Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Inne -> W kobiecym gronie -> ... coz wiemy o miłości ... Idź do strony 1, 2, 3, 4
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Re: <Smiehu> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 13:28 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Trudno dyskutować z osobą mocno wierzącą (w istnienie lub w nieistnienie Boga). Ale spróbujmy. Chodzi mi o tęsknotę za uczuciem miłości, które samemu chciałoby się do kogoś żywisz. Nie znasz żadnej kobiety odpowiadającej Twojemu ideałowi, ale czujesz, że gdybyś ją poznał., pokochałbyś. Podobnie możesz nie być pewien istnienia Boga, ale potrzebować Jego opieki i kochać Jego wyobrażenie. To byłaby miłość, jaką do Boga może żywić sceptyk. Osoba mocno wierząca zapewne kocha Go inaczej, nie wiem.
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 14:47 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Wiesz co, Śmieszku, może jest tak, że masz rację, może Bóg nie istnieje, może modlę się do Czegoś, czego nie ma, może po śmierci jest pustka, ale wiesz...moje życie (jak życie większości ludzi) jest do czterech liter, a wiara pomaga mi w codziennym znoszeniu przeciwności, w cieszeniu się z drobiazgów, w kochaniu ludzi mimo wszystko, w panowaniu nad sobą. Ona budzi we mnie chęć samodoskonalenia się, wybaczania, tolerancji. Teraz, gdy moje życie jest najbardziej do czterech liter(nigdy nie było gorzej), dopiero odkrywam to, co w nim najważniejsze. Może to, co piszę wyda Ci się zbyt idealistyczne, wręcz naiwne, ale taka jest moja prawda. Gdybym nie wierzyła w istnienie Boga, teoretycznie nie fatygowałabym się dłużej znosić moich cierpień i spokojnie, z obojętnością zeszłabym z tego świata, ale Bóg dodaje mi sił, wiesz, „mówi”, że warto, że jednak po coś tu jestem, to mój sens życia. Może Ty Go nie potrzebujesz, więc nie wierzysz, ale ja jestem słaba i nie potrafię bez Niego żyć na tym pełnym nienawiści świecie, który codziennie daje mi ostro w kość, tylko On zachęca mnie do stworzenia sama sobą opozycji miłością. Nie zawsze mi się udaje, ale staram się przynajmniej.
Pozdrawiam.
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 17:14 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kazia
Stały uczestnik vip
Stały uczestnik
 
Użytkownik #203
Posty: 918


[ Osobista Galeria ]




Smiehu :
...
Bardzo zaciekawił mnie temat tu poruszony więc postanowiłem go troszkę reanimować
....
Miłować kogoś a kochać to różnica.
....
kochać Boga tak jak człowieka? Ja sobie tego nie wyobrażam. To jest wręcz niewykonalne.
....
A poza tym ....- Moim skromnym zdaniem ... miłość do ideału jest jak sam ideał ? nie istnieje.

Zainteresowały mnie te fragmenty, bo temat chciałeś "reanimowac". Osobiście zgadzam się z tobą, że "miłować" a "kochać" to różnica. Ten wątek miał być o miłości do człowieka. Przerodził się w wątek o "miłości i miłowaniu" do Boga. A Bóg to "ideał". Reszta jest wyżej.

Miałam cichą nadzieję, że powiemy:
o tej miłości wzajemnej, - chyba najpiękniejszej
o tej bezinteresownej - inaczej, niczego nie oczekujemy w zamian, tylko mamy nadzieję ...
o tej beznadziejnej - gdzie, z góry wiadomo jaki będzie koniec.

Już się dowiedziałam, że "najlepiej goni się króliczka", ale ja wolę czasami "go też pogłaskać", ale nie zagłaskać. Starszawa jestem na "gonitwy" więc raczej to "krótkie dystanse".
Teraz proszę się odrobinę uśmiechnąć i ponownie zapraszam do tematu. Bo pogmatwało się wszystko i przeszliśmy do Boga, może teraz coś bardziej przyziemnego, o uczuciach wzajemnych zwykłych śmiertelników.
Czy ktoś się wypowie ?
  
Re: <Berger> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 17:53 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Smiehu
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #440
Posty: 44


[ Osobista Galeria ]




Berger


Trudno dyskutować z osobą mocno wierzącą (w istnienie lub w nieistnienie Boga).


Zgadzam się.


Ale spróbujmy. Chodzi mi o tęsknotę za uczuciem miłości, które samemu chciałoby się do kogoś żywisz. Nie znasz żadnej kobiety odpowiadającej Twojemu ideałowi, ale czujesz, że gdybyś ją poznał., pokochałbyś. Podobnie możesz nie być pewien istnienia Boga, ale potrzebować Jego opieki i kochać Jego wyobrażenie. To byłaby miłość, jaką do Boga może żywić sceptyk. Osoba mocno wierząca zapewne kocha Go inaczej, nie wiem.


