Forum Dyskusyjne
Zaloguj Rejestracja Szukaj Forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Wegetarianizm -> Dlaczego zostałem wegetarianinem? Idź do strony 1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Artykuł
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 10:34 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amciak
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #1142
Posty: 49


[ Osobista Galeria ]




Długi, ale warto przeczytać.

Cytat:
Artykuł pochodzi z czerwcowego numeru pisma "Zwierciadło"
Farba czy krew?
Renata Dziurdzikowska

Miałem siedem lat, gdy ojciec po raz pierwszy zabrał mnie na polowanie. Byłem z niego dumny. Był jednym z lepszych myśliwych. Myślałem: "Mam za ojca nie byle kogo". Czułem się lepszy od innych chłopców. Mieliśmy z ojcem wspólne sprawy, wyjazdy wuefemką, dziczyznę. Inni tego nie mieli. Przez lata naganiałem zwierzynę, zarabiałem za to pieniądze. A potem nauczyłem się zabijać. Takie wspomnienie: idziemy z ojcem po śladach rogacza, aby go dobić. Łan pszenicy, w nim ślady farby (krwi). Ojcu skończyły się naboje. Rogacz podnosi łeb, chwytam go za tylne nogi, a ojciec nożem podrzyna mu gardło. Rogacz rozpaczliwie beczy. Przez pół życia słyszałem to beczenie, a siłę jego kopiącego ciała mam w dłoniach do dziś. Jako kilkunastoletni chłopiec dobijałem kuropatwy, kaczki i zające. Żeby dobić ptaka, trzeba wcisnąć palec pod szyją w tułów, dotknąć bijącego serca i zatrzymać je. Zająca trzeba wziąć za tylne skoki, podnieść do góry i uderzyć ręką w nasadę karku tak, aby przerwać rdzeń kręgowy. Zając wtedy przeraźliwie kniazi, czyli płacze głosem podobnym do płaczu dziecka. Albo milczy. Ja mam broń. Mogę zabić Polowałem, ponieważ żyłem w takiej konwencji myśliwskiej. Wsiąka się w nią szybko, bo ma rozbudowany system gratyfikacji. Są zwyczaje i tradycje, hejnały, hierarchia ważności, przywileje. Ważniejsi i mniej ważni, władcy i poddani, myśliwscy bogacze i biedacy. Święta i dyplomy, zawody, medale i nagrody. Zjazdy i bale. Jedzenie, stroje, psy i samochody, duży rynek handlowy (w Polsce jest około 100 tysięcy myśliwych!), lepsi i gorsi, trofea i wyceny, wyścig i rywalizacja, państwowa struktura z władzami krajowymi, sądy łowieckie i wyroki, obwody łowieckie, domki i domy myśliwskie, i dziczyzna na stole na imieninach. I to wszystko w całkowicie męskim towarzystwie, wśród kolegów umówionych ze sobą w niemy sposób na to, że będą tej konwencji przestrzegać i poddadzą się jej prawom. I jeszcze broń! Mogę mieć w domu broń - dubeltówkę, bocka, sztucer, kniejówkę, ekspres, flower. Do tego specjalna szafa na broń i amunicję. Amunicja do zabijania tego, tego i tego. Skóry, poroża, szable, piórka, noże, pasy, lornetki, lunety, latarki, ubrania, piersiówki, buty, czasopisma, odstrzały, dokumenty. Broń się czyści, konserwuje, trenuje z nią na sucho, przestrzeliwuje, pokazuje i demonstruje innym. JA mam broń. Mogę zabić. Do tego weekendy poza domem - przecież poluję! Czterdzieści razy w roku. Niektórzy więcej. Nie nazywam tego co robię po imieniu - jest farba (krew), badyle (nogi u jeleni, a więc przetrąciłem badyl, a nie złamałem strzałem nogę), położyłem w ogniu (zabiłem pierwszym strzałem), trafiłem na komorę (strzeliłem w serce lub okolice), dochodziłem zbarczonego ptaka (szukałem, by dobić rannego ptaka), trafiłem na miękkie (strzał w brzuch - jelita, wątrobę, nerki, żołądek - zwierzęta mają "miękkie" takie samo jak człowiek), zwierz doszedł (umarł), itd., itd. Trafić bezbłędnie w serce Prawie każdy myśliwy szuka racjonalnych powodów, dla których poluje. Te wszystkie argumenty o braku drapieżników, które kiedyś regulowały liczebność zwierzyny, "gospodarowaniu populacją zwierzyny", "szkodach łowieckich gospodarczo znośnych" są racjonalizowaniem potrzebnym, aby móc zabijać. Nikt nie próbował zostawić tego przyrodzie, która ma