Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Inne -> Obieżyświat -> Na Ziemi Proroka
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Poniedziałek, 20 Listopada 2006, 17:43 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




W najbliższą niedzielę o godz. 17 w klubokawiarni Meskal w Poznaniu obejrzymy pokaz slajdów z wyprawy samochodem po bezdrożach marokańskiej pustyni.
  
Re: <Berger> Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Piątek, 16 Lutego 2007, 19:59 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Z okazji przypadającego jutro Międzynarodowego Dnia Kota, Stowarzyszenie Egiptologiczne zorganizowało dwa wykłady, które odbędą się właśnie jutro w Muzeum Archeologicznym w Poznaniu.
O godz.12.00 rozpocznie się prelekcja pod hasłem "HATSZEPSUT ZAKLĘTA. NAJNOWSZE ODKRYCIA W DEIR-EL-BAHARI I NOWYM JORKU". Wygłosi ją dr Andrzej Ćwiek.
Z kolei o godz.13.00 -rozpocznie się wykład pod tytułem "KOT W STAROŻYTNYM EGIPCIE", a wygłosza go mgr Kamila Dolata i dr Andrzej Ćwiek.
Prelekcjom towarzyszyć będzie mini wystawa kocich ciekawostek.
  
Re: <Berger> Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Piątek, 06 Lipca 2007, 14:35 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Nieoceniona Ada odwiedziła Maroko:

"Pomysł wyjazdu wziął się nie wiadomo skąd. Ponoć rzucił go niejaki Tadziu, potem ktoś podjął wątek i informacja o wyprawie na Toubkal obiegała coraz szersze grono znajomych. Gdy doszło do wyznaczenia terminu i kupna biletów, na liście było już 15 osób! Wg kryterium ceny i długości wyjazdu, podzieliliśmy się na dwa turnusy: 11-to i 13-to dniowy. Okazało się, że bardzo atrakcyjny dojazd oferują tanie linie Easy Jet. Ceny za loty Berlin-Madryt i Madryt - Marakesz zaczynały się już od 740 zł ze wszystkimi opłatami, w dwie strony. Decyzję jednak trzeba było podjąć bardzo szybko, bo z dnia na dzień cena wzrastała o kilka euro. Nim się zebraliśmy, było to już 860 zł!
W ten sposób na początku lutego podjęta została zbiorowa decyzja o wyjeździe w Atlas Wysoki, w ekipie, z której każdy z nas znał tylko po kilka osób i za wiele o sobie nie wiedzieliśmy.
Kolejnym krokiem było zorganizowanie dojazdu do Berlina. Krzyśkowi udało się znaleźć bardzo tani parking pod lotniskiem Schoenefeld, gdzie za 11dniowy postój auta zapłaciliśmy tylko 50 euro (i to wraz z dowozem na lotnisko!).
No i tak ruszyliśmy, po brzegi zapchanym autkiem, z pięcioma osobami w środku, o 5-tej nad ranem, z prawie godzinnym opóźnieniem :)
Jako, że lecieliśmy tanimi liniami, w Madrycie musieliśmy odebrać bagaże i jeszcze raz przejść check-in. Na lotnisku czekaliśmy prawie 5 godzin. Mieliśmy dzięki temu okazję powygrzewać się na hiszpańskim, nieco zimowym, słoneczku i rozpocząć wznoszenie toastów za udany wyjazd.
Marakesz powitał nas wieczornym chłodem. Mimo ostrzeżeń w przewodnikach, że po godzinie 18tej na lotnisku trudno jest wymienić walutę, kantor był otwarty, tak więc nabyliśmy lokalne środki płatnicze i ruszyliśmy na poszukiwanie lokalnego środku transportu. Przed wyjściem z lotniska natknęliśmy się jeszcze na ostatniego, 16-tego uczestnika naszej wyprawy - Macieja, który właśnie przyleciał z Dublina.
Mieliśmy szczęście, bo przed lotniskiem czekał akurat jadący do centrum autobus nr 19 (20Dr). Wysiedliśmy w okolicach placu Dżemma El Fna i zagłębiliśmy się w boczne uliczki w poszukiwaniu taniego, nieklasyfikowanego hoteliku. I tu już zaczął się chaos - nie jest łatwo szukać hotelu dla i w osiem osób! Ale udało się - za 60Dr od osoby upakowaliśmy się w trzy pokoiki, zostawiliśmy bagaże i ruszyliśmy na miasto w poszukiwaniu jedzenia i pierwszych, marokańskich wrażeń. Na głównym placu, w późnych godzinach wieczornych tętniło życie. Z porozstawianych po środku placu straganów z jednej strony pokrzykiwali na nas naganiacze lokalnych 'knajpkowozów', a z drugiej strony zachęcali nas sprzedawcy świeżo wyciskanego soku z pomarańczy (3Dr). Zjedliśmy ogromną, pyszną kolację, popiliśmy soczkiem i mieliśmy dość wrażeń z bardzo długiego, pierwszego dnia.

