Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Inne -> Męski punkt widzenia -> Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
PostWysłano: Środa, 01 Października 2003, 18:43 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




No cóż tak wypadło, że moderacja poezji i literatury była przeciw, więc umieszcze tutaj próbkę swojej prozy biggrin.gif .
Jako że tu jeszcze nie wszyscy znają, a na forum gdzie rozpocząłem moją pisaninę, klimat nie służy mojej wenie, więc wrzucam tutaj.
Może w końcu je dokończę... cool.gif



Od autora...

Eeee, tego no takie sobie opowiadanko, forma rozładowania stresu .
Chciałem tylko zaznaczyć że nie zawiera ono elementów autobiograficznych, aczkolwiek zaprawiłem głównego bohatera pewną dozą charakterystycznej dla mnie brutalności, co przy pozbawieniu go jakichkolwiek superlatyw, robi z niego totalnego skurwysyna. Mam zamiar kontynuować ową szmirę w miarę wolnego czasu, no chyba że...




Epizod I

Taaak, to był niefartowny poranek. Zbieg okoliczności, który w destruktywny sposób wpłynął na monotonny rytuał dnia powszedniego...
Zaczęło się od tego, że zaspał i w trybie przyspieszonym musiał udać się na spotkanie. Co prawda mogli poczekać, ale jego przywiązanie do punktualności nie pozwalało mu nawet myśleć o tym że mógłby się spóźnić.
A zaczęło się od tego, że samochód odmówił posłuszeństwa. X złapał za komórkę i próbował wybrać numer na taryfę... w słuchawce zapikało, a wyświetlacz przestał jarzyć się wesołą zielenią.
- Kurwa - zaklął, znowu zapomniał naładować komórkę. X zaklął jeszcze parę razy i poleciał na postój, przeszedłszy rząd taksówek zagotował na dobre...
- Kurwa, co za kraj żeby w taryfie nie mieć terminala! - Był już pewien że się spóźni... gdy w oddali zamajaczyła sylwetka tramwaju linii 24. W głowie zakołatało mu, że ów tramwaj zmierza w kierunku, który mu pasuje, więc ruszył sprintem na przystanek.
W płucach czuł żar, na czole wystąpiły kropelki potu, a ciśnienie chciało rozerwać mu czaszkę... - Kurwa - zaklął ponownie - chyba muszę rzucić palenie... Dopadł drzwi w ostatniej chwili, ledwie zdążył uratować laptopa przed ewidentnym zgonem na skutek zmiażdżenia drzwiami.

Kiedy usadowił się na miejscu i trochę ochłonął po morderczym pięćdziesięciometrowym maratonie, zaczął się rozglądać gdzie właściwie jest, obraz który ujrzał zaczął napawać go obrzydzeniem. Zmysł powonienia zarejestrował nieprzyjemny zapach. Zapach miejsca gdzie komórki łojowe, stłoczonych ludzi pracują na zwiększonych obrotach. Do uszu zaś docierał nieprzyjemny stukot kół i zgrzyt hamulców. O wnerwiająco pikających telefonach nie wspominając.
Kiedy pogodził się już z niewygodą komunikacji miejskiej, zaczął przyglądać się ludziom, szarym ludziom. Ich nieobecne twarze przywodziły na myśl maski, nie mogło mu się pomieścić w głowie, że w całym tym spektrum ludzkich twarzy nie dostrzegał uśmiechów, czy chociażby jakichkolwiek przebłysków optymizmu.
- Normalnie kanał! - pomyślał i przymknął oczy w celu nadrobienia strat poprzedniej nocy, spojrzawszy uprzednio na zegarek i za okno.
- Mam jeszcze chwilę - powiedział do siebie i zapragnął znaleźć się w objęciach Morfeusza. Minęła minuta, potem druga, drzemka nie przychodziła. Ogarnęła go jakaś dziwna nerwowość. Nerwowość podobna do tej jaka go nachodziła przy podpisywaniu lukratywnych kontraktów, ale inna, jakby zabarwiona podnieceniem. Podnieceniem które dawało się odczuwać w sposób namacalny... - Ki chuj - pomyślał - pieprzona wiosna, toż kurwa nie mam szesnastu lat.