swój kierunek ku równowadze. To tylko kwestia czasu. Racjonalizujemy, racjonalizujemy, racjonalizujemy - jakbyśmy silnie potrzebowali usprawiedliwienia. Bo potrzebujemy! Szukamy spokoju. I jakoś udaje się nam go znaleźć, dopóki znowu nie przyjdzie dochodzić rannego zwierzęcia i potem go dobić. Co czujesz, gdy widzisz połamane kości i wybite oko u człowieka w wypadku samochodowym? Tu, na polowaniu nie jest inaczej, czujesz podobnie. Przestrzelone oba kolana byka, którego trzeba dobić z kilku kroków w nasadę karku - to mój ból wielki i nie mówię o tym nikomu. Nigdy! Potrzeba potem czasu, żeby dojść do siebie. Za jakiś czas jadę na polowanie i jeżeli uda mi się trafić bezbłędnie w serce (żeby potem nie dobijać), to jakoś tamto zdarzenie udaje się "zapomnieć", a i czas robi swoje i daje się żyć. Tchórzostwem jest nie dobić rannego zwierzęcia. Mówisz sobie: "dzik się wyliże, żeby uspokoić sumienie. Bo nieprzyjemnie jest dobijać. Mówi się, że dzik może zaszarżować. To mit i rozdęta legenda. Przez niemal 40 lat, chociaż czasami deptałem po piętach grubym, rannym odyńcom, nie zetknąłem się z tym. Zresztą, jeżeli dzik - w śmiertelnej rozpaczy - odważy się na atak, to czy ledwo żywy może być szybszy od kuli? Dzik się nie wyliże. Jego rany postrzałowe gniją. Zaszyty w ostępach, umiera w męczarniach. I wszyscy o tym wiemy. Rozwłóczone po lasach kości saren, dzików, jeleni, są kośćmi niedobitych zwierząt. Wydawało mi się, że nie czułem cierpienia zwierząt, które zabijałem. Ale ja się źle czułem. Jakoś podle. Zabijasz jakby nigdy nic, ale w środku, najgłębiej, jeżeli dopuścisz do siebie wewnętrzny głos, męczysz się: "Coś tu jest nie tak". A na taki stan doskonały jest alkohol - setka albo dwie - i już lżej, już wszystko zagłuszone. Ale to się zdarzyło! Nie znikło, nie unieważniło się. Kaźnia i egzekucja Podkarmiane ambony! Wygodnie urządzone, czasami ogrzewane miejsca kaźni. Przyzwyczaja się zwierzęta, aby tu właśnie przychodziły się pożywiać, wykłada się stale karmę: kartofle, buraki, owies, ziarno - po czym, gdy jedzą, zabija się je. Spokojnie, w środku nocy, gdy myśliwy usłyszy odgłos żerowania, wychodzi spod wygodnej kołderki, najczęściej patrzy od razu przez lunetę, wybiera sztukę i naciska spust sztucera. Wyjmuje łuskę i układa na półeczce - 78 sztuka upolowana z tej ambony. Idzie spać. Rozwidni się, to wstanie, wypatroszy. To jest kaźnia zwierząt. Te miejsca cuchną rozkładającą się materią. Są jak gnijący ropień - i tak wyglądają. O czym rozmawiać z żoną i dziećmi? Pod koniec tygodnia pakowałem graty, psa i do lasu, żeby być w "terenie" - bo jeździ się w "teren", "do lasu", "na kaczki", "na kuropatwy", "na piżmaki", "na rykowisko", "na dziki", "na lisy", "na rogacza", "na zbiorowe", albo ogólnie - "na polowanie". Żona i dzieciaki zostają w domu. Ojciec poluje. Czasami serce kłuje - pojawia się przeczucie, że coś jest nie tak z tym moim ojcowaniem i mężowaniem. Może bym tak został w domu? Z dziećmi i żoną? Ale co ja będę z nimi robił? Gdzieś w środku mnie czają się ledwo uchwytne demony i ciągły brak satysfakcji z tego mojego życia, bo jest takie jakieś jałowe i bez znaczenia. No to na polowanie. I co? Ano dalej nic. Ale przywiązuję się do miłego rozwiązania. Jadę na polowanie albo się napiję - często i to, i to. Nie dopuszczam do głosu tego, co trudne we mnie. Zagłuszam. Strzelać, zabijać - to łatwe. Kochać dziecko - znacznie trudniejsze. Lepszy ten, kto więcej zabił Można się czuć męskim, jak się jest myśliwym. Boże! Naprawdę to działa. Mężczyzna z tym całym swoim myśliwskim oprzyrządowaniem i z tymi gadkami, jak to ON... ma nadzieję, że jest odbierany, jak... No właśnie, jak jest odbierany naprawdę? Potrzebuje uznania i podziwu jak chleba, jak wody, jak słońca - żeby inni zobaczyli jego męskość, dzielność. Na polowaniu zbiorowym może zostać "królem polowania" - i tak jest