Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Miłość -> Dylematy...
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Dylematy...
PostWysłano: Poniedziałek, 14 Lutego 2005, 23:40 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
md
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #2769
Posty: 8


[ Osobista Galeria ]




Przede wszystkim witam forumowiczów w ten "piękny" walentynkowy wieczór.
Uzyłam cudzysłowu, ponieważ nastrój mało walentynkowy... a myśli moje krążą od dłuższego czasu wokół jednej kwestii, coraz bardziej się zapętlając. Powinnam ten wieczór spędzać ze swoim facetem, a jednak każde z nas siedzi samotnie w domu. Dlaczego? Może ktoś z Was pomoże mi znaleźć odpowiedź na to pytanie, bo moje pomysły mnie samą zaczynają już wręcz śmieszyć.
Znamy się od zdrowo ponad roku, jednak zawsze były to spotkania w większym gronie wspólnych znajomych, a On nigdy nie zwrócił szczególnie mojej uwagi, być może dlatego, że choć nie miałam chłopaka, nie szukałam nikogo i dobrze czułam się sama, otoczona jednak gronem dobrych przyjaciół. Nie wyczułam też nigdy Jego zainteresowania moją osobą, jednak któregoś razu bez owijania w bawełnę powiedział, że od samego początku bardzo mu się podobam i ma cichą nadzieję na to, że ta znajomość się rozwinie. Umówiliśmy się więc i... tak się zaczęło.
Na początku wydawało się, że jest w siódmym niebie już z samej uwagi na fakt, że zgodziłam się spróbować. Nie mam zbyt dobrych doświadczeń w kwestii związków i również dlatego od dłuższego czasu byłam sama. Powiedziałam Mu szczerze i wprost o moich wątpliwościach, o niepewności, o tym, czego się obawiam. On uważnie słuchał i powtarzał, że do niczego mnie zmuszać nie zamierza. Kiedy po kilku tygodniach moje wątpliwości zaczęły się rozwiewać, bo przekonałam się jakim jest czułym, wrażliwym, ale i "męskim" facetem, na dodatek z niesamowitym poczuciem humoru, powiedziałam Mu, że już się tak nie boję i myślę, że może nas czekać coś dobrego. On szalał z radości, powiedział również, że wprawdzie sam nie jest pewien jak to jest z tymi uczuciami, ale że wydaje mu się, że się zakochał. Tak się zresztą zachowywał. Jak pijany każdą wspólnie spędzaną chwilą, i wciąż było Mu mało. Szybko przedstawił mnie swojej rodzinie i pękał z dumy, bo wszystkim przypadłam do gustu. Zaczął planować drobne sprawy z przyszłości. Codziennie smsy, telefony, rozmowy na gg, jeśli się nie widzieliśmy. Opowiadał mi jak minął dzień. Co go ucieszyło, co zasmuciło. Nawet to, jaki film obejrzał i co jadł na obiad. Pytał o mnie. Co lubię, co dziś robiłam, między zdaniami przemycał pytania które pozwalają ludziom dowiedzieć się o sobie rzeczy, które obserwuje się we wspólnej codzienności... Spędzaliśmy wspólnie pół tygodnia, ja czułam się jak księżniczka i byłam zupełnie zaczarowana, zwłaszcza że On - dotąd znałam Go jako luzaka i osobę lubiącą wypady z kumplami na piwo - wolał spędzać czas ze mną, choć wszystkich znajomych powoli to wkurzało. Dosłownie i metaforycznie nosił mnie na rękach i wciąż mówił o swoich uczuciach do mnie - choć nigdy nie użył tego słowa na "K". Ja zaś tylko słuchałam i powątpiewając wciąż w to, że spotkałam tak fantastycznego faceta, próbowałam się opierać rosnącej sympatii i przywiązaniu. Moje koleżanki mi zazdrościły, a Jego koledzy kiedy nie widział powtarzali, że zazdroszczą mu tak wspaniałej kobiety, tym bardziej, że nie ma On łatwego charakteru.
Taki stan rzeczy trwał ponad dwa miesiące. Wszystko zmieniło się właściwie z dnia na dzień, a ja nie mogę dopatrzeć się przyczyny.
Po tych dwóch miesiącach zrozumiałam, że nie jestem z Nim przecież po to, żeby pozwalać się uwielbiać, a samej opierać się przed poczuciem czegokolwiek. Zrozumiałam też, że coś chyba zaczyna rodzić się w moim serduszku, jeszcze może nic wielkiego, ale powoli coś kiełkuje...