Niewytłumaczalna erekcja osiągnęła poziom niewygody. Poziom na którym X przeklinał swojego krawca. - Kurwa! Gdybym teraz ściągnął spodnie - pomyślał - chuj zmiażdżył by mi czoło... X czuł się nieswojo. Paradoksalne zachowanie jego organizmu wprawiało go w niepokój. Do tego wszystkiego krew zaczęła mu szybciej krążyć, a do uszu dochodził odgłos bicia jego serca. Ale to nie koniec, oprócz wyostrzonego słuchu, X spostrzegł że zmieniła mu się ostrość widzenia, był w stanie dojrzeć strukturę materiału tandetnej marynarki kolesia, który stał w odległości wykluczającej to zjawisko jako normalne. Nie dość tego, X rozróżniał poszczególne zapachy w gęstej tramwajowej zawiesinie. X zaniewiedział totalnie...nagle postanowił opuścić pomieszczenie, które obarczał winą za swój nienormalny stan.
Poderwał się gwałtownie z fotela...zrobił to akurat w momencie, w którym motorniczy wbił pedał hamulca obiema nogami w podłogę. Wagonem szarpnęło, większość pasażerów zawisła bezwładnie na poręczach, ktoś zaliczył nosem w oparcie poprzedzającego go fotela... Wszystko wskazywało na to że X przywita glebę. Ale nie! Kocim ruchem okręcił się w około własnej osi i złapał równowagę! Na przygiętych nogach, lekko zgarbiony robił wrażenie dzikiego zwierza czającego się do ataku... I w tedy doznał olśnienia! Przecież X znał już ten stan z młodości, jakże burzliwej młodości!

W X-sie obudził się „łowca”, pierwotny reproduktor stada, uśpiony przez czas i stres kariery zawodowej. Wszelkie wątpliwości opuściły X-a, był jak nowo narodzony, czuł że może przenosić góry... Nie wahając się ani chwili dłużej, wciągnął głęboko w nozdrza gorącą papkę będącą atmosferą w tramwaju, w celu lokalizacji jego podniecenia... Taak, w powietrzu rozchodził się zapach samicy w rui. Intensywność owego zapachu wskazywała miejsce gdzieś na końcu wagonu...

Nos X-a powiedział już co miał do powiedzenia, nadszedł czas na wrażenia wizualne. X zaczął przepychać się przez tłum w celu zweryfikowania wzrokowego przyszłej „ofiary”.
Tłum o dziwo ustępował bez oporu, jakby wyczuwał kto tu jest szefem, co tylko utwierdziło X-a w przeświadczeniu o jego dominującej roli w tym stadzie. X dotarł do przegubu tramwaju, miejsca skąd zamierzał wizualnie zidentyfikować właścicielkę ponętnego zapachu. Na jego szczęście tył tramwaju był w miarę pusty więc wykluczenie błędnych typów nie było trudne.
Dojrzał ją w końcu, a trafność wyboru potwierdził mięsień krokowy, podrywający członka w swoistym spazmie wytrysku, który nie może się dokonać z braku kluczowych bodźców...

Stała oparta łokciem o poręcz, z lekko odchyloną do tył głową, oczy miała przymknięte, a po twarzy błądził delikatny lubieżny uśmieszek. Jędrne cycuszki jakby chciały wyrwać się na wolność z ciasno opinającej je bluzeczki, a nabrzmiałe sutki generowały swój własny cień w blasku porannego słońca, wpadającego przez okno tramwaju.
Dziewczyna wyraźnie zdradzała podniecenie... Przestępowała z nogi na nogę kołysząc lekko biodrami, co wskazywało że myśli jej były ewidentnie kosmate. - A może po prostu chce się jej sikać - przemknęła X-owi niedorzeczna myśl. X rozwiał ją natychmiast, instynkt i zmysły mówiły prawdę, nigdy go nie zawiodły, i tym razem było tak samo.

