Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Inne -> W kobiecym gronie -> ... coz wiemy o miłości ... Idź do strony 1, 2, 3, 4
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Re: <Kowal> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 13:50 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




1. Przychylam się do zdania Exta to margines.
2. Oni tak naprawdę nie zabijają siebie tylko innych, "poświęcając" siebie.
3. Nie robią tego z milości do Boga czy Allacha!! Są to ludzie od dziecka indokrtynowani, po nie jednym praniu mózgu, a ich cel nie jest ich celem. Są ubezwłasnowolnieni, tak więc nie można mówić w ich przypadku o świadomości wyrażanych przez nich uczuć. Ot narzędzie.
Po za tym religia patrząc przez pryzmat bojówek terrorystycznych, to czysta polityka, więc uważam że pojęcie milości do boga jest w tym przypadku pustym frazesem.
Po za tym miłość do Boga to pojęcie abstrakcyjne, jest to wymysł ludzki, uczucie do wyobrażenia, obrazku, rzeźby...
Tak więc cały ten argument uważam za nietrafiony.!!
  
Re: <Franz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 13:58 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kowal
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #275
Posty: 527


[ Osobista Galeria ]




Cytat:
Nie robią tego z milości do Boga czy Allacha!! Są to ludzie od dziecka indokrtynowani, po nie jednym praniu mózgu, a ich cel nie jest ich celem. Są ubezwłasnowolnieni

Tego autorytatywnie nie możesz stwierdzić. Natomiast nie dałeś żadnego sensownego uzasadnienia swojej tezy, że nienawiść ma przewagę nad miłością.

Cytat:
Po za tym miłość do Boga to pojęcie abstrakcyjne, jest to wymysł ludzki,

Miłość w ogóle chyba jest pojęciem dość abstrakcyjnym, a już na pewno wymysłem ludzkim (boskim?). Więc niby dlaczego nie można kochać Boga? Kochać go jak człowieka, albo nawet bardziej?
  
Re: <e X t 7 3> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 13:59 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




Ext religia to jedna wielka manipulacja! Tak więc tym bardziej nie można mówić tu o milości, zobacz jak to brzmi:

- spotkałem wczoraj fajnego Boga! Zakochalem się od pierwszego wejrzenia, podziałał na mnie tak jak żaden do tej pory!

Śmiech na sali!!! Ludziska żeby wam ułatwić, to powiem że ja rozpatruje uczucia jako naturalne ludzkie "właściwości", które są wynikiem chemii, wrażeń, odbiorem, które są efektem bodźców naturalnych, a nie efektem ideologii czy doktryn.

No nie wiem może się mylę, może wy kochacie swoje kobiety po tak powiedział np. wielki wódz Mao?! lol.gif lol.gif
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 14:07 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kowal
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #275
Posty: 527


[ Osobista Galeria ]




[quote="Franz"]
- spotkałem wczoraj fajnego Boga! Zakochalem się od pierwszego wejrzenia, podziałał na mnie tak jak żaden do tej pory!
lol.gif lol.gif [/quote]
Nie rozmawiasz na onetowskim czacie. A to zdanie, to niestety ten poziom. Nie musisz uciekać się do takich obrazowych porównań. Ubliżają mojej inteligencji. Spłycasz okrutnie, jeżeli myślisz, że ktokolwiek uczestniczący w tej dyskusji wyraziłby się w ten sposób, lub w podobny sposób rozumuje i pojmuje kwestie religii i Boga.
  
Re: <Kowal> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 14:14 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




1. KOWAL to zostalo już autorytatywnie udowodnione, z resztą wszystkie sekty religijne działają na podobnej zasadzie, z resztą co tu się rozpisywać, patrz np Korea.

A mało tych przykładów w okół nas, wyatrczy wniknać trochę w układy które nas otaczają... więcej złego niż dobrego.

2. Mój stosunek do "milości" do Boga przedstawiłem na przykładzie w poście do Exta... Nie sądzę żeby wymagał szerszego komentarza.
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 14:24 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Mike
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #49
Posty: 502


[ Osobista Galeria ]




]Ext religia to jedna wielka manipulacja!

