Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Obraz i dźwięk -> Püdelsi, Homo Twist, Maleńczuk -> Prasówka Idź do strony 1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 23, 24, 25
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Re: Prasówka
PostWysłano: Środa, 31 Sierpnia 2005, 16:13 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
milkaska
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #1401
Posty: 36


[ Osobista Galeria ]




http://muzyka.interia.pl/info/infid/661392
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Środa, 14 Września 2005, 09:48 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
tnatalia
Uczestnik vip
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1779
Posty: 400


[ Osobista Galeria ]




Czy Maleńczuka można zastąpić?
14.09.2005 06:49


- Podobno nie ma ludzi niezastąpionych - powiedział Maciej Maleńczuk w rozmowie z INTERIA.PL na temat swojego niedawnego odejścia z zespołu Püdelsi. Wokalista nie wykluczył jednak kolejnego powrotu w szeregi tej właśnie grupy.

Zapytaliśmy Maciej Maleńczuka o powody odejścia z zespołu Püdelsi.

- Powiem tak - zespół obrał dla mnie niebezpieczny kierunek zbytniego podlizywania się nie wiadomo jakiej, szerokiej widowni. Ja mam 44 lata i kiedyś z chłopca trzeba przemienić się w mężczyznę. A bycie mężczyzną polega też na tym, że trzeba umieć pozbyć się starych naleciałości.

- Nie można cały czas chodzić w krótkich spodenkach. Kiedyś trzeba umieć założyć długie spodnie. A Pudel [Andrzej Bieniasz, lider Püdelsów - przyp. red.] długich spodni założyć nie umie, a więc pozostanie w krótkich majteczkach.

Na sugestię, że ciężko będzie komukolwiek zastąpić tak charyzmatyczną postać, Maciej Maleńczuk wybuchnął śmiechem.

- Pewnie dlatego Püdel żadnego innego wokalisty nie chce. To nie jest do końca jego wina, że ja odszedłem. Jestem muzykiem i muszę grać na gitarze. Bo inaczej palce mnie swędzą.

- W Püdelsach stoję na scenie i śpiewam: "Kocham się". A ja wcale siebie nie kocham.

Czy oznacza to, iż Maleńczuk wyobraża sobie ponowny powrót do zespołu, do którego już kiedyś wracał, przed wydaniem albumu "Wolność słowa".

- Püdelsi to Püdel. Ja oczywiście nie zostawię ich na lodzie, będziemy jeszcze wspólnie występować do końca pożegnalnej trasy.

- Mimo wszystko jesteśmy kolegami. Nie ma między nami nienawiści czy czegoś w tym rodzaju. To wszystko, co mogę powiedzieć.

- Ja być może potrzebuję trochę oddechu, potrzebuję zwyczajnie separacji, być może to jeszcze nie jest rozwód...

- Natomiast w obecnym składzie zespół Püdelsi mnie nie interesuje - dodał Maleńczuk, który obecnie szykuje nowy album Homo Twist.

A już w piątek, 16 września, na stronach INTERIA.PL cały wywiad z Maciejem Maleńczukiem!
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Środa, 14 Września 2005, 14:42 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Alicja
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #402
Posty: 1044


[ Osobista Galeria ]




MM :

- Natomiast w obecnym składzie zespół Püdelsi mnie nie interesuje - dodał Maleńczuk, który obecnie szykuje nowy album Homo Twist.


Hmmm ciekawe kto MM nie pasuje w Püdelsach? Skoro Püdelsi to Püdel i bez niego ich nie ma. Z Tomkiem i Lalą MM współpracuje w HT...
Coś mi mówi, że Maciek ma jakąś kosę z cud-Frankiem. Zgadzałoby się wtedy owo:
MM :
- Powiem tak - zespół obrał dla mnie niebezpieczny kierunek zbytniego podlizywania się nie wiadomo jakiej, szerokiej widowni. Ja mam 44 lata i kiedyś z chłopca trzeba przemienić się w mężczyznę. A bycie mężczyzną polega też na tym, że trzeba umieć pozbyć się starych naleciałości.

Czyżby Maciek jednak wolał podziemie?

Rozumem też z tego, że Püdel musi według MM dorosnąć
MM :
A Pudel długich spodni założyć nie umie, a więc pozostanie w krótkich majteczkach.
do podjęcia jakiejś MĘSKIEJ decyzji.
Mniemam, że jest to decyzja o opuszczeniu szeregów któregoś z tych dwóch.
Decyzja nie jest zapewne łatwa, bo:
MM :
Püdel żadnego innego wokalisty nie chce.
a i nie chce schodzić do podziemia, bo tam mało rozgłosu, lansu i co za tym idzie szmalu, który nie da się ukryć pojawił się dzięki fdehowej smykałce do interesu.

W zasadzie impas. Ale z perspektywy fana patrząc wolałabym jednak, żeby to MM został...




Detektyw Alicja odmeldowuje się cool.gif
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Czwartek, 15 Września 2005, 09:29 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
tnatalia
Uczestnik vip
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1779
Posty: 400


[ Osobista Galeria ]




Maleńczuk: Cztery lwy
15.09.2005 06:11
INTERIA.PL

Kilka miesięcy temu Maciej Maleńczuk postanowił wskrzesić kultową formację Homo Twist. Do zespołu, który we wcześniejszym wcieleniu był triem, tym razem zaprosił basistę Titusa z Acid Drinkres i dwóch perkusistów: Tomasza Dominika i Jakuba Rutkowskiego. O nowym składzie personalnym Homo Twist Maleńczuk opowiedział w rozmowie z INTERIA.PL.

Udział Tomasza "Titusa" Pukackiego w nagraniu nowej płyty Homo Twist może być dla wielu zaskoczeniem. Jednak dla Macieja Maleńczuka ten wybór był oczywisty.

- Wystarczyło mi 30 sekund, by namówić go do gry w Homo Twist. Natychmiast się zgodził - śmieje się lider zespołu.

- Muszę powiedzieć, że Titus Vaginus Rex Spiritus Sanctus jest przemiłym człowiekiem. A oprócz tego wiadomo jaką ma proweniencję i jaką ma reputację.

- Praca z nim, poza drobnymi problemami - ale nie są to problemy natury personalnej - jest przyjemna. I w sytuacji, kiedy czegoś nie wie, potrafi zachować się jak uczeń, a w sytuacji, kiedy coś wie, potrafi zachować się jak profesor.

Maciej Maleńczuk zdradził nam, że Titus jest również zodiakalnym lwem. Czy przypadkiem dwa lwy w Homo Twist nie gryzą się.

- Nie. Mamy dla siebie wzajemny szacunek. A w Homo Twist są nawet trzy lwy! Nie, stop. W składzie Homo Twist są cztery lwy! Z tym, że jeden z tych lwów jest wodnikiem - śmieje się Maleńczuk.

Nowa płyta Homo Twist trafi do sklepów w październiku. Na stronach INTERIA.PL możecie już obejrzeć teledysk do utworu "Oni zaraz przyjdą tu", który pilotuje album.
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Piątek, 16 Września 2005, 08:55 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Lumena
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #3474
Posty: 44


[ Osobista Galeria ]




Alicja :
[..]


Detektyw Alicja odmeldowuje się cool.gif



Otóż,

ku uciesze fanów,

w zakładce newsy, na oficjalnej stronie Pudelsów wymazana została informacja o "rozejściu się dróg trzech Pudli"

Czyżby jakiś obrót w sprawie ?

Detektywie Alicjo,
proponuję wznowić dochodzenie !

wink.gif
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Czwartek, 22 Września 2005, 19:08 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amalie
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #3815
Posty: 277


[ Osobista Galeria ]




Maleńczuk: artysta to klaun.

- Rolą i psim obowiązkiem artysty jest uświetniać różne fety. Jeżeli ktoś całe życie grał do kotleta, to nie będzie dla niego żadnym problemem zagrać dla Leppera – w rozmowie z Relazem - Maciej Maleńczuk.



Relaz: Kiedyś wyjawiłeś, że jesteś prorokiem i umiesz przewidywać przyszłość. Powiedz mi, kto wygra wybory prezydenckie?

Maciej Maleńczuk: (śmiech) Wygra je Tusk.

Dlaczego Tusk?

Bo jako jedyny dobrze wygląda w tym towarzystwie. A poza tym zdaje się, że podoba się też kobietom. To jest istotne. Po trzecie nie jest w nic umoczony. A po czwarte ma liberalny rodowód, a to dobrze wróży rozwojowi gospodarki w kraju.