honorowany. I te honory przywozi do domu. I tu jest doceniony, bo gramy w tej konwencji wszyscy, całą rodziną. I jemy trupy zwierząt, które zostały zastrzelone, a nierzadko zginęły męczeńską śmiercią. Rywalizujemy ze sobą w męskim gronie - kto więcej zabił. I to jest główny akcent naszego męskiego bycia razem. Taka forma kontaktu. Nie ma serdeczności, bliskości, dzielenia się doświadczeniem, bólem, radością. Nie wolno mi - pod żadnym pozorem - ujawnić najmniejszej słabości, bo wtedy będę gorszy. Myślę, że jako chłopiec garnąłem się do mężczyzn, ponieważ chciałem być poprowadzony - żeby pokazano mi, jak się żyje dobrze z synem, z bliskimi; co to znaczy szanować innych; jak wygląda rzetelna praca. Potrzebowałem tego. Potrzebowałem uznania ze strony ojca, pochwalenia, przytulenia. Nie dostałem tego ani od ojca, ani od innych mężczyzn z "myśliwskiej braci". Dostałem to, co dostałem. Mądrość nie polega na rywalizacji. Można rywalizować tylko ze sobą. Męskość nie polega na sprawnym zabijaniu, męskość to chronienie życia. Bycie ojcem, mężem. Kto tu jest najlepszym samcem? Największą chwałą jest upolowanie największego byka (samca). I to w okresie godowym. Zastrzelić najdorodniejszego samca. Bo sami chcemy być najlepszym samcem? Królem nie tylko polowania? Na co tak naprawdę polujemy? Co chcemy zdobyć? Ściśle reglamentuje się liczbę odstrzałów samców, inaczej wszystkie zostałyby wystrzelane. Ale oczywiście zabija się również samice. W naturze jest wtedy po godach, więc ogromna większość zabijanych saren, łań i loch nosi w sobie młode. Rozcina się brzuch, wyjmuje pęcherz płodowy, w którym jest pięć, sześć, siedem malutkich, czasem trochę większych, pasiastych warchlaczków. Przy patroszeniu karmiących łań mleko z grzęzów (wymion) miesza się z krwią i robi się różowe. Pamiętam, miałem może 14 lat, naganiałem zwierzynę. Jeden z myśliwych sprawnymi ruchami patroszy i odciąga w zarośla zamknięte w pęcherzu płody. "Co to jest tato?" - zapytałem. Usłyszałem: "Ćśśśśśś..." Bo o tym się nie mówi. Nigdy. Przenigdy. Trwamy w martwej ciszy. Przez pomyłkę odstrzeliwuje się także lochy prowadzące młode. Bezradne warchlaki szwendają się ogłupiałe na skraju lasu. Ich dni są policzone. Dlaczego płakałeś synku? Moje serce rozmiękało bardzo powoli. Pamiętam, zabrałem na polowanie 9-letniego syna Jovana. Strzelałem do dużego dzika, padł w ogniu (czyli od pierwszego strzału). Wiedziałem, że już się nie podniesie, nie żyje. Jovan siedział na ziemi cichutko obok mnie, prawdę mówiąc, zapomniałem o nim, liczył się tylko ten dzik przeze mnie upolowany. I nagle patrzę na Jovana, a on płacze. Pytam go: "Dlaczego płaczesz?". Jego słowa zostały we mnie na długo: "Bo on tak przed chwilą sobie chodził, pił wodę, jadł, a teraz nie żyje". To dziecko zobaczyło, jak tajemnicze jest życie. Jedna istota zabrała życie drugiej istocie. Pamięć tego zdarzenia, łzy niewinnego chłopca pomału rozpuszczały moje twarde serce. Przestałem polować w 1995 roku, ale już dwa lata wcześniej zaczęło dziać się ze mną coś dziwnego. Najpierw zauważyłem, że coraz rzadziej jeżdżę na polowania, strzelam niechętnie, bez emocji. To mnie zastanowiło - przecież zabijanie to niesłychane emocje. A u mnie nagle nic, zimna krew. Mogłem trafiać w co chciałem - w serce, w kark, za ucho. Dokonywałem egzekucji. Ptak spadł na sosnę - ja stoję odrętwiały W 1994 roku przyjechał do naszego miasta mistrz duchowy ze Wschodu (wtedy już medytowałem). Poszedłem na spotkanie z nim. Zapytałem: "Czy wolno mi polować?". Po chwili namysłu odpowiedział: "Wielu rzeczy nie robilibyśmy, gdybyśmy mogli zobaczyć, co naprawdę robimy". To zdanie zapadło we mnie. Co ja robię? Co robię? Patrzę w lunecie na zwierzę, kładę palec na spust, ściągam, następuje klap iglicy, kula idzie przez lufę, opuszcza lufę, wędruje przez powietrze do zwierzaka, dotyka sierści, skóry, rozrywa