Dzień 2 23.03.07 Marakesz

Na dziś zaplanowaliśmy zwiedzanie Marakeszu - grupa nr 1 oraz dojazd nad morze - grupa 2, a także powrót z nad morza - grupa 3, (to grupa, która przyjechała wcześniej i mała dołączyć do nas na wyjście w góry). Ale to skomplikowane - aż się sama dziwię że się wszyscy nie pogubiliśmy i ze wszystko udało nam się zgodnie z planami zrealizować!
Marakesz mnie zachwycił. Spodziewałam się bliskiej Europie komercji, nastawionej na turystów, a spotkałamodmienny, tradycyjny, arabski świat. Pierwszy marokański dzień rozpoczęliśmy od śniadanka w lokalnej knajpce. Zamówiliśmy gorące placki z serkiem topionym, kawę i świeży sok z pomarańczy. Placki przygotowywała na specjalnym stole - patelni, gruba Marokanka, nieustannie wałkując ciasto i polewając patelnie obficie oliwą. Danie proste, a rewelacyjne w smaku!
Zwiedzanie zaczęliśmy od włóczenia się po uliczkach Medyny, aż doszliśmy do Palais de la Bahia, czyli do ozdobnego, XIX-to wiecznego pałacu wezyra. Wnętrza ciekawe, ale tłum Francuzów nie do zniesienia! Zprzyjemnością zagłębiliśmy się w kolejne uliczki Medyny, a dzięki pomocy miejscowych dotarliśmy do dawnej żydowskiej dzielnicy Mellah. Niesamowite klimaty: wąskie, pełne zakamarków uliczki, budynki w kolorze czerwono-pomarańczowym, małe sklepiki i stargany z aromatycznymi przyprawami. I prawie wcale nie było turystów. Po Medynie włóczyliśmy się przez kilka godzin, po drodze zwiedzając również ciekawe, ale zatłoczone grobowce Sadytów oraz pełen bocianich gniazd pałac El Badi (z dodatkowo płatną atrakcją, czyli "minibarem", którego jednakże nie polecam ;).
Późnym popołudniem plac Dżemma El Fna, jak co dzień, zaczął się zapełniać lokalnymi artystami, poskramiaczami węży, tancerzami, grajkami i innymi egzotycznymi naciągaczami turystów. Jest to największy, tętniący nocnym życiem, handlowo-rozrywkowy plac w Afryce. Miejsce bardzo ciekawe, ale upiorne, jeśli chodzi o robienie zdjęć. Niezależnie w jakim kierunku pstryknie się fotkę, w ciągu kilku sekund pojawia się jeden lub więcej naciągaczy, twierdząc, że należy zapłacić za zrobienie zdjęcia jego ekipie! Całe zamieszanie więc najlepiej obserwować z knajpek na dachach okolicznych budynków."

Więcej pod poniższym adresem:

http://www.podrozeady.com/maroko1.htm
  
Re: <Berger> Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Piątek, 05 Października 2007, 20:27 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Jak co roku Muzeum Archeologiczne w Poznaniu bierze udział w Poznańskim Festiwalu Nauki i Sztuki. Z tej okazji w Ośrodku Nauki PAN przy ul. Wieniawskiego 117/19 w Poznaniu, w dniach 10-11 października 2007 r., w godz. godz. 10.00-16.00, obejrzeć będzie można wystawę "Od Kadero do 4. katarakty". Wystawa będzie prezentowała sudańskie stanowiska, na których pracują poznańscy archeolodzy. 11 października o godz. 12.00 dr Marek Chłodnicki przedstawi prezentację multimedialną, która będzie dotyczyć badań wykopaliskowych prowadzonych w Sudanie przez poznańskich archeologów. O godz. 13.00 mgr Ewa Kuciewicz przedstawi prezentację pod hasłem "Prahistoryczne galerie obrazów", a o godz. 13.30 mgr Piotr Osypński opowie o skarbach postmeroickich kurhanów (na podstawie badań cmentarzyska Es-Sadda na 4. katarakcie).
12 października o godz. 12.00 mgr Marta Osypińska wygłosi wykład pod tytułem "Krowy na pustyni". Z kolei o godz. 13.00 dr Dobiesława Bagińska wygłosi prelekcję pod hasłem "Wczesnochrześcijańska ceramika z Kościoła Klasztornego w Starej Dongoli (Sudan)".
  