Kiedyś mój kolega powiedział, że konsekwencją tego, że byłeś w „Idolu” mogłoby być poparcie jakiejś partii w wyborach. Czy to jest możliwe?

Nie (śmiech). Mogę zawsze powiedzieć, że będę głosował na Tuska i mogę ludzi namawiać na niego, choć on mi za to ani grosza nie płaci.

Czemu od razu za pieniądze? Przecież mógłbyś to robić dla samej idei.

Oni nie chcą tego. A poza tym, nie nadaję się do zapraszania do cioci na imieniny, bo ja te imieniny mogę zepsuć. Lepiej mnie nie zapraszać w takie miejsca, bo można odnieść odwrotny skutek od zamierzonego.

A co mógłbyś wtedy powiedzieć? Coś niecenzuralnego, coś co, zraziłoby ludzi do danej partii?

To jest zbędne gdybanie. Nie robię tego, więc nie wiem o co ci chodzi.

Ivan i Delfin, Trubadurzy, Justyna Steczkowska itd. Wiele zespołów gra podczas tegorocznych wyborów. Muzycy powinni wspierać partie polityczne?

Generalnie nie mam nic przeciwko temu, aby artyści występowali. Rolą i psim obowiązkiem artysty jest uświetniać różne fety. Jeżeli ktoś całe życie grał do kotleta, to nie będzie dla niego żadnym problemem zagrać dla Leppera. Artysta nie jest tak ważny, jak mogłoby się wydawać. Jest to tylko i wyłącznie klaun, który ma rozbawić małżonkę w futrze z szynszyla. Jeżeli ją rozbawi, to impreza jest udana. To są tylko śpiewacy, to są tylko poeci, to są tylko piosenkarze, to są tylko muzycy. To nie jest nikt ważny. To jest druga kategoria człowieka.

W swoim poemacie „Chamstwo w Państwie” napisałeś: „Choćby pod przymusem winni sztuk próbować! (...) Sztuki niczym bata chamstwu nie żałować”. Komu wcisnąłbyś bat sztuki w plecy?

To jest kwestia edukacji, w jaki sposób traktuje się dzieci w szkole. Jeżeli będziemy edukować nasze dzieci, to jest szansa, że później te dzieci nie dadzą nam w mordę. Jeżeli będziemy się nimi właściwie opiekować, jest taka szansa, że na koniec nie poderżną nam gardeł. Tylko edukacja może zmienić coś w kraju, chociaż wiadomo jaki mam stosunek do edukacji. Dla kogoś może byłoby łatwiej przyjąć dziesięć czy dwadzieścia batów na plecy, niż wysłuchać jednego, dobrego wiersza Paprocky’ego. Ale zawsze można zapytać „co wolisz: baty czy wiersze?”. A jak woli baty, to trzeba go prać.

Sądzisz, że zmuszając kogoś do sztuki, można go do niej przekonać?

Trzeba zmuszać w dzieciństwie do pojęcia jej kanonów, ale nie da się wołów zaprząc do karety. Wiadomo, że niewykształconego chama w operze nie utrzymasz. Do kabaretu pójdzie. Ale już lekko wykształcony cham, który ma już jakieś pojęcie o zasadach opery, w niej wytrzyma.

„Źle będzie i świat się nigdy nie odmieni/ Na nic wiara i bomby, o których śpiewamy”. Czyli sztuka nic nie wnosi do życia.

To, że źle będzie, to jest wiadome. To jest bardzo łatwo przewidzieć. Na pewno będziemy umierać, będą wypadki i wojny. Po to to mówię, żeby zmusić ludzi do tego, żeby oni zaczęli myśleć, że cos można zrobić lepiej. Jeżeli im powiem „jest super”, to o co mi chodzi?

Że nie jest super?

Nie jest. Trzeba pokazywać, że jest źle. Trzeba o tym pisać. Trzeba ludziom raz na zawsze uświadomić, że świat jest taki jaki ma być.

A jaki ma być?

Dostajesz wszystko. W lesie grzyby, w stawie ryby, na leszczynie orzechy. To jest wina człowieka, że nie każdy może sobie rybkę złowić w stawie. To jest wina człowieka, że ktoś potrafi sobie kupić górę, albo sprzedać komuś wyspę. Już podobno można sobie kupić działki na księżycu. W ten sposób sprzedamy wszystko. Ktoś wreszcie przyjdzie i kupi od jakiegoś idioty globus.

Księżyc już podobno jest cały...

...rozpalcerowany. To przypomina handlowanie kolumną Zygmunta.

Też sobie kupiłeś działkę na księżycu?

Mam swoją działkę na cmentarzu, ale na razie nie zamierzam z niej korzystać.

Rozmawiał Seweryn Domagała
relaz.o2.pl
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Środa, 28 Września 2005, 18:50 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
tnatalia
Uczestnik vip
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1779
Posty: 400


[ Osobista Galeria ]




Uznajemy dwa akordy, ryje w kubeł, zamknąć mordy


5.08 minąło 20 lat od dnia, w którym Piotr Marek powiesił się na strychu swojego mieszkania. Parę dni przed śmiercią powiedział do mnie: Pudel zakładaj swój zespół, ja odchodzę. Zrobił jak powiedział. Odszedł jeden z największych artystów jakich znałem, jeden z nielicznych, po których zostaje dziura nie do wypełnienia. Po co była ta śmierć, do dzisiaj zadaję sobie to pytanie. Odpowiedź widzę jedną. Rock and roll i wóda pomieszały mu w głowie. To nie jest mieszanka dla wrażliwców. Lojalnie przed tym przestrzegam.
Zostałem sam. Bez Piotra ten zespół nie powinien się nazywać Dupą, ale wyszedłem z założenia, że cmentarze są pełne ludzi niezastąpionych, a żywi muszą napierać do przodu.
I tak narodzili się Pudelsi. Filozofia Dupą wpłynęła na wielu, jak bardzo, nie wszyscy zdają sobie sprawę, ponieważ wchłonęli ją i uważają za swoją własną. Po Babalubie i Mszy ciężko jest napisać realistyczny tekst. Tak właśnie staliśmy się mentalnymi surrealistami. Pchamy ten niezwykły wózek już od 20 lat. Doczłapaliśmy już prawie na samą górę, w silniku stuka śmierć, hamulce puszczają, ale posypały się brawa i Złote Płyty. Za wózkiem biegną rzesze fanek. Jak nam pójdą te ostatnie metry tego nie wie nikt. Nie ma dyskusji przy okrągłym stole, rozmowy toczą się w podgrupach z czynną współpracą mediów, które chętnie opisałyby, jak wózek toczy się w dół. Media chętnie widziałyby nas na głodzie, o chlebie i wodzie. A my go cały czas jeszcze trochę pchamy w górę, raz popchnie ten, raz ów - ten, który akurat zdrów. O tym, że nasz frontman nas opuszcza dowiaduję się od sąsiadów. On o tym też dowiaduje się od swoich sąsiadów, ponieważ już nie pamięta, co nawijał w czasie kolejnego wywiadu. Nawijka jest mocno uzależniona od humoru i kondycji aktualnej kolegi. No cóż, jak głosi stare porzekadło: nawet najdłuższa żmija przemija. Co będzie z legendarnym zespołem na pewno powiedzą mi znajomi.
Tak wyglądają u nas obchody 20-lecia istnienia zespołu Pudelsi.


Pudel Dupą
Teraz Rock/wrzesień 2005
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Czwartek, 06 Października 2005, 20:58 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amalie
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #3815
Posty: 277


[ Osobista Galeria ]




Maleńczuk nie zapłaci alimentów?

Maciej Maleńczuk dowiedział się od pewnej szatynki, że jest ojcem jej dziecka. Muzyk nie kryje wściekłości - "Mam już dość! To bzdura!" - powiedział dziennikowi Fakt.

Kobieta zaczęła nękać piosenkarza ponad rok temu. Po raz pierwszy spotkali się podczas trasy koncertowej, gdzie za kulisami powitała Maleńczuka informacją, że jest ojcem jej dziecka. Wtedy artysta zbył ją uśmiechem.

Szatynka jednak nie dała za wygraną - "Wykorzystując naszą nieobecność, wtargnęła do domu. Kiedy wróciłam z zakupów, czekała mnie nie lada niespodzianka!" - powiedziała dziennikowi Ewa, ukochana Maleńczuka.