I tak jak dotąd w milczeniu słuchałam, tak teraz zaczęłam mówić Mu o tym. Nic wielkiego, żadnych uczuć, bo nie umiałam ich nazwać; mówiłam że lubię, że się przywiązałam, myślałam, że ucieszy Go ta świadomość, tymczasem... sprawiał wrażenie, jakby się tego wystraszył.
Przestał dzwonić, pisać tak często smsy. Raz na kilka dni sms albo mail, z ogólnikową relacją co się wydarzyło w ciągu tych kilku dni. Nie mówił już o tęsknocie kiedy mnie nie ma. Nie domagał się tak spotkań... Stał się dziwny, zamyślony, rozdrażniony. Kiedy próbowałam pytać, co się dzieje, pokłóciliśmy się - pierwszy raz - zarzucił mi, że robię cyrk bez powodu i wszystko jest w porządku. Uznałam, że może ma problem o którym nie chce mówić, i że powinnam okazać Mu po prostu wsparcie. Starałam się... i powtarzałam, jak bardzo ważny stał się dla mnie przez ten czas. Tymczasem odnoszę wrażenie, jakby w ogóle nie chciał tego słyszeć.
Za parę dni mijają cztery miesiące naszego związku. Ostatnio widujemy się raz na tydzień lub na dwa, na parę godzin... Wymusiłam rozmowę. Powiedział, że to za szybko się toczy, że ja gdzieś pędzę i żebym trochę "wyluzowała". Że nic się nie zmieniło w Jego stosunku do mnie, ale że dla Niego to za szybko. Po tej rozmowie było kilka przykrych dni, napłakałam się strasznie i co więcej, zrozumiałam że zależy mi na Nim jednak bardziej niż mi się wydawało. Wciąż nie mogę określić tego uczucia "tym" słowem, ale jednak wiem, że mi zależy.
Spotkanie po tamtej rozmowie było takie, jak każde nasze spotkanie do tej pory - po prostu cudowne. To chyba najbardziej zastanawiający mnie fakt - kiedy się widzimy, wszystko jest pięknie jak na początku: On nie może oczu ode mnie oderwać, rąk też :P woli zostać ze mną w domu i nawet obejrzeć razem mecz czy głupawy film niż pójść na chlanie z kolegami... Mówi, że "jest dobrze tak jak teraz jest" i że tęsknił, choć ostatnio dodał również: "odrobina dystansu dobrze wpływa na związek, zaufaj mi". Mi po głowie zaczynały już krązyć takie myśli, że może On już ma tego dośc, może uznał że to nie to czego potrzebuje, moze Mu się znudziłam, a może jest ktoś inny... a jednak uspokoiłam się po tym spotkaniu. Tylko, że...
No własnie. Tak jest od dobrych kilku tygodni. Spotkamy się, jest cudownie, a potem grobowa cisza, raz na parę dni napisze mi coś zdawkowego. Ale teraz to ja inicjuję spotkania, to ja dążę do rozmowy, to ja główkuję co jest grane, a On powtarza, że wszystko jest ok, choć dla mnie ewidentnie nie jest, bo nawet wychodzi już beze mnie na imprezy, na które mieliśmy iść się razem, i nawet mnie o tym nie informuje. Moje pomysły, na które wpadłam próbując zrozumieć tę sytuację, już dla mnie samej stają się absurdalne i pukam się w głowę, powtarzając sobie za chwilę, że chyba faktycznie histeryzuję, przesadzam i galopuję. Że pewnie ma rację mówiąc, że ja gdzieś pędzę. Czy tego się właśnie boi? To dla mnie niezrozumiałe, bo przedtem Jego podejście do naszego związku kazało mi myśleć, że uważa to za coś poważnego, zwłaszcza skoro przedstawia mnie swojej rodzinie i cieszy się, że zostałam zaakceptowana.
Panowie, to chyba głównie pytanie do Was. Czasem tak ciężko Was zrozumieć :P a może umieszczam ten post na niewłaściwym forum? ;)
Chwilami mam ochotę zostawić to wszystko i kazać Mu iść w cholerę. Gdzie miejsce na dystans w związku dwojga ludzi?? Skąd nagle ten pomysł o dystansie, skoro wcześniej nie był w stanie wytrzymać dwóch dni bez spotkania ze mną... Ja wiem, że takie rzeczy mogą się zdarzyć kilka lat po ślubie, kiedy spędza się razem całe dnie a i niejednokrotnie przestajemy starać się o wzajemną atrakcyjność. Ale nagle z dnia na dzień, po raptem dwóch czy trzech miesiącach związku?
Jestem kompletnie ogłupiała. Nie wiem już, co myśleć o tym. Naprawdę ja przesadzam, czy może to wszystko już dąży ku końcowi?...
Parę dni temu poszedł sam na imprezę. Dzień wcześniej pytałam Go, czy w końcu tam idziemy. Nie odpowiedział mi i poszedł sam. Do dziś milczy.
Piękne walentynki, doprawdy, cudowne.
Mam nadzieję, że Wasze zdecydowanie lepsze.
Pozdrawiam i kończę ten monolog :>
  