To Twoje zdanie, którego nie obronisz jeśli przyjdzie Ci rozmawiać z osobą głęboko wierzącą. Wasze racje z zasady będą się wzajemnie wykluczać, bo ona "wierzy" a Ty nie.

Tak więc tym bardziej nie można mówić tu o milości, zobacz jak to brzmi:

- spotkałem wczoraj fajnego Boga! Zakochalem się od pierwszego wejrzenia, podziałał na mnie tak jak żaden do tej pory!


Brzmi lekko trefnie, bo podałeś absurdalny przykład. To w ramach "miłości ludzkiej" można konstruować i takie zdania:

Fajnego chłopaka wczoraj poderwałam na dyskotece. Ma BMW oraz fajne mięśnie. Chyba go kocham jak żadnego do tej pory.

IMHO obydwa przykłady nie dowodzą miłości tylko niedojrzałości emocjonalno - intelektualnej. Poza tym miłość to raczej uczucie opierające się wszelkim schematom; dzikie i nieokiełznane. "Miłość i sraczka przychodzą znienacka" jak zwykłem mawiać w sytuacjach kryzysowych tongue.gif
  
Re: <Kowal> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 14:25 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




No cóż skoro prosty przykład uwłacza Twojej ineligencji, to znaczy, że nie jest ona wysokich lotów. A skoro odsyłasz mnie na onet ch@t, to cóż znać, że szkoda mojego czasu na dyskusję z Tobą.

Co do kwestii wyrażania myśli przez innych dyskutujących, czy sposobu myślenia, to ja nikomu nie narzucam ani formy ani treści. Z drugiej strony to nawet się Cieszę że zwróciłeś uwagę na różnicę poziomów między nami. Nie będę musiał uprawiać hipokryzji kontynulując z Tobą dyskusję.
Jak już pisałem gdzieś indziej, elementarne zasady wychowania, nie pozwalają mi zostawiać pytania bez odpowiedzi, ale teraz wszystko jest jasne.

Dowidzenia Panu, obiecuję że nie będę już Pana narażał na zaszczyt dyskusji z moją osobą.

DOBRANOC
  
Re: <Mike> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 14:33 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




Jak najbardziej się z Tobą zgadzam w dwóch kwestiach:
1. W dyskusji z "ortodoksem" konsensus jest niemożliwy.
2. Milość to uczucie dzikie i nieokiełznane (potrzebujące naturalnego bodźca), co tylko potwierdza fakt że nie można rozpatrywać pojęcia miłości do Boga, bo to już jest narzucanie schematu. czy ideologii.
3. Pisząc swój przykład miałem na myśli bodźce naturalne, czyli raczej ładne oczy, cudowny uśmiech, wspaniałe kołysanie biodrami, ujmującą fizjonomię, przyjemny głos.
To co Ty napisałeś, bylo typowym chwytem na zdeskrydetowanie przykładu, poprzez zastosowanie primitywnego podejścia. Aczkolwiek to, że ktoś nie potrafi w ładny i konstruktywny sposób wyrażać swoich uczuć, nie dyskredytuje to ich istnienia.
  
Re: <Franz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 14:49 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kowal
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #275
Posty: 527


[ Osobista Galeria ]




Nie zatakowałem Cie personalnie, nie powiedziałem nic o Twojej inteligencji, natomiast, czego nie chcesz, lub nie potrafisz zauważyć, odniosłem się do treści i tylko i wyłącznie treści Twojego posta (jego części), który, co podtrzymuję, jest na poziomie onetowego czatu. Ergo: nie zaatakowałem Cię personalnie, więc nie rozumiem, dlaczego Ty atakujesz mnie robiąc aluzje do mojego rzekomo zbyt niskiego, w porównaniu do Twojego, poziomu. Komentując w ten sposób Twój przykład, chciałem zwrócić uwagę na większą złożoność kwestii wiary, religii oraz Boga, niż sugerował to Twój przykład, a co za tym idzie, chciałem zwrócić uwagę, że dyskutując o tych kwastiach nie można, moim zdaniem, w ten sposób upraszczać, spłycać. Nie mówiłem nic na temat Twojego poziomu, co próbujesz mi niesłusznie przypisać, tylko na temat poziomu porównania, którego użyłeś. To jest zasadnicza różnica. Nie będę jednak dyskutował z kimś, kto bezpodstawnie atakuje mnie personalnie, obraża i imputuje mi intencje, których wcale nie miałem.
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 15:00 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Mike
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #49
Posty: 502