Wyrzucona z mieszkania, szatynka nadal nie ustaje w swojej walce. Jak dotąd, nikt nie dał wiary jej rewelacjom.

muzyka.onet.pl

Lol? lol.gif
  
Re: <amalie> Prasówka
PostWysłano: Sobota, 08 Października 2005, 23:39 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Sylwia
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1547
Posty: 374


[ Osobista Galeria ]




nawet 2 lol-e. Ale...gdyby ta rewelacja nie była z Faktu, mogłabym spróbować w nią uwierzyć..hm?
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Wtorek, 11 Października 2005, 19:32 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Malena
Stały uczestnik vip
Stały uczestnik
 
Użytkownik #324
Posty: 1051


[ Osobista Galeria ]




SyLwIa :
[...] gdyby ta rewelacja nie była z Faktu, mogłabym spróbować w nią uwierzyć..hm?

Ze dwa słowa na ten temat rzuciła też ostatnia "Angora".
No, ale w końcu to w większości przedruki z różnych gazet po prostu.
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Niedziela, 16 Października 2005, 12:53 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
scum
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #612
Posty: 145


[ Osobista Galeria ]




http://www.flapjack.art.pl/dzialy/prasa/brum_nr28_1996/brum_28_1996.ph p - pan maleńczuk o flapjack.
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Poniedziałek, 07 Listopada 2005, 20:43 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kachna
Stały uczestnik vip
<tt>Stały uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1184
Posty: 650


[ Osobista Galeria ]






numer 11, listopadowy - a w numerze - wywiad z Homo Twist
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Poniedziałek, 07 Listopada 2005, 21:32 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amalie
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #3815
Posty: 277


[ Osobista Galeria ]




W Metal Hammer 11/2005 też Homo Twist, ale wywiad tylko z Tytusem.
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Wtorek, 08 Listopada 2005, 17:52 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amalie
Uczestnik
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #3815
Posty: 277


[ Osobista Galeria ]




Kot do gorącego pieca

Po pięciu latach przerwy wraca Homo Twist - Maciej Maleńczuk w swoim najbardziej rockowym obliczu. Mocniejszym niż kiedykolwiek: z heavymetalowym basistą, dwiema perkusjami i mnóstwem klasycznych inspiracji. Jeżeli były takie zespoły jak Led Zeppelin czy Black Sabbath, to dlaczego Homo Twist nie miałby grać w podobnym brzmieniu? - retorycznie pyta lider.

Wróćmy na chwilę do roku 2000. Dlaczego doszło do rozwiązania Homo Twist?

Rozwiązałem zespół w sposób świadomy i przemyślany. Koledzy wiedzieli, że kończymy działalność po trasie i nagraniu płyty koncertowej. Wypaliła się po prostu pewna koncepcja, poza tym miałem dosyć niesnasek - nosiłem się z zamiarem zmiany składu. Nie chciałem wyrzucać ludzi. Wolałem zrobić przerwę, by każdy miał szansę znalezienia czegoś innego. Chciałem też zrobić sobie na boku publicity, trochę się podpromować... Żeby teraz łatwiej było grać takie ciężkie rzeczy.

Powiedział pan kiedyś, że błędem Homo Twist w latach dziewięćdziesiątych była nadmierna eklektyczność. Tymczasem utwory Me i Dama Prosi Sama z nowej płyty to dwa zupełnie różne światy.

Nie dało się tego uniknąć. Zresztą do pewnego stopnia ten eklektyzm był dla Homo Twist znamienny. Nie mógłbym nagrać tylko i wyłącznie ciężkiej płyty. Nie pasowałoby mi to do zasad dobra i piękna... Jeżeli gramy dwa mocne numery, to musimy je poprzedzić czymś lżejszym. Jeżeli nie chcę zwalniać tempa, robić ballad - gram podziały funkowe.

Me to rzecz ewidentnie metalowa. Wpływ obecności Titusa w składzie?

Proszę zauważyć, że to ja ściągnąłem Titusa do zespołu... Właśnie dlatego, że miałem takie numery. Poza tym jeżeli gramy na gitarach riffy - a nie dziubdzianie w stylu Grzegorza Turnaua - jeżeli mamy duże wzmacniacze, to chcąc nie chcąc musimy otrzeć się o metal. Doszedłem do tego po prostu z innej strony niż większość ludzi. Niektórzy zaczynają grać metal w wieku lat piętnastu i robią to do końca życia. U mnie było inaczej - jeżeli teraz sięgam po takie dźwięki, winę ponosi zespół Rammstein. Uważam Rammstein za najciekawszy obecnie band.

A co z deklaracją: Niemców nienawidzę od dziecka?

No widzisz pan, jaki jestem skomplikowany (śmiech).

Jakie były pańskie najwcześniejsze inspiracje, jeżeli chodzi o ciężkie granie?

Gdy miałem 10 lat na naszym osiedlu rządził Gary Glitter. Nie wiedziałem, jak ten gość wygląda, słuchaliśmy tylko tego, co emitował: nie używał w ogóle gitar, miał dwa basy i dwie perkusje, śpiewał grubym głosem... Myślałem, że to jakieś voo doo, czarne jak cholera. To samo z The Doors - wydawało mi się, że gościu jest murzynem śpiewającym rewolucyjne treści. Potem okazało się, że pierwsze to glam rock, a Jim Morrison jest chłopczykiem w obcisłych spodenkach. Byłem załamany. Gdy kupiłem sobie magnetofon, słuchałem już Led Zeppelin i Black Sabbath. Po nich granie riffowe na dłuższy czas się dla mnie skończyło. Dopiero Nirvana - którą uważałem za zespół metalowy - przypomniała mi, że można to robić w oryginalny sposób. W Polsce też się pojawiła wtedy moda na ciężkie granie, ale ja miałem mały wzmacniaczyk i grałem bluesa. Teraz mam duży wzmacniacz, więc gram metal.

Wspomniany tu został funk. Może jeszcze słowo o tego typu inspiracjach: George Clinton czy raczej James Brown?

Jeżeli padają słowa George Clinton - nie ma sprawy. To samo James Brown. Do tego dodałbym jeszcze Jamesa Blood Ulmera, który grał harmolodic. Piewcy tego stylu twierdzili, że nie ma harmonii - jest tylko motoryka, puls - pojedyńczy saksofonista musi przedzierać się przez silną gęstwinę dźwięków... Stawiali podwójne zestawy perkusyjne, podwójne gitary i podwójne basy. Jak chłopcy przyjeżdżali z takim podwójnym składem to było czego posłuchać, pojawiła się gęstość, która mnie interesuje. Postanowiłem ją przetransportować do rocka - na tyle, ile się da przy prymitywnym podejściu rock'n'rollowców.

Wszystko fajnie, tylko że dwóch perkusistów często na płycie nie słychać. Zlewają się...

To dla mnie komplement, tak miało być. Można mieć silnik dwuzaworowy, można czterozaworowy. Potrzebujesz większej mocy - musisz wstawić więcej tych tam... tłoków. Najwidoczniej potrzebowałem teraz ośmiu rąk.

Znamy historię dołączenia do składu Titusa. Jak skompletowana została reszta składu?

Kubę Rutkowskiego znam od dawna. Siedział w rock'n'rollu, mimo że jest muzykiem jazzowym. Podrzucał mi różnych ciekawych wykonawców z tego kręgu, ja ciągałem go ze sobą po różnych kapelach. Kiedyś przyszło nam do głowy, żeby kupić ddrum. Elektryczny bęben. Potrzebny nam był, żeby nie mordować się non stop głośnym uderzeniem perkusji na próbach. Walka z tym urządzeniem dodatkowo nas zbliżyła... Tomasz Dominik pojawił się znikąd. Miał grać w Pudelsach, ale stwierdziłem że jest za brzydki na ten zespół, że to potwór. Dwa dni później okazało się, że nikt inaczej się do niego nie zwraca. Ksywa Potwór jest zresztą dla perkusisty idealna... Piotr "Lala" Lewicki oprócz tego, że pełni rolę akustyka grupy, równocześnie jest muzykiem. jego zadanie to odpalanie "ptaszków" - uzupełnianie brzmieniem z samplera. Robi to w sposób nienachalny, wyłącznie tam, gdzie wsparcie jest potrzebne. Rezygnacja z samplera w XXI wieku byłaby moim zdaniem wstecznictwem.

Jak powstawał materiał?