Re: Dylematy...
PostWysłano: Wtorek, 15 Lutego 2005, 00:14 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




md :
Chwilami mam ochotę zostawić to wszystko i kazać Mu iść w cholerę.


Może słusznie?
  
Re: <Berger> Dylematy...
PostWysłano: Wtorek, 15 Lutego 2005, 00:32 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
md
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #2769
Posty: 8


[ Osobista Galeria ]




Chyba jednak nie o to mi chodziło :>
Łatwo jest poddać się bez walki. A ja nie chciałabym, żeby to się tak po prostu skończyło.
Jak Go zrozumieć?? :/
  
Re: <md> Dylematy...
PostWysłano: Wtorek, 15 Lutego 2005, 10:40 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
EDDY
Admin
 
Użytkownik #1
Posty: 1451


[ Osobista Galeria ]




Z tego co zrozumiałem, to byłaś sceptyczna do tego związku. On się starał, aż przyszedł czas, że chciałby odczuć te starania z Twojej strony.
Takie moje dywagacje. wink.gif
  
Re: <md> Dylematy...
PostWysłano: Wtorek, 15 Lutego 2005, 12:06 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Podtrzymuję swoje zdanie. Jeżeli mu zależy, zacznie się o Ciebie starać. A jeżeli nie, niech rzeczywiście idzie w cholerę.
  
Re: Dylematy...
PostWysłano: Wtorek, 15 Lutego 2005, 12:35 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kokos22wdh
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #2056
Posty: 98


[ Osobista Galeria ]




Moim zdaniem powinnaś z nim pogadać szczeze a jesli to niepomoze to niestety powiniści skonczyć to.
  