[ Osobista Galeria ]





1. W dyskusji z "ortodoksem" konsensus jest niemożliwy.


Więc postaraj się popatrzeć obiektywnie na to co piszesz.
"Religia to wielka manipulacja" Starasz się zachować jakikolwiek obiektywizm? Wiesz na 100% że to jest prawda i nie ma żadnych kontrargumentów na obalenie tej hipotezy? Przecież raczej zdajesz sobie sprawę, że ostatecznie i definitywnie będzie można to stwierdzić po swojej śmierci. To jest jedyny i ostateczny dowód. A gdybanie ma to do siebie że może zaprowadzić w odwrotnę stronę niż prawda. Porozmawiajmy o faktach:
A faktem jest, że wiele osób kocha Boga. I pomimo że Ty tego nie rozumiesz (ja zresztą też nie), nie umniejsza ich miłości. Miłość jest jednym z fundamentów wiary i nauka Kościoła (i sam Jezus w Nowy Testamencie) mówi o miłości jako o najpotężniejszej sile jaka istnieje.


2. Milość to uczucie dzikie i nieokiełznane (potrzebujące naturalnego bodźca), co tylko potwierdza fakt że nie można rozpatrywać pojęcia miłości do Boga, bo to już jest narzucanie schematu. czy ideologii.

A rozpatrywanie miłości do drugiego człowieka i ewentualna "biologizacja" tego uczucia i podporządkowanie go pod teorie naukowe to nie jest narzucanie schematów? A poezja, piosenki, wszelka sztuka wypływająca z uczucia miłości nie jest próbą pewnego usystematyzowania?

3. Pisząc swój przykład miałem na myśli bodźce naturalne, czyli raczej ładne oczy, cudowny uśmiech, wspaniałe kołysanie biodrami, ujmującą fizjonomię, przyjemny głos.

A jak ktoś nie posiada cudownych cech fizycznych wymienionych przez Ciebie to nie można go pokochać?


To co Ty napisałeś, bylo typowym chwytem na zdeskrydetowanie przykładu, poprzez zastosowanie primitywnego podejścia.

Ale przecież i Twój przykład odnoszący się do miłości Boga był "prymitywny".


Aczkolwiek to, że ktoś nie potrafi w ładny i konstruktywny sposób wyrażać swoich uczuć, nie dyskredytuje to ich istnienia.

Nie chodzi o wyrażanie się ani umiejętności zalewu słowotwórstwa emocjonalno - lirycznego. Chodzi raczej o to że mówienie w ten sposób nie jest wcale miłością. Tak się nie wyraża osoba zakochana. Podbnie jak nikt nie mówi "fajnego Boga wczoraj spotkałam". Jak często zresztą zdarza się zmiana wiary o ile się szczerze i prawdziwie wierzyło?
  
Re: <Mike> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 15:46 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




Więc postaraj się popatrzeć obiektywnie na to co piszesz.
"Religia to wielka manipulacja" Starasz się zachować jakikolwiek obiektywizm? Wiesz na 100% że to jest prawda i nie ma żadnych kontrargumentów na obalenie tej hipotezy?

No cóż, jeżeli religia nie jest manipulacją, to wobec tego muszę się skłonić do stwierdzenia, że większość ludzi to zera intelektualne, bo miedzy tym co się głosi, a tym co jest istnieje głęboka przepasć.

Przecież raczej zdajesz sobie sprawę, że ostatecznie i definitywnie będzie można to stwierdzić po swojej śmierci. To jest jedyny i ostateczny dowód.

Owszem, dowód że dalej nic nie ma.

A gdybanie ma to do siebie że może zaprowadzić w odwrotnę stronę niż prawda. Porozmawiajmy o faktach:

Ano porozmawiajmy...