Właśnie rozważał strategię podrywu gdy do jego uszu dotarły słowa - Bileciki do kontroli - padło za plecami. - Kurwa jakie bileciki - pomyślał X - czego kurwa chce ten facet. X nie miał czasu ani ochoty na pierdoły więc wycedził przez ramię - Sssspiieerdallaajj.
Konsternacja ściągnęła twarz kanara w grymas przygłupa. Spotykał się już z tego rodzaju reakcjami, ale zawsze od meneli czy kiboli, a ten facet wyglądał na obytego w świecie. Rutyna kanara pomogła mu się pozbierać do kupy i ponowić czynności służbowe.
- Halo! Proszę pana bileciki do kontroli - powiedział kanar i złapał X-a za ramię. Jednak następującej reakcji też nie przewidział, X w mgnieniu oka wykonał zwrot i stanął przed gościem twarzą w twarz. X górował wzrostem nad kanarem, patrzył na niego z góry. Patrzył na niego jak na potencjalnego konkurenta do samicy. Kanar ujrzał w oczach X-a mieszankę żądzy z chęcią mordu - kurwa trafiłem na psychola - kanar zaczął się wycofywać... Podczas całego zajścia tramwaj akurat dokował przy przystanku, gdy X obrócił się dziewczyny już nie było! Przez chwilę rozważał jeszcze czy nie ruszyć za nią, ale doszedł do wniosku że właściwie to nie ma sensu w końcu spieszy się na spotkanie...
Wraz ze zniknięciem dziewczyny, X zaczął odzyskiwać wewnętrzny spokój. Co prawda w powietrzu unosił się jeszcze ów mniamyśny zapaszek, ale pozbawiony źródełka niknął zabijany pierwotnym oddechem tramwaju. X zaczął ponownie odczuwać dyskomfort miejsca w którym się znalazł. Umykające za oknem kamienice świadczyły o rychłym finale podróży. Jeszcze chwila a opuści ten cholerny środek lokomocji, gdzie demokracja zezwalała jednym śmierdzieć brudem, a drugim tanimi kosmetykami. O wyziewach z jam ustnych nie wspominając.
X próbował zabić pozostały mu czas rozważaniami strategii jaką należałoby przyjąć na dzisiejszej, bardzo ważnej rozmowie. Ale właściwie nic sensownego nie przychodziło mu do głowy - kurwa! - zaklął - przecież od miesięcy starał się o ten kontrakt, właził w dupska różniastym nadętym kutasom, pchał łapówy gdzie popadło, a teraz idzie jak na rozmowę kwalifikacyjną. - A kurwa jebać to! Chuj im wszystkim w dupę i kawał szkła - powiedział do siebie - czym ja się kurwa przejmuje! Parę baniek w przód! Co to kurwa zmienia i tak nie wiem co robić z kasą którą mam! - konkludował X.
W tramwaju pojawił się ruch, nerwowe migracje tłumu w kierunku drzwi, świadczyły o nieuchronnym dotarciu do przystanku. X zaraził się zbiorową potrzebą opuszczenia tramwaju i sam łokciami zaczął się przepychać w kierunku wyjścia.
- Nareszcie! - sapnął sam do siebie. X wciągnął głęboko powietrze. Zapachy ulicy choć nie mniej różnorodne, bardziej mu odpowiadały, po za tym nie było duszno, a delikatny zefirek osuszał zroszone potem czoło.
X ruszył, obrał azymut na dobrze znany mu budynek, będący siedzibą Korporacji. Wszedł do biura, przez chwilę rozważał jazdę windą, ale pamięć o ciasnocie i duszności w tramwaju, zniechęciła go tak, że ruszył po schodach, ryzykując utratę cennych sekund, dzielących go od spotkania, na które i tak był spóźniony.


Epizod II

W drzwiach przywitała go sekretarka. Na jej widok w X-sie zaczęła ponownie burzyć się krew. Jednego czego nie odważyłby się jej odmówić, to tego że była to "dupa" nie z tej Ziemi. Miała na sobie obcisłą sukieneczkę, wyjątkowo za krótką jak na biurowe standardy. Nieprawdopodobny, wręcz okrutny zachwyt wzbudziły w X-sie uda sekretarki. - Noormalnie rewelka! - W Xsie obudziła się nagle potrzeba wsadzenia głowy pomiędzy te okazy doskonałości.
- Spóźnił się Pan, Panie X - ganiącym głosem, przywróciła go do rzeczywistości sekretarka.
- No i co w związku z tym? - odparł butnie, patrząc na nią w sposób charakterystyczny dla buhaja, przed którym postawiono płodną jałówkę.
- Ja kto co, czekają na Pana - powiedziała sekretarka.
X już miał dość, bezczelność sekretarki przerastała najśmielsze oczekiwania, X postanowił ją ukrócić w swój jedyny i niepowtarzalny sposób. Jednym susem znalazł się na przeciw niej i...