pierwsze mięśnie, łamie łopatkę, przechodzi przez opłucną (zaczyna się krwotok), rozrywa serce, zwierz biegnie, upada i uchodzi z niego życie. Opieram sztucer o drzewo, zakasuję rękawy, rozcinam powłoki brzuszne, wyjmuję jelita, wycinam odbyt, przeponę, wyciągam wątrobę, wycinam woreczek żółciowy, tchawicę, wkładam rękę głębiej i wyszarpuję serce i płuca. Zacząłem to wreszcie widzieć! Ale jeszcze nie wiedziałem, czym jest to, co widzę. Pojechałem jeszcze na dwa polowania - w maju i lipcu 1995 roku. W maju strzeliłem do słonki (ptaka wielkości gołębia). Pamiętam: wieczorna cisza, wszystko niezwykle znieruchomiałe i ciche, daleko na horyzoncie pojawia się jedna, jedyna słonka. Jak zaczarowana leci prosto nad moją głową. Podniosłem broń. Spadła na sosnę. Koledzy chwalą mnie za piękny strzał. A ja stoję odrętwiały. Martwy. Lipiec, najważniejsze polowanie w życiu. Zobaczyłem dwie sarenki w owsie. Patrzyłem na nie z przyjemnością, skryty za drzewem. Nagle z żyta obok wybiegły dwa psy i pędziły prosto na nie. Pierwszy raz w życiu strzeliłem do psa. Poczułem swoje ciało, ważyło tonę. Powiedziałem do Janusza (polowaliśmy razem tego dnia): "Ja już nie będę polował. Zawieź mnie do domu". Nie zaprotestował. Wreszcie zobaczyłem wszystko. Całym sobą poczułem, jak strasznie dużo cierpienia zadałem innym istotom. Z najgłębszych źródeł we mnie usłyszałem: nie zabijaj. Nie rób tego. Bezgłośne, mocne NIE! Przestałem jeść mięso. Zwierzęta są bezbronne, łagodne Cóż to za umiejętność i satysfakcja strzelić zwierzęciu w serce ze stu metrów? Każdy to potrafi. W dzisiejszym świecie wystarczy mieć kasę, a dostarczą ci do zabicia co chcesz - żubra, słonia, tygrysa, lwa, niedźwiedzia, wilka czy wieloryba. Powołujemy się na etos myśliwski - mężczyzna od wieków polował, przynosił do domu upolowana zwierzynę, ale przecież polował, żeby przeżyć, nie umiał inaczej zdobywać pożywienia, a wiec nie miał wyboru! A dzisiaj? Zabija dla przyjemności i rozrywki! Niektórzy zabitego przez siebie zwierzęcia nawet nie dotykają - ktoś inny za nich patroszy i robi co trzeba. Tylko efektowny strzał i "złamanie się zwierza w ogniu". Czyste (?), niezakrwawione po łokcie ręce i gratulacje kolegów. Trofeum ktoś spreparuje i dostarczy. Zwierzęta są bezbronne, łagodne. Choćby dziki - te poczciwe zjadacze ziemniaków, kukurydzy, owsa i pędraków traktowane są przez ludzi jak groźne potwory, bo są czarne, duże, silne i aktywne nocą. Myśliwi najczęściej boją się dzików i przez to przeżywają silne emocje, zabijając je. Ale czy ktokolwiek słyszał o najmniejszym choćby otarciu naskórka na ludzkim paluszku przez dzika? A dzików wszędzie pełno, nawet w miastach. Dotknęła mnie czule swoim "strasznym ryjem" Gdy polujesz, nie możesz zobaczyć czystego piękna i majestatu przyrody. Widziałem las poprzez cel. Spotkać zwierzę i podejść je, strzelić, upolować. Nerwy napięte jak postronki. Oczy, uszy w gotowości. Ani chwili na rozluźnienie. To jest bycie w lesie drapieżnika - z naładowanym, odbezpieczonym sztucerem. Gdy zabijasz, nie widzisz piękna. Teraz chodzę po lesie ze spokojem w sercu. Czuję się tu chcianym gościem. Las i życie odkrywają przede mną coraz głębsze, sekretne tajemnice. Czekam na spotkania ze zwierzętami. Patrzę na nie. Są piękne. Niedawno w lesie koło miasta locha prowadząca młode dotknęła mnie swoim "strasznym ryjem". Stałem pod drzewem i właśnie wtedy pomalutku podeszła do mnie i dotknęła wierzchu mojej wyciągniętej dłoni swoim ciepłym, wilgotnym nosem. Raz i drugi. Delikatnie. To było jak pocałunek, odpuszczenie win. Potem położyła się, a za nią jeszcze jedna, bardzo duża. Pasiaste warchlaki szukały zeszłorocznych żołędzi. Usiadłem na ziemi. Siedziałem wśród nich kilkanaście minut. Odpoczywaliśmy wspólnie. Moje serce, a potem całe ciało wypełnił ciepły i niezwykły spokój. Wszystko było doskonałe. Poczułem się wolny.