A faktem jest, że wiele osób kocha Boga. I pomimo że Ty tego nie rozumiesz (ja zresztą też nie), nie umniejsza ich miłości. Miłość jest jednym z fundamentów wiary i nauka Kościoła (i sam Jezus w Nowy Testamencie) mówi o miłości jako o najpotężniejszej sile jaka istnieje.

Miłość sama w sobie tak, ale będę się upierał że miłość do Boga to jednak wymysł ludzki.

A rozpatrywanie miłości do drugiego człowieka i ewentualna "biologizacja" tego uczucia i podporządkowanie go pod teorie naukowe to nie jest narzucanie schematów? A poezja, piosenki, wszelka sztuka wypływająca z uczucia miłości nie jest próbą pewnego usystematyzowania?

No widzisz, i tutaj jest zasadnicza różnica, teorie naukowe, biologizacja to próba naukowego wyjaśnienia samego zjawiska. Sztuka, muzyka, poezja to są efekty! Wszak miłość budzi w człowieku swoiste uniesienie, ot forma weny twórczej. I tu jest pełna dowolność w traktowaniu uczucia. W przypadku miłości do Boga, wyraźnie odczuwa się doktrynalizację, a swoboda jest wręcz zakazana.

A jak ktoś nie posiada cudownych cech fizycznych wymienionych przez Ciebie to nie można go pokochać?

Uparty jesteś, toż piszę to przez pryzmat naturalnych bodźców, które w przypadku miłości są kwestią indywidualnego odbioru! Czyli jednemu się podoba to innemu tamto, jednego zauroczy taki tym urody innego inny. Kuźwa chodziło mi o mechanizm działania, czy naprawdę musimy się czepiać slówek?

Ale przecież i Twój przykład odnoszący się do miłości Boga był "prymitywny".

Był prosty, ale nie prymitywny! Ale dobrze spróbuje to przełożyć, z polskiego na nasze. Ja jestem techniczny więc posłużę się najbliższym mi przykładem.
Tak więc na początku było koło...
Nie zrozumiesz działania skomplikowanej maszyny, jeżeli nie masz do niej rysunków, jedynym sposobem pojęcia jest jej rozbiórka, i sprawdzanie działania poszczególnych podzespołów i zależności między nimi. Możesz jedynie poznać efekt jej pracy w postaci produktu.
I ja właśnie koncentruje się na trybikach, potem na podzespołach, następnie zespołach.
1. Zacznijmy od trybiku, znaczy się od miłości między ludzkiej. Mamy do czynienia z pewnym powtarzalnym mechanizmem, jest bodziec, jeden drugi... coś zaczyna iskrzyć, zaczyna rodzić się uczucie... następnie obserwujemy jego owoce. Ot powstała „maszyna” Prawda że proste, prawie każdy może doświadczyć.
2. No a teraz miłość do Boga, no, kurwa nie wiem brak odniesienia, gdzie trybik, gdzie następny etap dziura, gdzie związek przyczynowo skutkowy??? NIE MA! I na tym właśnie polega manipulacja! Dostajemy gotową maszynę, z instrukcją-nakazem jej używania, nie wiedząc jak pracuje i czy dobrze pracuje, od dzieciaka każe się nam wierzyć, że tak właśnie jest, stosując przy tym różne formy nacisku, indoktrynacji, prania mózgu.

Nie chodzi o wyrażanie się ani umiejętności zalewu słowotwórstwa emocjonalno - lirycznego. Chodzi raczej o to że mówienie w ten sposób nie jest wcale miłością. Tak się nie wyraża osoba zakochana. Podbnie jak nikt nie mówi "fajnego Boga wczoraj spotkałam". Jak często zresztą zdarza się zmiana wiary o ile się szczerze i prawdziwie wierzyło?

No i to jest wlaśnie to co pisałem wyżej, milość do Boga (nieważne jakiego) ma swoich stróżów! Masę nakazów, zakazów! "Batów", którymi straszy się wierzących co by ich uczucie do Boga nie wygaslo!
Więc gdzie tu dzikość, gdzie spontanicznosć, gdzie rodzenie się uczucia? BRAK!

Więć pytam TO JEST MIŁOŚĆ, czy jednak MANIPULACJA?
  