Kompozycje przygotowałem na gitarze. Wszedłem do studia, włączyliśmy automat perkusyjny, położyłem wszystkie prowadnice... Potem przychodzili kolejni ludzie i robiliśmy muzykę. Teraz zespół musi się nauczyć tego, co nagrał. Graliśmy już próby, poszło łatwiej, niż się spodziewałem.

Promocja nowego Homo Twist zaczęła się od waszej wersji numeru Oni zaraz przyjdą tu Breakoutu. Były jakieś reakcje autorów?

Były, pozdrawiam pana Tadka Nalepę, jest on moim miłym kolegą. Odezwał się również Bogdan Loebl, bo trochę poprzekręcałem tekst. Byłem przekonany, że spotkamy się w sądzie, ale okazało się, że chce mi przesłać tomik swoich wierszy. Przesłał - są naprawdę dobre. Breakout dlatego, że na tym się wychowałem. Poza tym jestem już na tyle wkręcony w showbiznes, żeby uważać standardy najlepsze do roli utworów "buforowych" - w momencie gdy zespół chce wrócić. Taka piosenka jest bezpieczna, nawiązuje do korzeni, pozwala zarobić starszym autorom... Żeby nas miło przyjęli na bankiecie. Tych reguł człowiek uczy się z wiekiem.

Obraz tragicznie zmarłego Zbigniewa Beksińskiego na okładce, temat śmierci przewija się w tekstach...

Tak po prostu wyszło - jestem coraz starszy, coraz więcej ludzi wokół mnie umiera... Rozpad i zgnilizna powoli wydają mi się piękne. W okładce nie ma żadnego nagłego nawiązania do ostatnich wydarzeń. Od lat uważałem Beksińskiego za najlepszego polskiego malarza, być może najlepszego na świecie. Nie przeszkadza mi jednorodność jego dzieł, turpistyczna forma, obsesja śmierci... Wręcz przeciwnie. Poza tym jego brazy do pewnego stopnia leżą na ulicy. Jeżeli tej klasy artysta pozostawia swój dorobek w spadku wszystkim Polakom - oddaje go muzeum w Sanoku - to taka postawa obliguje. Niech te obrazy naprawdę się na tej ulicy znajdą. W postaci plakatów, okładki płyt.

Podobno ma pan problemy z Bogiem. Stąd tytuł Demonologic?

Faktycznie, deklaruję wszem i wobec swój - powiedziałbym - aksamitny fatalizm. Jeżeli przez tyle czasu Pan Bóg nie może pokonać tego drugiego, to gościu też musi mieć trochę mocy. Ja się do tej mocy trochę łaszę. Niczym kot do gorącego pieca. Nie będę obdzierał ze skóry kozłów, ale chciałbym oddać cesarzowi to, co cesarskie... Tytuł wziął się stąd, że jest w tym trochę logiki. Przecież nie funkcjonujemy w świecie aniołów czy herosów. Wiemy, że tak naprawdę istnieje tylko chemia... A jednak grzęźniemy w tej demonologicznej mazi.

rozmawiał Bartek Koziczyński
TERAZ ROCK 11/2005
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Wtorek, 08 Listopada 2005, 22:18 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kachna
Stały uczestnik vip
<tt>Stały uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1184
Posty: 650


[ Osobista Galeria ]




amalie :
Kot do gorącego pieca

Teraz Rock - Nr 11 Listopad 2005
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Czwartek, 10 Listopada 2005, 11:26 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
tnatalia
Uczestnik vip
<tt>Uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1779
Posty: 400


[ Osobista Galeria ]




Homo Twist i acid jazz
10.11.2005 06:47


31 października do sklepów trafiła płyta "Demonologic" reaktywowanego zespołu Homo Twist. Podczas spotkania na naszej CZATerii, o nowych nagraniach opowiedzieli Maciej Lucyfer de Santa Maria Maleńczuk, Tomasz Titus Vaginus Rex Spiritus Sanctus Pukacki i Piotr Lala Digidajmon Daginevar Lewicki. - To najciemniejsza muzyka, jaką nagrano w Polsce - zapowiedział Maleńczuk.

Pod koniec 2004 roku Maleńczuk zdecydował się na reaktywację Homo Twist. Efekty pracy w studiu trafiły na "Demonologic".

Co ciekawe, w składzie zespołu obecnie grają aż dwaj perkusiści.

- Była chęć zgarnięcia trochę szmalcu. Przy okazji mamy nadzieję sobie trochę pograć. Brzmienie też się liczy. Mamy na tę okazję kilka niespodzianek - mówi Maleńczuk o powodach wznowienia działalności.

- Materiał był tworzony na bieżąco w studio, oprócz tego, co było zrobione poza studiem. Maciek jest autorem wszystkich numerów, a zespół inspirował się tym, tworzył aranże i swoje partie. Użyliśmy też samplera, ale bez nachalności - opowiadają pozostali muzycy o pracy nad "Demonologic".

Za elektronikę odpowiadał producent nagrań Piotr Lala Digidajmon Daginevar Lewicki. W niedawnej rozmowie z INTERIA.PL Maleńczuk wskazywał na grupę Rammstein, który z powodzeniem stosuje właśnie elektronikę do wzmocnienia swojego brzmienia.

- Zgadza się, Maciejowi Rammstein pasuje. Ja z kolei nie znajduję Rammsteina przy nowej płycie Homo Twist, ale każdy widzi tak jak chce - powiedział nam Titus, który z kolei dodaje do inspiracji riffowe granie spod znaku Black Sabbath ("słychać na tym albumie opary Black Sabbath").

Maleńczuk w swoim stylu dodał, że to, co gra teraz Homo Twist, "możemy nazwać Acid Jazz".
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Piątek, 11 Listopada 2005, 13:07 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Agnieszka
Pro uczestnik vip
<tt>Pro uczestnik</tt>
 
Użytkownik #439
Posty: 1528


[ Osobista Galeria ]




CGM X-CLUZIV: TITUS
Leszek Gnoiński, 2005.11.11

Na codzień lideruje Acid Drinkers, od roku roku gra z Maćkiem Maleńczukiem w Homo Twist i nagrał płytę "Demonologic", a od czterech miesięcy jest ojcem małego Igora, który oczywiście dostał już ksywkę i nazywa się "Iggy". Ladies and Gentlemen - TITUS!


- Od roku jesteś basistą Homo Twist, więc sakramentalne pytanie: jak do tego doszło?
Musiałbyś się bardziej Macieja zapytać, jak to się mogło stać, żeby krakowski poeta zatrudnił heavymetalowego basistę z westu, czyli z Poznania? Nie do końca znałem Homo Twist i gdy Maciej do mnie zadzwonił i powiedział, że będzie on, ja i dwóch bębniarzy, że będzie ostro i hardrockowo powiedziałem „wow” i się zgodziłem. Pierwsze próby zaczęliśmy na przełomie listopada i grudnia 2004 w Poznaniu, czyli Krakusy przyjechali na west. Chłopaki przyjechali, ustawiliśmy graty i zaczęliśmy normalne próby ze starym materiałem. I dopiero wtedy dokładnie przyjrzałem się temu Homo Twist i było zaskoczenie - jest sporo robienia na basie, nie będę się nudził.


- Jak przyjąłeś krakowiaków w Poznaniu?
W porządku. Pełna dyscyplina, świetne próby, oczywiście zakrapiane bratanie się, ale była to normalna robota, bo trzeba było się dokładnie przygotować do koncertów i do płyty.


- Jak jest być „homo”?
Maciej dobrał naprawdę świetną ekipę. Tomek Dominik na bębnach akustycznych, świetny bębniarz, który grał u Renaty Przemyk. Kuba Rutkowski grający na elektronicznym zestawie myśli bardziej jak jazzman niż rockowy. Maciej na gitarze gra absolutnie w swoim stylu no i ja na heavymetalowym basie. Chwilę czasu nam zabrało, aby to wszystko postawić do kupy.


- Jak się dogadujecie...
Normalnie, po polsku:-)


-... poznański heavymetalowiec z krakowskim poetą?
To jest ciekawe, na zasadzie przyciągania się przeciwieństw. Maciek nie jest wcale taki chimeryczny, jak o nim piszą. To normalny, zdyscyplinowany band, pracujący ciężko na próbach, grający normalne koncerty. Mimo, że są tu jakieś trzy lub cztery Lwy, to wszystko się zgadza.