Zenon Kruczyński ma 52 lata, prowadzi rodzinną firmę w Gdyni. Przez ponad 30 lat zabijał zwierzęta. W 1995 roku wyjechał na ostatnie polowanie. "Wreszcie zobaczyłem wszystko. Całym sobą poczułem, jak strasznie dużo cierpienia zadałem innym istotom. Z najgłębszych źródeł we mnie usłyszałem: nie zabijaj. Nie rób tego. Bezgłośne, mocne nie!"
  
Propozycja
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 10:53 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amciak
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #1142
Posty: 49


[ Osobista Galeria ]




Zależności człowiek - natura są świetnie pokazane w japońskim anime Earth Girl Arjuna. Bede miała na płytach, jak ktoś chce, będę mogła przegrać. Bardzo polecam. :)
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 10:59 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amciak
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #1142
Posty: 49


[ Osobista Galeria ]




Cytat:
Ale nie wiem, jaki to ma związek z Tobą. Nie masz na zabijanie zwierząt żadnego wpływu, jeśli nie jesteś bezpośrednim świadkiem tego zdarzenia, a nie sądzę, że stoisz nad rzeźnikiem, by zatrzymać jego rękę, w której właśnie siekierę trzyma. Chyba, że liczysz na to, że dzięki przykładowi z Twojej strony i namówieniu na wegetarianizm kolegów zapotrzebowanie na mięso zmaleje i dzięki temu zwierzeta nie będą zabijane, bo nie będzie się to opłacało.


Właśnie nie! To, że czegoś nie widzę, nie znaczy,że nie mam w tym swojego udziału. Skoro ja jem mięso, to zabija się DLA mnie i PRZEZE mnie i z MOJEJ WINY. gdybym nie jadł, to po co mieliby zabijać? Jeśli jem - to przyzwalam, a to taka sama wina, co bezpośrednie zabicie. Tym, że nie jem, przeciwdziałam zabijaniu, bo nie daję powodów! To jest pierwsza i najważniejsza rzecz, jaką mogę zrobić przeciw zabijaniu.

Jeżeli kupuję długopis to prowokuję producenta, żeby zrobił nowy, a więc z mojego powodu ten długopis będzie zrobiony. Jeśli nie kupię, on będzie tam leżał i leżał, aż w końcu producent zacznie robić coś innego, co będzie się sprzedawać. Jestem tylko jednostką, ale to ja buduję ogół! Tak samo, jak są łańcuchy pokarmowe - tak samo są łańcuchy produkcyjno - konsumenckie. czy temu można zaprzeczyć?
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 11:53 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Ania D.
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #989
Posty: 33


[ Osobista Galeria ]




Wawelski: kończąc optymalnych. Dobrze, jak się uważnie czyta to, co ktoś pisze. "Wprost" nie jest dla mnie źródłem wiedzy o żywieniu. Był artykuł o ludziach, którzy 20 lat wcześniej stosowali tę dietę. To były ich relacje, a nie przykłady zdrowego stylu życia podawane przez redaktorów tej gazety. Chyba jest różnica?
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 11:54 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Wawelski
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #867
Posty: 93


[ Osobista Galeria ]




amciak : Czwartek, 01 Lipca 2004 10:59 :
Jeżeli kupuję długopis to prowokuję producenta, żeby zrobił nowy, a więc z mojego powodu ten długopis będzie zrobiony. Jeśli nie kupię, on będzie tam leżał i leżał, aż w końcu producent zacznie robić coś innego, co będzie się sprzedawać.


Oooo. Świetny przykład. Jem mięsko, więc producent potrzebuje więcej zwierzątek, więc umożliwia im sex. Więc to ja bardziej kocham zwierzątka, bo je jem, dzięki temu dostarczam im przyjemnego seksu (tych pięknych chwil w życiu ;)). Dzięki temu, że jem krówki i świnki one nie są gatunkiem zagrożonym - żyją i mnożą się.

Gdybym ich nie jadł groziłoby im wyginięcie. W dzikim środowisku by sobie nie poradziły, a po co miałby ktoś je chodować, gdyby nie mógł na nich zarobić??

Nie jedząc mięsa weganie przyczynią się do wyginięcia zwierząt na naszej planecie.

Co do gazet - wiarygodność relacji jest zależna od gazety. Jak chcesz poczytać o ufo, to weź skandale czy inny fakt. Jak chcesz poczytac coś wiarygodnego - weź wiarygodne, naukowe, tematyczne czasopismo. Podeprzyj się badaniami a nie jednostkowymi widzi mi się.


Ostatnio zmieniony przez Wawelski dnia Czwartek, 01 Lipca 2004, 11:57, w całości zmieniany 1 raz
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 11:56 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Ania D.
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #989
Posty: 33


[ Osobista Galeria ]




Bez komentarza.
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 11:59 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Wawelski
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #867
Posty: 93


[ Osobista Galeria ]




Ania D. : Czwartek, 01 Lipca 2004 11:56 :
Bez komentarza.


Zabrakło argumentów??
eusa_clap.gif
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 12:18 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amciak
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #1142
Posty: 49


[ Osobista Galeria ]




Dla niektorych wiarygodne zrodla informacji to tylko te, ktore potwierdzaja ich zdanie.