Re: <Franz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 16:12 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Kowal
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #275
Posty: 527


[ Osobista Galeria ]




milość do Boga (nieważne jakiego) ma swoich stróżów! Masę nakazów, zakazów!
Mylisz miłość do Boga z religią, z jej przykazaniami, dogmatami, zakazami. To nie są w żadnym wypadku tożsame rzeczy. Niczego tu nie musisz dostać gotowego. Sam musisz szukać Boga w otaczającym Cię świecie, w sobie. Sam musisz odpowiedzieć sobie na pytanie: kim dla mnie jest? jaki ma na mnie wpływ? czy w ogóle istnieje? Jezeli ktos poszukuje i znajduje Boga, to może się zdarzyc, że go pokocha. Nie tak, jak się kocha kobietę, rzecz jasna. Ale jednak.
Jesteś zarozumiały. Jeżeli dla Ciebie ludzie przyjmujący, uznający religię to zera intelektualne, to kim jesteś Ty, że tak ich oceniasz? Jakie masz do tego prawo?
Co jest po śmierci? Nic? A skąd wiesz? Skąd u Ciebie taka pewność? Masz na to jakieś dowody empiryczne?
Trochę skromności, rozwagi i zadumy. Dyskutujemy o rzeczach, co do których bardzo trudno stawiać definitywne, autorytarne i ostateczne wnioski. Ty niestety tak robisz. A przecież nie mamy żadnej mozliwości poznania, póki żyjemy. Pewien chiński myśliciel powiedział kiedyś: "mędrzec nigdy nie wypowiada się w sposób ostateczny, co do rzeczy niepewnych". Myślę, że miał rację.
  
Re: <Kowal> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 17:31 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




A Ty jesteś niekonsekwentny!!!
I nawet nie chcę wnikać czy wynika to z słabości, czy z niemożności utrzymania jęzora za zębami.
W innym watku, sam użyłeś ostatecznego koniec, po czym nie mogłeś się powstrzymać od komentarza. W tym wątku skolei, jakieś trzy posty wyżej, uznałeś że nie będziesz ze mną dyskutował, ale dalej drążysz temat.
Wybacz Sacowny Panie, ale ja podtrzymuje swoje zdanie co do sensowności konwersacji z Tobą, a tym bardziej że wykazujesz znamiona chorągiewki. I tym samym uprzejmie proszę, nie odpisuj na moje posty.
To, że ty masz watpliwości w kwesti istnienia miłości boskiej (lub nie istnienia) ba Ty nawet nie wiesz, czy dyskutować ze mną czy nie, w 100% dyskfalifikuje Cię w moich oczach, jako człowieka wiarygodnego światopoglądowo.

Po raz drugi:

DOBRANOC
  
Re: <Franz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 18:49 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Mike
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #49
Posty: 502


[ Osobista Galeria ]




Porozmawiajmy o faktach:

Ano porozmawiajmy...

A faktem jest, że wiele osób kocha Boga. I pomimo że Ty tego nie rozumiesz (ja zresztą też nie), nie umniejsza ich miłości. Miłość jest jednym z fundamentów wiary i nauka Kościoła (i sam Jezus w Nowy Testamencie) mówi o miłości jako o najpotężniejszej sile jaka istnieje.

Miłość sama w sobie tak, ale będę się upierał że miłość do Boga to jednak wymysł ludzki.

To nie jest fakt. To jest Twoje zdanie. Możesz się upierać, ale to nie zmieni faktu, że "WIELE OSÓB KOCHA BOGA". Wymysł ludzki? Nie wiem. Może. W tej materii nie będę się spierał, bo nie o tym mówię. (Poza tym istnieją badania robione w latach 70 i 80 na dziewiczych plemionach w Afryce, które potwierdziły istnienie w ich kręgu bóstw. Jest to punkt dla zwolenników teorii, która wspomina że wiara i miłość do Boga jest w nas "wpisana" pierwotnie, a nie "wytworzona" wtórnie. Ale nie o tym zdaje się rozmawiamy. Jeśli ktoś odczuwa potrzebę i kocha Boga, jego wola. Nie mnie oceniać kto ma rację. Zresztą żaden człowiek nie ma prawa do takiej oceny.