Re: Dylematy...
PostWysłano: Wtorek, 15 Lutego 2005, 18:52 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
fanka_adamka
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #1999
Posty: 76


[ Osobista Galeria ]




md :
woli zostać ze mną w domu i nawet obejrzeć razem mecz czy głupawy film niż pójść na chlanie z kolegami...


i naprwade oglada z tobo te wszystki luz marija to sie nie dziwie ze w koncu psyhika gosciu siadla ja mysle ze po pirwsze odstawic luz marija przynajmjej na 2 miesiace i nosic go duzo na rekach glaskac i dawac jesc ale nie wlaczac luz marija a potem zobaczysz czy w ogole sie naprostuje mu umysl jak sie naprstuje to dobrze a jak nie to chlopakowi wielka krzywde zrobilac bo wtedy to jz mu moze zostac do konca zycia bedziesz go musiala tak nosic na rekach do konca zycia bo co jak co ale jestes za to wszystko odpowiedzilna..... zly.gif eusa_naughty.gif
  
Re: Dylematy...
PostWysłano: Środa, 16 Lutego 2005, 11:59 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Md...md...mogę do Ciebie mówić ,,mała dzika"...? lol.gif

Pobawię się w psychologa. crazy.gif

Trudno określić, co drzemie w sercu tego faceta. Jedno jest pewne - manipuluje Tobą równo. shock.gif W tych miejscach:

Odczułaś jego starania nadmiernie, ponieważ uderzył Cię kontrast z jego wcześniejszym podejściem. Zerowym. lol.gif

Z tego, co opisujesz - ten facet nie zrobił wiele więcej ponad to, co robią dla siebie koledzy i koleżanki.

Gdy nie widzę się z kumpelą, też wysyłamy sobie sms-y i opowiadamy przez gg, co jadłyśmy na obiad, jaki film oglądałyśmy, co nas zasmuciło, co ucieszyło. To samo z kumplami. Przyjemność, prawda?

Tak naprawdę Ty też mu dawałaś. Oddałaś mu wszak siebie. Dałaś szansę bycia z sobą obcemu człowiekowi, który na początku niezbyt Cię interesował. To trudna decyzja.

(Swoją drogą - nic dziwnego, że ,,było Mu wciąż mało" - byczkowi zawsze jest z nową krówką mało. eusa_wall.gif )

Spójrz na to bardziej psychologicznie :

Cytat:
Powiedziałam Mu szczerze i wprost o moich wątpliwościach, o niepewności, o tym, czego się obawiam. On uważnie słuchał i powtarzał, że do niczego mnie zmuszać nie zamierza. Kiedy po kilku tygodniach moje wątpliwości zaczęły się rozwiewać, bo przekonałam się jakim jest czułym, wrażliwym, ale i "męskim" facetem, na dodatek z niesamowitym poczuciem humoru, powiedziałam Mu, że już się tak nie boję i myślę, że może nas czekać coś dobrego.


Wychodziłoby na to, że idziesz do łóżka z każdym facetem, który jest wrażliwy, czuły i ma poczucie humoru. Czyli z co drugim kumplem. Pułapka. eusa_sick.gif

Cytat:
Po tej rozmowie było kilka przykrych dni, napłakałam się strasznie(...)


Sądzę, że świadomie zafundował Ci huśtawkę nastrojów. tongue.gif

Takie zabawy kontynuowane w przyszłości w nadmiarze ukształtują w Tobie chore nawyki. Jakie? Będziesz mu dawać nie z chęci a pod presją. Ze strachu przed psychiczną karą.

Facet stosuje znane zagranie - gdy coś mu się nie podoba w Twoim zachowaniu, jest obojętny, ale gdy Ty poddasz się jego woli, zaczyna Cię zauważać. Tak się pieski i dzieci wychowuje. wink.gif

Jego zagrania są oczywiste. Pozostaje zagadką, dlaczego to robi.

Może:
a) bawić się Tobą,
b) traktować Cię poważnie.

lol.gif

( Ewentualność ,,b" może oznaczać, że trafiłaś na faceta z problemami emocjonalnymi wynikającymi z niedoboru miłości w okresie dzieciństwa lub po traumatycznych przeżyciach z wcześniejszymi partnerkami, skoro jego działania są tak asekuracyjne.
Taki facet prawdopodobnie będzie Cię śledził w celu sprawdzenia, czy go nie zdradzasz. Będzie się też płoszył przy każdym Twoim nieodpowiednim ruchu.)