Co do seksu... Wiesz, jaki to bol, kiedy wlasnie co urodziles, masz wszsytko jeszcze swiezo niezagojone, a ktos zmuzsa cie do kopulacji? Wiesz, na jak straszliwe choroby cierpia samice? Jak z obrzmialymi narzadami rodnymi zmusza sie je do kopulacji? To jest tak straszliwy horror, ze slowo "seks" jest tutaj tak nie na miejscu, ze az mam lzy w oczach. To jest po prostu CHORE nazywac to seksem. Ludzie, jesli o czyms chcecie dyskutowac, to PRZCZYTAJCIE cos na ten temat wczesniej... Przeciez juz nie ytlko rece opadaja.... To nie jest zart - hodowla zwierzat. Nie mozna sobie cos chlapnac, ot tak, zeby cos zartobliwego powiedziec. PRzeciez my rozmawiamy o czyims ZYCIU!!!
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 12:32 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amciak
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #1142
Posty: 49


[ Osobista Galeria ]




Wawelski: Masz dzieci? Wyobraz sobie, jesli nie masz, ze je masz. I teraz tak: ktos przychodzi i po pewnym czasie zabiera ci je i zabija. I zmusza Cie w ten sposob, zebys uprawial seks z zona, zeby ona znow urodzila, bo chcesz utrzymac swoj rod. I tak w kolko. Az w koncu nie bedziecie z zona zdolni do rozrodu i po ostatnim dziecku ten ktos zje WAS, a dziecko zostawi, zeby podroslo i robilo to samo co, Wy. Jak bys sie czul?
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 12:39 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Wawelski : Czwartek, 01 Lipca 2004 11:54 :
Dzięki temu, że jem krówki i świnki one nie są gatunkiem zagrożonym - żyją i mnożą się.

Gdybym ich nie jadł groziłoby im wyginięcie. W dzikim środowisku by sobie nie poradziły, a po co miałby ktoś je chodować, gdyby nie mógł na nich zarobić??Nie jedząc mięsa weganie przyczynią się do wyginięcia zwierząt na naszej planecie.


Byłoby pewnie prawie tak, jak mówisz. Gdyby na Ziemi zostali sami wegetarianie. Z hodowli świń by zrezygnowano. Kilkadziesiąt zwierząt by pewnie pozostało w ogrodach zoologicznych. Krowy byłyby zapewne nadal hodowane na mleko. Potem nie byłyby zabijane (bo kto by je niby miał zabijać, wegetarianie???), lecz odsyłane na emeryturę.
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 12:46 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




amciak : Środa, 30 Czerwca 2004 17:17 :
Berger: Moge zapytac, czy Ulan to Twoj brat? (Tak po nazwisku mi sie skojarzylo :) )


Tak.
Ale Little jest tylko przyszywaną córką. ;)
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 12:54 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Berger
Sentinel
 
Użytkownik #223
Posty: 5725


[ Osobista Galeria ]




Gdy jadłem mięso, zwierzęcia bezpośrednio nie zabijałem. Ale pośrednio placiłem rzeźnikowi, który je zabijał.
Im więcej wegetarian, tym mniej mięsa potrzeba na rynku i mniej zwierząt cierpi.
Co do ludzi głodujących, to zamiast hodować paszę, którą będą zjadały zwierzęta, a potem zjadać te zwierzęta, lepiej hodować zboże, które będą zjadali ludzie. Żywności będzie wówczas wielokrotnie więcej, bo znaczna część paszy idzie w próżnię, czyli w procesy życiowe zwierzęcia.
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 13:14 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Wawelski
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #867
Posty: 93


[ Osobista Galeria ]




