|
| Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Wtorek, 01 Lutego 2005, 00:51 |
|
|
|
Ciekaw jestem, czy macie w swoich miastach ulubione miejsca, w których najchętniej uprawiacie sporty - te, które zazwyczaj uprawia się na świeżym powietrzu.
Jeżeli chodzi o aglomerację poznańską, to najchętniej pływam po Lusowie lub Strzeszynku, a zimą na basenie w Swarzędzu lub Obornikach. Na rolkach uwielbiam jeździć wokół Malty, a biegam ostatnio wzdłuż linii Suchy Las - Piątkowo, po czym kończę jogging pętlą wokół Umultowa. Jest super - zasuwa się przez pola, lasy... |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <Berger> Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Sobota, 05 Marca 2005, 20:49 |
|
|
|
Dodam, ze z kolei leśna trasa pomiędzy jeziorami Strzeszynek i Rusałka, a także alejka wokół Rusałki doskonale nadaje się do nauki jazdy na biegówkach. Zresztą narciarzy biegowych jest tam coraz więcej. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <Berger> Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 21 Marca 2005, 10:20 |
|
|
|
Dowiedziałem się wczoraj przypadkiem, że alejki wokół Malty stały się też ulubionym terenem fanów nowego sportu. Goście jeżdżą /biegają na czymś, co wygląda jak krótkie narty biegowe, ale... na kółkach. Odpychają się kijkami. Ki diabeł? Cóż, aktywność fizyczna staje się dżezi, więc wymyślają na potęgę nowe konkurencje... |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <Berger> Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Poniedziałek, 16 Kwietnia 2007, 15:35 |
|
|
|
A propos Strzeszynka, tom właśnie wczoraj tam otworzył tegoroczny sezon kąpielowy! Woda jeszcze dość rześka, za to na słonku wysycha się potem bardzo przyjemnie. A ludzi na plaży moc... |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <Berger> Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Wtorek, 17 Kwietnia 2007, 10:44 |
|
|
|
zboczeniec :D
niedawno miales pod nosem zawody balonowe
towarzystwo stacjonowalo wlasnie na malcie
a wracajac do tematu
moim sportem jest praca i odwrotnie
teren ? obszar powiatu :P szczegolnie w nocy ...
biegi przelajowe po ciemku
szybkie wchodzenie po rusztowaniach
wbieganie na 10 pietro wiezowca
etc .... |
|
Ostatnio zmieniony przez J@ger dnia Niedziela, 28 Października 2007, 23:30, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <J@ger> Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Wtorek, 17 Kwietnia 2007, 14:49 |
|
|
|
;)
Dwóch kumpli z pracy przeleciało się w sobotę balonem na trasie Kobylnica - Gniezno. Dla mnie już niestety zabrakło miejsca... |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Niedziela, 28 Października 2007, 22:07 |
|
|
|
w moim mieście takich ciekawych miejsc niestety nie ma, co najwyżej park gdzie uprawiam jogging i uliczny kosz ze znajomymi |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Sobota, 23 Maj 2009, 21:40 |
|
|
|
Ja ćwiczę raczej w domu. Mam dobre pomocnicze sprzęty z ciach i wystarcza mi własna podłoga, aby poprawiać sobie samopoczucie aktywnością ruchową:) Miejsca, które kojarzą mi się z ruchem-tańcem znajdują się poza moją rodzinną miejscowością, w Krakowie. Tam chodzę na kurs. Na świeżym powietrzu uprawiam spacer;) Mam swoje wydeptane ścieżki. W domu ścieżkę pod góry, do kapliczki, a w Krakowie drogę przez Rynek nad Wisłę, park Jordana oraz Planty:) |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <arabica> Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Czwartek, 30 Lipca 2009, 21:43 |
|
|
|
Mój tekst z "Echa":
Skaczą, biegną i pływają
Poznań stawia na sport - ten oficjalny slogan Urzędu Miasta stał się już faktem. Sport w naszym mieście coraz częściej bowiem uprawiają zarówno urzędnicy, jak i pozostali mieszkańcy. Miłośnicy różnych dyscyplin mają swoje ulubione miejsca.
Oczkiem w głowie decydentów odpowiedzialnych za sport jest Malta. I chyba słusznie, bo na okolice tego jeziora głosują również zwykli poznaniacy. Głosują dosłownie nogami: nad Maltę przybywają zarówno rowerzyści, rolkarze, jak i biegacze.
- Malta to prawdziwa mekka cyklistów z naszego miasta, dlatego tu właśnie postanowiliśmy zlokalizować Poznański Węzeł Rowerowy - podkreśla Andrzej Kaleniewicz, pracownik Urzędu Marszałkowskiego, a prywatnie zapalony rowerzysta.