,,A" czy ,,b"? To się okaże z czasem i niewiadomo co gorsze. lol.gif

Nie sprawdzisz tego, jeśli bardzo się teraz nie postarasz. Chyba lepiej się przekonać, jak to z nim jest, skoro zaczęło Ci na nim zależeć, co?

W razie punktu ,,a" rzucisz go w cholerę !!!

W razie punktu ,,b" - jednak zostań - w końcu nie chłopa to wina, że tak się jego psycha ukształtowała.
Bycie z nim będzie dla Ciebie drogą do zbawienia !!! eusa_sick.gif

Bądź czujna ! cool.gif

DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ. lol.gif lol.gif lol.gif
  
Re: Dylematy...
PostWysłano: Środa, 16 Lutego 2005, 14:22 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




little_wild_girl :
Bycie z nim będzie dla Ciebie drogą do zbawienia !!!


No, ale zbawienie przez ascezę (cierpienie w życiu doczesnym) to w Średniowieczu było w modzie... doubt.gif confused.gif
Per aspera ad astra - czemu nie, ale tylko o ile astra osięgniemy w dającej się przewidzieć, bliskiej przyszłości.
  
Re: Dylematy...
PostWysłano: Czwartek, 17 Lutego 2005, 01:14 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
md
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #2769
Posty: 8


[ Osobista Galeria ]




Hehehe, po pierwsze, wypowiedź o Luz Maria rozwaliła mnie na kawałki ;)
Cóż, tak się składa, że TV nie oglądam prawie wcale - jeśli już, to są to tylko programy informacyjne. Przykro mi, że złośliwość nie trafiona :>
Pisząc o filmach, miałam na myśli filmy :> a zresztą, czy to ważne :>

little_wild_girl, zwykłym koleżankom nie opowiadam, co jadłam na obiad, ani też nie dostaję od kumpli smsów typu "Chciałem tylko powiedzieć dobranoc Aniołku" - a nawet zmartwiłabym się, gdyby napisał tak do mnie kolega :>
Co do chodzenia do łóżka z co drugim kumplem, no comment, doprawdy :/
Za zbawienie dziękuję, nie ten adres.

Zaś jeśli chodzi o samego Pana O Którym Mowa, to odezwał się wczoraj, wielce zaniepokojony dlaczego ja milczę. Próbował mnie ułaskawić, ale cóż, powinnam się chyba przestawić na metodę kija i marchewki. Albo wspomnianej tresury małych dzieci, skoro jak wiadomo, facet rozwija się do 5 roku życia, a potem już tylko rośnie ;)
  
Re: <md> Dylematy...
PostWysłano: Czwartek, 17 Lutego 2005, 15:32 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Jasny gwint. Jestem doprawdy zszokowana faktem, iż moje rady nt. problemów zupełnie obcej mi osoby są nietrafione. wink.gif

Z tego co widzę - rady zaczęłaś sobie dawać sama. Odpływam.
  
Re: Dylematy...
PostWysłano: Czwartek, 14 Kwietnia 2005, 15:19 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
ANANKE
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #2911
Posty: 28


[ Osobista Galeria ]