2. No a teraz miłość do Boga, no, kurwa nie wiem brak odniesienia, gdzie trybik, gdzie następny etap dziura, gdzie związek przyczynowo skutkowy??? NIE MA! [/i]


Nie, nie ma. Tylko Ty NIE widzisz. A nie przyszło Ci do głowy, że po prostu nie jest dane dane Ci zrozumienie miłości do Boga? A stosując analogię techniczną (bue, okropne. Jak wogóle można rozpoczynać analizę takiego tematu od TAKIEJ strony); pomimo że rozrysujesz komuś co i jak działa w jakiejś maszynie, to on nie będzie w stanie tego pojąć, bo brak mu podstaw do tego. Pomimo że człowiekowi z XV wieku rozrysujesz, schemat działania komputera, on nie będzie wiedział setki innych rzeczy i nie pojmie co, jak i dlaczego. Podobnie i Tobie brakuje podstawowej wiedzy. WIARY!


I na tym właśnie polega manipulacja! Dostajemy gotową maszynę, z instrukcją-nakazem jej używania, nie wiedząc jak pracuje i czy dobrze pracuje, od dzieciaka każe się nam wierzyć, że tak właśnie jest, stosując przy tym różne formy nacisku, indoktrynacji, prania mózgu.

Nie ma nakazu. Jest wolna wola. Możesz wierzyć/kochać, ale nie musisz. "Nikt Cię do (ewentualnego) Nieba, karabinem zmuszać nie będzie".
Religia w Polsce jest pewnego rodzaju wpajaniem. I w sumie ja się nawet cieszę. Cieszę się, że małolatom wpróbują wbić do głowy kodeks moralny (10 a właściwie 7 Przykazań Bożych dotyczącacych relacji na lini człowiek versus drugi człowiek) oraz zasady miłości do drugiego człowieka. To są pewne podstawy. Dorosły człowiek sam może wybrać i z reguły wybiera.

Forma nacisku, indoktrynacja, pranie mózgu?? Zbytnio chyba radykalizujesz i patrzysz mało obiektywnie. Religie w różnej postaci dają Ci wybór i pokazują (według nich, ale nie tylko) "dobrą drogę". Jeśli jej się podporządkujesz (będziesz człowiekiem dobrym, nie będziesz krzywdził innych) dostąpisz nagrody po śmierci. Jeśli nie - zostaniesz ukarany. Czy to indoktrynacja? Państwo ma środki przymusu bezpośredniego i monopol na stosowanie przemocy. Jeśli nie podporządkujesz się prawom to dostaniesz po dupie, jeśli postępować będziesz zgodnie z tym co dozwolone krzywdy Ci nie zrobią.

No i to jest wlaśnie to co pisałem wyżej, milość do Boga (nieważne jakiego) ma swoich stróżów! Masę nakazów, zakazów! "Batów", którymi straszy się wierzących co by ich uczucie do Boga nie wygaslo!
Więc gdzie tu dzikość, gdzie spontanicznosć, gdzie rodzenie się uczucia? BRAK!


A czy każda miłość jest dzika i żywiołowa? Nie może rodzić się powoli i przerodzić się w ciche oddanie?

A może miłość do Boga, jest miłością innego rodzaju. Rodzenie się uczucia istnieje, bo jeśliby nie istniało, to by nie było miłości, a taka miłość JEST. Skąd możesz wiedzieć jakiego rodzaju to uczucie skoro go nie poznałeś? Powinieneś chyba jednak najpierw porozmawiać z przedstawicielem, który świadomie i dobrowolnie (pewnie napiszesz, że nie ma czegoś takiego, bo to wszystko indoktrynacja religii) oddaje Bogu swoją miłość.


Baty? Zakazy? Strach wierzących?

Miłości nie da się wymusić. Skoro jednak są ludzie kochający to może jednak to nie jest wymuszone. Poza tym o jakich zakazach, nakazach mówisz? O Przykazaniu Miłości Jezusa?