Re: <Berger> Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Środa, 17 Października 2007, 23:55 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




W najbliższą sobotę, w godzinach 12.00-16.00, w poznańskim Muzeum Archeologicznym, przy sali audiowizualnej (II p) odbędzie się egipska impreza, zorganizowana przez Stowarzyszenie Egiptologiczne. W programie wykład dr. Andrzeja Ćwieka pt. "Tajemnice piramid", balsamowanie misia (wykonanie mumii z maskotki, należy przynieść własnego pluszaka) oraz zwiedzanie wystawy Muzeum Archeologicznego "Śmierć i życie w starożytnym Egipcie".
  
Re: <Berger> Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Czwartek, 22 Listopada 2007, 23:45 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




O wyprawie do Pakistanu, za "Echem Miasta":

Pokaz slajdów
Był na Broad Peak
W górach człowiek jest sam ze sobą i swoimi myślami, troszcząc się przede wszystkim o zaspokojenie swoich najbardziej podstawowych potrzeb.

Aula Wyższej Szkoły Bankowej była pełna. Nie na co dzień można bowiem oglądać slajdy z wielotygodniowej wyprawy w Karakorum, w której udział wziął poznański himalaista Olaf Jarzemski. Przez bite dwie godziny widownia słuchała opowieści. Najpierw była wielodniowa podróż Karakorum Highway. Potem długi trekking po lodowcu, wraz z miejscowymi tragarzami i... kozą Matyldą, służącą jako ruchoma spiżarnia. Wreszcie góry właściwe. Tragarze zawrócili do swojej wioski (już bez kozy), a himalaiści wyruszyli dalej. Wreszcie prawdziwe góry, ośmiotysięczniki, walka ze skrajnie niskimi temperaturami, silnym wiatrem i śniegiem, który potrafił całkowicie zasypać namioty. I przede wszystkim niezwykłe widoki.
Pokaz slajdów zorganizował Klub 7 Kontynentów oraz Magazyn "Nad Poziomem Morza".
  
Re: <Berger> Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Sobota, 24 Listopada 2007, 17:49 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




I wywiad z jednym z uczestników wyprawy w Karakorum (tamże):

Z Olafem Jarzemskim, poznańskim himalaistą, zdobywcą
ośmiotysięczników, rozmawiamy o tym, gdzie w Poznaniu i okolicach uprawiać sport.
Warto żyć aktywnie

Gdzie w Poznaniu można się przygotować do zdobywania ośmiotysięczników? Zapewne wspinasz się na ściankach w AZS-ie?

- Nie, nie wspinam się w Poznaniu. Nawet nie chadzam na spacery na Górę Morasko. Jeżdżę w Karkonosze, gdzie kolega ma domek. Ale że w górach wydolność organizmu to podstawa, również i w Poznaniu staram się dbać o kondycję, choć w nieco inny sposób. Mieszkam na osiedlu Bajkowym, więc jakieś dwa razy w tygodniu biegam po Lesie Marcelińskim. Poza tym gram w squasha w "Arenie". Prowadzę firmę, więc mam mało czasu na więcej sportu, ale kiedyś sporo pływałem. Na basen jeździłem do podpoznańskich Koziegłów. Tam można bowiem nie tylko popływać, ale także, co ważne, skorzystać z jakuzzi i biczów wodnych.

Wsławiłeś się tym, że jako jedyny Polak zjechałeś z ośmiotysięcznika na... desce snowboardowej. Gdzie się nauczyłeś tak dobrze jeździć? Zapewne zaczynałeś od Malta Ski?

- Faktycznie, zjechałem na desce z Cho Oyu w Himalajach, a także spod Elbrusu w Kaukazie i McKinley'a na Alasce. Spod tej ostatniej góry zjeżdżałem nawet z czekanem w ręce, żeby w razie upadku móc się zaczepić. A uczyłem się jeździć nie na Malta Ski, ale w Karkonoszach, Tatrach i Alpach.