- Lubię tu jeździć na rolkach - dodaje Katarzyna Napierała, młoda psycholożka. - Brzegi jeziora to prawie sześć kilometrów gładkiego asfaltu - entuzjazmuje się.
Nad Maltą można spotkać też biegaczy, choć większość z nich woli jednak od asfaltu gruntowe ścieżki. Takie, jak na przykład nad nieodległą Wartą.
- Przychodzę tu, bo blisko mieszkam - zdradza Hubert, nauczyciel historii. - Codziennie przebiegam minimum 10 km - zaznacza.
Mieszkańcy południowej części miasta wolą biegać jednak na Dębinie. Ma ona dodatkowo tę zaletę, że drzewa dają schronienie przed palącymi promieniami słońca.
- To jedyne tereny rekreacyjne w okolicach Dębca - tłumaczy Karolina Rzeźnik, młoda księgowa z dużej, międzynarodowej firmy. - Jest tu ładnie, są urokliwe stawki, nie przeszkadzają rolkarze, jak nad Maltą, ani rowerzyści, jak na Strzeszynku.
Bywa jednak, że pani Karolina dla odmiany pobiegnie z parku Sołackiego do Kiekrza. Przez Strzeszynek, oczywiście.
- Czasem coś takiego po prostu mi strzeli do głowy! - śmieje się. - Poza tym dobiec do Kiekrza i z powrotem to już jest pewne wyzwanie! - dodaje po namyśle.
Z tym wyzwaniem, to chyba jednak trochę przesadza, bo w zeszłym roku Karolina brała udział w poznańskim maratonie.
Leśną trasę Sołacz - Kiekrz lubią zarówno biegacze, jak i rowerzyści, bo jest długa i malownicza - co chwila mija się jakieś jezioro lub przynajmniej stawek. Na szlaku można też spotkać chodziarzy z kijkami. Jednym z nich jest dyrektor Włodzimierz Groblewski z Biura Kształtowania Relacji Społecznych Urzędu Miasta, który do Kiekrza wprawdzie nie dociera, okrąża za to Rusałkę.
- Mam tam po prostu blisko z mojego Sołacza - tłumaczy. - Obwód Rusałki to prawie trzy i pół kilometra, wystarczy, żeby się zmęczyć - żartuje.
Rusałka, Strzeszynek i Kiekrz mają jeszcze inne zalety: nad brzegami tych akwenów rozlokowały się knajpki i budki, przed którymi można chwilę odpocząć i napić się czegoś zimnego. Potem zaś można zanurzyć się w chłodnej toni. Za jezioro z najczystszą wodą powszechnie uchodzi Strzeszynek, choć wiele osób kąpie się również w Rusałce i w Kiekrzu.
- Ja jeżdżę nad Strzeszynek - podkreśla Elżbieta Krenz, grafik z podpoznańskiego Golęczewa. - Mam tu blisko, poza tym jakość wody nie budzi moich zastrzeżeń.
Pani Elżbieta najczęściej wypływa na środek jeziora i wraca, są jednak i tacy pływacy, dla których bez dotarcia na drugi brzeg i z powrotem, wizyta nad wodą nie może zostać uznana za w pełni udaną. A jak ktoś nie lubi pływać, może nad jeziorem zagrać w siatkówkę plażową.
Poznaniacy nad Strzeszynek najchętniej dojeżdżają rowerami: ci z Grunwaldu docierają tam przez Las Marceliński, zaś mieszkańcy Piątkowa i Suchego Lasu pedałują ulicą Wałecką - biegnącą przez rozległe pola aleją owocowych drzew. Na tej ostatniej nie brakuje zresztą też biegaczy.
Cytadela ma tę zaletę, że blisko na nią mają zarówno mieszkańcy Sołacza, Winogradów, jak i śródmieścia. Na tym rozległym, zielonym wzgórzu spotkamy zarówno cyklistów, jak i rolkarzy.
- Dojeżdżam tam z Sołacza rowerem przez park Wodziczki - zdradza Włodzimierz Groblewski.
Na Cytadeli spotkamy nie tylko miłośników spokojnej jazdy jednośladem, ale i rowerowych wyczynowców, którzy wykonują efektowne zjazdy i skoki na stromych zboczach. Obok nich zjazdy na linie ćwiczą czasem skałkowcy. Może Cytadela to nie do końca włoskie Dolomity, za to, żeby tam dotrzeć, nie trzeba nawet wyjeżdżać z Poznania!
Nietrudno za to wyjechać lub wybiec z miasta, jeśli się uprawia sport na Morasku.
- Dojechałam tam drogą rowerową biegnącą wzdłuż trasy średnicowej - opowiada Ola, studentka. - Przejechałam przez kampus UAM, minęłam jakiś stawek, potem lasek i nagle zobaczyłam ulicę o nazwie Rubież - śmieje się.
