Czy chodzimy do kina? | forum dyskusyjne [ Gość ]

Berger · Sentinel

Bratanek ma siedem lat.

Kontynuacje z reguły nie są warte uwagi. Ale sądząc po fragmentach, które widziałem, "Shrek 2" zapowiada się fajnie.

Ramzes · `Uczestnik`

fragmenty "matrixa 2 i 3" tez byly niezle.

Berger · Sentinel

To prawda. Ale męska intuicja mi mówi, że tym razem będzie inaczej.

Ramzes · `Uczestnik`

ooo! ja tez bym chciala miec takie przeczucia kiedy sie CZASEM wybieram do kina

mozna zliczyc na palcach jednej reki kiedy nie zdarzylo mi sie ziewac.

heliusz · `Bywalec`

Shrek 2 - widziałam- polecam serdecznie:) Co prawda bez dubbingu poznieważ na polskie ekrany filmik wchodzi dopiero 2 lipca ale uśmiałam się strasznie:) Została wprowadzona nowa postać, która w pewnych momentach bije nawet przezabawnego osiołka na głowe :-P
Nie będę zdradzać treści ani wątków. To poprostu trzeba zobaczyć

Pozdorwienia dla kinomaniaków :-)

Berger · Sentinel

Wymagająca jesteś.

Ramzes · `Uczestnik`

moze po prostu poziom kreconych filmow....nie jest za wysoki? lub sie ciagna jak flaki z olejem.

Berger · Sentinel

Hm, możesz mieć rację, niestety. Tak sobie próbuję przypomnieć, który film mi się tak naprawdę ostatnio podobał. W tej chwili przychodzi mi na myśl tylko ,,Władca pierścieni".
P.S. Przy okazji najlepsze życzenia z okazji roczka na hehu.

Ramzes · `Uczestnik`

jak ten czas leci

ja tez sobie probuje przypomniec jakis film i nic. w "mumii" podobaly mi sie efekty. i byl to jedyny film ktorego i pierwsza i druga czesc widzialam na duzym ekranie.

Tirinti · `Pro uczestnik`

Ja do kina chodzę przeważnie na filmy z dobrymi efektami. Ostatnio byłem na Pojótrze. Swoją drogą film o strasznie marudnych ludziach. Klimat się poprawił, skończyły się upały a oni marudzą.

little_wild_girl · `Nałogowy uczestnik`

Może pojótrze przestaną.

EB · `Stały bywalec`

No coś Ty !
Pełno jest fajnych filmów : Gothika, Monster, I am Dina, Kill Bill (obie częśći - szczególnie muzyka superrrrrrrrrr), 21 gramów, Między słowami i starsze : Złap mnie jeśli potrafisz , Chicago, mam dalej wymieniać ?

Naprawdę nic Ci się nie podoba ?

Berger · Sentinel

O "Kill Bill" zapomniałem, faktycznie. Rzeczywiście obie części były fajne.
"Chicago" było dawno. O ,,Między słowami" słyszałem dobre rzeczy, ale jeszcze nie byłem.

Tirinti · `Pro uczestnik`

W nocy byłem na maratonie reżyserskich wersji Władcy Pierścieni. W sumie 10 i półgodziny. Przy okazji wyrównałęm swoją statystykę, bo w pierwszym kwartale wcale nie byłem w kinie z powodu intensywnego pisania pracy magisterskiej.

Mike · `Uczestnik`

To teraz ja - radykał. Bo ja nie lubię chodzić do kina. I wcale nie chodzi tutaj o aspekt finansowy, bo divixy oglądam równie nieczęsto (nie mogę ściągać, a załatwiać mi się nie chce). Bardzo ale to bardzo denerwują mnie ludzie tam przychodzący; ludzie którzy żują, ciamkają. siorbią cocę, chrumkają popcorn, dzwonią komórkami, szepczą, gadają, dzwonią komórkami i pstrykają eSeMeSami, śmieją się w miejscach nieodpowiednich bądź nie śmieją się w odpowiednich, a jeśli nie rozumieją to proszą sąsiada o wytłumaczenie żartu... I jak tu się skoncentrować na filmie ?
Jakimś rozwiązaniem byłby podział na kina multipleksowe i "zwykłe", ale nawet te "zwykłe" chcą zarobić więcej na sprzedawaniu fast foodowego żarcia.

Berger · Sentinel

No właśnie. Z jednej strony kino daje nastrój. Z drugiej strony ludzie zachowują się różnie. Sam lubię wypić w kinie piwo, ale drażni mnie smród popcornu i dzwoniące komórki. Nie dotyczy to tylko multipleksów, bo wiele tradycyjnych kin się już do nich pod tym względem upodobniło.
Cóż więc robić? Ja się już chyba przyzwyczaiłem do zapachu popcornu. Ustawiam też kolegę, gdy chce rozmawiać w kinie przez komórkę.

Marek D. · Stały uczestnik

Kurde, ja to ostatni raz byłem w kinie z córą, na „Gdzie jest Nemo”.
Ale na tym koniec, wolę już poczekać aż film się pojawi na VHS i oglądnąć w domu.
Teraz w kinach, to już nie ten klimat co kiedyś.
Z resztą bardzo lubiłem klimacik małych studyjnych kin. Nocne maratony filmowe w „Mikro”, gdzie podawano naprawdę kawał sztuki filmowej, z przerwami na drinka w barze obok i na pogaduchy, kurde po pewnym czasie tośmy się już wszyscy znali.
Niezapomniane kino „Związkowiec”, gdzie pierwszy raz obejrzałem „Dawno temu w Ameryce”, było nas na sali góra 30 młodych ludzi (licealistów).

Teraz nie wiem, ale notoryczna konsumpcja i szelesty, mimo super nagłośnienia, mnie wkurwiają, o wszechobecnym smrodzie popcornu i oleju z chipsów nie wspominając.