A JA JAK ZWYKLE NIE ZGODZĘ SIĘ Z OGÓŁEM ( KTOŚ KIEDYŚ NAPISAŁ ŻE NIE NALEŻY MYLIĆ PRAWDY Z OPINIĄ WIĘKSZOŚCI).
TAK NAPRAWDĘ ŁATWO ZREZYGNOWAĆ, POWIEDZIEĆ:"ŻEGNAJ" I ODEJŚĆ. ALE TO PASYWNE WYJŚCIE- DLA TCHÓRZY MOIM ZDANIEM. CZASEM NIE DOPUSZCZAJĄĆ DO SIEBIE PEWNYCH MYŚLI I TO WCALE NIE ROBI SIĘ TEGO DOBROWOLNIE Z PREMEDYTACJĄ. TAKIE ZAMKNIĘTE OCZY. ALE GDY JE OTWORZYSZ TO NAGLE ODKRYWASZ,ŻE WALISZ W ŚCIANĘ KTORĄ MOŻNA OBALIĆ W ZUPEŁNIE INNY SPOSÓB. TRZEBA DAĆ SOBIE SZANSĘ.
A KOCHAĆ WCALE NIE JEST TAK ŁATWO. W SUMIE TO CHOLERNIE TRUDNO, NO NIE? ALE WŁAŚNIE DLATEGO WARTO.
CZASEM IM BARDZIEJ CHCESZ COŚ POWIEDZIEĆ TYM BARDZIEJ TO CHOWA SIĘ W NAJDALSZYCH ODMĘTACH YSŁU. I NIE CHCE WUJŚĆ. ALE TRZEBA KOMBINOWAĆ.
NIE BRONIĘ GO. ALE WIEM ŻE NIE JEST TO TAKIE PROSTE JAK OKREŚLILI TO POWYŻSI KOMENTATORZY. PO PROSTU MIŁOŚĆ NIE WAŻNE JAK JĄ NAZYWASZ (JA TAM WOLĘ OKREŚLENIE UNIESIENIE) JEST ZNACZNIE BARDZIEJ SKOMPLIKOWANA. ZWŁASZCZA WŚRÓD LUDZI O SILNYM CHARAKTERZE.
ZASTANÓW SIĘ- JEŚLI WARTO WALCZ. PRZEKONAJ SIĘ JAKA JEST PRAWDA. MOŻE TO WSZYSTKO WYGLĄDA ZUPEŁNIE INACZEJ NIŻ CI SIĘ ZDAJE. PAMIĘTAJ ŻE JESTEŚ CZŁOWIEKIEM. TO ZOBOWIĄZUJE.SAMA SIĘ TAK TRAKTUJ. W KOŃCU IE TRAKTUJ SIĘ JAK MIĘSO. TO TY JESTEŚ DAREM.
DAJ MU SZANSĘ -POWTARZAM- JEŚLI UZNASZ,ŻE WARTO. NIE MNIE TO OCENIAĆ - TU MOGĄ DECYDOWAĆ SZCZEGÓŁY JA WIEM ZBYT MAŁO NIE MAM PRAWA WYROKOWAĆ. ALE NIE POZWÓŁ SOBIE UWŁACZAĆ.
STOISZ PRZED WYZWANIEM. WIERZMI, PODOŁASZ, W KOŃCU O CIEBIE IDZIE.
CZŁOWIEK JEST ZDOLNY DO RZECZY O KTÓRE BY GO NIE POSĄDZONO. W TYM SIŁA. UCZYŃMY ŚWIAT LEPSZYM. DLA INNYCH. PRZEZ TO DLA SIEBIE. SALUD, COMARADA.
  
Re: <ANANKE> Dylematy...
PostWysłano: Czwartek, 14 Kwietnia 2005, 20:07 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Sylwia
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1547
Posty: 374


[ Osobista Galeria ]




dlaczego krzyczysz???
  
Re: <SyLwIa> Dylematy...
PostWysłano: Niedziela, 17 Kwietnia 2005, 13:21 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Pewnie się przypadkowo caps lock włączył. wink.gif
  
Re: Dylematy...
PostWysłano: Wtorek, 19 Kwietnia 2005, 15:05 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
ANANKE
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #2911
Posty: 28


[ Osobista Galeria ]




Przyzwaczejenie.

A może coś natemat?
  
Dylematy...
Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Miłość

Strona 1 z 1  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
noclegi w ciechocinku
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010