Wiadomości, rok 2321:
1. 100% ludności ziemii nie spożywa żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego.
2. W domu starości dla samotnych zwierząt zmarła ostatnia świnia (zwierzę chodowlane, którego populacja jeszcze w XXI wieku była ogromna).
3. Widmo głodu wisi nad światem - populacja krulików uwolnionych przez vegan przekroczyła 10 mld. 90% upraw pada ich ofiarą (ostatnie drapieżniki zostały wykastrowane przez obrońców praw zwierząt pod koniec ubiegłego wieku i 10 lat temu zmarł ostatni drapieżnik).
4. Pilotarzowy program ogradzania pól wysokimi płotami przeprowadzony w Wielkiej Brytanii nie spełnił oczekiwań. Wygłodzone, roślinożerne zwierzęta w poszukiwaniu pożywienia wkroczyły do miast. Zjadają wszelką roślinność, buszują po śmietnikach, roznoszą choroby. Zanotowana przypadki kanibalizmu jak również ataki na ludzi.
5. W muzeum barbarzyństwa otwarto drastyczną wystawę dotyczącą mrocznych praktyk miesożerców. Można obejżeć między innymi imitację schabowego (potrawa mięsna), skurzane kurtki, obuwie.
6. Epidemia syndromu niedoboru białek, objawiająca się opóźnionym rozwojem fizycznym i psychicznym ogarnęła już 33% dzieci i młodzieży do 18 roku życia.
7. Firmy farmaceutyczne produkujące preparaty witaminowe przeżywają bum. Ceny w ciągu ostatnich 10 lat wzrosły dwunastokrotnie, obroty i zyski firm kilkadziesią razy. Najbogatszym człowiekiem jest Will Shates - właściciel firmy B12 która w 2296r opatentowała sposób uzyskiwania witaminy B12 bez surowców pochodzenia zwierzęcego.
8. Brak cholesterolu, który jest ważnym budulcem układu nerwowego i mózgu spowodował drastyczny wzrost ilości przypadków niedorozwoju.
9. 99% przebadanej żywności dostępnej w sklepach zawierało sztuczne nawozy. Producenci bronią się, że po zlikwidowaniu wszelkich chodowli zwierzęcych nie ma na rynku preparatów pochodzenia zwierzęcego (popularny w chodowli ekologicznej jeszcze w XXI w tzw. obornik).
10. Monokultury zbóż i strączkowych, które stanowią większość upraw po zaprzestaniu hodowli zwierząt, doprowadziły do degeneracji gleby. Zaistniałaby konieczność intensywnego stosowania sztucznych nawozów. Do wyprodukowania jednej tony potrzeba trzech ton ropy naftowej, której zasoby są na wyczerpaniu, a tym samym cena żywności od kilku lat drastycznie rośnie i powoduje zwiększenie strefy głodu i ubustwa na coraz to nowe obszary.
11. Zaoranie hal i pastwisk w rejonach górskich pod uprawę soi (dawniej były tam wypasane owce) spowodowało wypłukanie gleby i lawiny błotne zalewające osady i miasteczka. Pozbawienie gleby, która wchłaniała wody w czasie roztopów sprawiło, że każdej wiosny tereny górskie są zalewane.
12. Jak co roku plaga owadów atakuje uprawy (dawniej owady były pożywieniem drobiu domowego - po zaprzestaniu chodowli pozostają nam jedynie opryski).

Pełne wydanie wiadomości jak zwykle, o 19:30 ;)

@amciak
To przykre, że masz takie doświadczenia. Jakoś jak bywałam u dziadków na wsi nie widziałem, żeby konik czy byczek musiał ganiać - wystarczyło umieścić zwierzątka na jednej łoneczce, czy w chlewie. Znowu jakieś materiały propagandowe przeglądałaś? Bo na polskiej wsi to wygląda zupełnie inaczej. Przemysłowe chodowle są wyjątkami.
Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy Cię nie zdradzi. Mężczyzna Twój wróg. lol.gif
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 13:33 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Ania D.
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #989
Posty: 33


[ Osobista Galeria ]




Super, że masz dobry humor.
Trzymasz się uparcie mitu polskiej wsi. Ja dużo jeżdżę po Polsce (bo lubię, bo mam teściów na drugim końcu Polski). Powiedz, gdzie się podziały te pasące się krowy, których kiedyć było tak wiele na polach? Teraz spotyka się je sporadycznie.
A na pewne słowa bez sensu nie warto reagować.
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 13:45 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Wawelski
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #867
Posty: 93


[ Osobista Galeria ]




Ania D. : Czwartek, 01 Lipca 2004 13:33 :
Powiedz, gdzie się podziały te pasące się krowy, których kiedyć było tak wiele na polach? Teraz spotyka się je sporadycznie.


Ja tam nie widziałem krów pasących się po polach. Widziałem je głównie na łąkach, pastwiskach, czy (nawet) w lasach.

Po wejściu do unii zostały wyeksportowane - cena w UE była znacznie wyższa i cała wołowina nadająca się do odstrzału została wyeksportowana, to po pierwsze primo.
A po drugie primo - może wzrasta świadomość rolników i pasą zwierzęta dalej od ulic?

I to nie jest mit, tylko realia polskiej wsi. I to jest to, co możesz kupić na bazarkach.

A które słowa nie mają sensu? Jak brak kontrargumentu, to najprościej powiedzieć "to bez sensu, bo ja uważam inaczej, a ja mam zawsze rację".
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 14:00 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amciak
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #1142
Posty: 49


[ Osobista Galeria ]




To sa wlasnie rezultaty oszukiwania ludzi... Ludzie zyja we wlasnej bajce, micie, dorabiaja sobie wszelkie pseudoargumenty, zeby tylko nie poznac prawdy. Poza tym, kazdy mysli wedlug wlasnych mozliwosci (to a propos tego, ze w przyszlosci costam wyginie itd...bzdura..gdyby ludzie chcieli dostrzec zaleznosci wynikle ze swojego stylu zycia i potrafili byc ze soba szczerzy, to okazaloby sie, ze zabijaja siebie i swoja planete. widza to juz miliony ludzi, ale miliardy jeszcze nie chca widziec. a miliardy nami rzadza. gdyby ludzie rzeczywisice stali sie wegetarianami z wlasnej woli to wiedzieliby tez, co zrobic, zeby uniknac katastrof ekologicznych, bo na tym polega wege - na rownowadze. mowie zbyt zawile? postepowanie wedlug zasad miesozercow rzeczywisice mogloby doprowadzic do roznych zaburzen, nawet przy zyciu wege, ale wege z wlasnego wyboru nigdy nie doprowadziliby do chocby wyginiecia swini domowej...itd. wiem, ze mowie zawile, to skroty myslowe - chce pokazac, ze miesozerca mysli jak miesozerca, a wege mysli jak - uogolniajac- ekolog)
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 14:02 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
amciak
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #1142
Posty: 49