Czy może o innym cytacie człowieka będącego "filarem" religii?
Kochaj i rób co chcesz Święty Augustyn
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Środa, 19 Listopada 2003, 21:25 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kazia
Stały uczestnik vip
Stały uczestnik
 
Użytkownik #203
Posty: 918


[ Osobista Galeria ]




FRANZ
Twój przykład miłości w porównaniu kochania Boga - jest nieporozumieniem. Pomijam, że nie na temat, Bóg jest abstrakcją bo chcemy tak wierzyć, miłość do ludzi jest innego rodzaju uczucia.
Inaczej kochamy dzieci, inaczej kochamy zwierzęta, inaczej kochamy partnerów, inaczej kochamy przedmioty, wreszczie inaczej kochamy Boga.
Powiedzenie - spotkałem Boga i się zakochałem jest więcej niż głupotą, bo równie dobrze można powiedzieć spotkałem czas, dotknąłem uczucia, przwrówciło się w głowie. To sa pzrenośnie, nie mówię, że w przenośni mówi się o uczuciu do Boga, jego się kocha po prostu inaczej - wiarą. Ty nie musisz, inni po prostu chcą.
Tak może nie dokladnie przeczytałam twoje wypowiedzi, ale wniosek nasunął mi się jeden - ty nie kochasz - chyba nie potrafisz. Ty korzystasz najwyżej z miłości innych do siebie, o ile ciebie ktoś wogóle pokochał. Jesteś życiowym pesymistą. a to nie zjednuje ludzi, raczej odstrasza.
Pokochaj życie takie jakie jest, z jego wadami i ludzi też pokochaj z ich wadami, może coś "wygrasz" a już na pewno będziesz miał leszy pogląd na świat.
Ci co są pzreciwko tobie, po prostu kochali, albo kochają, poznali to piękno i stąd ich stanowiska.
Zastanów się nad tym wszystkim, mówię, że warto.
  
Re: <kazia> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 20 Listopada 2003, 18:22 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




Twój przykład miłości w porównaniu kochania Boga - jest nieporozumieniem. Pomijam, że nie na temat, Bóg jest abstrakcją bo chcemy tak wierzyć, miłość do ludzi jest innego rodzaju uczucia.

Rozumiem, czyli jak pisałem gotowa „maszyna” i nie waż się jej kwestionować, ani upraszczać. Nie staraj się nawet zrozumieć, bo twoje dążenia są sprzeczne z interesem kościoła!
O to zostałem HERETYKIEM! Śmiech na sali.



Inaczej kochamy dzieci, inaczej kochamy zwierzęta, inaczej kochamy partnerów, inaczej kochamy przedmioty, wreszczie inaczej kochamy Boga.

Dzięki za wykład, ale poza ostatnim to znam te uczucia z autopsji, wbrew Twoim ponizszym insynuacjom.


Powiedzenie - spotkałem Boga i się zakochałem jest więcej niż głupotą, bo równie dobrze można powiedzieć spotkałem czas, dotknąłem uczucia, przwrówciło się w głowie. To sa pzrenośnie, nie mówię, że w przenośni mówi się o uczuciu do Boga, jego się kocha po prostu inaczej - wiarą. Ty nie musisz, inni po prostu chcą.

Dobra, dobra, powoli ale w tym wątku jesteś pierwszą która użyła pojęcia przenośni. A jak na razie, przynajmniej ja, rozważamy pojęcie miłości w sensie dosłownym (o ile to możliwe)

Tak może nie dokladnie przeczytałam twoje wypowiedzi, ale wniosek nasunął mi się jeden - ty nie kochasz - chyba nie potrafisz. Ty korzystasz najwyżej z miłości innych do siebie, o ile ciebie ktoś wogóle pokochał. Jesteś życiowym pesymistą. a to nie zjednuje ludzi, raczej odstrasza.

ROTFL

No i proszę, odmawiasz mi uczuć?? Tylko dlatego że myślę inaczej?? No to odmów mi jeszcze posiadania duszy, bom heretyk??

Klasyka kurwa mać!



Pokochaj życie takie jakie jest, z jego wadami i ludzi też pokochaj z ich wadami, może coś "wygrasz" a już na pewno będziesz miał leszy pogląd na świat.

A skąd do jasnej cholery przypuszczenie, że nie kocham życia, bo kocham je inaczej niż Ty???

Ci co są pzreciwko tobie, po prostu kochali, albo kochają, poznali to piękno i stąd ich stanowiska.