Co byś doradził poznaniakowi, który chce żyć aktywnie, ale nie czuje potrzeby wspinania się na ośmiotysięczniki?

- Można robić bardzo dużo, ale wszystko jest kwestią chęci, wyobraźni i determinacji. Kiedyś wpadliśmy ze znajomymi na pomysłspływu po Warcie. Zbiliśmy więc tratwę trzy na cztery metry i zwodowaliśmy ją na wysokości mostu Lecha, a dopłynęliśmy aż do Wronek. Pamiętam, że po drodze budziliśmy dużą sensację.

W czasie urlopu wspinasz się w Himalajach lub górach Karakorum, a na co dzień komunikacyjnie poruszasz się po Poznaniu motocyklem. Jak się jeździ jednośladem po naszych zakorkowanych ulicach?

- Bardzo przyjemnie, o ile jest sucho, ciepło i słonecznie. Ale jeżdżę nie tylko komunikacyjnie, ale również dla przyjemności, rekreacyjnie. Polecam zwłaszcza polne dukty pomiędzy ulicą Bukowską a Jeziorem Lusowskim a także na obrzeżach Puszczy Zielonki. Z moim jednośladem wiąże się zresztą pewna, pouczająca historia. Nie tak długo po powrocie z Karakorum, jednych z najtrudniejszych gór na świecie, skąd przyjechałem zdrowy i w jednym kawałku, o mało nie zginąłem na motocyklu przed własnym domem, bo akurat ktoś w nieprawidłowy sposób próbował zaparkować. Nigdy nie wiemy więc, co i kiedy jest nam pisane.
  
Re: <Berger> Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Niedziela, 10 Lutego 2008, 09:41 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Pakistanu ciąg dalszy. Dziś ostatni dzień, w którym można oglądać wystawę "Pakistańczycy". Fotografie dziennikarki "Turystyki" (dodatku do GW) Nelly Kamińskiej można oglądać w gmachu "Agory" przy ul. Czerskiej w Warszawie. Podróżniczka przemierzyła kraj od MOrza Arabskiego aż po granicę Chin. Na 40 wielkoformatowych fotografiach znajdziemy portrety i scenki rodzajowe. Wstęp wolny.
  
Re: <Berger> Na Ziemi Proroka
PostWysłano: Sobota, 05 Lutego 2011, 00:52 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Niezmordowana Ada zdobyła Oman z... niespełna dziesięciomiesięcznym niemowlęciem na rękach. A oto, jakie nauki stamtąd wyniosła:

"Interakcje niemowlęcia z miejscowymi. Arabowie kochają dzieci i często nas sobie pokazywano placami, jak chodziliśmy z naszym maleństwem. Mężczyźni podchodzili do nas i kładli Lilce dłoń na gówkę, lub częściej, całowali małą w czoło. Niektórzy próbowali nawet brać ją na ręce, ale wtedy dziecko samo potrafiło głośno zaprotestować. Białe rodziny turystów spoza Półwyspu Arabskiego nie są w Omanie często spotykane, także niejednokrotnie brano nas za turystów z Dubaju :-).
Podróżowanie i zwiedzanie z dzieckiem na pewno różni się od niezależnej podróży dwójki dorosłych osobników. Tutaj potrzeba większego luzu, wolniejszego tempa i przystosowywania planu dnia do potrzeb oraz nastrojów dziecka. Nie jest to trudne, bo nie zawsze trzeba postępować standardowo i dokładnie tak tak jak robi się w domu. Nie jest to również łatwe, gdy trzeba rezygnować z niektórych atrakcji, na przykład zwiedzania miasta wieczorem, kiedy to dziecko juz śpi w namiocie czy w hotelu. Nie ma za bardzo czasu na prawdziwy odpoczynek, ale przecież nie na tym polegają prawdziwe wakacje ;-)
Kilka szczegółów technicznych i statystycznych
Czy warto jechać do Omanu? Dla miłośników fortów i pustyni na pewno tak. Dla miłośników plaż i luksusów, może niekoniecznie. Klimat jest surowy, gorący, bardzo mało zieleni, wybór lokalnych owoców i warzyw niewielki. Oman nie jest krajem tanim, ale przy małych wyrzeczeniach da się niektóre koszty, np. noclegu czy auta, zredukować. Sułtan buduje coraz więcej drogich hoteli, a baza tanich noclegów praktycznie nie istnieje. Wszystko to sprawia, że w tym bardzo ciekawym kraju, wciąż jest bardzo mało turytów. Dla nas to była duża zaleta.
Wyjazd nam się bardzo podobał, bo lubimy włóczyć się po fortach i opuszczonych miejscach. Przy codziennym przemieszczaniu się, dwa tygodnie wystarczą na zwiedzenie całego kraju.
(...)
Jak na zamówienie, o poranku obudziły nas beczące kozy i chrząkający pasterz. Szybko zwinęliśmy obozowisko i wróciliśmy do gorących źródeł by tam, przy stoliku piknikowym, zjeść śniadanko. Jesteśmy tam pierwsi, ale niestety nie udaje nam się wykąpać w małym baseniku, bo akurat czyszczą go dwaj Hindusi i nie mają zamiaru sobie pójść. Gorący strumień jednak kusi, więc idziemy wzdłuż rzeki by znaleźć jakieś ustronne miejsce na kąpiel. Miło idzie się strumieniem, bo woda ciepła, prawie jak na Islandii. Temperatura powietrza wydaje się być podobna jak temperatura wody. Udaje nam się znaleźć zacieniony, naturalny basenik. Nikogo wokół nie ma, tylko kozy. Korzystając z takiej okazji, szybko przebieramy się w europejskie, mało przyzwoite jak na ten kraj, kostiumy kąpielowe i w trójkę wskakujemy do niewielkiej niecki z wodą. Może nie był to wybitny sposób na ochłodzenie się, ale przynajmniej było mokro.
Po powrocie do Nakhal zwiedzamy piękny i majestatyczny fort, górujący nad wyschniętym korytem rzeki, a otoczony zielonymi gajami palmowymi. W forcie spędzamy sporo czasu, bo dużo tam zakamarków do zwiedzenia. Lilianka ma też swoje miejsce do poraczkowania, w dużej komnacie z dywanami i poduszkami. Przed zwiedzaniem fortu pochodziliśmy trochę po miasteczku w poszukiwaniu prawdziwej omańskiej kawy. Ale okazało się, że wszystkie tzw. Coffie shopy sprzedają tylko rozpuszczalna neskę (Nescafe)! Może oni tu innej kawy nie piją?
O 13 tej Lilka zjadła swój słoiczkowy obiadek i z pełnym brzuszkiem pozwoliła się wpakować do fotelika, a my mogliśmy ruszyć do Rustaq. Po drodze skręciliśmy jeszcze w kierunki Wadi Bani Kharus, bo ponoć mogła tam już prowadzić nowa, asfaltowa droga. Jednak już po kilku kilometrach, droga przechodziła w górską szutrówkę, więc zawróciliśmy. Nie był to czas stracony, bo w małej wiosce Al Awabi znaleźliśmy wielki fort, a w miejscowej knajpce zjedliśmy pyszne hinduskie biryani. Dostaliśmy dwa zestawy miseczek z różnymi smakołykami. Adam wyjadał warzywa z omletem, ja skubałam wszystkiego po trochu, a Lilianka próbowała suchego ryżu.
Wielki fort w Rustaq niestety był nieczynny z powodu długotrwałego remontu. Obeszliśmy go więc tylko na około, znajdując kilka zrujnowanych, glinianych domów. Wyszło na to, że więcej czasu niż na zwiedzanie zabrało nam wyjeżdżanie z miasteczka. Kompletnie się pogubiliśmy, a miejscowi mówili tylko po arabsku i w ogóle nie rozumieli gdzie chcemy jechać. A przypominam, że mapy zapomnieliśmy kupić!
Do fortu w Al Hazm dojechaliśmy tuż przed zachodem słońca. Oznaczało to że szybko trzeba szukać miejsca na nocleg. Pobliski gaj palmowy wyglądał bardzo zachęcająco, więc zjechaliśmy na szutrową drogę, by sprawdzić czy gdzieś od tyłu da się pod palmy podjechać. Udało nam się znaleźć małe poletko, w miarę równe, nie było co się zastanawiać. Szybko rozbijamy namiot. Jest już ciemno i pod palmami zaczynają latać jakieś dziwne, brązowe robaki. Zamykamy wszystkie wejścia, sprawdzamy wnętrze namiotu, chowamy plecaki i spać! (...)"

Więcej:
http://www.podrozeady.com/oman1.htm
  
Na Ziemi Proroka
Forum dyskusyjne -> Inne -> Obieżyświat

Strona 1 z 1  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010