[ Osobista Galeria ]




Wawelski: a propos kontrargumentow: odpowiedz mi na moj post o tym Twoim seksie i potencjalnych dzieciach. Bo jakos umknela mi Twoja riposta na ten temat.
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 14:06 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Ania D.
Bywalec
<tt>Bywalec</tt>
 
Użytkownik #989
Posty: 33


[ Osobista Galeria ]




Ja myślę o co najmniej ostatnich kilku latach, a nie miesiącach.
Nie mówię o obszarach obok dróg, chociaż tam też są łąki.

Bawi Cię to, co sam podasz i wydaje Ci się, że na takim poziomie można rzeczowo pogadać. Dlatego mówię, że bez komentarza.
  
Re: <Ania D.> Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 14:41 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Marek D.
Stały uczestnik
Stały uczestnik
 
Użytkownik #21
Posty: 838


[ Osobista Galeria ]




Jeżeli chodzi o seksualną teorię Wawelskiego, to już się wypowiadałem, eutanazję podtrzymuje.

A jeżeli chodzi o zniknięcie bydła z łąk i pastwisk, w ostatnich latach, to przyczyna jest bardzo prozaiczna... jest kradzione, a z każdym rokiem ten proceder się nasila... Zwłaszcza teraz, po wejsciu do UE i podwyżkach wołowiny... bieda, a ludzie są głodni...
  
Re: Dlaczego zostałem wegetarianinem?
PostWysłano: Czwartek, 01 Lipca 2004, 14:45 Odpowiedz bez cytowania Odpowiedz z cytatem
Wawelski
Stały bywalec
<tt>Stały bywalec</tt>
 
Użytkownik #867
Posty: 93


[ Osobista Galeria ]




amciak : Czwartek, 01 Lipca 2004 14:02 :
Wawelski: a propos kontrargumentow: odpowiedz mi na moj post o tym Twoim seksie i potencjalnych dzieciach. Bo jakos umknela mi Twoja riposta na ten temat.


Skoro Ci umknęła (a to przy braku cholesterolu i białek jest wielce prawdopodobne), to powtarzam:
@amciak
To przykre, że masz takie doświadczenia. Jakoś jak bywałam u dziadków na wsi nie widziałem, żeby konik czy byczek musiał ganiać - wystarczyło umieścić zwierzątka na jednej łoneczce, czy w chlewie. Znowu jakieś materiały propagandowe przeglądałaś? Bo na polskiej wsi to wygląda zupełnie inaczej. Przemysłowe chodowle są wyjątkami.
Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy Cię nie zdradzi. Mężczyzna Twój wróg.


@amciak
ktos przychodzi i po pewnym czasie zabiera ci je i zabija.
Przecież tak jest. Z drobną różnicą - rodzice "zwierzęcy" giną częściej przed dziećmi. Przychodzi WKU/narzeczona/narzeczony/choroba i zabiera rodzicom dzieci. Każde życie kończy sie śmiercią. Czy to znaczy, że trzeba zniszczyć życie jako takie? A dlaczego zabijać rośliny?

@Ania D.

Nie zauważyłem zmniejszającej się ilości zwierząt na łąkach w dłuższym okresie. Może dlatego, że moi dziadkowie mieszkają daleko od szosy (tak jak i ich sąsiedzi). Mają tyle zwierzaków co mieli a dodatkowo mój wujek się od nich wyprowadził, i ma teraz swoich kilka - więc wg moich obserwacji liczba nawet wzrosła (jeżeli mówimy o dłuższym okresie, bo zmniejszyła się w porównaniu do końca kwietnia ;)).
Co do zwierząt chodowlanych - po co je trzymać? Charytatywnie? Kto by za to płacił. Co oznacza to inne myślenie? Życzeniowe? "Mi, mieszczuchowi podobają się świnki, kurki i krówki, więc rolnicy mają je charytatywnie chodować, dla mojego poczucia estetyki"??.
Ekologia? Zaprzestanie konsumowania mięsa zachwieje właśnie ekologią. Człowiek od zawsze polował i jadł mięso a od kilku tysięcy lat choduje zwierzaki.

BTW. Co to za mania wśród wegetarian pisania kilku postów pod rząd?
  
Dlaczego zostałem wegetarianinem?
Forum dyskusyjne -> Umysł i ciało -> Wegetarianizm

Strona 12 z 15  
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
Polecam Panią dermatolog w Szczecinie www.medicanova.szczecin.pl Przyjmuje tylko prywatnie na Pomorzanach. Warto bo ma nosa do chorób skóry twarzy.
Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów w całości lub części jest niedozwolone. Wszelkie informacje zawarte w tym miejscu są chronione prawem autorskim.



Forum dyskusyjne Heh.pl © 2002-2010