- Grasz w Virgin Snatch, teraz z Homo Twist. W obu kapelach nie jesteś liderem. Zmęczyłeś się liderowaniem i chcesz odpocząć?
Granie na basie w Homo Twist nie jest odpoczynkiem, ale nie mam zamiaru być tu liderem, absolutnie wystarcza mi to, co robię. Mam wolną rękę jeśli chodzi o brzmienie... zupełnie wystarcza mi liderowanie w Acids, prowadzenie koncertów i bycie centralną postacią. W Homo mam naprawdę dużo roboty na basie i świetnie, że Maciej jest w centrum, a nie ja. Jeśli w kilku zespołach miałbym być liderem, to chyba by mnie przerosło.


- Czyli zgadzasz się z tym, co mówi kierownik?
Maciek nie jest kierownikiem. Pisze muzę i teksty, ale przy sesji do „Demologic” nagrał swoje rzeczy i po prostu wyjechał. Tylko na odchodnym powiedział „Panowie nagrajcie to, co chcecie do tego albumu, ale zróbcie na tyle dobrze, abym nie musiał wracać i w tym grzebać”. I okazało się, że nie musi grzebać.


- Wciąż nie chcesz śpiewać po polsku?
Nie.


- Może skusisz się kiedyś?
Chyba jednak nie. Przedstawiłem jeden warunek, jak Metallica zaśpiewa po czesku, ja zaśpiewam po polsku.


- Krążą plotki, że ma to zrobić.
... no to będę w kropce.


- Pogadajmy o Acids. Półtora roku temu odszedł Lipa i pojawił się Olas.
Jak widzisz jego rolę w porównaniu poprzednimi gitarzystami?
Z Litzą grało mi się nieźle, chociaż był bałaganiarski. Najbardziej zbliżonym gitarowym do Olasa był Perła. Lipa miał zupełnie inny patent na gitarę. Myślę, że ciężko ich porównać, bo każdy był inny i z każdym Acids inaczej wypadał.


- A towarzysko?
Z Litzą, starym punkiem, wywijaliśmy na początku mocno, żartów nie było. Z Perłą mieliśmy do siebie szacunek, ale nie byliśmy tak blisko, żeby od razu na wódkę chodzić. Lipa? On był z Gdańska i mniej się rozumieliśmy. A Olas świetnie się przyjął. Acids zna od dawna, ponieważ None, w którym grał wcześniej, supportował nas na dwóch trasach - wiedział, o co chodzi. I patrząc na tych gitarzystów, oprócz Litzora oczywiście i dziesięciu lat z nim, najlepiej rozumiemy się z Olasem. Jak przyjeżdża do Poznania to mieszka u mnie. Wcześniej nikogo do mieszkania nie wpuszczałem, a jego tak.


- Perła i Lipa mieli duży wpływ na repertuar. Myślisz, że Olas da radę?
Myślę, ze przy nowym albumie Acids, które pewnie niedługo będzie powstawał, Olas będzie miał sporo do powiedzenia. Dobrzesię rozumieją z Popcornem, dużo razem grają, świetnie się obwąchują.


- Widujesz się czasami z Litzą?
Czasami, mamy jakieś niedokończone biznesy. Jak przestaliśmy grać ze sobą, to chyba mnie bardziej polubił i ja jego też. Czasami się spotykamy, nie tak, żebym do niego dzwonił, ale przy jakiechś okazjach. Jak starzy kumple, z szacunkiem, ale z dużym dystansem. Wpuszcza mnie do domu, a ja jego też:-)


- Pamiętam, że kilka lat temu fanklub chciał zrobić uroczyste 15-lecie Acid Drinkers. Przy okazji był pomysł, abyście zagrali z Litzą w składzie. Obaj odrzuciliście ten pomysł. Myślisz, że kiedyś jeszcze wspólnie zagracie?
Ja mam raczej mocne podejście - jak ktoś odszedł z Acids to bez możliwości powrotu. Ale na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że na takim pojedynczym koncercie byłoby przesympatycznie wystąpić z Litzą na scenie i przypomnieć sobie, jak to było w 94 czy 95. Ale podejrzewam, że Litza miałby większe obiekcje.


- Cztery miesiące temu urodził Ci się drugi syn. Jak zmieniło się Twoje życie po jego narodzinach?
Jest fajnie, lepiej, cieplej. Zdecydowanie dobrze czuję się jako młody tata. Iggy jest przepięknym brunetem, śmieje się i cieszy od samego rana.


- Czy uważasz, że teoria mówiąca o tym, że ojcostwo koło 40-ki jest dojrzalsze od ojcostwa po dwudziestce jest dobra?
Na pewno wiesz więcej, jesteś lepiej przygotowany, masz większą cierpliwość, większą wiedzę, wiesz po prostu, co lepsze. Kiedy Max się rodził, było to coś nowego, kiedy przychodził Iggy wszystko wiedziałem.


- Jak Max przyjął braciszka? Jest starszy o 12 lat.
Świetnie, Max jest genialny. Opiekuje się, przewija. Jak ja jestem w trasie, matka czasami musi wyskoczyć załatwić jakieś interesy i w ogóle pożyć to mówi do Maxa, że jakby był problem, to ma dzwonić. I Max nie dzwoni, bo nie musi – karmi, przewija. Pełna opieka.


- Czy będzie szedł w ślady taty?
Nie sądzę. Ma dwie gitary, elektryczną i akustyczną, ale nie zabiera się za nie.


- Jak radzi sobie w szkole?

To już zupełnie inna historia, nie jest huliganem, ale też nie jest prymusem. Ale nie ma żadnego problemu z nauką, łyka wszystko, pamięć ma jak twardy dysk.


- Ty nie skończyłeś żadnej szkoły. Czy będziesz namawiał Maxa do uczenia się?
Tak. Tutaj będzie króciutko trzymany, zresztą on sami mi mówił, że ma ochotę pójść kiedyś na studia.


- Masz jakiś plan?
Przyglądam mu się i nawet nie wiem. Czasami to wychodzi wcześniej i łatwiej skierować dziecko w jakimś kierunku. Ma dobrą pamięć, fantazję, także ja osobiście, nie wiem, na co on będzie miał ochotę, kierowałbym go w stronę języków czy literatury.


http://www.cgm.pl/aktualnosci/wyswietl.php?O_NEWS=14961300&PHPSESSID=4 c66d2d37c915249bc0e4d257b2b22cd
  
Re: <Agnieszka> Prasówka
PostWysłano: Poniedziałek, 14 Listopada 2005, 20:08 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Malena
Stały uczestnik vip
Stały uczestnik
 
Użytkownik #324
Posty: 1051


[ Osobista Galeria ]




W najnowszym "Przeglądzie" /ukazał się dzisiaj/ można znaleźć niemały wywiad z Maleńczukiem - pt. "Twist bez wazeliny".
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Czwartek, 17 Listopada 2005, 07:08 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kachna
Stały uczestnik vip
<tt>Stały uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1184
Posty: 650


[ Osobista Galeria ]






Twist bez wazeliny
Dziś w popkulturze dominuje tandeta. Może to jest najlepszy cel dla młodzieżowego buntu? Z Maciejem Maleńczukiem rozmawia Przemysław Szubartowicz

- Interesujesz się polityką?

– Tak.

- A byłeś na wyborach.

– Byłem.

- I co, podoba ci się werdykt narodu?

– Absolutnie mi się nie podoba. Ale spodobała mi się decyzja ministra Zbigniewa Ziobry o zwolnieniu z aresztu sprawców linczu na psychopacie, któremu ten lincz się należał. Moim zdaniem, był to po prostu akt sprawiedliwości.

- Jednak, cokolwiek by powiedzieć, jest to zapowiedź ręcznego sterowania wymiarem sprawiedliwości.

– Być może. Ale taki autorytaryzm państwa, jeśli byłby poprowadzony w inteligentny i odpowiedzialny sposób, może być skuteczniejszym sposobem rządzenia niż zwykła demokracja, w której wszyscy się kłócą.

- Czyżbyś był zwolennikiem zamordyzmu? Ty, artysta?

– A skąd, zamordyzmu nigdy nie zaakceptuję. Ale w tym konkretnym przypadku, o którym mówię, że mimo sztywnej litery prawa wypuszcza się na wolność ludzi, którzy popełnili wprawdzie przestępstwo, ale w dobrej wierze, to taką sterowaną decyzję traktuję jak akt dobrej woli. I to mi się właśnie jako artyście podoba.

- Zapytałem o twój stosunek do polityki i ostatnich wyborów, ponieważ mówisz o sobie, że jesteś socjalistą.