Rozumiem o co Ci chodzi. Zgadzam się z Tobą w tej kwestii. Tylko że tęsknota za uczuciem które chcielibyśmy do kogoś żywić nie jest samym uczuciem. Nie wiemy jak byśmy się zachowali gdyby taka osoba się znalazła (oczywiście gdyby się znalazła musiała by być dokładnie taka jaką sobie wymarzyliśmy ale to by oznacza w pewnym sensie "kontrole" nad tą osobą, bo wszystko co by robiła byłoby najpierw wymarzone co za tym idzie zaplanowane przez nas). Czy faktycznie byśmy ją pokochali tak jak to sobie ją wymarzyliśmy i czy takie uczucie w którym wszystko jest z góry założone przetrwałoby?. Jeśli chodzi o Boga to mamy ten komfort, że nigdy się tego nie dowiemy (pomińmy tu założenie osób wierzących że po śmierci spotkamy się z Bogiem-ja mówię o sprawach ziemskich). Nie dowiemy się czy nasze wyobrażenia nas zawiodły czy faktycznie miłość o jakiej marzyliśmy, o jakiej śniliśmy spełniła się. I to jest ta siła, przewaga jeśli chodzi o miłość do Boga. Możemy w ten sposób kochać Boga całe nasze życie i generalnie nic nie zachwieje naszej miłości. Nie mogę się tylko do końca przekonać czy to faktycznie miłość. Jest to jakieś uczucie- na pewno pozytywne. Jednak mi osobiście miłość kojarzy się z osobami materialnymi, z osobami które znam, z osobami które im bardziej poznaje tym bardziej kocham, osobami które mają swoje wady ale to nie przeszkadza mi kochać je dalej, z osobami z którymi idę przez życie, które są przy mnie w dobrych i złych chwilach, osobami które czasem pokazują swoje negatywne uczucia. Osoby te nie znikną nawet wtedy kiedy w chwilach słabości przestanę w nie wierzyć. Nie tylko nie znikną ale także wyciągną pomocną dłoń.
  
Re: <Smiehu> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 18:12 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Trudno mi ciągnąć tę dyskusję. Wydaje mi się, że to kwestia tego, jak definiujemy miłość. Uważam, ze powinna się wypowiedzieć osoba, która jest przekonana co do istnienia Boga. Ja jestem tylko sceptykiem pełnym nadziei...
  
Re: <little_wild_girl> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 18:15 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Smiehu
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #440
Posty: 44


[ Osobista Galeria ]




Ja nie mówię że wiara w Boga jest zła. Wręcz przeciwnie. Wiara jest wtedy zła kiedy zabiera życie, kiedy ludzie zamiast Boga znajdują religie. Kiedy natomiast wiara (tak jak u Ciebie) pomaga, sprawia że chęć ujrzenia kolejnego dnia nie ucieka to jest to "zjawisko" bardzo pozytywne. O to chyba w życiu chodzi, żeby znaleźć coś co sprawi że będziemy szczęśliwi, uśmiechnięci. Tobie się udało znaleźć coś takiego i powinnaś być z tego dumna. Jeżeli wiara w Boga Ci pomaga to nie tylko możesz w Niego wierzyć ale nawet powinnaś.:) Nic tylko pozazdrościć. Jeśli chodzi o mnie to mogę powiedzieć tylko jedno - różni ludzie, różne potrzeby. biggrin.gif
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 18:31 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kazia
Stały uczestnik vip
Stały uczestnik
 
Użytkownik #203
Posty: 918


[ Osobista Galeria ]




Berger :
Trudno mi ciągnąć tę dyskusję. Wydaje mi się, że to kwestia tego, jak definiujemy miłość. Uważam, ze powinna się wypowiedzieć osoba, która jest przekonana co do istnienia Boga. Ja jestem tylko sceptykiem pełnym nadziei...

Gdybm wiedziała jak "rzucilabym" ikonką OKLASKI - bo tylko tak mgłabym wyrazić swoje uznanie dla tej wypowiedzi.
  
Re: <kazia> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 18:39 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Smiehu
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #440
Posty: 44


[ Osobista Galeria ]




kazia

Teraz proszę się odrobinę uśmiechnąć i ponownie zapraszam do tematu. Bo pogmatwało się wszystko i przeszliśmy do Boga, może teraz coś bardziej przyziemnego, o uczuciach wzajemnych zwykłych śmiertelników.

smile.gif . Faktycznie zeszliśmy troszkę z tematu. Jednak sadzę że miłość nie ma granic, nie można jej zamknąć w jakieś ramy, ograniczyć. Mało tego ? miłość jest "złośliwa". Kiedy na nią czekamy albo próbujemy na nią jakoś wpłynąć to ona się nie pojawia. Natomiast kiedy straciliśmy już nadzieje, na nic już nie czekamy ona nieśmiały aczkolwiek stanowczo wchodzi w nasze życie. Zmienia wszystko, a jednocześnie nic. Tak więc jeśli chodzi o miłość to sądzie ze takie lekkie ?zboczenie tematowe? jest normalne.smile.gif
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Wtorek, 09 Grudnia 2003, 18:46 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kazia
Stały uczestnik vip
Stały uczestnik
 
Użytkownik #203
Posty: 918


[ Osobista Galeria ]




Smiehu :
... Faktycznie zeszliśmy troszkę z tematu. Jednak sadzę że miłość nie ma granic, nie można jej zamknąć w jakieś ramy, ograniczyć. .... miłość jest "złośliwa". Kiedy na nią czekamy albo próbujemy na nią jakoś wpłynąć to ona się nie pojawia. .... na nic już nie czekamy ona nieśmiały aczkolwiek stanowczo wchodzi w nasze życie. ... Tak więc jeśli chodzi o miłość to sądzie ze takie lekkie ?zboczenie tematowe? jest normalne.smile.gif

Racja. Absolutna. Tylko tak dużo już poświęciliście czasu na to "lekkie zoboczenie z tematu", że może najwyższy czas się "naprostować".
  
... coz wiemy o miłości ...
Forum dyskusyjne -> Inne -> W kobiecym gronie

Strona 4 z 4  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
zaręczyny w wellness Ciechocinek
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010