Zdrowie ma cenę
W poznańskim sklepie [----] rowery kupimy w cenie od 999,99 zł (dziecięcy Genesis, górski z oponami semi slick) po 7100 zł (Trek, uniwersalny, dla dorosłych). Najtańsze rolki dostaniemy po 99 zł (dziecięce Nils Extreme, „rosnące” wraz z dzieckiem), a najdroższe po 429,99 zł (dla dorosłych, K2, aluminiowe płozy, kółka 80, łożyska 5). Kijki do nordic walkingu kupimy w cenie od 129, 99 zł (Birki, aluminiowe, regulowane) do 249,99 zł (Pro Touch, włókno węglowe, wypinane paski). Buty do biegania dostaniemy już od 159,99 zł (Adidas, na teren), jednak buty do maratonu kosztować na będą 589,99 zł (ASICS, na asfalt, do maratonu). |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: <Berger> Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Wtorek, 23 Lutego 2010, 13:19 |
|
|
|
A skoro mowa o Rusałce i Strzeszynku:
Z Kandaharu nad Rusałkę
Na najstarszych, drewnianych nartach, pochodzących być może jeszcze z czasów I Wojny Światowej, przyjechał Jerzy Juszczyński, działacz Polskiego Klubu Ekologicznego. Poza nim nad Rusałką pojawiło się ponad stu miłośników biegówek.
Radio Merkury organizuje drugi już w tym miesiącu bieg na nartach wokół jeziora Rusałka. W dniu pierwszego rajdu, dwa tygodnie temu, wybrałem „klasyczne” truchtanie na własnych nogach, więc dziś nie mogę już skrewić!
Sorbet nie przeszkodził
Tym bardziej, że od kilku dni temperatury w dzień są dodatnie, nie wiadomo więc, jak długo jeszcze poleży śnieg. Trzeba korzystać z prawdziwej zimy, zwłaszcza, że teraz, w dobie globalnego ocieplenia, może to być zima ostatnia.
Pomimo to, przyznaję, wahałem się. Obawiałem się, że po ostatniej odwilży mokry śnieg będzie kleił się do nart i praktycznie uniemożliwi jazdę. Na szczęście zaryzykowałem i nie żałuję. Bo śnieg okazuje się wyśmienity, na większości odcinków zmrożony. Owszem, w miejscach bardziej narażonych na promieniowanie słoneczne, tworzy się coś w rodzaju sorbetu, ale i tam nie ma jeszcze tragedii.
Ponieważ jestem lekko spóźniony, wybieram kierunek na chybił trafił, licząc na to, że pojadę pod prąd i rychło napotkam czołówkę biegu. I nie mylę się, bo po kilku minutach widzę sunących z naprzeciwka biegaczy. Są dużo szybsi ode mnie, żółtodzioba, więc z pokorą ustępuję im miejsca.
- Zawróć, biegniesz pod prąd! – krzyczy do mnie jegomość w dziwnej czapce i zaraz zwraca się do jakiejś pary z kijkami trekingowymi: - A wy gdzie narty zgubiliście? – żartuje.
Posłusznie zawracam i pozwalam się wyprzedzać kolejnym narciarzom. To dopiero mój czwarty raz na biegówkach, więc w starciu z najlepszymi uczestnikami rajdu nie miałbym większych szans. Tym bardziej, że – z uwagi na spóźnienie – ominął mnie wykład doktora Jerzego Ciereszko z Akademii Wychowania Fizycznego, który specjalnie dla początkujących dokonał prezentacji technik jazdy na nartach biegowych.
Las desek
Jakoś docieram jednak do plaży, gdzie pod „Harnasiową Rusałką” rozgrzewają się gorącą herbatą narciarze, którzy zdążyli już ukończyć bieg. Najszybszym z nich okrążenie jeziora (ponad 3,5 km) zajmuje zaledwie kilkanaście minut. Ja potrzebuję na to ponad pół godziny. Ponieważ jednak na razie nie zrobiłem ani jednego kółka (tylko dwa półokręgi), decyduję się jeszcze nie kończyć zabawy. Szlak turystyczny z plaży nad Rusałką w kierunku Strzeszynka jest rozchodzony i nieco błotnisty, ale zauważam specjalnie przygotowaną, przecinającą las trasę dla biegówek. Wjeżdżam na nią i - rewelacja! Moje deski doskonale wpasowują się w ślady po innych narciarzach. Niestety, trochę gorzej jest po drugiej stronie jeziora, gdzie muszę dzielić wąską alejkę ze spacerowiczami, biegaczami (zarówno dwu-, jak i czworonożnymi; w każdym razie tymi bez przypiętych do stóp desek), miłośnikami kijków trekingowych oraz cyklistami.