– No tak, ale to socjalizm artystyczny, który nie przekłada się bezpośrednio na poglądy polityczne. Uważam, że aby dziś móc być artystycznym socjalistą, w kraju musi dobrze funkcjonować kapitalizm.

- I to mówi człowiek, który w latach 80. siedział w więzieniu za odmowę służby wojskowej? Idol zbuntowanej młodzieży?

– W sprawie mojego buntu mogę powiedzieć tylko, że nikogo nie będę namawiać, aby szedł drogą mojego miecza, bo to może się skończyć tragicznie, nawet śmiercią. Absolutnie nie jestem dobrym przykładem dla młodzieży. I nie chcę być, ponieważ eksperymenty, które kiedyś przeprowadzałem na samym sobie i na otoczeniu, są szkodliwe.

- Problem w tym, że współczesne młode pokolenie ma kłopot z buntem. Kto dziś odmawia służby wojskowej w imię jakichś idei?

– Jasne, też bym wolał, żeby młodzi ludzie buntowali się przeciwko czemukolwiek, choćby i przeciwko wojsku. Ale lada chwila wojsko będzie pewnie zawodowe i ten problem zniknie. Poza tym młodzi ludzie garną się dziś do wojska i bardzo chcą strzelać. Ja byłem hipisem, to naprawdę były inne czasy.

- A dziś jakie są czasy?

– Czasy są takie, że trwa wojna. Jesteśmy na wojnie.

W Polsce?

– Wiesz, to, że akurat nikt nie strzela w Polsce na ulicach, o niczym nie świadczy. Mówię o kwestii globalnej. To jest taka sama sytuacja jak w Ameryce lat 40. Tam zabawiano się w różnych cotton clubach, a w Europie ludzie masowo szli do gazu. Dziś na całym świecie ludzie się zabijają, tylko nasza Polska wieś spokojna. Oby jak najdłużej, bo nie życzę nam żadnego kataklizmu. Ale dzisiejszy świat to przecież jeden wielki konflikt zbrojny. Wystarczy włączyć telewizor. I dlatego powątpiewam w demokrację, bo bawienie się w taki system podczas globalnej wojny nie wróży niczego dobrego. Nie wiem, czy Tusk jest gotowy na wojnę. Już bardziej Kaczory...

- Czyli jednak dobrze się czujesz w powyborczej Polsce.

– Tego nie powiedziałem. Moim zdaniem, IV Rzeczpospolita wyjdzie Kaczorom bokiem. Nie uwierzę, że przy pomocy Leppera i ojca Rydzyka będą w stanie przeprowadzić tak daleko idące reformy w państwie, jak to zapowiadają. Kiedy patrzę, jak zwalniają 200 agentów specjalnych, to jestem przerażony, gdzie ci ludzie z wywiadu wewnętrznego pójdą pracować. Choćby byli nawet najtwardszymi komunistami, trzeba ich tam trzymać aż do śmierci, bo to jest elementarna gwarancja bezpieczeństwa. A Dorn na stanowisku szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji? Przecież to człowiek, który nie panuje nad swoimi emocjami. Dla takich ludzi jak on, ale też jak Rokita, polityka to jest teatrzyk. To mają być fachowcy?

- No to jak jest: źle czy dobrze?

– Dla mnie zawsze będzie dobrze, o ile poeta będzie miał coś do powiedzenia. W takim klimacie łatwo się przecież bawić w wieszcza, bo pewne rzeczy są do przewidzenia. Zawsze będzie można potem krzyknąć: a nie mówiłem?! Nie ma lepszego miejsca dla poety niż kraj, gdzie panuje niesprawiedliwość społeczna i deptana jest wolność słowa. Wtedy jest o czym pisać. Ale na pewno dziś czuję się dużo lepiej niż kiedyś. Sprawiła to solidarnościowa rewolucja, jaka dokonała się w latach 80. To nie jest już ten kraj, w którym stało się po wódkę w kilometrowej kolejce. Dziś wódkę możesz sobie kupić o każdej porze dnia i nocy bez kolejki, przywiozą ci ją nawet do domu, jeśli chcesz. Naprawdę było gorzej. Wspomniałeś wcześniej o buncie. Myślę, że młodzi ludzie mogliby się buntować przeciwko Radiu Zet albo RMF FM. Tego mi trochę brakuje.

- Mówisz o popularnych rozgłośniach, które sprzedają muzyczną papkę, a sam przecież miałeś romans z programem „Idol” w Polsacie.

– Romans to jeszcze nie małżeństwo.

- No dobrze, to co w takim razie obudziło w tobie pragnienie romansu z popkulturą?

– Technologia. Najwyższej klasy sprzęt. Kiedyś z zespołem Püdelsi wymyśliliśmy pojęcie „psychopop” – chcieliśmy grać niepopularną muzykę, używając popularnych narzędzi, czyli różnych filtrów i komputerów, które teraz są dostępne, jeżeli tylko cię na to stać. A dziś nas bardziej na to stać niż kiedyś, bo w dawnych czasach zdobycie gitary Gibsona graniczyło z cudem. I w tym sensie także wolę dzisiejsze czasy.

- Ale ta popkultura, z którą miałeś romans w „Idolu”, jest bardzo tandetna.

– Ale wiesz, jak to jest – telefon ciągle dzwoni. Józefowicz chce, żebym mu zrobił sylwestra, „Viva!” chce, żebym zrobił duet z Katarzyną Figurą. To są często kwoty, przy których trudno odmówić. Kiedy wkraczałem do „Idola”, takie było moje założenie: zarobię trochę forsy, stanę się popularniejszy, zacznie dzwonić telefon i będzie mnie stać nie tylko na utrzymanie rodziny, ale też na kupno lepszych instrumentów. Bo przecież przyznasz, choćbyś wytykał mi występy w stu „Idolach”, że jednak nie gram tandety.

- To prawda.

– A że używam tych samych narzędzi, których inni używają do grania tandety, to już inna sprawa. Ci ludzie robią prymitywne disco, ciągle nie mogą wyskoczyć poza rytm cztery czwarte, wciąż używają mikroskopu do wbijania gwoździ. Kiedyś Jimi Hendrix czy Black Sabbath to też była popkultura, a teraz mamy Jennifer Lopez. Ja w świecie popkultury wolę iść drogą Hendriksa. A jeżeli występ z Kasią Figurą ma mi w tym pomóc, to ku chwale ojczyzny, panie generale.

- No tak, ale na przykład dzisiejsi słuchacze Püdelsów pewnie nie zdają sobie sprawy, że ten zespół to kontynuacja legendarnej krakowskiej grupy Düpą, której liderem był nieżyjący już poeta Piotr Marek, i że w latach 80. to było naprawdę coś.

– W tamtych czasach Düpą rzeczywiście było czymś awangardowym, mówiono, że nikt tak nie gra i że to jest 50 lat do przodu, ale gdy się tego teraz słucha, to już trąci myszką. To jest dowód, że wszystko się zmienia i że każdy czas ma swoje prawa. Ale masz rację, dziś dominuje tandeta w tym popkulturowym obszarze. Chciałbym, żeby było inaczej. Może to jest najlepszy cel dla młodzieżowego buntu?

- Właśnie, po kilkuletniej przerwie w działaniu zespołu ukazała się najnowsza płyta Homo Twist zatytułowana „Demonologic”. W tym przypadku o popkulturze nie może być mowy.

– Tak, bo Homo Twist, zespół, z którym przed laty zaczynałem swoją przygodę z profesjonalnym graniem, to przede wszystkim inteligentne teksty i mocna muzyka. Coraz mocniejsza. Rzecz właściwie niszowa, ale bardzo moja. Bo dla mnie sens grania muzyki zamyka się w trzech punktach: to, co robię, musi być dobre estetycznie, ciekawe poznawczo, a przede wszystkim musi dawać słuchaczom specyficzne wibracje. I właśnie Homo Twist to wszystko ma.

- Zmęczyłeś się wreszcie popowym skrętem Püdelsów, „Idolem”, zarabianiem pieniędzy?

– Wydaje mi się, że jak się ma 45 lat, to dużo bardziej wypada grać ciężkiego rocka niż lekki pop.

- Pięć lat temu tak nie mówiłeś.

– Ale wtedy nie miałem jeszcze 45 lat. W pewnym momencie trzeba po prostu spoważnieć. Widziałem ostatnio reklamówkę płyty Robbiego Williamsa „Intensive Care”. Dla mnie to po prostu intensywne smarowanie wazeliną. Rozumiem, że to jest dowcip, gra słowna, ale tak mi się skojarzyło. A Homo Twist nikomu tyłka wazeliną nie będzie smarował. Na tym polega różnica.