A ja nie kochałem, toż oczywiste jest.
A może właśnie poznali za mało?? Nie przyszło Ci to do głowy??

Zastanów się nad tym wszystkim, mówię, że warto.

I znowu mam coś przemyśleć, a może moje stanowisko jest właśnie efektem przemyśleń??
Wiem, wiem, trudno się z tym pogodzić, a nóż to ja mam rację, paru osobom mogłoby się zawalić życie, lepiej jest nie dopuszczać, że coś może nie grać w tej „maszynie”
  
Re: <Mike> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 20 Listopada 2003, 19:03 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Franz
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #308
Posty: 30


[ Osobista Galeria ]




Dobra, bo pojawiło się nowe określenie miłosć przez wiarę
No ale to oznacza, że cała religia to jedna wielka przenośnia, w związku z tym dowolnosc interpretacji czy rozumienia, tudzież technicznych wywodów nie powinny budzić niczyjego oburzenia, ale jednak...

Twoje przeniesienie kompa do średniowiecza, tylko potwierdza moje techniczne rozumowanie. Dostajemy w dzieciństwie po kawałku "maszynę", której budowy nie rozumieją sami handlarze, krótko mówiąc kota w worku.
Ba w tego kota nawet wypada wierzyć, żeby nie powiedzieć należy...

Jeżeli chodzi o rodzenie się z "wpisem milości do boga" to całkiem zgrabne wytłumaczenie, z resztą arkana religii pełne sa takich zgrabnych wyjaśnień.
Łebskie chłopaki muszą nad tym siedzieć, i to jest chyba linia postępowania dla marketingowców, ciekawe czy już ktoś tego próbował...

No ale fajnie by było, gdyby faktycznie pojawił się tu ktoś, kto faktycznie kocha Boga i był w stanie opisać to uczucie. Pomijając oczywiście patetyczne frazesy i głodne kawałki dla ludu...
  
Re: <Franz> ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 20 Listopada 2003, 19:54 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




Franz! Kurwa...
Tego no, nie ukrywam że podzielam Twoje zdanie w dość wysokim stopniu, albo inaczej do sparaw wiary żywię podobne wątpliwości. Ale przyznam się, że ja już dawno odpuściłem sobie takie gadki.
Ot po prostu nie ma sensu... no chyba że koniecznie musisz do kogoś strzelać... lol.gif lol.gif
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Czwartek, 20 Listopada 2003, 21:58 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kazia
Stały uczestnik vip
Stały uczestnik
 
Użytkownik #203
Posty: 918


[ Osobista Galeria ]




MARECZKU
masz rację Franz MUSI inaczej by się w życiu pogubił.

FRANZ
nie mam na razie czasu, ale ci odpowiem spokojnie, nawiasem mówić ŻAL MI CIEBIE.

Nic nie wiesz o miłosci, starasz sie ale ci nie idzie, dlatego się "czepiasz", no cóż - tacy jak ty też są wśród nas i mówi sie TRUDNO.
Tylko wiesz, nas jest więcej i tego nie "przeskopczysz".
  
Re: ... coz wiemy o miłości ...
PostWysłano: Piątek, 21 Listopada 2003, 00:10 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
bzzz
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #216
Posty: 335


[ Osobista Galeria ]




hmm... mam dziwne wrażenie że "gnębi" sie tu... i z tego co zauwazylam na innych wątkach też... ludzi o odmiennym zdaniu i toku myślenia... jeżeli ktoś ma inne zdanie od nas... to już trzeba Go wykreślić z listy kochających i kochanych... confused.gif
każdy ma swoją mądrość zyciową... swoje własne doświadczenia i niech tak zostanie... pouczac to możemy się w domu i osoby które znamy osobiście i wiemy że je to w jakiś sposób naprowadzi... jeżeli ktos sie "czepia" to mądry człowiek potrafi odpowiedzieć nie obrażając nikogo... tu chyba ma być dyskusja... a może się kurka mylę... eusa_eh.gif
  
... coz wiemy o miłości ...
Forum dyskusyjne -> Inne -> W kobiecym gronie

Strona 2 z 4  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
zaręczyny w wellness Ciechocinek
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010