. Kawałek dalej podziwiamy jeszcze folkową wokalistkę, znakomicie wyśpiewującą celtyckie pieśni. Trzeba przyznać, że oprawa muzyczna maratonu przygotowana została na medal. Zabrakło chyba tylko „Maratończyka” TSA.

Świat jest malutki

Na dziesiątym kilometrze mamy niezły czas – 45 minut, a na piętnastym kilometrze stwierdzam, że właśnie zrobiłem na tym dystansie życiówkę, pokonując go w godzinę i osiem minut. Na jak długo jednak wystarczy nam sił, żeby utrzymać tempo? Półmetek osiągamy w godzinę i 36 minut – znów życiówka i siły jak na razie mnie nie opuszczają. Na punkcie żywieniowym spotykam Marka, znajomego fotoreportera. Przez moment pozuję mu, szybko łykając izotonik. Niedługo potem dogania nas Elvis Presley. Wiedzieliśmy, że cały czas za nami biegnie, bo kibice, wyjątkowo w tym roku w Poznaniu liczni, co jakiś czas skandowali na jego cześć.
- Elvis nie żyje! – rzucam żartobliwie w kierunku przebierańca.
- Żyje i nawet biegnie! – odwraca się w naszą stronę. – Chcecie, chłopaki, złamać 3:15, to biegnijcie ze mną – zachęca. – Już zającuję jednemu koledze, biegniemy jako fundacja „Barka” – informuje i w tym samym momencie pozuje do zdjęcia, bo ktoś właśnie wymierza w naszą stronę obiektyw aparatu fotograficznego.
- Byłoby super, ale będę się cieszył, jak złamię 3:29 – przyznaję w odpowiedzi. – A w barwach „Barki” biegnie też jedna Vege Runnerka – przypominam sobie.
- Dagmara – kiwa głową Elvis. – Utalentowana biegaczka. To właśnie z jej chłopakiem lecę – wyjawia.
Cóż, biegowy światek jest może i coraz większy, ale wciąż jednak mały.
Tymczasem skręcamy w las, w ulicę Dymka, a potem w Browarną. Elvis zdążył już lekkim krokiem wysforować się do przodu. Na 27. kilometrze czuję się już nieco zmęczony. Jak na mnie tempo jest jednak ostre.
- I pomyśleć, że najszybszy Kenijczyk zbliża się właśnie do mety – wzdycham z żalem.

Być jak Scott Jurek

Dwadzieścia kilka minut później moja dziewczyna Karolina na tymże 27. kilometrze zejdzie z trasy.
- Wzięłam przykład ze Scotta Jurka – wyjaśni mi potem na mecie. – Skoro wiedziałam już, że nie przebiegnę maratonu w założonym czasie czterech godzin, to zamiast się bezproduktywnie męczyć, wolałam zachować siły na następne zawody. Biec tylko po to, żeby przebiec, mogłam na swoim pierwszym maratonie, teraz mi to już nie wystarcza.
Na 28. kilometrze zostaję kilka kroków za Kistą.
- Biegnij w swoim tempie – mówię doń, kiedy odwraca się i patrzy pytająco.
Ściskamy więc sobie dłonie na pożegnanie. Samotnie przemierzam ciągnącą się w nieskończoność ulicę Warszawską. Wyprzedzam pierwszych zawodników, którzy przechodzą z truchtu w bolesny marsz. Dobiegamy do 30. kilometra.
- Teraz tak naprawdę zaczyna się maraton – komentuje kąśliwie jeden z biegaczy, spozierając na „spacerowiczów”.
Skręcamy w ulicę Nowe Zawady. Kibiców tu mnóstwo.
- Brawo Vege Runners, jest moc! – wydziera się jeden z nich.
Jestem mu wdzięczny za doping, ale nie mam już sił odpowiedzieć mu niczym więcej niż tylko uśmiechem. A co dopiero będzie na słynnej górce na 35. kilometrze?
Głupie pytanie. Bo co niby ma być? Ból. Zwalniam do truchtu, ale i tak jestem z siebie dumny, że nie przechodzę z marsz.
- Jeszcze tylko 300 metrów i z górki! – pociesza mnie jakiś kibic.
- Brawo Krzychu! – to na wysokości osiedla Zwycięstwa dopinguje mnie moja koleżanka Paulina.