- Zadowolony jesteś z tej płyty?

- Bardzo. Ta płyta ma nowy rys. Homo Twist nigdy tak mocno nie grało. To jest atut. Zapraszam do słuchania. A młodym muzykom chcę dać jedną radę: ludzie, oprócz obsługi komputera i wyzwalania dźwięków z gotowców za pomocą klawisza enter opanujcie jakiś prawdziwy instrument, żebyście mogli dalej grać, gdy wam wyłączą prąd. Bo naprawdę nie wiadomo, kiedy znów wylądujemy w jaskiniach. A wtedy komputer na nic się nie zda, a z gitary przynajmniej zrobicie łuk.

Maciej Maleńczuk (ur. w 1961 r.) – charyzmatyczny poeta, pieśniarz, muzyk. W 1981 r. został skazany na dwa lata więzienia za odmowę służby wojskowej. Po wyjściu na wolność przez kilka lat zarabiał na życie, grając i śpiewając bluesowe ballady na ulicach Krakowa i innych miast. W połowie lat 80. związał się z grupą Püdelsi, w 1993 r. założył zespół Homo Twist, występuje i nagrywa również jako solista. Wystąpił w trzeciej edycji „Idola” jako juror, przed rokiem zagrał Wolanda na deskach chorzowskiego Teatru Rozrywki, jest również autorem poematu „Chamstwo w państwie”. Właśnie ukazała się nowa płyta Homo Twist pt. „Demonologic”.
  
Re: Prasówka
PostWysłano: Sobota, 19 Listopada 2005, 08:12 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
kachna
Stały uczestnik vip
<tt>Stały uczestnik</tt>
 
Użytkownik #1184
Posty: 650


[ Osobista Galeria ]




Maciej Maleńczuk: Długo już nie pożyję

rozmawiał Szymon Jadczak 18-11-2005


Fascynuję się demonologią, alchemią. Kraków jak najbardziej się do tego nadaje, w Krakowie zawsze tych różnych diabełków było dużo. Może dlatego, że tyle tu kościołów - mówi Maciej Maleńczuk w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".


Szymon Jadczak: Który to twój wywiad dzisiaj?

Maciej Maleńczuk: Piętnasty chyba.

To powiedz, o co cię już pytano, a o co nie. Bo jestem ciekawy, czy dziennikarze traktują cię jak postać z kolorowych gazet, czy jak rockowego muzyka z krwi i kości?

- Nie traktują mnie jak rockowego muzyka, ale jest to moja wina i mój krzyż, który mam nadzieję właściwie ponieść. Z czasem o tym zapomną, ale jak na razie Idola mi jeszcze nie zapomnieli, nie było wywiadu, w którym nie padłoby pytanie o ten program. Za każdym razem odpowiadałem, że zrobiłem to ku chwale ojczyzny i żeby mieć lepszy sprzęt do grania w Homo Twist.

Wcześniej mówiłeś, że zrobiłeś to po to, żeby wypromować Püdelsów, żeby Püdelsi mieli złotą płytę.

- Kłamałem.

OK. A co jesteś w stanie zrobić, żeby wypromować Homo Twist?

- Najchętniej grałbym koncerty. Jak widzisz, mogę też udzielać wywiadów. Ale pod tym względem podziwiam Titusa, który wyjątkowo mocno angażuje się w promocję Homo Twist.

A skąd Titus wziął się w Homo Twist?

- Titus pasuje mi do załogi, jego romans z ciemną stroną jest powszechnie znany. Musiałem go ratować, bo mu się zespół przecież anieli, co chwila kolejny muzyk na anielską stronę przechodzi [dwaj muzycy Acid Drinkers - Robert "Litza" Friedrich i Przemek "Perła" Wejmann, którzy odeszli z zespołu, dziś są filarami sceny rocka chrześcijańskiego - red.] Chciałem mieć basistę na pewnym poziomie. Wielu takich muzyków nie ma. To tak, jakbym miał Janerkę na basie. A dlaczego teraz? Być może dopiero teraz nauczyliśmy się ze sobą grać. Rozwijaliśmy się każdy w obrębie swojego gatunku, nie mając styczności z innymi muzykami. Gdybyśmy spotkali się dziesięć lat temu, to pewnie każdy grałby w innym rytmie. Titus musiał się zorientować, co ja gram, a ja musiałem się zorientować, czym jest tak naprawdę metal.

Nazwałbyś obecne wcielenie Homo Twist zespołem metalowym?

- Nie. Nazwałbym to może rock jazzem, w odróżnieniu od jazz rocka, może acid jazzem, żeby było śmieszniej, może poezją śpiewaną.

Mówisz o jazzie, w wywiadach opowiadasz o fascynacji Ornettem Colemanem. A ja słyszę na "Demonologic" utwory, które równie dobrze mogłyby się znaleźć na "Moniti Revan".

- Być może za dużo gadam o tym jazzie i Colemanie. To w dalszym ciągu są piosenki, to nie jest jazz.

Od wydania "Moniti Revan" minęło osiem lat, a styl Homo Twist przeleżał ten czas zamrożony w lodówce.

- Nikt tak przed nami nie grał, nikt nie łączył funky, ciężkiego grania i piosenek poetyckich. W momencie gdy ja przestałem to robić, powstała dziura.

Porozmawiajmy o tekstach na "Demonologic". Nie za bardzo wczułeś się w rolę szatana z chorzowskiej adaptacji "Mistrza i Małgorzaty"?

- Chorzowskie przedstawienie nie ma z szatanem wiele wspólnego i z moim satanizmem ta rola też wiele wspólnego nie ma. Mój satanizm to jest moja prywatna sprawa. Jeżeli wszyscy tak dużo mówią mi o miłosiernym bogu, to mnie interesuje szatan. On mi się podoba dużo bardziej niż brodaty bóg białych.

To naprawdę jest jakaś głębsza fascynacja? Bo mam wrażenie, że to tylko koniunkturalny pomysł na płytę.

- No dobrze, niech będzie, że to jest głębsza fascynacja. Ale właściwie czym ja się fascynuję? Fascynuję się demonologią, alchemią. Kraków jak najbardziej się do tego nadaje, w Krakowie zawsze tych różnych diabełków było dużo. Może dlatego, że tyle tu kościołów. Wiesz, zgodnie z zasadą, że im więcej szpitali, tym więcej chorób.

To w kwietniu, po śmierci Papieża, musiałeś chyba wyjechać z miasta?

- Nie ukrywam, że znosiłem to z pewnym trudem, ponieważ z wielkim trudem znoszę hipokryzję, a wrzeszcząca hipokryzja jest w ogóle nie do zniesienia. Dewocja to jest coś, co też z trudem znoszę. Ale w dalszym ciągu drążę ten temat. Zdaję sobie sprawę, że ludzie potrzebują rzeczy wzniosłych, ludzie potrzebują transcendentu, czegoś ponad. Człowiek, który mieszka na wsi i na co dzień musi zarzynać zwierzęta, żebyś ty mógł je zjeść później na talerzu, potrzebuje chociaż raz na tydzień małej świętości. Otrzymuje zamiast tego plastikową madonnę i ikonę z papier mâché, otrzymuje surogat wiary. Do diabła zwrócić mu się nie wypada, do diabła zwrócić mu się nie wolno, chociaż tak naprawdę diabeł tkwi głęboko pod jego skórą.

To nie jest jednak blaga z tą wiarą w diabła? Bo po kawałku "Heraklit z Efezu" miałem wrażenie, że nie chodzi ci o satanizm, a o racjonalizm, wiarę w potęgę umysłu

- Heraklit z Efezu mówi, że Słońce ma wielkość ludzkiej stopy. Rzeczywistość jest zawsze dwojaka, droga śruby jest prosta i skrętna zarazem, wilgotnieje to, co jest suche, a to, co jest mokre, będzie schnąć, zimne się będzie oziębiać, a gorące będzie się chłodzić, jedno przechodzi w drugie, a droga w dół i w górę jest jedna i ta sama, jeżeli jest bóg, to jest i diabeł, a jeżeli jest, to dlaczego nie miałbym się do niego zwrócić o artystyczną pomoc? Powiedzmy, że w ten sposób odnalazłem swoją wzniosłość, bo nie mogłem jej odnaleźć we wzniosłości brodatego boga białych. Dlatego odniosłem się do szatana, bo potrzebowałem transcendencji, czegoś wzniosłego, bo sztuka tego po prostu potrzebuje.