...wytrenowanym ruchem złapał ją za „szufladę”. Sekretarka odruchowo zacisnęła uda... Była cieplutka. Nie czekając aż się otrząśnie, zaczął popychać ją w stronę biurka... Gdzieś musiał odłożyć laptopa.
Przepychanka osiągnęła swój kres, sekretarka przygwożdżona do biurka nie miała szans ucieczki. X naparł mocniej na dziewczynę, dając jej tym samym możliwość poczucia erekcji w jakiej znajdował się jego pokaźnych rozmiarów członek. X uwolniwszy rękę z nieporęcznego w tej sytuacji balastu, złapał dziewczynę za kark i poczęstował długim wyuzdanym pocałunkiem. W między czasie środkowym palcem prawicy, rozprawił się z wątłą przeszkodą, jaką stanowiły stringi i zatopił go w wilgotnej pochwie , tak głęboko na ile pozwalała mu na to pozycja w jakiej się znajdowali (X był od niej dużo wyższy)...
„Łowca” wygrał! Jeszcze przed sekundą napięte ciało sekretarki zwiotczało w geście całkowitego oddania. X uśmiechnął się w myślach, już w ogólniaku z powodzeniem stosował ten numer. Odsetek odmiennych reakcji mieścił się w granicach błędu statystycznego. – Kurwa przecież to takie proste! – X-sowi przypomniał się tekst który często powtarzał kolegom. Kolegom którzy zazdrościli mu panienek. Kolegom którzy uważali się za mądrzejszych i przystojniejszych. – Pierdoleni jajogłowi, snujący na imprezach historię bułki z masłem w czasie, w którym dziewczyny oczekiwały konkretnych męskich zachowań – wspomnienia młodości przywracały X-a do rzeczywistości.
Odkleił się od sekretarki, złapał kompa, a na pożegnanie posyłając jej lubieżny uśmieszek, oblizał środkowy palec dłoni złożonej w wymownym geście i obrócił się w stroną drzwi prowadzących do sali konferencyjnej.
Zdecydowanie nacisnął na klamkę i wszedł do pomieszczenia. Na środku stał olbrzymi stół, X rzucił krótkie witam i usiadł na pierwszym z brzegu wolnym fotelu, nie bacząc na to czy było to miejsce przewidziane dla niego. Wyłożył na blat komputer i rozsiadł się wygodnie...
- No to od czego zaczniemy – zapytał lustrując oniemiałe twarze obecnych...

Cdn
  
Re: <Marek D.> Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
PostWysłano: Czwartek, 02 Października 2003, 13:32 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Kurka, naprawdę dobry kawał prozy! Przypomina mi się od razu powieść, którą pisałem w młodości, z tym, że wtedy warsztat był jeszcze nie ten. Nie wiem, co moderacja Poezji i literatury miała przeciwko temu opowiadanku. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!
  
Re: Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
PostWysłano: Piątek, 03 Października 2003, 23:05 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




He he, nie Ty jeden. lol.gif Śmieszne to bardzo, cool. cool.gif Ale główny bohater nie jest dla mnie 100%-owym facetem, bo niby czemu nazywa się X, a nie XY? wink.gif
  
Re: Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
PostWysłano: Piątek, 03 Października 2003, 23:23 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Krzysiek
Pro uczestnik vip
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #103
Posty: 1531


[ Osobista Galeria ]




little_wild_girl :
Ale główny bohater nie jest dla mnie 100%-owym facetem, bo niby czemu nazywa się X, a nie XY? wink.gif


hehe..... trafił swój na swego wink.gif a może to on jest XXY albo XYY ??? Kto wie.

Ale opowiadanie przednie !

P.S Kto jest autorem............. smile.gif
  
Re: Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
PostWysłano: Piątek, 03 Października 2003, 23:51 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Wujek Zed
Stary pierdoła
 
Użytkownik #165
Posty: 1361


[ Osobista Galeria ]




Berger :
Kurka, naprawdę dobry kawał prozy!
Zgadza się.
Cytat:
Nie wiem, co moderacja Poezji i literatury miała przeciwko temu opowiadanku.
Przeciwko nic smile.gif uznaliśmy gremialnie, że ten zakątek forum jest dla niego odpowiedniejszy.
Cytat:
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!
Nie ty jeden, ale autor cosik się opiernicza, wenę stracił, czy ki gwóźdź ?
  
Re: <Marek D.> Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
PostWysłano: Poniedziałek, 16 Maj 2005, 14:24 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
little_wild_girl
Nałogowy uczestnik vip
<tt>Nałogowy uczestnik</tt>
 
Użytkownik #187
Posty: 2741


[ Osobista Galeria ]




Dziewięćsetnym postem przypomnę komuś o czymś, a potem udam się na spoczynek! biggrin.gif
  
Re: <little_wild_girl> Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
PostWysłano: Poniedziałek, 16 Maj 2005, 16:57 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
J@ger
n00b vip
 
Użytkownik #15
Posty: 3818


[ Osobista Galeria ]




ta ale spamerem miesiaca to i tak nie zostaniesz :)
ja tez czekam na ciag dalszy
  
Re: <J@ger> Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
PostWysłano: Poniedziałek, 16 Maj 2005, 17:38 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




Nie wiem czy kiedykolwiek powstanie dalszy ciąg. Łowca jest efektem pijanej weny i generalnie powstał po paru głębszych. A od jego pojawienia (Łowcy) wiele się zmieniło w moim marnym żywocie...
  
Łowca [opowiadanko troszki hard-corowe]
Forum dyskusyjne -> Inne -> Męski punkt widzenia

Strona 1 z 1  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010