Kiedy docieram na plażę po raz wtóry, widzę las desek opartych o ogrodzenie. Przed „Harnasiową Rusałką” zebrał się już całkiem spory tłum narciarzy. Spotykam Sławka Bajewa, dziennikarza Radia Merkury, wytrawnego rowerzystę i – jak się okazuje – również narciarza. Sławek jest jednym z organizatorów dzisiejszej imprezy. Pytam, jak ocenia frekwencję.
- Jestem zadowolony; przyjechało mniej więcej tyle samo osób, co dwa tygodnie temu, w tym również sportowcy, którzy potraktowali nasz rajd jako trening przed marcowym Biegiem Piastów w Górach Izerskich – zaznacza.
Tymczasem trwają dwa konkursy: na najstarsze narty oraz w rzutach śnieżką do celu. Zwycięzcą pierwszego okazuje się Jerzy Juszczyński, dotąd mniej znany jako narciarz, a bardziej jako cyklista i działacz Polskiego Klubu Ekologicznego.
- Deski mam po rodzicach, a może nawet po dziadkach – wyjawia nam ekolog. – Wyprodukowano je z całą pewnością przed Drugą, a niewykluczone, że jeszcze w czasie Pierwszej Wojny Światowej – zdradza. – Narty są drewniane, z metalowymi wiązaniami typu „kandahar”.
- Dużo pan jeździ na biegówkach? – pytamy.
- Dokładnie rzecz biorąc są to deski, które w zależności od ustawienia wiązania mogą służyć zarówno jako narty zjazdowe, jak i biegowe – uściśla nasz rozmówca. – Czterdzieści lat temu uczyłem się na nich jeździć. Potem kupiłem nowocześniejszy sprzęt, a zabytek trafił do piwnicy. Na światło dzienne wyciągnąłem go dopiero z okazji dzisiejszego biegu. Na szczęście okazało się, że upływ czasu w ogóle nartom nie zaszkodził, a przyjechałem na nich aż ze Smochowic – podkreśla.
Wielka biel
Mnie też czeka jeszcze długa droga do domu, żegnam więc zwycięzcę i sunę w kierunku Strzeszynka. Jedzie się nie najgorzej, choć przy skrzyżowaniach z Lutycką i Biskupińską szlak jest rozjeżdżony przez samochody i trzeba biec obok alejki. Za Biskupińską decyduję się zjechać z głównego traktu w prawo i jest to dobry wybór, jako że na bocznej ścieżce śniegu nie brakuje. Z góry pędzi w moją stronę inny narciarz.
- Cześć! – rzuca w biegu, uśmiechnięty od ucha do ucha.
Zaczynam czuć się jak członek jakiejś elity, a poczucie to umacnia się, kiedy już siedzę na tarasie baru nad Strzeszynkiem i popijam gorącą kawę. Koło mnie stoją, pieczołowicie oparte o balustradę, biegówki, zarówno moje, jak i kilkorga innych narciarzy. Podchodzi do mnie mężczyzna w średnim wieku z kijkami trekingowymi w ręku:
- I jak się jeździ? – indaguje nieśmiało. – Bo wie pan, ja szusowałem kiedyś na nartach zjazdowych, ale kilka lat temu miałem wypadek i teraz brakuje mi desek, więc coraz poważniej myślę o biegówkach – wyznaje.
W miarę swoich skromnych możliwości udzielam mu podstawowych wskazówek, a już kilka minut później śmigam ulicą Wałecką w kierunku Suchego Lasu. A właściwie nie tyle samą Wałecką, bo ten polny dukt jest trudno przejezdny, co tuż obok drogi. Ostrożnie pokonuję głębokie koleiny po quadach, wyglądające niczym błotniste rany na śnieżnym polu, po czym mam już przed oczyma tylko wielką biel, tu i ówdzie delikatnie zarysowaną śladami po nartach biegowych. Przez moment wydaje mi się, że nie jestem w Wielkopolsce, lecz gdzieś w bratnich Czechach. Szkoda tylko, że w knajpkach nad Rusałką i Strzeszynkiem nie podają jeszcze czeskiego piwa i smażonego sera.
http://www.poznan.aglomeracja.pl/index.php?option=com_content&task =view&id=1879 |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Re: Ulubione tereny aktywności sportowej |
|
|
Wysłano: Piątek, 15 Grudnia 2017, 20:16 |
|
|
|
Ja często biegam nad Maltą, lubię być blisko natury :) |
|
|
|
|
rozwód kraków dobry adwokatciechocinek hotel spaLES 10 MEILLEURS hĂ´tels (avec prix) : Paraguay 2024 Best places to stay in Paraguay Paraguay : hĂ´tels populaires en ce moment ¡ 1.
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.
|