Nie boisz się, że będzie jakieś zamieszanie z tym twoim satanizmem?

- Jakbym się bał, to bym pracował w biurze. Ja chcę raz na zawsze powiedzieć, że to jest satanizm satynowy, satanizm delikatny, intelektualny, poetycki. Nie ma to nic wspólnego z rozcinaniem kotów.

Dobrze. To gdzie w Krakowie najłatwiej spotkać diabła?

- W przejściu podziemnym na dworcu. Przejdź się tamtędy po północy, to fajne ekipy zobaczysz.

A turyści nie przeszkadzają diabłom?

- Diabły stoją za barem i drinki im sprzedają, kasę na nich robią (śmiech).

W "Chamstwie w Państwie" wieściłeś kres wszelkich idei, a teraz na "Demonologic" idziesz krok dalej i przepowiadasz absolutną apokalipsę.

- Nie myślałem o tym w ten sposób. Mam nadzieję, że Babilon jednak nie spłonie. Nie daj boże, chociaż już parę głupot powiedziałem, które się potem ziszczały (śmiech).

Na dziesięć tekstów tylko cztery są twoje. Do tej pory raczej nie oddawałeś pola innym autorom.

- Jeżeli nie jestem w stanie napisać dobrego wiersza, to lepszy zdejmuję z półki.

Przez osiem lat nie byłeś w stanie napisać dziesięciu tekstów?

- To nie jest tak. Pisałem tyle rzeczy na zamówienie, m.in. "Chamstwo w Państwie". Na tej płycie chciałem dobrać takie teksty, które pasowałyby do całości. Nie będę żyłował swojej muzy, bo żyłowanie muzy nic nie daje, można tylko przepiłować ją na pół. Sięgnąłem więc na półkę i ściągnąłem stamtąd rzeczy, które dały mojej muzie klapsa i poszła płakać do kąta. Jeśli nie potrafię wymyślić takich pięknych rzeczy, jak Heraklit z Efezu, będę śpiewał Heraklita z Efezu.

Śpiewasz też teksty Emily Dickinson, to twoja stara miłość. A skąd nagłe zamiłowanie do fińskiej poezji?

- Finów ściągnąłem z półki, czekali tam dwadzieścia pięć lat. Pamiętam, że mi się podobali przed laty, bo sporo pisali o Polsce. Wybrałem "Psa wojny" Arvo Turtianena, bo zawsze chciałem zaśpiewać piosenkę o wojnie. O tym, jak to normalnego człowieka czasami poeta rzuca na wojnę. A druga piosenka, "Poeta" Pentti Saarikoskiego, jest jak gdyby o mnie, jest jak gdyby o Piotrze Marku, odnosi się doskonale do rzeczywistości. Chociaż może ja już przestałem być poetą? Ileż w końcu można być poetą? Poetą się bywa tylko.

A kim jest Marek Seremak Marchewczyk, autor "Lwa szablastego"?

- Był krakowskim schizofrenikiem, śpiewał w zespole Wahehe. Nie żyje już od kilku lat, schizofrenia go zabiła

A co zabiło Antoniego Radwana, który pojawia się w twoich tekstach drugi raz? Pamiętam z pierwszej płyty Homo Twist, że "Tosiek Radwan jest we Włoszech, kochał psy"

- Dokładnie nie wiem. Zły jestem na siebie, wydawało mi się, że jestem jego przyjacielem, aż tu nagle się okazało, że go nie ma i że nic nie wiedziałem na ten temat. Czy miał jakieś długi, może to, że nie miał dzieci? Być może ja, gdybym nie miał dzieci, też bym poszedł na dno, po co by mi było żyć? Nie wiem, dlaczego Radwan to zrobił

Kilkanaście lat temu Homo Twist siał na scenie muzycznej ferment. Widzisz kogoś, kto dziś ma podobny potencjał?

- Przez moment był to zespół Pogodno, do pewnego stopnia cały czas jest. Może Lao Che, może jakieś rapowe bandy Chociaż myślę, że chłopcy z gramofonami nijak tego fermentu zasiać nie mogą. Generalnie to Marcin Świetlicki ferment sieje.

No właśnie. Dziesięć lat temu był między wami konflikt, który podgrzewał atmosferę wokół waszych zespołów.

- To było ukartowane, zaplanowane. Wszystko wcześniej ugadaliśmy. Bezpośrednio z Marcinem lubiliśmy się, tylko w wywiadach wtykaliśmy sobie szpileczki.

A co myślisz o ostatniej płycie Świetlików z Lindą? Bez wtykania szpilek.

- Cholera, jeszcze nie słyszałem. Wszyscy mówią mi, że dobre i że warto posłuchać, ale jeszcze nie słuchałem. Bardzo cię, Marcin, za to przepraszam. Ale z tego co wiem, ty też nie czytałeś mojego poematu.

Miało być bez szpilek

- Nie wiem, jak to się dzieje, ale zawsze, jak pytają mnie o Marcina, to mam ochotę powiedzieć coś złośliwego. Ale tak naprawdę Marcina bardzo lubię. A kiedy śpiewa o mężczyźnie, który codziennie budzi się w innym łóżku, to mam wrażenie, że śpiewa o mnie.

Do końca wykorzystaliście wasz czas wtedy?

- Mam nadzieję, że on się jeszcze nie skończył. Nie wysyłaj nas jeszcze do piachu. O wykorzystaniu czasu będziemy mówić za parę lat. Nie teraz.

Napiszesz coś po "Chamstwie w Państwie"?

- Chciałbym bardzo. Ale nie mam już takiej dużej głowy, muszę odczekać trochę. Miałem ochotę na książkę prozą, ale coś mi się zdaje, że walnę kolejny poemat. Bawi mnie taka zagwozdka poruszania się ruchem konika szachowego po języku, bawią mnie gry słowne, wymyślanie nowych wyrazów. Uważam, że zabawa językiem to umiejętność arystokratyczna.

Wysyłaliście płyty na Białoruś w ramach akcji "Rockiem w reżim". Takie rzeczy jak polityka cię interesują?

- Interesują. Mam się wypowiedzieć na ten temat? Wydaje mi się, że braciom Kaczyńskim IV RP wyjdzie bokiem. Już teraz PiS szuka przymierza z neofaszystami z LPR i kryminalistami z Samoobrony. Nie wróżę temu przyszłości. Dla artystów to może być dobry czas, będzie komu wsadzić szpilę, ale dla kraju może się skończyć tragicznie. Średnio mnie to cieszy.

Śpiewałeś kiedyś, że "póki Stefan gra na skrzypcach, póty będę miał nadzieję". A Stefan

zmarł. Nareszcie ktoś mi zadał to pytanie, już od dawna na nie czekałem.

I co teraz?

- Teraz nie ma już nadziei. Być może zaraz umrę, długo już nie pożyję. Kto wie, może już nie wypada mieć nadziei, może już dawno wypadało zginąć w krwawej bitwie, jak moi przodkowie? Czuję, że żyję na kredyt, że przeciągam każdego dnia...



Maciej Maleńczuk

Zdecydowanie najbardziej kontrowersyjny krakowski artysta. I jeden z najbardziej wszechstronnych. Udziela się przy mikrofonie, gra na gitarze, powoli zgłębia tajniki instrumentów elektronicznych (fakt, że z umiarkowanym powodzeniem), pisuje poematy. Ale większość i tak pamięta go z udziału w telewizyjnym Idolu, gdzie bulwersował miliony telewidzów niewyparzonym językiem. Dziś Maciej Maleńczuk wykreślił Idola ze swojego oficjalnego curriculum vitae, pożegnał się z Püdelsami i postanowił reaktywować swój najważniejszy zespół - Homo Twist. Do współpracy zaprosił inną legendę polskiej sceny muzycznej - Titusa z Acid Drinkers oraz dwóch perkusistów. Wspólnie nagrali "Demonologic" - najmroczniejszy z dotychczasowych albumów Homo Twist.


rozmawiał Szymon Jadczak
  
Prasówka
Forum dyskusyjne -> Obraz i dźwięk -> Püdelsi, Homo Twist, Maleńczuk

Strona 18 z 25  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Polecam Panią dermatolog w Szczecinie www.medicanova.szczecin.pl Przyjmuje tylko prywatnie na Pomorzanach. Warto bo ma nosa do chorób skóry twarzy.
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010