Pozostał tylko ból

Na 38. kilometrze skręcamy w ulicę Mieszka I. Pamiętam, że rok temu opadłem tu z sił i musiałem bardzo mocno zwolnić. Teraz jakoś pomimo bólu udaje mi się utrzymywać tempo. Zwalniam dopiero na biegnącej pod górę ulicy Pułaskiego.
„Jeszcze tylko dwa kilometry” – próbuję się pocieszać, ale ten ostatni odcinek trasy zdaje się nie mieć końca. Na ulicy Mickiewicza nadal jest pod górkę, a do tego dochodzi nierówny bruk. Wiem, że już blisko, ale trudno mi tu przyspieszyć. Dopiero, kiedy wbiegam na teren targów i widzę łuk mety, przechodzę w sprint, na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a w oczach lśnią łzy szczęścia. Dla tej właśnie chwili biegam maratony! Życiówka 3:24:43, choć wymęczona, też cieszy.
Półtorej godziny później stoję na przystanku autobusowym na skrzyżowaniu Alei Solidarności i ulicy Mieszka I. Obserwuję stąd ostatnie grupki biegaczy, a właściwie w większości już spacerowiczów. I znów razem z nimi współodczuwam ból 38. kilometra.

http://www.vegerunners.pl/2013/10/biec-jak-elvis-presley/
  
Re: <Berger> wasze zainteresowania
PostWysłano: Czwartek, 24 Października 2013, 21:02 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
J@ger
n00b vip
 
Użytkownik #15
Posty: 3818


[ Osobista Galeria ]




pikne
cale szczęście ze zawsze mam zajęcie jak inni biegają :d
  
Re: wasze zainteresowania
PostWysłano: Sobota, 26 Października 2013, 12:47 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




J@ger :
zawsze mam zajęcie jak inni biegają :d


Jeżeli latasz balonem, to przynajmniej możesz sobie obejrzeć biegaczy z góry. Gorzej, jeśli akurat nurkujesz. ;)
  
Re: <Ania> wasze zainteresowania
PostWysłano: Środa, 03 Grudnia 2014, 14:30 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
corniak
Czytelnik
<tt>Czytelnik</tt>
 
Użytkownik #7845
Posty: 4


[ Osobista Galeria ]




Jeżdżę na rowerze i biegam. Niby banalne formy ruchowe i zainteresowania jednak bardzo praktyczne, proste i skuteczne aby utrzymać w miarę dobrą kondycję fizyczną.
  
Re: wasze zainteresowania
PostWysłano: Piątek, 15 Grudnia 2017, 20:22 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
trama
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #8031
Posty: 65


[ Osobista Galeria ]




Ja uwielbiam rysować, żałuję że nie poszłam na ASP;/
  
Re: wasze zainteresowania
PostWysłano: Środa, 10 Stycznia 2018, 23:06 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
trama
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #8031
Posty: 65


[ Osobista Galeria ]




Latem jest rower i działeczka a zimą gimnastyka i spacery.
  
Re: wasze zainteresowania
PostWysłano: Poniedziałek, 03 Września 2018, 12:15 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
maciejka
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #8059
Posty: 22


[ Osobista Galeria ]




Oj mam bardzo wiele zainteresowań:
bieganie
rower
śpiewanie ( uwielbiam chodzić na karaoke)

Ogólnie mam równiez ciągoty do sportów ekstremalnych. Do tej pory udało mi się spróbować dwóch

nurkowania - nurkowałam w Egipcie
oraz skakania ze spadochronem - skoczyłam w tym roku i poleca wszystkim bo wrazenia są niesamowite. Poza tym skok w tandemie jest bardzo bezpieczny bo skaczecie z instruktorem.

Nie jest wymagane przeszkolenie aby skakać.
[ciach]
  
wasze zainteresowania
Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Sport i Rekreacja

Strona 7 z 7  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010